- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 39 sekund.
Redakcja ma 100% racji co do Gowina i co do propozycji władz PiS jego kandydowania. Pamiętam, co pisałem jak został ministrem i jak się dziwiłem co on tam w ogóle robi? A jak zaczął aplikować o przywództwo w PO – zwątpiłem w jakąś logikę i … zasady. A gość z deklaracjami, a bez zasad, nie powinien zostać prezydentem.
Propozycję czytam więc tylko jako wyraz z jednej strony słabości kadrowej PiS w Krakowie i jako objaw klinczu wewnątrzpartyjnego. W PiS nie jestem – ale jak dla mnie – człowieka z zewnątrz, działa w nim jak i w innych partiach żelazno prawo doboru negatywnego.
Tu Wasza myśl o kandydaturze dr Mirosława Boruty jest racjonalna – ale chyba bez szans, bo o jej zaistnieniu będą decydowali właśnie ci co to się trzymają za łby pełne ambicji i frustracji.
Wniosek jest jeden – kalectwo wynika z zasad wyborczych i abnegacji ludzi, którzy wybory widzą jako przepychankę do żłobu a nie wskazanie najsprawniejszego sługo-zarządcy. Ta konstatacja nic oczywiście nie wnosi bo wybory są tu i teraz i na takich a nie innych zasadach.
Zadam pytanie – czy promocja jakiejkolwiek osoby może być i na jakich zasadach skuteczna. Poza tym – przyszły prezydent stanie równocześnie przed stanem kasy i zobowiązań oraz zjednoczoną kamarylą majchrowszczyzny. W końcu to ta w dużej mierze zapewnia obecnemu Prezydentowi ochronę tyłów. Tu M. Sroka i paru innych są wyjątkami które uwierzyły w możliwość wyjścia ponad swą rolę, rozum i kompetencję. Trzeba bowiem mieć powalone by poważnie wierzyć w bajki o Olimpiadzie, które samemu się wytworzyło lub o możliwość nieśpiesznego a skutecznego zwalczania smogu (który jest faktem) metodami administracyjnymi i restrykcjami.
Nie jestem pewien czy pan Majchrowski, jako człowiek, tak koniecznie chce startować do wyborów i wchodzić w odpowiedzialność za to co zrobił w sensie dalszego jedzenia tej żaby. To sądzę, iż jego otoczenie – od biznesu szefów poszczególnych działów po potencjalnych klientów pewnych przetargów i przyjmowanych rozwiązań – wypychają go siłowo. Facet wie co go czeka i dziś raczej myśli i o miłym dalszym rządzeniu i o taktyce uników.
Kandydat typu Mirosław Boruta (choć nie tylko on) stanie przed murem tych problemów i nie będzie miał realnego wsparcia biznesu i kamaryli. Może zostać wybrany a jego (lub podobnego) kandydowanie ma tą dobrą stronę, że żaden z tych wielkich w swych wyobrażeniach – nie musi ryzykować przegranej. Dla Gowina czy jakiegoś wielkiego – ze względów ambicyjnych – przegrana to katastrofa a dla Boruty? Tylko pojawienie się na szerszej arenie polityki lokalnej.
Uważam, że taki nowy wybrany może i musi mieć szanse na pokonanie początkowych problemów rządzenia – o ile wystawiający kandydaturę a/ zrezygnują z głupich ambicji rządzenia dla rządzenia b/ dadzą wybranemu realne poparcie polityczne c/ ten znajdzie – a mu pomogą w realizacji – metodę na weryfikację ludzi majchrowszczyny.
Tu jak sądzę – Boruta jako socjolog i politolog ma szanse sobie poradzić – choć w sprawach technicznych jest raczej cienki – ale to już mniejszy problem. Ważniejsze jest uzyskanie możliwości działania, sterowości układu.
Pamiętam pierwszą kadencję naszej Rady Miasta. Jak urzędnicy byli wtedy nastawieni na chęć współpracy i jak po pół roku zorientowali się, iż oto przyszły czasy ich rządów.
I się zaczęło.
Nie mam pojęcia kto dziś realnie decyduje o kandydowaniu w PiS– bo, że Prezes klepie to pewne. Nie sądzę jednak by to on samodzielnie palcem wskazywał kandydata. Czy jednak zdaje sobie on sprawę z tego co czyni, gdyby poparł kandydaturę Gowina czy jakiegoś radnego lub posła – by tylko przy tych pozostać?
Poza tym wcale nie jestem pewny czy obradujący przy zielonym stoliku lub telefonie jakiegoś tam koloru nie mają już swoich typów i dziś publicystyczne pokazywanie im nawet najsłuszniejszych racji cokolwiek pomoże. Niestety oni mogą patrzeć pod kątem który opisałem w tekście o technikach manipulacji wyborcą. Mają politykę za grę w szachy a nie jednak służbę.
A to przecież głównie wkurza radną Zamorską widząc przykładowo co się dzieje na poziomie Dzielnicy IV.
Próbować może jednak warto i w tym względzie – red. Brożek ma rację.