- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 30 sekund.
Kiedy podzieliłem się z fejsbukowiczami zamiarem kandydowania w najbliższych wyborach samorządowych wśród wielu sympatycznych postów pojawiły się także takie które popierały moją decyzję, ale ostrzegały przed PIS-em: „Bardzo dobrze, ale dlaczego z PIS”, „Nie!!! Tylko nie PIS, boje się PIS-u” itd.
Odpowiadałem krótko: „… nie należę do PIS ale znam wielu wspaniałych ludzi z PIS. Gdybym wyrobił sobie opinie tylko z mediów, pewnie też bym się bał. Okazuje się że to media nami rządzą. A z ramienia PIS, bo to oni docenili moje dokonania i mi zaproponowali. Ot wszystko. Proszę się nie bać, niech się boja nieuczciwi.”
Lata wmawiania Polakom, że PIS to „samo zło” zrobiły swoje. Zastanawia mnie jednak dlaczego ludzie są tak podatni na propagandę mediów i tak oporni na samodzielne myślenie. Argument, że „znowu będą przychodzić o 5 rano” powtarzany bezmyślnie za mainstreamowymi stacjami telewizyjnymi i gazetami już dawno się zdewaluował.
Odpowiadam krótko: „ ja się nie boję, że po mnie przyjdą, bo nie mam nic na sumieniu”
W jednym z fejsbukowych postów przeczytałem radę: „…zasugeruj Sasinowi ( to nie jest mój polityk ), aby nie przerywał innym w rozmowie, aby dopuszczał innych do głosu, aby nie uśmiechał się ironicznie gdy ktoś inny mówi i aby nie drwił z oczywistych spraw i zjawisk . Takie zachowanie odbiera mu wiarygodność.”
Odpowiadam trochę dłużej: Owszem Jacek Sasin dużo mówi, ale ma to co najmniej dwie przyczyny.
Po pierwsze do swojej przyszłej misji Prezydenta Warszawy podchodzi z autentycznym przejęciem i entuzjazmem. Przekonałem się o tym rozmawiając z nim o warszawskiej kulturze. Mówiąc o tym co go boli, co chciałby zmienić nie potrafi wyzbyć się emocji. Jest dokładnym przeciwieństwem Hanny Gronkiewicz Waltz, która swoją funkcję od lat traktuje rutynowo. Warszawa nie jest jej pasją, to dla niej miejsce które – obok pracy na uczelni – jest po prostu wygodną posadą. Hanna Gronkiewicz Waltz już dawno przestała dbać o mieszkańców i miasto. Od dawna tylko zarządza z prezydenckiego fotela przy Placu Bankowym.
Po drugie bardziej wnikliwi telewidzowie i radiosłuchacze zapewne zauważyli, że aby polityk opozycji mógł się publicznie wypowiedzieć musi wykazać się niezwykłym sprytem i przebojowością. Jeśli tego nie potrafi zostanie zakrzyczany przez prowadzącego, który zwykle wtóruje innym gościom z rządowej koalicji. Aby wygrać tę nierówną walkę trzeba „siłą” zapewnić sobie możliwość dotarcia do konkluzji. Po jednej z rozmów z opozycyjnym politykiem, gdzie prowadzący wykazał się – w miarę kulturalnym – obiektywnym prowadzeniem rozmowy usłyszałem, jak wydawca ostro go potraktował mówiąc: „zupełnie sobie z nim nie poradziłeś”. I tu jest pies pogrzebany. Z rozmówcą opozycyjnym, nie zgadzającym się z rządową, jak za dawnych lat „jedyną słuszną”, linią dziennikarz ma obowiązek sobie poradzić, zakrzyczeć, udowodnić niekompetencję. Najłatwiej to zrobić gdy zaproszony gość nie ma szansy doprowadzić myśli do końca. Wtedy można powiedzieć, że „nie powiedział”, „nie uzasadnił”, „nie ma pomysłu”, „nie potrafi obronić swoich racji”.
Z przykrością stwierdzam, że w większości stacji telewizyjnych, radiowych i gazet pracują nie dziennikarze tylko egzekutorzy. Ich naczelnym zadaniem nie jest przekazywanie treści interesujących odbiorców, ale zniszczenie tych którzy mają odwagę myśleć inaczej niż należy. Czy zauważyli Państwo, żeby prowadzący rozmowę starał się być mądrzejszy od Prezydenta Komorowskiego, Premiera Tuska czy Premiery Kopacz? Czy zauważyli Państwo, żeby prowadzący agresywnie przerywał wypowiedź Stefana Niesiołowskiego czy Władysława Bartoszewskiego. Nie? No właśnie. Po co przerywać skoro tacy rozmówcy wyręczają prowadzącego (świadomie przestałem używać słowa dziennikarz) który z rozkoszą jedynie „asystuje” przy egzekucji.
A więc nie bójcie się PIS-u. Więcej szkody niż rządząca koalicja naszemu Krajowi nie można zrobić. Szczególnie teraz, podczas kampanii, nauczcie się wnikliwie słuchać i na tej podstawie wyrabiać własną opinię. Od zakazu publicznego mówienia o świadomym niszczeniu Polski, nie będzie lepiej.
Więc nie bójcie się PIS-u, bo nie wszyscy jesteście nieuczciwi!!!!
Tekst ukazał się na S24, 13.X.2014r