- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 6 minut i 28 sekund.
Po nie tylko, nie wiedzieć czemu tak nazwanej, debacie na temat Polski w PE, ale i głosowaniu kilku „naszych” eurodeputowanych – rozgorzała burza komentarzy. Oburzenie i wyrazy najgłębszego potępienia i zdziwienia dla ewidentnej wręcz bezmyślności, bezrefleksyjności, dla kompromitującej odmowy rozważenia innych informacji i chęci ich sprawdzenia u europosłów z innych krajów. O jasnych i oczywistych osądach postawy i wypowiedzi niektórych (liczba ich 6 wynosi) europosłów z Polski – nie warto nawet powiedzieć cokolwiek innego, jak tylko zwrócić się do ich elektoratu z pytaniem – patrzcie na kogo głosowaliście.
Jeśli z tego kręgu usłyszymy choćby jedno słowo – tak – wiedzieliśmy, takie zachowania uważamy za właściwe, w Polsce mamy rząd faszystowski, łamana jest demokracja, panuje antysemityzm, ksenofobia - wtedy już będziemy mieli jasną odpowiedź na jedno pytanie. Kto i z czyim poparciem demolował Polskę i dlaczego, na czyją odpowiedzialność, daniem poparcia wyborczego dziesięć lat temu kto mógł, a teraz na forum międzynarodowym nadal może demolować interes Polski i jej dobre imię. Demolował – bo skutki afer i cała kolekcja takich czynów jak likwidacja naszych sreber rodowych czy najdroższe w świecie autostrady, sprowadzanie Polaków do niewykształconych i bezrozumnych wykształciuchów z pretensjami – usprawiedliwiają w zupełności to określenie - demolka kraju. W tym i tak mnie zaskoczyła – mimo wszystko – perroro- skamlenie np. europosła Lewandowskiego przesuwająca bardzo daleko granice podłości, nierzetelności wobec faktów i pogardy dla własnego kraju, a nie wiem już nawet czy Ojczyzny – bo to mniej już w jego przypadku jest chyba ważne. Jego ojczyzną jeśli już coś, to jest raczej poczekalnia w gabinetach Wielkich – stanowiskami – w Europoprawności. Może Oni utulą przez ten końcowy czas i coś potem zagwarantują na przyszłość. Bo co w tym prysiślanskim kraju można znaleźć oprócz pogardy? Endemiczni fani zawsze się znajda – ale to nie sa poważne możliwości. Co też warto wziąć pod uwagę.
To wszystko jakkolwiek jest oczywiste, pozostaje tylko stwierdzeniem, że jest jak jest. Można – i zasadnie mówić, że skutki prawne podjętej rezolucji są żadne. Tyle, że może komuś ta debata w niezbyt licznym gronie uzmysłowiła, iż mamy do czynienia z nagonką rozpętaną i to wybiórczo na jeden kraj. Może ktoś się zastanowi – choć to ani ziębi ani grzeje - z jakich powodów ma ona miejsce. Może dojdzie – że z powodów wewnętrznych (proszę pokazać inny przypadek by europoseł jakiegoś kraju działał i to aktywnie na jego szkodę) a też i zewnętrznych (biznes i wymuszanie posłuszeństwa nawet wbrew interesowi Unii jako całości!) i we własnym interesie zacznie myśleć nad tym od czego Unia zaczynała a na czym dziś kończy – w tym zaduma się nad słowem – totalitaryzm. Może – ale to mało i nic nie zmieni. Dla nas – owo zdarzenie ma jednak siłę rażenia w dobre imię Polski, jest granatem wrzuconym w bajoro lewactwa i kłamstw odnośnie wiedzy i wyobrażeń o Polsce. Dla tego to powodu a nie samej Rezolucji – mało wartej - zdarzenie to jednak wymaga bezwzględnie wyciągnięcia wniosków i zasadniczych reakcji. Nawet jeśli same stwierdzenia będą zbieżne z tymi które wcześniej były znane – to ważne będzie potwierdzenie ich słuszności. To też ma wartość. Gdy bowiem stajemy się czegoś pewni, szybciej możemy dojść do działania na to zjawisko bez rozterek i zmierzając do reakcji ku ozdrowieniu. Ułatwi to skuteczniejsze reakcje, nawet takie, nad którymi wcześniej byśmy się głęboko zastanawiali. Gdy coś boli – to nie od razu podejmujemy myśl o operacji. Wcześniej zastanawiamy się nad sposobami leczenia, jednak gdy wiemy, że to już jest duży guz, rozlana ropa lub raczysko – to już szybko decydujemy się na cięcie. Nie filozofujemy.
Do tej pory można było się wahać czy opowiadanie, że po wyborach Polska znalazła się na celowniku przez przypadek z racji oporu wobec politycznej poprawności skrzyżowanej z niewiedzą ludzi zachodu nie jest jakimś snuciem nadwrażliwych opowieści. Dziś jednak – dzięki tej akcji mamy już bez wątpliwości wskazane i zidentyfikowane i źródła i narzędzia i cele. Wątpliwości nie ma
Cele są i biznesowe, i polityczne. Biznes to spodziewane owoce tej wojny prowadzonej nowoczesnymi metodami z użyciem mediów, wpływów, bankowości i posiadaniem wpływu na działania na poziomie międzynarodowym. Cele polityczne to wobec kryzysu łakomy kąsek mający postać przejęcia tajemnic klucza i skutków obecnego a zapowiadającego się aż zbyt niepokojąco naszego sukcesu gospodarczego i podstaw utrzymania bezpieczeństwa obywateli. Utrzymanie tego stanu i rozpowszechnianie się wiedzy o nim, mogłoby fatalnie wpłynąć na efekty wyborów w krajach dziś - głównego nurtu. To realny powód tej hucpy i ważne jako, że społeczeństwa odszczepieńców od idei założycieli Unii – się budzą i powoli, ale niebezpiecznie dla sukcesu wyborczego postępowców dowiadują się poza oficjalnymi kanałami, że są wartości, może być bezpiecznie a homo-aborcjo-wiara w bóstwo materii – to po prostu metoda zrobienia ze społeczeństw pulpy powolnej przy kasie i urnie.
W tym świetle nie dowartościowałbym podłości naszej współczesnej targowicy. Jest ona tylko smętnym a podatnym z własnych motywacji ułatwiaczem działań, które swą skrajną i jawną dyskryminacją trudno by podjąć. To coś jak onegdajsza rola proszących o bratnią pomoc.
W miejsce dokonywania egzegez motywów jakimi się kierują wszelcy organizatorzy tego przedsięwzięcia nagonki na Polskę, proponuję się więc skupić na innej a faktycznie fundamentalnej sprawie. Jest nią nie tylko obrona ale i wręcz już niezbędna kontrofensywa w tej wojnie toczonej współczesnymi środkami – prowadząca do jasnego postawienia spraw dobrego imienia Polski, jej interesu, godności jej obywateli i bez najmniejszego wahania – przywracania do obiegu międzynarodowego prawdy i rzetelności w traktowaniu. Warto w tym – ale nie od razu by nie miało to konotacji zemsty – dobrze udokumentować i to nie na poziomie publicystyki a zasobów prokuratorskich – a po jakim takim wyczyszczeniu sytuacji zdecydowanie egzekwować odpowiedzialność za te właśnie szkody wyrządzone Polsce. Czyli i każdemu z nas. Nie wolno tu mówić o odpowiedzialności tylko politycznej czy dla tych ludzi już zupełnie fikcyjnej – moralnej. Szkody sa konkretne i te muszą być oszacowane już, tu i teraz aż po trwanie tej nagonki w której debata ma swą rolę.
Z tej perspektywy – i już na dziś – akcja składania pozwów jest niezwykle ważna i musi uzyskać wsparcie polityczne prawne i dyplomatyczne. To nasza broń w tej nowoczesnej walce bez armat i pershingów Wytaczają dywizje – ale możemy jednak się bronić. Dalsze kroki – są niezbędne, a jakie – nie dziś rozsądzać. Jest jednak pewne, że Reduta Dobrego Imienia – jako działanie społeczne – musi znaleźć swego instytucjonalnego odpowiednika o najwyższej randze. Bezczynność dyplomacji w tym względzie – od dziś nie będzie dla mnie do pojęcia i usprawiedliwienia
Nie zgadzam się uspokajającymi głosami „Polacy nic się nie stało”
Stało się, a przykładają do tego ręce nie tylko ludzie targowicy ale i ich wyborcy. To też musi być powtarzane. Dlaczego? Wyborcy tych europosłów - entuzjaści PO i KOD tego wszystkiego co dla wszystkich jest oczywiste, nie chcą wiedzieć. Trudno odrzucić i uznać za stracone tyle lat wiernego zawierzenia i przekonania o swej wyjątkowości. Gdy jednak obok głosów światłych i GW usłyszą cokolwiek innego i dowiedzą się że szambo to nie Drogeria – to może się przynajmniej przełamią odmowę wiedzy i samodzielnego myślenia. Może się przynajmniej zastanowią, że całe to towarzystwo nie działa dla dobra Polski, a nawet, że to pojęcie nie jest im przyjazne. To ponoć jest prawdziwie postępowe bo patriotyzm = nacjonalizm = szowinizm = wstecznictwo = dno Po prostu faszyzm co głosowanie w PE udowodniło – jako, że w demokracji to w głosowaniu ustala się prawdę jedynie słuszną.
Proste?
W tym zakresie, rzetelna i przebijająca się przez mur odmowy przyjmowania wiedzy, informacja publiczna, a dla niej – jak się okazuje mająca najwyższą bo państwową rangę praca nad repolonizacją mediów. Nie jest to oczekiwanie – by było jasne – odbiegające od standardów Unii Europejskiej w której czego jak czego ale własnej struktury mediów gwarantuje się ustawowo i realną polityką.
Dziś – jako państwo – tak naprawdę wobec takich akcji biznesowo – politycznych jak ta obecna Brukselska mamy związane ręce. I jak tu walczyć
Zauważmy i należy to głośno powtarzać i podawać do publicznej wiadomości – dokładnie wszystkie rozwiązania w sprawie Sądownictwa – są kopią tych istniejących w innych krajach. Malo tego główny rozdzierający szaty nad rozpaczliwą sytuacją naszego Sądu Konstytucyjnego pochodzi z kraju w którym takiego w ogóle nie ma. Innymi słowy nawet decyzja o likwidacji tego Sądu nie mogła by być taktowana jako coś dziwnego.
To Brukseli nie przeszkadza – bo nie o praworządność chodzi a o biznes i podporządkowanie Polski której znów się marzy samostanowienie, samorządzenie i – bezczelność – partnerstwo w miejsce podległości.
I tu ich boli, a targowica tylko jest środkiem na kaca po nieprawnych hucpach.
Znów proste? Jak konstrukcja cepa, które to urządzenie – jako żywo jest chyba wzorcem organizatorów przedsięwzięcia pt. antypolska w zatroskaniu oczywiście Debata w PE.

Na ogrodzeniu terenu budowy hotelu, w skrócie powiedzmy na miejscu Miastoprojektu, pojawił się napis – baner. Co prawda wisiał krótko. lecz został zauważony. Miał on spore rozmiary i treść, którą trudno tu cytować ze względów nie tylko procesowych. W każdym razie treść odnosiła się do osoby