- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 9 minut i 40 sekund.
Problem jest rzeczywisty – nikt nie neguje a odczuwamy wszyscy. Niemniej – w miarę upływu czasu, można nabierać wątpliwości czy chodzi o złapanie króliczka czy by gonić go , go… go. Wszak z tego samego gonienia – bywają korzystki osiągane już , choć problem jest na lata. Zastanawiając się nad dowolnym problemem, a jednak koniecznym jego rozwiązaniem najpierw się go diagnozuje, potem identyfikuje źródła, potem wskazuje się te najważniejsze, najsilniej wpływające na jego występowanie, potem analizuje się dostępne środki i skutki oboczne ich podjęcia, a dopiero na końcu – podejmuje się realne i co ważne – zdecydowane działania.
Robi się to tak, by nie robić szkód dookoła, jednak przybliżając się rozwiązania danej kwestii. Krótko – postępując racjonalnie – na podstawie wstępnej analizy – podejmuje się nawet małe kroki – jeśli tylko takie są dostępne, lecz zawsze musza być one wpisane w pewną strategię uwzględniającą kolejne, etapowe, pokonywanie najistotniejszych przeszkód. Niewątpliwie jednak działanie na hurra – na wzór ataku armii sowieckiej, dla której straty i rozsądek się nie liczyły, bo z tyłu stały oddziały NKWD z naganami gotowymi do strzału na rozkazy wielkiego wodza, robi tylko medialny huk. Staje się głośno i nie patrząc na skutki, w dużej mierze, akcja jest działaniem pozornym i mającym raczej na celu ogłoszenie wszem i wobec; oto działamy! ach jak działamy! jacy jesteśmy zdeterminowani, jak jesteśmy spoceni – każdy widzi i powinien podziwiać. Ergo – punktujemy goniąc owego przysłowiowego króliczka. Tym samym - przy okazji – nie tylko nas widać, ale możemy osiągać i inne cele. Dziś niestety wśród niektórych tzw. NGO – to codzienność - bułka z masłem. A jak przy okazji kapnie kasa – czemu nie. Że przy okazji przez takich frajerów „sponsor” załatwia tanio swoje interesy – tego się jakoś nie zauważa. Szkoda – bo w ten sposób wiele cennych i autentycznie obywatelskich myśli inicjatyw i sił - jest topionych w nieufności społeczeństwa do wszelkiego rodzaju autentycznych racji i ich pasjonatów. Koniec końców też – takim działanie z huczkiem - w sprawach samorządowych zwłaszcza - mamy sugestię konkluzji podanej na tacy – drogi wyborco – doceń to! To My jesteśmy ci dobrzy – zapamiętaj.
By odpowiedzieć sobie na tak postawione wątpliwości – chcę je odnieść do konkretnej sprawy smogu. Jako mieszkaniec mam wielką ochotę – i to właśnie robię – zadać parę pytań oczekując odpowiedzi. Nie tylko od Autorów medialnego szumu i alarmu, ale i od podejmujących wręcz bardzo konkretne decyzje już ubrane w prawo, a zwłaszcza ich spojrzenia na oboczne skutki owych akcji i ich faktycznej skuteczności.
Są to sprawy - uzmysławiam, przed którymi – wobec obecnie podjętych i już obowiązujących decyzji, stanie następny samorząd. To tez warto zauważyć – gdyż stanie on przed nimi nieuchronnie. Zwracam w tym kontekście uwagę na zbieżność dat – wejścia w życie decyzji np. o całkowitym zakazie używania paliw stałych i rozpoczęcia nowej kadencji samorządu Kto będzie pił piwo – oprócz oczywiście mieszkańców? Ugotowani, czyli chętni do przyszłego rządzenia, a tak naprawdę rządzący bezsilni wobec administracji, kast i lobbingu. Czy wolno tego nie widzieć ? Można – jak się na tylko parcie na władzę – a lobbyści na takich liczą oszałamiając – np. dostępem do grantów czy splendorów bycia ogłoszonym oświeconym postępowcem,
Czy mówię, że palenie w piecach w krakowskiej sytuacji jest dobre? Oświadczam – jasne, że - nie. Lecz wypada się zastanowić, czy problem smogu zostanie w co najmniej w dużym stopniu rozwiązany przez totalny zakaz używania w ogóle paliw stałych. Przynajmniej rozwiązany w stopniu tak znaczącym, że będzie można powiedzieć – ok, mamy sprawę załatwioną. Pierwsze powinno tu zastanowić, że smog występuje nie tylko w sezonie grzewczym. Pieców się nie używa, kominków takoż a smog – jest. Takie zjawisko. Oczywiście częstsze gdy w piecach się pali – ale nie tylko piece i kominki są tu jedynimi oskarżonymi.
Pytajmy- jakie mamy jakościowo i ilościowo udokumentowane składowe przyczyny smogu? Używanie paliw stałych do pozyskiwania ciepła czyli na dodatek poprzez w sumie mało efektywne ich wykorzystanie przez proste spalanie – to oczywisty i winowajca i na dodatek sprzeczny z zasadami podejścia do zasobów nieodnawialnych. Inne też ważne ptanie - jaki wkład jest ilościowy poszczególnych składowych to wiemy, czy tylko sądzimy - bo tak się uważa. Wydaje się warto sobie zrobić owo istotne rozróżnienie. Komunikacja - czyli nawałnica środków transportu w tym rekordowe w skali kraju krakowskie korki – to nie jest do pominięcia – i znów mówi się - co najmniej połowa wkładu zwłaszcza w niektórych składowych smogu. Położenie geograficzne, róża wiatrów, dary z całego pasa ciągnącego się od Śląska a kończącego się na Hucie dawniej Nowej – teraz już Starszej – co nie znaczy pod tym względem gorszej, też nie mało. Choć Wielki Piec jest akurat po remoncie ale i tak, jakby nie było, działa w oparciu o co? – o paliwo stałe. Oczywiście nie ma prostej analogii piece – kominki - Wielki Piec - Łęg, niemniej uchwała mówi o paliwie stałym – i już. Drobny przemysł – dziś już niewiele w stosunku do tego co bywało. Większość upadła i odpadła. Jak w tej palecie sytuuje się używanie paliw stałych przez jednego wybranego winowajcę - mieszkańca? I to z reguły tego, którego nie stać na pozyskiwanie ciepła z prądu elektrycznego. Z prądu, który zresztą też – wszak - nie bierze się z reguły z niczego innego jak właśnie z palenia – czym? Węglem. Tyle. że węglem palonym gdzie indziej i inaczej. Dla środowiska nie zmienia to zasady i też pozostaje w sprzeczności z koniecznością traktowania zasobów nieodnawialnych zgodnie z prawem. Czy przed podejmowaniem tak głębokich i restrykcyjnych decyzji była decydentom podany do wiadomości materiał oparty o wiedzę rzetelną i opartą o badania, a nie tylko o opinie nawet wielkich ekspertów? Bo informacja odwołująca się tylko do słów - tak się wydaje, albo tak uważam, jestem przekonany – to nadal jest opinia, a nie twarde dane. Po drugiej stronie stoi twardy wydatek konkretnych mieszkańców – bo to na nich tak naprawdę jest przerzucany cały kłopot stawania polityków w pierwszym szeregu ekopoprawności. Marzy mi się likwidacja smogu – lecz w oparciu o rzetelne wyważenie racji i nie przerzucanie obciążeń na mieszkańców stojących pod przymusem i mających ograniczenia finansowe. Dziś tak naprawdę o programach pomocowych wspierających wymianę pieców, po przeliczeniu skali finansowania, można mówić tylko jako o jakieś uldze – ale kosztów wymiany a już zupełnie tych ponoszonych w trakcie dalszego a wymuszonego użytkowania prądu czy gazu – już nikt nie zrekompensuje.
Jak w tym kontekście wygląda dzisiejsze namawianie na kupno lepszych kotłów – skoro i tak za dwa lata – nie będzie można z nich korzystać? Dodajmy wielką akcję powiększania rzeszy klienteli EC Łęg – stającego się monopolista powoli trzymającym miasto za gardło, który pozyskuje ciepło z … węgla. W prawie jest zapisana równość podmiotów w dostępie do środowiska – to maja być wyjątki? Wiem – spalanie w kotle w Łęgu – to nie w piecu czy kozie lub kominku, to spalanie kontrolowane, emisja takoż – lecz z drugiej strony - palący w piecu mniej efektywnie ma ciepło w punkcie odbioru a pobór z Łęgu – to straty na przesyle – i koszty odnawiania tej infrastruktury. Chciałbym mieć wiarę, iż te problemy były rzetelnie wyważane i to w pełnym, ciągnionym rachunku kosztów ekologicznych. Na tym tle jak się mają kominki? Ile ich jest i jaka jest ich waga jako składowych emisji wchodzących do smogu. Nawet argument – że mieszkańcy troglodyci palą w kominkach śmieciami – oprócz tego, że kwestię praktycznie redukuje do znów znacząco mniej licznych kominków otwartych to na dodatek samym swym użyciem świadczy o braku koncepcji i sił do zastosowania rozwiązań kontrolnych w tym zakresie. Gdyby jakaś znacząca część mieszkańców miasta używała na codzień kominków – to bym się zastanawiał. Skoro jednak ok 70% mieszkańców już jest uzależniona od Łęgu – a ileś tam tysięcy – mówi się o piecach opalanych węglem - to ile zostaje źródeł ciepła i to na paliwo – jakby nie było – odnawialne! Czyli znów decyzja – z którą powinno się dyskutować na płaszczyźnie obowiązującego prawa
Przypominam – raz – równość podmiotów – dwa, rezygnacja z paliwa odnawialnego bo takim jest drewno. W mojej opinii uchwałami antysmogowymi nastąpiło przyznanie się do jakiejś irracjonalnej wiary, że zarządzenie, zakaz – ma moc sprawczą co wydaje się być skuteczniejsze niż wyważenie rzetelnych racji. To nie jest racjonalna podstawa podejmowania decyzji obliczonych na lata i na skuteczność.
Nie odkryłem Ameryki przypominając wagę transportu i położenia Krakowa. Tego drugiego nie da się zmienić – lecz warto przestać myśleć o Krakowie jak o samotnej wyspie. Dom wewnątrz granic Krakowa – nie może używać kominka – a ten po drugiej stronie granicy – czemu nie. Magia wiary w moc zarządzeń. Do komunikacji. Też przez dziesięciolecia układ komunikacyjny się nie zmieniał – i teraz, by z butów wyskoczyć – nie ma możliwości nadążenia za rozwojem motoryzacji, koniecznymi potrzebami komunikacyjnymi mieszkańców i ludzi pracujących oraz odwiedzających Kraków. Na dodatek opanowywanie tego problemu musi nastąpić o wiele większymi nakładami niż wymiana pieców i co ważne z punktu widzenia zarządców – nie da się tych kosztów jak w przypadku pieców przerzucić na mieszkańców. Nie oznacza to rzecz jasna uprawnienia do opuszczenia rąk wyraża tylko oczekiwanie by do problemu smogu podejść jeszcze bardziej metodycznie, domagać się na ten cel znacząco większych pieniędzy lecz inaczej kierowanych. Same najbardziej spektakularne akcje – dają tylko zaszczytne tytuły miasta przodującego w poprawności eko – cokolwiek by to eko nie znaczyło/ W tym kontekście już najprościej rzecz ujmując, chciałbym wiedzieć na ile nawet stuprocentowa likwidacja wszystkich, co do jednego – pieców w granicach miasta i komisyjne zniszczenie kominków będzie owocna i kto oraz jak rzetelnie zrekompensuje straty części mieszkańców poniesione dla ogółu. Tracić – tracą z reguły ci których dziś nie stać na przeróbki i użytkowanie prądu lub gazu jako źódłw ciepła a zyskać mają wszyscy – ogół. To w teorii rewolucji było zapisane – jedynica – nul, wedle naszego prawa – powodujący straty ma je wyrównywać. Do tego warto pokazać już zupełnie kuriozalny a przez władze przyjmowany jako oczywisty i poprawny handel lokalnymi – by się wydawało zanieczyszczeniami. Tu już decydent sam sobie strzela gole. Likwidacja pieców – w okolicach Podgórek Tynieckich – jak oceniono – obniża zanieczyszczenia w skali, która pozwala (wg mnie w sposób naciągany – ale nie dyskutujmy o detalach, a o mechanizmie) na udzielenie pozwolenia środowiskowego na emisję dla Spopielarni. W sumie -koszty ponieśli mieszkańcy, miasto, Fundusz Ochrony Środowiska – zyskała firma – środowisko wyszło na zero Tyle że można było wyciągać głośny splendor, = zlikwidowano ileś tam pieców lecz gdzie w tym sytuuje faktyczna obniżka strumienia emisji –dalej nie wiadomo
Czas na stwierdzenia i wynikające z nich pytania – w których ograniczę się tylko do kilku – ale sądzę, iż te jak na tekst publicystyczny wystarczą.
I na koniec przypomnę.
1/ Mamy równość podmiotów wobec prawa czyli i zapisany w prawie i nawet w Konstytucji równy dostęp do środowiska – wymóg zracjonalizowanego wręcz minimalizowanego używania zasobów nieodnawialnych (węgiel) na rzecz przechodzenia na paliwa odnawialne (zielonym do góry) Przypomnę wymóg kompensaty strat ponoszonych przez jednostki a wymuszonych potrzebami ogółu
2/ I piec i Huta i Łęg palą w sumie – węglem Inaczej ale węglem – paliwem nieodnawialnym
3/ Całkowity zakaz używania paliw stałych – to 2019 r
4/ Początek nowej kadencji samorządu – praktycznie – koniec 2018 r
Mam nadzieję że nowy samorząd do którego zapewne zechcą się dostać i dzisiejsi aktywiści eko wymuszeń i eko euro skarg i ukłonów, będzie przestrzegało prawa – które nawet ostatnio dość dla mnie przedziwnie zinterpretowano na niekorzyść skarżących
Ciekaw jestem jak sobie z tym problemem poradzi nowy samorząd tracąc siły na kopanie się z decyzjami poprzedników – może znajdzie wystarczające siły i środki na realną walkę ze smogiem. W naturalnej kolejności. Rzetelna diagnoza jakościowa i ilościowa, ocena skutecznych działań podejmowanie działań. Problem jest takiego typu – o czym tez ku skuteczności nie można zapominać – że podejście do niego wymaga głębokiej analizy skutków wzajemnych oddziaływań, pojawiających się w wielu płaszczyznach podejmowanych kroków.
Jazgot medialny – tez wymaga dziś oceny kto i co na nim zyskuje a kto realnie traci.
I na koniec.
Powyższy tekst nie powstał nagle i tylko dziś – gdy decyzje zostały podjęte. Jest jedynie podsumowaniem tego co pisałem i podnosiłem wielokrotnie przed tymi decyzjami ale z pozycji mieszkańca, którego głos nie był chyba wart brania pod uwagę wobec impetu akcji i poprawności a także siły niby –eko.
Dziś tylko podsumowuję by nikt nie powiedział że te argumenty nie były podnoszone.
Sądzę iż przyjdzie czas na ich przypominanie.
Co wtedy zrobią decydenci? Dzisiejszych już może nie być a ordery i kasa zostaną rozdane. Oby smogu też już nie było tak jak i realnych problemów prawnych.

Na ogrodzeniu terenu budowy hotelu, w skrócie powiedzmy na miejscu Miastoprojektu, pojawił się napis – baner. Co prawda wisiał krótko. lecz został zauważony. Miał on spore rozmiary i treść, którą trudno tu cytować ze względów nie tylko procesowych. W każdym razie treść odnosiła się do osoby