- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 49 sekund.
Oto w kontekście rezygnacji prof. Jacka Majchrowskiego ze startu w wyborach na Prezydenta Krakowa zabrał głos, nie kto inny a już stały można powiedzieć, kontrkandydat na to stanowisko sam Pan dr Łukasz Gibała.Liczy się przekaz, który ma trafić do mieszkańca, też tego, który może nie znać wieloletnich już zabiegów Pana Gibały o fotel, via Gazetka i ogólnie jego działalność, nazwijmy ją, publiczną. Tezy główne wypowiedzi medialnej zawrzeć można w takim oto ciągu. Pan Prezydent nie startuje bo wie, że przegrałby – w suflowanym domyśle - ze mną, a wygrać może, i to jest drugie powiedzenie do wyborcy – tylko ktoś, kto kocha Kraków – w domyśle ja, choć - i to jest trzecie – potencjalnej kandydatury Pani Małgorzaty Wassermann nie można lekceważyć - w domyśle – głównym pewniakiem i tak będę ja a ona będzie tylko moją poważną konkurentką.
Spróbuję po krótce i po kolei pokazać jak odbieram taki przekaz jako mieszkaniec Krakowa.
By było jasne, nie jestem, delikatnie mówiąc, fanem rządów aktualnego Pana Prezydenta. Powodów mam kilka – i nie o potknięcia tu chodzi chociaż to te są zazwyczaj podstawą do stawiania Mu zarzutów przez ciągły ostrzał Pana Gibały. Czym innym są jednak sprawy zasadnicze. Dla mnie ważne jest wręcz zarzucenie historycznej a biznesowo nośnej wizji funkcji miasta i dla niego samego i dla Polski oraz pytanie czy w koncepcji zarządzania miastem mieszkaniec nie jest jakąś przeszkodą bo wygląda na to, że jest. Też bałwochwalstwo wobec ekoreligii stawiane jako priorytet w niezgodzie z istotą a nie jakąś obiegowo zmiennie traktowaną zasadą zrównoważonego rozwoju Decyzja Prof. Majchrowskiego o rezygnacji ze startu i tak mnie zaskoczyła. Uważam bowiem, że w istniejących realiach akcji wyborczej obecny Pan Prezydent wcale nie byłby na straconej pozycji. Sądzę, że do startu nakłaniali by Profesora choćby ludzie kręgów interesów, zainteresowani utrzymaniem stabilnej dla nich od lat sytuacji biznesowej. Obiegowo nazywa się to przychylnością dla deweloperki. Poza tym, lata kierowania urzędem i współpracy z kolejnymi ekipami radnych, stworzyło z magistratu mechanizm – o którym można mówić lepiej czy gorzej – ale wewnętrznie zdyscyplinowany czy w dobrym ukierunkowaniu to inna kwestia. Jednak dla rządzących dziedzinami miasta i w nich funkcjonujących to ma wartość i generuje następną grupę wsparcia. W sumie rezygnację byłbym skłonny widzieć jako postawę, już dość, mam swoje lata, stabilną i komfortową sytuację bytową to i po co mi ta szarpanina, chcę jeszcze pożyć. Nie strach przed wyborami.
Ocenę gwarantowanej przegranej J. Majchrowskiego uważam za raczej życzeniową. To gdzie realizm w wypowiedzi Pana Gibały?
Zostaje tylko negatywny przekaz do odbiorcy.
Teraz coś o kochaniu miasta.
Słowa „moje miasto” wymagają nie tylko znajomości historii jego ewolucji w każdym zakresie, widzenia jego aktywów i szans, zrozumienia nastrojów ludzi i realistycznej oceny wynikającej z tego wagi znaczenia miejsca ogólnie dla Polaków. Mowa o elemencie, który jest jednym z najważniejszych atutów Krakowa jako miasta o wyjątkowej specyfice, o którą nawet czysto biznesowo warto zabiegać. Z tego może wynikać wizja na czym powinno się opierać wykorzystanie aktywów miasta dla jego i – ważne - jak rozumianego, rozwoju uwzględniającego potrzeby mieszkańców.
Tymczasem, choćby w kolejnych edycjach gazetki Gibaly można obserwować boksowanie.
Pan Gibała w swej działalności słuszne wykazuje wpadki ale to nie program a kanonada. Mowa o objawach a nie o rozważaniach programowych.
Skucha.
I trzecia część przekazu.
Czy Pani Wassermann będzie startowała i to w charakterze tła Pana Gibały zobaczymy. Może i zapewne będzie kandydowała.
Prawdą jest, że Małgorzata Wassermann nie jest osobą narzucającą się medialnie – celebrytką, nie działała też w strukturach miasta. Z racji niepoprawności politycznej ma przyklejony znaczny elektorat negatywny ślepo i bezkrytycznie wręcz odruchowo reagujący na hasło PiS a to z nim w szerszej opinii i z działalności Sejmowej jest kojarzona, choć formalnie nie jest z nim związana organizacyjnie czyli partyjnie. I tu Pana Gibałę zmartwię. Po pierwsze przekonania, z którymi utożsamia się ponad połowa elektoratu (patrz ostatnie wybory parlamentarne) to nie to samo co subordynacja w stosunku do organizacji partyjnej. Po drugie, Pani Wassermann jest osobą spoza ustabilizowanego i działającego w rutynie mechanizmu i układu miejskiego. Daje to dwie przewagi: pierwsza brak pęt powiązań i drugie - wie, ma przemyślane, jak ten mechanizm ma i po co działać. Mając na uwadze że jest prawnikiem zna reguły i zapisy prawa, które umożliwiają a czasem wręcz nakazują takie działanie. Natomiast w tym tylko zestawieniu pan Gibała jest wręcz wdrożony do istniejącego stanu rzeczy i dlatego nigdy nie postuluje zmiany zasad podejścia do problemów miasta jedynie punktuje dysfunkcje wpadki, przypadki i tylko boksuje. Jest politykiem wciąż grającym w klocki układów politycznych i jest mało prawdopodobne by nawet pełniąc funkcje w samorządzie był w stanie wyjść poza ramy tej rutyny.
Oczywiście w wyborach ludzie wybierają ale muszą sobie zdać sprawę i coraz częściej do tego dochodzą – czego dotyczy dany wybór.
Gdybyśmy mówili o zestawieniu tylko tych dwóch kandydatur to rozmowa dotyczyłaby wyboru pomiędzy polityką tu – lokalną, uprawianą jako rodzaj gry, by wygrać a po co, już schodzi na drugi plan i takąż polityką uprawianą jako działalność dla dobra wspólnego. Filozofia Donalda Tuska mówiącego wprost – będziemy wszystko robili zgodnie z prawem, tak jak my go rozumiemy a już byli tacy a skutki były straszne.
Pokazane zestawienie podejść do zarządzania wspólnym dobrem, jako grą lub pracy dla celu wprost też dotyczy omawianego – jeszcze nie rzeczywistego - ale już wyrywnie przywołanego przez gracza w szachy polityki lokalnej porównania oferty potencjalnych kandydatów na Urząd Prezydenta Krakowa
W istocie to będzie wybór pomiędzy grą a ofertą innej propozycji programu dla miasta. dziś mało sensownie pomijającego owe autentyczne aktywa i możliwości na rzecz wtłaczania go w ramy – znów w skrócie – pubu Europy.
Co proponuję rozważyć.
Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 05.12. 23 r
.