Fakty
Konie z Morskiego Oka – czy moim zdaniem są męczone? Wkładam kij w mrowisko!
Szanuję obawy o dobre traktowanie zwierząt, ale powinniśmy opierać opinie na faktach i rzeczywistości, a nie tylko na emocjach.
Ja lubię patrzeć na takie medialne tematy z innej perspektywy niż większość. Opiszę Wam moje doświadczenia. Nikogo nie bronię i nikogo nie oskarżam. LUBIĘ KONKRETY.
Słyszałam coś takiego: „Los koni z Morskiego Oka jest koszmarny. Cierpią dla wygody ludzi. To barbarzyństwo”.
Na popularność mitu „zmęczonego konia z Morskiego Oka” niewątpliwie ma wpływ niewiedza.

Co więcej, ludzie wypowiadający się na temat „umordowanych” koni są przeświadczeni o swojej nieomylności, często jednak nie posiadają własnego konia, nie mówiąc już o kilku, nie mają przydomowej stajni, nie rozmawiali z podkuwaczami ani weterynarzami tych koni, żeby zdobyć szerszą wiedzę. Nie lonżowali takiego konia ani nie układali pod siodło. Ja to wszystko robię od niemalże 10 lat.
      Postanowiłam sprawdzić, ile jest sprawiedliwości w nagonce na górali, by później zadać sobie pytanie, czy likwidacja transportu jest dobrym rozwiązaniem dla pracujących tam koni. Do tego rozdziału przygotowywałam się rzetelnie przez bardzo długi czas. Zrobiłam wywiady z fiakrami oraz weterynarzami. Co więcej, do tej pory miałam osobiście styczność z tymi zwierzętami, ponieważ układałam pod siodło około 15 koni zaprzęgowych, które pracowały w Morskim Oku. Wszystkie wyglądały jak pączki w maśle.
Każda para koni pracuje co dwa lub trzy dni. Najczęściej jest to jeden wjazd (7 kilometrów w górę, z czego tylko przez 1100 metrów konie mogą iść kłusem, zwykle wjazd trwa około godziny) oraz jeden zjazd (20 – 35 minut stępem i kłusem), przy czym wozy mają zamontowane hamulce, które odciążają konie. Razem to około 1.5 godziny po płaskim. Czasowo to nawet mniej niż pracuje ich właściciel, który sprząta za nimi i karmi je trzy razy dziennie. Nie robią żadnych galopów lub skoków przez przeszkody. Po ukończeniu kursu pod górę konie mają zapewniony obowiązkowy dwudziestominutowy odpoczynek, a po wykonaniu pełnego kursu (w górę i w dół) odpoczynek jest dwugodzinny. Mogą zrobić dwa kursy dziennie.
        Porównajcie to sobie z losem koni szkółkowych. Ostatnio czytałam wypowiedź właścicielki jednej stajni rekreacyjnej. Uważa ona, że 4 godziny pracy dziennie dla jej koni w wakacje to nie jest za dużo. Moim zdaniem akurat jest, moje konie pracują 2 godziny dziennie (sporadycznie 3), tylko w wakacje i ferie, a niedziele mają wolne.
Straż Tatrzańskiego Parku Narodowego prowadzi wyrywkowe kontrole przejazdów, stanu koni, powożących oraz fasiągów, czyli wozów. Czy konie szkółkowe ktoś sprawdza? Albo prywatne? Ktoś kontroluje ilość godzin na rajdach? No właśnie.
Konie ciągną wozy, na których nie może być więcej niż dwanaście dorosłych osób. Pracę i odpoczynek reguluje regulamin, a jego złamanie oznacza kary, z odebraniem licencji włącznie. Są też poddawane badaniom wysiłkowym raz w roku. Bada się ich puls przed podjęciem wysiłku, tuż po jego zakończeniu oraz 10 – 20 minut później.
Badania z 2019 roku wykazały, że dla 70 procent koni praca była wysiłkiem od lekkiego do umiarkowanego (!), dla 27 procent – forsownym, a jedynie dla 3 procent – bardzo forsownym. Nie wykazano ani jednego przypadku pracy ponad fizjologiczne możliwości zwierzęcia.
Kolejnym z mitów rozgłaszanych przez organizacje ekologiczne i fundacje jest stwierdzenie, że konie padają ze zmęczenia. W ciągu ostatnich trzydziestu lat tylko dwa konie padły na drodze do Morskiego Oka. W 2014 roku jednemu pękła aorta. Ta sytuacja mogła mieć miejsce gdziekolwiek i kiedykolwiek, więc nie powinno się jej kojarzyć z wykonywaną przez tego konia pracą.
Większość prezentowanych w sieci filmów pochodzi sprzed wielu lat, a czasem także spoza trasy do Morskiego Oka. Odpowiednio zmontowane, mają sprawiać dramatyczne wrażenie. I sprawiają. U tych, którzy się nie znają, oczywiście.
Koszt zakupu konia pociągowego, nadającego się do tego typu pracy, to przy obecnych cenach od 20.000 złotych. Utrzymanie konia jest kosztowne, to mniej więcej 500 złotych miesięcznie w przydomowej stajni. Każdy z fiakrów pracujących przez 15 dni w miesiącu posiada przeciętnie 3 pary koni. Taka ilość koni umożliwia im chodzenie sztafetowo. Na trasie przejazdu zamontowany jest monitoring rejestrujący pracę zwierząt, jak również ich odpoczynek. Kto z was miałby dwa, a nawet trzy tysiące złotych miesięcznie na utrzymanie niepracujących w żaden sposób koni?
Moim zdaniem konie to zwierzęta użytkowe i mogą zarabiać na swoje utrzymanie, jeśli nie ma zdrowotnych przeciwwskazań. Co więcej, zdrowe konie powinny pracować regularnie, aby zachować kondycję. Nie ma w Morskim Oku przecież kuców, arabów czy folblutów, tylko konie specjalnie do tego hodowane i przystosowane.
Mit biednego „spoconego konia” to kolejny przykład niewiedzy osób wypowiadających się na temat rzekomo przemęczonych koni. Koń, tak jak człowiek, posiada mechanizm termoregulacji, a pocenie się jest w termoregulacji podstawowym zjawiskiem. Każdy sportowiec podczas treningu się poci, większość osób pokonujących trasę do Morskiego Oka również może się spocić. Jest to naturalne zachowanie organizmu ludzkiego, jak również końskiego i nie oznacza wyroku śmierci ani dla człowieka, ani dla konia. A ile ja się napocę codziennie podczas sprzątania stajni i noszenia siana na widłach!
Oczywiście za wszystkich fiakrów i za wszystkie konie nie ręczę. Niektórym zdecydowanie poleciłabym zrobienie wybiegów, żeby zwierzęta mogły się tam paść w dni wolne od pracy. Niektóre możnaby częściej przekuwać. Te konie, które sama widziałam, były lepiej traktowane niż w niejednej szkółce.
W stosunku do górali / woźniców kierowane są czasem niecenzuralne i przykre komentarze. Nie znoszę wywyższania się zarówno właścicieli, jak i sporadycznych użytkowników koni. To zachowanie w stylu: ja eksploatuję mojego konia inaczej, więc jestem lepsza niż oni.
    Co za hipokryzja.
Pomyślcie o życiu konia skokowego jeżdżącego po zawodach i o tym, jakim obciążeniom poddawane są jego stawy i ścięgna.
Pomyślcie o koniach szkółkowych pracujących cztery godziny i nierzadko więcej, uczących początkujących, którzy spuszczani z lonży za szybko, szarpią wodzami za pyski oraz obijają koniom plecy i nerki, bo nie mogą złapać równowagi.
Nigdy, ale to przenigdy, ani w Krakowie na rynku ani nad Morskim Okiem nie widziałam koni, do których możnaby mieć jakieś zastrzeżenia, co do ich stanu i kondycji. Gdyby konie w szkółkach jeździeckich tak wyglądały i tak pracowały, to świat byłby dużo piękniejszy....
A fundacje lub stowarzyszenia robią nagonki na pracujących górali i żebrzą o wykup chorych koni, które potem będą utrzymywać za cudze pieniądze. Co się dzieje z resztą pieniędzy ze zbiórek, można sobie wyobrazić. Najłatwiej wydaje się cudze pieniądze.
W mojej ocenie nagonka jest nastawiona typowo do ludzi niemających styczności z końmi na co dzień. To granie na emocjach i empatii ludzi, którzy konie widzą najczęściej w telewizji. Narracja nastawiona na zarabianie kasy na zbiórkach.
       Największym barbarzyństwem jest oczernianie innych. Formułowanie opinii bez dowodów i bez znajomości faktów.
Do napisania tego posta zainspirowało mnie zdanie, które wypowiedziała jedna z mam moich obozowiczek. Akurat pokazywałam, jak lonżuję mojego konia, który pracował wcześniej w Morskim Oku. Mama dziewczynki rzuciła: „Jak dobrze, że Pani go uratowała”. Uratowała? Proszę zobaczyć, jak on wygląda, jaki jest ufny wobec ludzi. Nikogo nie uratowałam, to gruba przesada, bazująca na wprowadzających w błąd opiniach oraz dzieleniu ludzi na dobrych i złych.
Wszyscy użytkujemy konie. Jedni w sankach lub wozach. Inni na treningach skokowych. Jeszcze inni na lonży, podczas galopów w terenach lub na wielogodzinnych rajdach.
Ludzie o skrajnych emocjach i opiniach dotyczących koni z Morskiego Oka powinni odwiedzić kilka gospodarstw oraz popracować z tymi końmi. Może udałoby się zobaczyć, czy faktycznie pociąguski tak cierpią, jak czytamy w necie.
Bądźmy dla siebie lepsi, bardziej wyrozumiali, w końcu wszystkich nas łączy to samo: miłość i szacunek do koni. Niech te uczucia będą też skierowane do innych ludzi.

Tekst ukazał się na FB 27 maja 2024r

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

felekNie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika. Porządkując pole rozmowy może od tego należałby zacząć. Polemika przecież to reakcja na jakiś pogląd a tekst pani Langiewicz jest serią zdań, opinii,

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(390) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(784) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)


09 Maja 2025

Polemika wyborcza

(346) Aniela Langiewicz

Moi mili z reguły piszę wiersze i są publikowane od czasu do czasu. Ale tyle się dzieje w naszej polityce jeśli chodzi o wybory prezydenckie, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 24 sekundy.)


08 Maja 2025

Ośmiogwiazdkowa kawalerka. Bez kłamstwa ośmiogwiazdkowa koalicja nie istnieje

(549) Jerzy Szmit

„Operacja kawalerka” skierowana przeciwko Karolowi Nawrockiemu to przykład ośmiowiązkowego amoku, w jakim żyje ten odłam społeczeństwa. Wiedzą, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 26 sekund.)