- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 49 sekund.
Powódź to klęska, którą trudno przewidzieć, mamy jednak pewne narzędzia, dzięki którym walka z takim kataklizmem powinna być o wiele skuteczniejsza, niż była w poprzednich latach, chociażby ta z 1997r. Mamy coraz bardziej rozbudowane narzędzia do przewidywania pogody, zdecydowanie lepszą łączność elektroniczną, międzynarodowe systemy ostrzegania przed nadciągającymi kataklizmami, lepszy sprzęt, jakim dysponuje straż pożarna i wojsko, liczniejszą administrację samorządową i centralną, która klęskami żywiołowymi powinna też się zajmować, itd., itp., jak te możliwości i narzędzia ostatnio wykorzystywał nasz rząd pod przywództwem (nad)premiera Donalda Tuska?
Donald Tusk i jego rząd mogli spisać się o wiele lepiej, niż to się stało, o czym od wielu dni dyskutuje cała Polska. Strona rządowa trwa jednak przy swoim, uważając, że jej przedstawiciele spisali się dobrze, a (nad)premier jeszcze lepiej. I dalej trwają w takim przekonaniu pomimo szerokiej krytyki, która pada nawet ze strony tych, którzy przyjaciółmi opozycji na pewno nie są. (Nad)premier Tusk upewniony w swojej doskonałości zorganizował dzisiaj (sobota, dzień wolny od pracy, a oni pracują!) kolejną „odprawę” na posiedzeniu rządu, gdzie cały sztab kryzysowy składał mu meldunki w starym stylu. Niektórzy ze sztabowców kończący swe wypowiedzi tak się zagalopowywali, że meldowali nawet o tym, że … kończą składać meldunek. Bali się, że (nad)premier ich nie zapamięta, z kimś pomyli, czy co? Tym razem na odprawie nie było połajanek, (nad)premier więcej słuchał, niż mówił, wszyscy wydawali się być zadowoleni, co jest o tyle dziwne, że powódź jeszcze trawa. Na tej odprawie pojawił się nowy członek sztabu kryzysowego, minister Kierwiński, ten sam, który zmienia teraz funkcje, miejsca urzędowania, dobrze płatne posady, robi wszystko na życzenie szefa. Ów „minister bez teki” zaraz po krótkiej przemowie został posłany przez głównego szefa w teren, by tam nadzorować odbudowywanie Polski po powodzi. Musiał ruszać w teren natychmiast, by nie zmarnować ani jednej chwili z cennego czasu, jaki mu dano do dyspozycji, choć nikt mu terminu na zakończenie odbudowy nie określił. Tusk włączył „stoper”, a ze „zmarnowanego czasu” rozliczy go wtedy, kiedy sam uzna za stosowne.
(Nad)premier dba o to, by jego podopieczni nie marnowali cennego czasu, a czy on go nie marnował? Na to pytanie padały już różne odpowiedzi, jedną z nich może być opinia jednego z najlepszych ekspertów od bezpieczeństwa, byłego głównego komendanta Państwowej Straży Pożarnej. Gen. brygadier Andrzej Bartkowiak miał dzisiaj swoje wystąpienie na krótkiej konferencji w Sejmie, jaką zorganizowano w ramach konsultacji eksperckich zatytułowanych: „Powódź 2024-przyczyny i skutki”. Nie znam pełnej relacji z tej konferencji, ale wystąpienie generała jest bardzo skondensowane, konkretne i podpowiadające, co można było zrobić inaczej. Kto ciekawy niech otworzy link podany na końcu notatki, ja tu podam tylko najważniejsze dane, jakie przytoczył generał przenosząc informacje zamieszczone na stronie tv.republika.pl: [Generał] „Podkreślił, że "nie ma większej armii w Polsce niż straż pożarna". Jednocześnie wskazał, że 13 września w działania powodziowe zaangażowano tylko 700 strażaków, podczas gdy w Krajowym Systemie Ratowniczo-Gaśniczym jest 250 tys. ratowników "gotowych do działań", (31 tys. funkcjonariuszy PSP, 220 tys. wyszkolonych druhów), … oraz ponad 400 tys. stowarzyszonych w OSP - i którzy są gotowi do niesienia pomocy"… "Jaki był przekaz informacyjny? Trudno dziś to ocenić, ale chronologia czasowa pokazuje, że nie do końca to wszystko zagrało" - ocenił.” Generał był bardzo oszczędny w słowach, ale opinia publiczna już taka nie jest, tym bardziej, kiedy teraz słyszy, że na zaproszenie, wiadomo czyje, do naszego kraju przyjedzie 120 żołnierzy Bundeswery, by pomagać w likwidowaniu skutków powodzi. 120 osób, niekoniecznie mile tu widzianych, co (nad)premier sam sugerował, ostrzegając, by się ich nie przestraszyć, może coś dodać do tej armii, którą my sami dysponujemy?
Tusk najwyraźniej nie do końca rozumie, co ostatnio w Polsce się dzieje, kolejnym takim przykładem są wczorajsze wyroki Sądów, Najwyższego i Rejonowego, które wydały dwa wyroki niezgodne z oczekiwaniami obecnie rządzących. Otoczenie Tuska je neguje, bo, jakby inaczej mogło postąpić, skoro to beneficjenci jego władzy, muszą haratać do tej samej bramki, do której harata Tusk nie bacząc na to, jakie faule po drodze popełniają.
PS. Polecany link: https://tvrepublika.pl/Polska/Zaangazowano-TYLKO-700-strazakow/171008
Tekst ukazał się na Salon24.pl 28 września 2024r