- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 6 minut.
Oto powstaje super hotel w super lokalizacji. Za istniejącym od lat 50 tych budynkiem Miastoprojektu - budowa już trwa, a niebawem, w drugim etapie – za pozostawioną jego fasadą ma się odbyć gruntowna zmiana jego wnętrza po prostu nowa budowa. Proszę zauważyć że mało kto wiedział o tym zamiarze inwestycyjnym a nawet jakby wiedział to nie sądzę by ktoś zbyt energicznie protestował przeciw temu zamiarowi. W końcu ktoś ma pomysł, powstanie nowe a Nowej Huty już nikt nie będzie chyba projektował. Jak wieść niesie, to pan De Niro ma kasę i podjął zamiar inwestycyjny. Można powiedzieć – dobrze. Dla Miasta też.
Jednak przyszedł moment, że w obronie własnych interesów już trzeba reagować. Chodzi o ciąg dalszy inwestycji, na który nie ma jeszcze pozwolenia Władz Miasta. Ów zamiar przewiduje – tu rutyna – zrobienie dobrze inwestorowi kosztem i to poważnym kosztem zarówno utraty terenu jak i dobicia warunków życia mieszkańców tu głównie, ale nie tylko, dzielnicy VII.
Wypada zacząć może nawet nie od samego początku kroków obciążających dzielnicę, bo to byłaby długa opowieść, a od momentu gdy to wybudowanie Mostu Zwierzynieckiego i węzła autostradowego Mirowska ruch z nich pochodzący, zdążający w kierunku północnych części miasta wpuściło przez uliczki Półwsia Zwierzynieckiego. Nie wszystkie – tylko niektóre – te jednokierunkowe. Konkretnie – ul. Lelewela, B.Komorowskiego, kawałkiem pierzei Placu na Stawach (też ciekawe inaczej rozwiązanie ruchu) i – przez koniec tego „lejka” ul. Kraszewskiego z wylotem na al. Focha czyli Błonia z jednej strony oraz z drugiej Dunin-Wąsowicza oraz ul. Kałuży – do Błoń i Alei Trzech Wieszczów.
Wszystkie te ulice nie są arteriami ale przejęły takie funkcje.
Specjalnie to opisałem by osobom postronnym uzmysłowić z jakim problem mamy tu do czynienia i do czego już mieszkańców przyzwyczajono jako do czegoś na kształt dopustu Bożego. Niby mowa o detalach ale właśnie o nich zawsze i wszędzie wiedzą tylko ci, których one dotyczą. I tak władza uzyskuje pole zgody obojętnością całej reszty społeczeństwa bez koniecznego pytania czy my mieszkańcy przypadkiem nie przeszkadzamy w światłych pomysłach. Ex policjant od spraw organizacji ruchu – może być tylko symbolem tego myślenia o mieszkańcach.
A detale dotyczą każdego tylko za każdym razem są tylko właśnie – jego.
W tej konkretnej sprawie hotelu, inwestor wystąpił z planem by przymknąć wylot ul Kraszewskiego puszczeniem ruchu przegięciem –odcinkiem jezdni dziś pobocznej, usytuowanej równolegle do skwerku im Gustawa Holoubka i do placu przed bokiem stadionu Cracovii. Innymi słowy chodzi o kasatę obecnej funkcji terenu przed Miastoprojektem, inkorporowanie go do służebności dla hotelu czyli też o zakorkowanie ujścia ulicy Kraszewskiego i zmian w ciągu ul. Fałata. Z tym zamiarem, swoją drogą łączą się też liczne problemy prawne dotyczące własności i zmiany funkcji terenu.
Z punktu widzenia warunków życia mieszkańców – a ja nim też jestem – staje się konieczne wyrażenie opinii, że jakiekolwiek poszerzanie zakresu już udzielonego zezwolenia na budowę jest z punktu widzenia zupełnie podstawowych interesów mieszkańców niedopuszczalne. I tak już przecież mowa o dość dziwacznym pomyśle sklejenia w jedną bryłę budynku B (olbrzymia gabarytowo, głęboko wkopana w teren, nowo budowana kubatura ) i budynku A - czyli przebudowanego wnętrza (z zachowaną fasadą samego budynku Miastoprojektu bo ten jest wpisany do rejestru zabytków – nie takie sztuki widzieliśmy ze stanem katastrofy budowlanej włącznie).
Tu już trzeba głośno powiedzieć o konieczności położenia zdecydowanej tamy dla stawiania dalszych utrudnień dla życia mieszkańców. Obecne zamiary lokują się tym razem – tu lokalnie - w ich całym ciągu. Już dziś ta część miasta ponosi konsekwencje wspomnianego użycia jej ulic jako kanału prowadzącego ruch z węzła autostradowego Mirowska i Mostu Zwierzynieckiego do północnej części miasta (i to w znacznej części właśnie przez ul. Kraszewskiego – a ta jako żywo arterią nie jest). W tym ciągu myślenia o granicach wytrzymałości mieszkańców wpisał się np. sposób przeprowadzenia ciągnącego się w czasie remontu ul. Kościuszki demolującego okresowo nie tylko skomunikowanie całego tego terenu z resztą miasta a też przy okazji niszczącego interesy lokalnych przedsiębiorców. Mało kto wie, że przy okazji tegoż remontu osiągnięto skutek – niezwykle ekopostępowe zmniejszenie o połowę ilości miejsc parkingowych w ul. Kościuszki.
Te szczegółowe opisy są dobrymi przykładami jak pomysły generowane zza biurka, choć niby mają ludziom pomagać, to utrudniają im życie. Opisuję to nieco bliżej by wyraźniej okazać jak też i obecne zamiary odnoszące się do poszerzenia stanu władztwa hotelu nad terenem dziś służebnym miastu = mieszczą w tym sposobie traktowania warunków życiowych mieszkańców.
Tak przy okazji zauważmy, że propozycja zmian w terenie między budynkiem Miastoprojektu a skwerkiem im. Holoubka, oznacza de facto dodatkowe wyposażenie owej inwestycji a/ terenem miasta, b/ kosztem likwidacji części ciągu drogi publicznej c/ czyli wprowadza zmiany funkcji tego terenu, co też i dla samego tego zamiaru pociąga konsekwencje d/ prowadzi do zakorkowania komunikacyjnego czyli i e/ znacząco pogorszy warunki życiowe mieszkańców, by było jasne – nie tylko ul. Kraszewskiego
Z za biurka nie widzi się też i innej może i jednostkowej ale niezwykle ważnej sprawy. Jest ona chyba nieznana osobom pełnosprawnym; ale to konkret. Otóż, ewentualne zwężenie chodników ulic Kraszewskiego i Fałata – a o tym się mówi jako o „rozwiązaniu” wraz z dalszą likwidacją miejsc parkingowych, oznaczałoby w praktyce, i to dosłownie bez przenośni, zablokowanie możliwości opuszczenia domu i korzystania z garażu przez inwalidę osobę na wózku inwalidzkim.
Nad takimi rzeczami też się należy też pochylić.
Szanujmy się, deklaracje typu - zapewnimy miejsca parkingowe (gdzie?) i dopilnujemy by ruch już nie szedł przez Kraszewskiego, bo będzie tunel pod Kopcem i kontynuacja Trasy Łagiewnickiej - itp realnie mieszczą się w postawie – cóż kosztuje obiecać. Wszak zmiana szerokości jezdni czy dwukierunkowość ul. Kraszewskiego – jest nierealna ze względów terenowych a oprócz tego oznaczały wręcz kolejne dobicie warunków życia mieszkańców. Realnie - perspektywa likwidacji miejsc parkingowych, przy ich znaczącym deficycie to kompletne lekceważenie dziś elementarnych potrzeb życia codziennego. Pomysły postępowców już są realizowane o nazwie SCT Podobnie przy tym natężeniu ruchu i funkcji ulicy, wprowadzenia ruchu dwukierunkowego po stosunkowo wąskiej i wylotowej ulicy wystarcza do oceny sposobu myślenia pomysłodawców o mieszkańcach Tak nawiasem dla unaocznienia skutków – przypomnę, a właściwie wypomnę, że już teraz, był kłopot by zlokalizować miejsce parkingowe na niepełnosprawnych w ul. Kraszewskiego, właśnie z motywacją zbyt małej szerokości światła ulicy. Budynków raczej się nie przesunie a nawet gdyby – to gdzie? To niech urzędnicy wyjdą sobie – koniecznie ze swym szefem postępowym Prezydentem zza biurka i zobaczą jak rzecz wygląda w terenie a potem myślą o akceptacji wymysłów inwestora- dewelopera.
Jako człowiek posiadający swe doświadczenia z działań samorządowych przypomnę, że podobne techniki forsowania zamiarów i imitowania tzw. konsultacji społecznych były stosowane np przy zamiarze budowy - w skrócie supermarketu - na terenie stadionu Cracovii, czyli inwestycji IVACO. Można powiedzieć – nihil novi i to w skali Miasta. Niestety. W naszym przypadku inwestor już może zasadnie wyprowadzać, że ma za sobą już przeprowadzone jedne konsultacje społeczne. Tak to działa a ludzie potem mówią – jesteśmy zaskoczeni ale trudno.
Jako mieszkaniec rozumiem i akceptuję potrzebę realizacji nowych inwestycji. Ta potrzeba nie może być jednak realizowana kosztem warunków życia tu nie tylko mieszkańców nie tylko jednej ulicy, ale i całej Dzielnicy a też i majątku Miasta. Celowo nie poruszam tu innych aspektów sprawy bo mówmy tylko o tym jednym – jakoby normie – osiągania celów deweloperów kosztem zmian warunków życia mieszkańców. Czas by na to już się nie zgadzać i nie dyskutować wchodząc w kwestie kompetencji prawników, czy techników. Jako mieszkańcy mamy prawo oczekiwać poszanowania naszych potrzeb życiowych a nie ciągłego obciążania światłymi pomysłami wedle – właśnie – czego – to też dobre pytanie. Zawsze na miejscu choć taka dziś moda że niektórych pytań ma nie być a to się nazywa cenzura i dyktatura.
Nie wymieniam tu więc oczywiście wszystkich szczegółowych uwarunkowań specjalistycznych a wyrażam swój zdecydowany sprzeciw wobec aneksyjnych zamiarów inwestora dotyczących i pozyskania korzyści kosztem warunków życia w Dzielnicy i własności Miasta, oczekując wobec tych zamiarów, zdecydowanych reakcji władz miasta.
I tak pojawia się na końcu pytanie które na przestrzeni lat po raz kolejny stawiam – jak należy widzieć funkcję Miasta Czy pub Europy czy świadek, depozytariusz, miejsce emanacji wiedzą i informacją i świadectwem. Czy PT Wyborca pyta o to kandydatów na fotel Prezydenta Miasta – a potem się dziwi. – i jest słusznie zawiedziony. .
Reasumując.
Z uwagi na powyżej opisane uciążliwości i zagrożenia dla mieszkańców, jak również mając na uwadze poszerzanie zakresu już trwającej inwestycji, suponuję by stosowne Władze Miasta – od Rady Dzielnicy po RMK i struktury wykonawcze, w ogóle nie wchodziły w jakiekolwiek dyskusje co i czy zmienić lub o co uzupełnić w zamierzeniu, ale stanowczo i jednoznacznie negatywnie zaopiniowały podobne koncepcję przedstawiane przez inwestora .
Feliks Stalony-Dobrzański