- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 45 sekund.
Władysław Czyżewski
mając dwadzieścia lat, sześć najlepszych, młodzieńczych lat poświęcił ojczyźnie ( POW i Legiony Piłsudskiego, patrz cz.1 ). By walczyć za Polskę przerywał naukę w gimnazjum, potem w seminarium, kończąc edukację po II roku Seminarium Nauczycielskiego.
Po śmierci ojca musiał pomyśleć o utrzymaniu matki i siostry, a ponieważ miał już roczną praktykę w majątku Gromadzice, zatrudnił się w Bidzinach.
Pracując jako pisarz ciekaw był wszystkiego, interesował się gospodarką, pojął podstawy księgowości. Obchodząc majątek poznał staruszka, który zatrudniony był przy pilnowaniu trzody na pastwiskach. Człowiek ten był znanym okolicznym bajarzem. Władziu bardzo chętnie spędzał z nim wolny czas i z zainteresowaniem wysłuchiwał jego opowiadań. Pastuch był chory na padaczkę. Częste ataki zdarzały mu się i w obecności Władysława, który bardzo chciał pomóc staruszkowi. Warunki miał sprzyjające, dużo wolnego czasu i biblioteki Karskich " pod ręką ". Zaczął zgłębiać temat tej nieuleczanej do dziś choroby. Uwagę jego zwróciły pozytywne efekty lecznicze Egipcjan, którzy swoje lekarstwa otrzymywali na bazie zwierzęcej z kretów i żmij.
Władziu skomponował własne lekarstwo, które za zgodą staruszka zaczął mu w niewielkich dawkach aplikować, powoli je zwiększając. Jakież zdumienie i radość spowodował fakt, że staruszek miewał coraz rzadsze ataki, które w efekcie zanikły całkowicie! Oczywiście rozniosło się to po okolicy i coraz wiecej chorych przyjeżdżało z błaganiem o proszki. Choć nie wszystkim one pomagały, efekty ogólnie były nad podziw zdumiewające! Władziu chciał zgłębić temat, praktyka mu się w Bidzinach kończyła, postanowił wyjechać do Francji, marzyła mu się Sorbona.
Władysław Czyżewski z rodziną Mularskich (druga z lewej – chrzestna Władysława), Zwyczajem tamtych czasów rodzice wybrali na żonę dla Władzia córkę Mularskich, Wandę ( w kwiecistej sukience). Małżeństwo ich nie doszło do skutku.
Po zakończeniu pracy w Bidzinach, w 1923r. Władysław wyjechał do Francji. Kiedy znalazł się w Paryżu nie miał pieniędzy, i żeby się utrzymać, musiał zacząć pracować!
Znalazł tanie mieszkanie w centrum Paryża, zdziwiła go co prawda niezwykle niska cena za czynsz, ale przypisał to na łut szczęścia! Musiał jednakże zapłacić za rok z góry! Spryt wynajmującego wyszedł szybko najaw! Mieszkanie było kompletnie zapluskwione! Właściciel po tygodniu przyszedł z kolejnym klientem, będąc pewnym, że Władziu zdezerterował! Jakież zdziwienie i zaskoczenie wywołał u niego fakt zadowolenia lokatora z wynajmowanego mieszkania, w którym na dodatek miał zamiar mieszkać do końca umowy, jak również ją przedłużyć! I znowu, jak przy proszkach na epilepsję, tak i tu zadziałał u Władzia zmysł wynalazcy!
Na bazie nafty zrobił preparat, który skutecznie odstraszył wszystkie pluskwy. Pomysł sprzedał właścielowi za możliwość wynajmowania mieszkania do końca pobytu w promocyjnej cenie! Z kamienicy wyprowadziły się wszystkie pluskwy!
Władysław imał się każdej pracy, studia bez matury na Sorbonie też nie wypaliły, w końcu, 24 maja 1924r. został zatrudniony jako magazynier w lodowni des Glacieres de Paris na Billanourt.
Bardzo szybko awansował na głównego magazyniera oddziału paryskiego. Podczas obchodu magazynów znalazł zapomnianą 2 lata wcześniej walizkę z wypłatą dla paryskich robotników. Oddał ją zarządowi. Walizka była dawno spisana na straty, dlatego też Władysław usłyszał komentarz typu " głupi i naiwny Polaczek! ". Jednakże wkrótce zabrakło głównego magazyniera na zagraniczne placówki Lodowni i Władysław natychmiast został awansowany! Doceniono uczciwość "Polaczka", który wkrótce zaskarbił sobie względy przełożonych, jak i podwładnych, co uratowało mu życie podczas II wojny światowej, ale o tym w cz.3.
Powracając do Paryża po inspekcji z jednej z placówek, w ostatnim momencie wsiadł do samolotu. Jego miejsce było już zajęte, więc usiadł na końcu, przy skrzydle. Podczas lotu nastąpiła awaria silnika, samolot zaczął spadać. Rozbił się na terenie jakiejś francuskiej winnicy. Z palącego się samolotu wydobyli go tamtejsi ludzie. Był jedynym uratowanym, ale miał do kolan spalone ciało na nogach. Po rekonwalescencji mógł normalnie chodzić, ale ciężkie poparzenia były odczuwalne do końca życia. Nadal pracował w Lodowni.
Dokumenty z pracy w Paryżu.
Już na początku pobytu we Francji niespokojna dusza zaprowadziła Władysława do paryskiego Związku Robotników Polskich, gdzie bardzo szybko został zauważony i awansował na zastępcę sekretarza związku.
Komunikat z francuskiej gazety "Ognisko" z 17 października 1925r.
Wkótce awansował do Głównego Zarządu Związku Robotników Polskich we Francji z siedzibą w Paryżu. Organizował filie Związku w różnych miastach Francji oraz bronił przed policją pokrzywdzonych robotników polskich.
W 1931r. Związek Robotników Polskich w Paryżu zorganizował nielegalny strajk robotników, za co organizatorzy - członkowie zarządu zostali wydaleni z Francji. Wśród nich był aktywnie działający na terenie Francji Władysław Czyżewski ! Aresztowany przez policję na poczatku maja, 31 czerwca 1931r. został odstawiony do granicy belgijskiej. Na granicy czekała tamtejsza policja. Aresztowany wraz z innymi komunistami bez sądu był więziony w Brukseli i Charleroi, następnie wysiedlony do Luksemburga, skąd udało mu się zbiec i przez Niemcy dostać do Polski.
Przyjaciel i współpracownik ze Zwiazku, Zygmunt Modzelewski próbował nakłonić Władzia, by ten odwoływał się od wyroku władz francuskich cyt.:
" Byłem z Pieńkosiem w redakcji Poslednich Nowosti po poradę prawną, no i za tą samą historię można się starać o rehabilitację za pomocą adwokata. Pieńko zaczął się dowiadywać na wszystkie strony co robić, no w końcu się dowiedział, że tu jest adwokat Rudenko, Rosjanin, obywatel francuski, który się tymi sprawami zajmuje i nawet kolega tego fryzjera, co Ci opowiadałem, był wysiedlony za komunizm i on go nawet sprowadził z Luxemburga czy Belgii."
List Zygmunta Modzelewskiego z Paryża, przyjaciela i działacza Związku, który nakłania Władysława do unieważnienia wyroku i powrotu do Paryża.
Władysław nie chciał się dłużej bawić w komunizm, choć miał kontakty, które ułatwiłyby mu życie po wojnie, zrozumiał, że walczył o coś naprawdę innego!Wrócił do Sandomierza i 26 grudnia 1932r. odbył się jego ślub z Bronisławą Drabik w sandomierskim kościele św.Jakuba. Z tego małżeństwa urodziła się córka Jadwiga.
Jeszcze mieszkając we Francji jego fantazja i brawura "zaprowadziła" go do Legii Cudzoziemskiej. Od czerwca do października 1930r. walczył w Maroku i Algierze.
Władysław Czyżewski od 29 marca 1932 r. zaczął pracować w majątku Leona Baczyńskiego, a od 17 maja zastępował go już we wszystkich urzędach w sprawach podatkowych i sądowych w majątkach: Pisary, Prusy, Józefków i Las Krzemionki.
Przyjazd Władysława z Francji został szybko zauważony przez byłych pacjentów-epileptyków. Zaczęli przybywać do niego ludzie chorzy na padaczkę. Władziu mając teraz nadmiar obowiazków oraz rodzinę niechętnie leczył, ale efekty i rozgłos miał duży.
Zainteresowali się tym ostrowieccy lekarze i "znachorowi" wytoczyli proces! Kiedy Władziu przyjechał pod ostrowiecki sąd, jego uwagę zwróciła niezliczona ilość furmanek, choć nie był to dzień targowy! Okazało się, że to jego "pacjenci" tak zareagowali i przyjechali się za nim wstawić! Oczywiście sprawa się nie odbyła, lekarze musieli spasować, ale Władziu coraz mniej starał się praktykować. Ludzie pamiętali jego lekarstwo, które wyleczyło lub zaleczyło padaczkę i po przeprowadzeniu się Czyżewskiego do Sandomierza znowu do niego wrócili, a Władziu nie zawsze mógł odmówić! Dopóki zdrowie i warunki mu sprzyjały, pomagał ludziom, ale ostrożnie.
Władysław Czyżewski z pierwszą żoną Bronisławą i ich córką Jadwigą, oraz w Warszawie pod ajenturą POLONIA
Ze względów rodzinnych Władysław musiał zrezygnować z pracy u Baczyńskiego i zatrudnił się przy obwałowywaniu lewego brzegu Wisły w Przedsiębiorstwie Robót Inżynieryjnych inż. Leszka Muszyńskiego. 10 grudnia 1938r. awansował na głównego magazyniera przy budowie zapory w Czchowie.
W momencie wybuchu II wojny światowej jako ostatni opuszczał stanowisko pracy, miał za zadanie zabezpieczyć sprzęt i materiały. Od zarządu dostał rower, którym z wielkim szczęściem udało mu się dotrzeć do Sandomierza, do rodziny. Jego ukochana matka Celina nie doczekała tej strasznej wojny, zmarła 12.07.1938r.
Władysław Czyżewski już po przyjeździe z Francji zaczął myśleć nad wynalazkami, zgłaszając je na konkursy i patentując. Do wybuchu wojny najlepiej oceniony został pomysł na bezdętkowe koło rowerowe (samochodowe).
Odpowiedź rzecznika patentowego dotycząca wynalazku Władysława Czyżewskiego, mającego zlikwidować wstrząsy podczas jazdy pociągiem czy tramwajem ( 1936r.)
Targi Poznańskie 1937r. Władysław Czyżewski wystawia swój model opony bezdętkowej.
Warszawskie próby bezdętkowej opony samochodowej – artykuł opublikowany w kwietniu 1938r. w czasopiśmie łódzkim Nr4 "Technika-Rzemiosło-Wynalazki"
Wynalazek został bardzo pozytywnie oceniony przez rzeczoznawców i funkcjonuje do dziś. Niżej zainteresowane firmy zakupem licencji:
Pismo od wydawnictwa Technika-Rzemiosło-Wynalazki dotyczące kolejnego wynalazku Władysława Czyżewskiego. Chodziło o ubiór przeciwpożarowy ( chełm i buty), który skonstruowany był na bazie termosu. Został w przemyśle zastosowany.
Zaproszenie na Targi Wołyńskie
Władysław pracując przy obwałowywaniu Wisły myślał nad kolejnym swoim pomysłem, który opatentował po wojnie. Był to masowy połów ryb.
O wojnie i innych wynalazkach w kolejnej części
WŁADYSŁAW CZYŻEWSKI - "Wynalazca z przedmieścia" cz.3 – Wynalazki.
Autor: Wanda Kalbarczyk (Czyżewska)
przy wsparciu Elżbiety Gorączko-Krawiec