Adam Stalony-Dobrzański - twórczośćTekst będzie opowiadał o malarzu, autorze witraży i polichromii, człowieku Wiary, świadku swych czasów – znawcy symboliki jako języka sztuki, zwłaszcza sakralnej. Już samo to ostatnie nie jest wcale dziś codziennością. Można jeszcze dodać – będzie mowa nie tylko o twórczości, ale i o przekazie życia ortodoksyjnego wiernego prawosławia, dającego mimo to, swe usługi dziś Świętemu, Janowi Pawłowi i Kościołowi Katolickiemu. Mowa więc będzie nie tylko o artyście, ale i praktyku ekumenizmu nie zaprzeczającego swej gorącej i praktycznej wierze. Skomplikowane? Może dla nas, dziś – tak. Jednak na wstępie musimy zadać pytanie czy w stosunku do Jego czasów w istocie doświadczamy rozwoju czy regresu i myśli i wiary. Sami oceńmy. 
Nazwisko  Adam Stalony-Dobrzański

 

Zbieżność nazwisk z moim jako autora tekstu  – nie jest przypadkowa, niemniej relacje rodzinne (Stryj) mają tu jednak marginalne znaczenie. Tekst ma bowiem tylko oparcie w osobistym doświadczeniu, które pozwoliło poznać rzeczy i myśli na ogół, bywa, dziś nawet nie zauważane. Powiem więcej – jako człowiek spoza środowiska artystycznego, poprzez owo doświadczenie widzę wyraźniej, jak dziś sztuka coraz częściej oznacza tylko dążenie do szoku pokrywającego nikczemność i dyletanctwo oraz jak traci ona z pola widzenia swą misję przekazu idei, uczuć i -najważniejsze - myśli. Dorastanie w częstym kontakcie z człowiekiem, o którym mowa, dało mi też przekonanie jakie wartości zostały zagubione przez tak zwaną nowoczesność. W tekście spróbuję mówić nie tyle tylko o samej twórczości lecz i na jej tle zwrócić uwagę też i na pozamalarskie aspekty aktywności konkretnego twórcy. Wielu jest  artystów, jednak warto opowiedzieć o tym jednym z nich, który swym doświadczeniem życiowym, wiarą i twórczością pozwala poznawać pomosty pomiędzy dziedzictwem chrześcijańskiego wschodu i zachodu a także pomiędzy światem idei a prozą życia. Twórca jako człowiek, jego odczucia wiara, doświadczenie, warsztat a nawet dotykająca go proza codzienności – składają się razem ma rezultat pracy Dzieło jest wynikiem integralnego zestawienia i współoddziaływania tych elementów.

Sam dorobek? W telegraficznym skrócie - pięćdziesiąt dwie duże realizacje w obiektach sakralnych. Przeprowadzone w czasach od stalinizmu po gierkowszczyznę i rok 1985 – datę śmierci, też nakazują uruchomienie wyobraźni co do warunków w jakich te dzieła mogły być i były – realizowane. Prowadzenie Katedry Liternictwa w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie zostawiło po sobie ślady w pracach Jego uczniów, choćby w osobach J. Nowosielskiego czy J. Gaja – wybitnych artystów, którzy dotknęli myślenia i warsztatu Adama Stalony-Dobrzańskiego. Ich wymieniam – choć mieli Oni oczywiście  własną drogę a Adam był tylko, i aż, Ich wsparciem na jakimś etapie rozwoju. A to dużo. Ilu do tego źródła swych inspiracji nawet się nie przyznawało – jak to u artystów bywa? To inna sprawa. Można przecież wskazać i takowe przypadki Ważne jest w sumie to, że i w zakresie przekazania pałeczki – zostawił ślad. Czy  to dziś jest częste – gdy liczy się tylko osobisty sukces – i nic więcej?

Droga życiowa? Jak wielu Polskich rodzin z korzeniami w okresie zaborów. Ojciec Adama, Feliks - wyznania rzymsko katolickiego – pochodzący z zaboru rosyjskiego– po studiach prawniczych niebawem zesłany na Sybir. Powrócił w wieku 45 lat, w Kijowie podjął starania o przywrócenie ukazem carskim praw obywatelskich i uprawnień zawodowych, W tym czasie poznał o 15 lat młodszą Ukrainkę wyznania prawosławnego. Pobrali się w rycie prawosławnym i po uzyskaniu stosownych  dokumentów, otrzymał posadę prawnika na terenie dzisiejszej Białorusi. Dzieci z tego związku były za Matką  chrzczone w cerkwi. Stąd cała trójka w tym Adam, była wyznania prawosławnego. Dziś można powiedzieć – kogo to obchodzi, choć w istocie jest to ważne dla zrozumienia przekazu całej późniejszej twórczości Adama. Gdy wybuchła rewolucja sowiecka – znając z doświadczenia mentalność ludu wschodu, a ściślej owej krwiożerczej swołoczy wpisującej się ochoczo w Rewolucję,  Ojciec rodziny po szczęśliwie i z wyprzedzeniem nawiązanym porozumienia z częścią swego rodu, która znajdowała się w okolicach Warszawy – w wolnej już Polsce podjął z żoną i dziećmi wędrówkę ku granicy. Owe wcześniejsze kroki prawne konieczne do przekroczenia granicy sama wędrówka to znów dzieło Jego umiejętności prawnika i doświadczeń zesłańca. Pieszo, z żoną i trojgiem dzieci, z których Adam był już nastolatkiem przeszli do Polski Wędrówka też godna oddzielnej  opowieści.

Po przekroczeniu granicy, w krótkim czasie Ojciec rodziny– formalnie, co warte zauważenia, repatriant - uzyskał w wolnej Polsce prawo wykonywania zawodu i posadę sędziego w Miechowie. Tamże – dzieci się uczyły. Adam niebawem rozpoczął studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Gdy po paru latach Feliks zmarł, Jego żona Anna z dziećmi – z racji Ich studiów – przenieśli się do Krakowa.

Przerwijmy w tym miejscu rzecz o losach rodziny choć i dalsza jej część też mogłaby być interesująca. To jednak co zostało napisane było potrzebne, bo okazuje w skrócie – ważne fazy w życiu Adama. Młodość w kulturze wschodnio-chrześcijańskiej, Wędrówkę do Polski, dającą  może i krótką, ale za to dosadną szkołę przejścia z sielskiego, bezpiecznego dla dzieci, życia w małej miejscowości w etap twardych warunków wędrówki w zawierusze wśród wiecznie niewiadomego jutra i konieczności walki o codzienną zupę oraz naukę pokonywania barier stwarzanych przez dzicz żołdactwa rewolucyjnego czyli rodzącego się systemu antywartości. A w końcu wcale nie takie łatwy start, ale przynajmniej, w wolnej Polsce. Dla Adama - po czasie okupacji niemieckiej - wybór czy raczej dojrzałe dookreślenie nowej, własnej drogi artystycznej. Podjął ją z dochowaniem depozytu swej wiary dbając jednak o wyzwania i zadanie bycia komunikatywnym dla odbiorcy osadzonego w tradycjach kultury chrześcijańskiego zachodu a nie zorientowanego w języku chrześcijaństwa wschodu. Warto zauważyć rozważyć i docenić, jak owa droga została wytyczona i dlaczego poznanie twórczości A. Stalony -Dobrzańskiego może nas, dziś, wiele nauczyć. Uświadommy sobie, że i dziś jesteśmy ludźmi stojącymi między wschodem i zachodem chrześcijaństwa. Mamy trudy wiary i ułatwienia jej porzucania. Mamy zapomnienie symboliki i braki w przyjęciu słowa objawionego Zauważmy, że dzięki tej twórczości możemy zdać sobie sprawę z tego, czym w istocie jest, i do czego prowadzi to, co robi z sobą i usiłuje zrobić z nami - dzisiejsza Europa. Ściślej mówiąc mamy szanse ocenić kulturowe zapomnienie o podstawach łączących – jak mówił św. Jan Paweł II – dwa płuca, którymi musi zacząć oddychać Europa – jeśli chce przeżyć i z tej wiedzy musi skorzystać. Płuco zachodnie już przeżywa rodzaj zawału, blokady, zaprzecza źródłom. Dawne kraje chrześcijańskie stają się misyjnymi, a szaleństwo antywartości usuwa podstawy, na których tylko można stabilnie stać i się rozwijać. Zachód tego już nie wie – bo skąd? To nie są puste słowa. Któż dziś pamięta na przykład, skąd się wzięły na fladze Unii Europejskiej gwiazdy na niebieskim tle ułożone w kształcie nimbu?. Schultzom i Genderowcom na myśl nie przyjdzie, że to przywołanie  nimbu Matki Boskiej. Nie? To proszę sprawdzić. Flaga Unii Europejskiej powstała jak i sama Unia. dla gospodarki ale z inspiracji chrześcijańskiej. Sam Arsène Heitz – autor przyjętego projektu flagi, wyznał, że inspiracją dla niego był wizerunek Matki Boskiej (też w Katedrze Strasburgu), która według jednej z interpretacji jest przedstawiona w Apokalipsie św. Jana na lazurowym tle, a jej głowę okala 12 gwiazd - a tyle było państw na początku Unii. Za fakt symboliczny niektórzy uznali i to, że flaga została przyjęta przez Radę Europy w dniu 8 grudnia (1985 r), tj. w dniu uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Któż dziś myśli o symbolice. Ta w prawosławiu – w drugim płucu Europy taka symbolika pełni ważną funkcję.

Dziś Unia chce te podstawy wyprzeć, a za  tym przemienić się w neopaństwo totalitarne Wcale nie apolityczne i tolerancyjne dla wiary. Wręcz odwrotnie Dziś  nie tylko powrót do wartości chrześcijańskich, lecz i nawet akceptacja równoprawności samodzielnych podmiotów we wspólnocie są kwestionowane, ba - nawet równouprawnienie przedmiotów wiary jest uznawane za coś niedopuszczalnego. Jeśli kogokolwiek powiedzenie tego oburza to należy krótko zauważyć, iż zarówno osąd, iż Bóg istnieje jak i osąd, że Go nie ma – są przedmiotami wiary – a nie wiedzy doświadczalnej, choć ten drugi w takie szaty się ubiera. Takie coś jak „światopogląd naukowy” wykluczający istnienie Boga – to nic innego jak też doktrynalna wiara tyle, że w to, że Bóg nie istnieje. To więc co Europa nazywa świeckością Państwa jest w istocie tworzeniem ustrojów teokratycznych, w którym Bogiem jest materia i pieniądz Neodekalog to prawo stanowione a i to jest przestrzegane i respektowane wedle potrzeby i  co równie niebezpieczne – wedle uznania.. Nasza, rodzima sprawa Trybunału Konstytucyjnego i stosunek do niej  struktur UE  lekceważący prawo lokalne, podejście do ochrony życia, duma z aborcji dokonanej dla wygody (bo mieszkanie za małe!) wystarczą  za wielostronne motywowanie podobnego osądu o „regułach” rządzących w UE . Z niego bezpośrednio wynika waga wznowienia czytelnej, bo wyrażanej słowem Bożym, biblii pauperum – skierowanej do współczesnego światłego w sprawach materii i techniki analfabety w sferze symboli i ich przekazu. Stąd w obecność w twórczości Adama Stalony-Dobrzańskiego ikon pisanych światłem – czyli witraży przepełnionych słowem pisanym będącym też elementem grafiki i zachowujących formy odwołujących się do sztuki chrześcijaństwa bizantyjskiego W tym samym należy widzieć polichromie mające oparcie zarówno w przypominaniu tekstów Biblijnych jak i  symboliki oraz atrybutów postaci Świętych.  

Wskazanie na uniwersalne znaczenie twórczości Adama Stalony – Dobrzańskiego, przypominającego w każdej realizacji, jaki mamy przekaz, co jest ważne a co tworzy pozory dekoracji – jest godne przypomnienia. Świat wartości nie zamyka się przecież w abstrakcji – jest ważny – o czym zapominamy a dziś już wielu podnosi - w nauce, życiu codziennym, rodzinnym, w rozwoju społecznym a nawet w interesach. Dziś tzw. Artysta mówi – jestem fachowcem – równie dobrze mogę urządzić restaurację, obiekt sportowy, szpital, dworzec autobusowy czy kościół – jako przestrzenie użytku publicznego. To co robię ma immunitet nietykalności, mogę łamać prawo, obyczaje – bo mam mieć i to w sposób oczywisty - przyznane prawo do tego. Powołanie się na wolność wypowiedzi, czyni mnie nietykalnym. Ergo – skoro jestem artystą, to wolno mi wszystko. Co prawda - szkopuł tkwi nawet w samej definicji artysty to i tej bariery się na wszelki wypadek nie dotyka \.  Zachód nawet nie zauważa ze łamie tym sam, przez siebie – dyktowane poprawnością polityczną  a przyjęte jako powszechne - swoje własne prawa i ustalenia.

Choćby to - równości wszystkich wobec prawa.

Artyście wolno – innym nie, choć kim jest artysta – nie jest sprecyzowane. Przez wieki nikt się tym nie zajmował. Artysta mówił dziełem i jego przekazem. Dziś panuje wolność niewyrażania niczego dziełem - oprócz ujawniania nim  chęci wywołania skandalu i rozgłosu. Te mają być i o dziwo bywają są już wystarczającą dźwignią do osiągnięcia sukcesu. I zmian nie widać.

Z tradycji i kultu chrześcijaństwa wschodu – twórczość Adama Stalony-Dobrzańskiego eksponuje to co zachód zapomina – najpierw wiara i wiedza o podmiocie czy sprawie, którą chcę podać jako przedmiot mej wypowiedzi artystycznej – potem dobór środków i dopiero wtedy masz odbiorco odbicie myśli uczynione biegłością warsztatu.. Jest oczywiste, że bez zrozumienia istoty tego, czemu i komu dany przekaz ma służyć, bez przyjęcia przez artystę obowiązku posiadania warsztatu, myśli do okazania i poczucia służebności swej pracy – nie da się niczego zrobić dobrze. Myślenie ludzi zachodu nakierowane jest na dyktat „fachowca” – wykonawcy dzieła. Zajęło ono myślenie o  jego pracy po coś, a nic tylko dla niego samego, dla szoku. Podobne podejścia do tych spraw od strony współczesnego chrześcijaństwa zachodniego można widzieć w działalności Adama Bujaka – czy Autora Piety Smoleńskiej Piotra Suchodolskiego – by tylko użyć tych przykładów. Dzieli ich pokolenie od Adama Stalony-Dobrzańskiego – a łączy poważne traktowanie swej służebności wobec i przedmiotu swej twórczości i wobec odbiorcy. Mało kto wie, że na przykład Misteria Adama Bujaka powstawały nie jako wynik pośpiesznie robionego reportażu, a jako efekt świadectwa uczestnictwa w samej istocie przeżycia Kalwarii czy Grabarki. Autor – będąc żarliwym katolikiem – świadkiem życia Świętej Osoby – współbył ze wspólnotą prawosławną, śpiewał w chórze cerkiewnym. Tak też rozumiał podejście do możliwości uczciwego pokazania np. przeżyć pielgrzymki na Grabarkę czy rejestracji codziennego uczestnictwa w życiu dziś Świętego. Sięgając do innego przykładu – podobnie Piotr Suchodolski nie wykonałby Piety bez przeżycia zarówno kultu Maryjnego jak i spraw Polskich. Takiego dzieła nie da się stworzyć tylko jak dekoracji przestrzeni. W dziele jest i biegłość warsztatowa i idea i myśl Każdy z wcześniejszych twórców, przez wieki, to nie tylko takie połączenie widział jako konieczność, ale i dawał temu świadectwo formą i symboliką swego dzieła, Dziś to rzadkość.

Adam Stalony-Dobrzański dodaje – to my dziś mamy nie dawać świadectwa? To co warta będzie sztuka bez warsztatu, bez symbolu i bez pozytywnego przekazu ważnej prawdy?

Nic.  

Kwintesencja prawdy o służebności wykonawcy dzieła wobec jego istoty i funkcji dla odbiorcy jest zawarta we wschodnim traktowaniu obrazu Osoby Świętej. Ikony się nie maluje, ikonę się pisze w modlitwie. Ikona jest odbiciem, śladem  Świętego. Dzisiejsze potworki kulturowe w postaci „kursów” malowania ikon – dyskwalifikują ich organizatorów i są bezpośrednim dowodem co najmniej jeśli nie cynizmu biznesowego to na pewno braków w rozumieniu materii tego co wciskają oni ludziom jako swoją propozycję biznesową. A że ludzie się na to nabierają? Na wnuczka też można wyłudzić niezłe pieniądze a rzekoma nauka malowania ikon pozostaje bezkarna. Bo nie kradnie jawnie pieniędzy a ducha – czyli coś niematerialnego Lecz czy bezwartościowego? Odwrotnie – najcenniejszego By problem przybliżyć zauważmy, że w kulturze chrześcijańskiego zachodu – obraz jest ilustracją, wizją artystyczną, w kulturze wschodniego chrześcijaństwa jest dosłownym odbiciem, uosobieniem danego Świętego. Dziś atrybuty świętych mało co, albo nawet i nic, nie mówią, a za zestawem witraży i polichromii nie podąża spoiste nauczanie. Adam Stalony Dobrzański to wiedział – i nad tym bolał jako człowiek noszący w sobie przekaz prawosławia Nawet taka rzecz jak traktowanie Krzyża jako znaku graficznego o np. nierównych ramionach belki poprzecznej Go irytowała. Bo Krzyż – to symbol z męki Pana – a Chrystus miał dwa ramiona tej samej długości. Krzyż to nie znak graficzny do zabawy dekoratora w aranżacji wnętrza czy obrazu.

Adam, po prostu pisał witraże czy polichromie jako ikony dla ludzi zachodu.

Tu ma źródło Jego traktowanie tematyki danej realizacji i ujęcie w każdym oknie witrażowniczym przynajmniej fragmentu hagiografii danej świętej osoby lub fragmentu Pisma Objawionego

Myśl o sposobie ujęcia przekazu plastycznego dojrzewała od samego początku, skoro pojawiła się od razu w pierwszej – wcale nie sakralnej realizacji witraża św. Barbary w krakowskiej AGH.

Witraż –wizerunek św/ Barbary w Akademii Górniczo – Hutniczej Patronka między innymi trudu górniczego: Atrybuty – Palma Męczeństwa Wieża (skonstruowana na obrazie wieży górniczej) Symbole orłów herbowych miast Polskich i Śląskich oraz zawodu górniczego  Korona z trzech elementów – schowana poza pole widzenia Można to interpretować jako zasygnalizowanie centralnego problemu kontrowersji pomiędzy prawosławiem a katolicyzmem – podejścia do Trójcy Świętej Osoba św Barbary jest święta – lecz witraż był tylko jej portretem – witającym godnie i podniośle wszystkich przybywających na pierwszy powojenny, uroczysty bal Barbórkowy w Akademii Górniczej w 1946 r. Patronka górników strzegąca Ich w chwili niespodziewanej śmieci – rozdająca wiatyk co jest zaznaczone Jej atrybutem – kielichem i Hostią Nietypowy to projekt – zrealizowany dopiero nieco później w szkle (za decyzją ówczesnego Rektora AGH -prof. W. Goetla)  a już zapowiadający sposób myślenia plastycznego. To witraż inny niż wszystkie. Zresztą jego dalsza historia – która, moim zdaniem, jeszcze się nie skończyła, też ma swą wymowę tamtych czasów. Finał losów tego witraża jest moim zdaniem i nadzieją – przed nami. Zmiana dotychczasowych jego losów . które zmuszają do szerszej refleksji, może być w przyszłości próbnikiem realnej zmiany kondycji, nawet ogólnie, Polskich Uczelni nie tylko AGH. Ten problem jedynie sygnalizuję. Sam witraż – co rzadkie – nie jest  przeznaczony do osadzenia w oknie, a był dopasowany do istniejącej niszy w spoczynku głównych schodów Gmachu Głównego Uczelni. Drugą jego cechą, podporządkowaną funkcji, jest to, co nie jest częste w przypadku witraży, iż jest przeznaczony do oglądania z bliska. Właśnie po to, by odbiorca mógł w treści witraża odczytać całą opowieść o trudzie górniczym i o patronacie świętej Tu szczegółowa narracja sygnalizuje już w tej pierwszej realizacji witrażowniczej Autora, to o czym wyżej była mowa. Znajdujemy wyraźnie akcenty pamięci, że ów witraż św Barbary jest Jej wyobrażeniem, portretem, a nie ikoną, odblaskiem świętości tej osoby. To ważne z punktu widzenia roli ikony w Prawosławiu Dziś – miejmy nadzieję, że tylko z nieświadomości i braków wiedzy decydentów w tym zakresie – oraz dla ślepego Ich posłuszeństwa wobec poprawności politycznej witraż ten został skazany na marginalizację pełniąc rolę zupełnie nieczytelnej makatki. Umieszczony - w dość haniebnej procedurze  – hen tak pod sufitem hollu w budynku głównego uczelni. Symbolika i faktyczna tradycja zawodu przypominana tym witrażem - są śmiem powiedzieć – metodycznie demolowane. Tradycja – zostaje dziś przemieniana w folklor. To oddzielny aczkolwiek godny zauważenia problem  w perspektywie opowieści o chęci odbudowy własnych możliwości gospodarowania. Pozornie nie ma takiego związku a jak się dobrze zastanowić takowy istnieje i ma fundamentalne znaczenie

 

Z ważniejszych prac Adama Stalony-Dobrzańskiego można na pewno wymienić Kościół w Rozwadowie, w Zawierciu, Katedrę w Nysie, freski w Cerkwi p.w Św. Klimaka w Warszawie cerkwie pw. św Cyryla i Metodego i pw. Narodzenia Najświętszej Bogurodzicy we Wrocławiu. I tak by było wymieniać listę 52 pozycji  Niektóre – już niestety zniszczone, zamalowane Każda z tych realizacji – to oddzielna narracja służebności dzieła dla konkretnej świątyni i współczesne – bo ułatwiające tekstami – przekazanie fragmentu Pisma i roli Osób Świętych właściwe dla danej, konkretnej świątyni

 

witr rozeta m

Rys 2. Rozeta jako przykład pełnej analogii formalnej do rozet Katedr średniowiecza np. w Salzburgu

 

witr jest miedzy nami swiatlosc mDalsze ilustracje zamieszczone w tym tekście wskazują i na nawiązanie do zachodniej (rys 2)  i bizantyjskiej (rys 3 - 5) tradycji witrażowniczej i ikonograficznej Okno rys 3 – jest przykładem połączenia obu tradycji w którym tekst z Pisma Świętego jest równocześnie i elementem kompozycji i jest ważnym dla współczesnego odbiorcy przekazem pisanej Biblii Pauperum. W średniowieczu nawet niepiśmienny człowiek rozumiał przekaz samego obrazu, odbiorca naszych czasów musi otrzymać przekaz pisany. Ten ma być początkiem refleksji prowadzącej do rozumienia przekazu kompozycji

Mając kontakt z twórczością Adama od najmłodszych lat – niepomiernie się dziwiłem i dziwię się do dziś -  można powiedzieć delikatnie – mało przemyślanym wręcz lekceważącym liturgię i Słowo Boże – obecnym aranżacjom wnętrz kultu. To też nauka wypływająca z tej twórczości, która  jest zauważenia refleksji pod kątem naszych dzisiejszych potrzeb

Nawołuje ona byśmy nie wpadli w nijakość i zatracenie istoty tego co buduje naszą wspólnotę opartą o te same wartości.

Dziś wartością ma być właśnie - brak wartości, zamazanie i przeinaczenie symboli dzisiejsze przeinaczanie znaczeń słów – służy temu samemu

Twórczość Adama Stalony-Dobrzańskiego mówi – to co było, wcale nie jest dziś nieważne – a jest dla nas podstawą, na której musimy budować

 

milosierdz polichr m

kopula polichr m

Rys 4 i 5

Dwa przykłady polichromii autorstwa Adama Stalony-Dobrzańskiego nawiązującej do form właściwych sztuce wschodu. Pierwszy nawiązuje wprost do aktualnego i dziś kultu Miłosierdzia wspólnego dla chrześcijaństwa wschodu i zachodu. Kult ten dziś znajduje silne zainteresowanie wiernych

 

Zamiesczone zdjęcia dzięki uprzejmości Jana Pawlickiego.

Feliks Stalony -Dobrzański

Kraków 15.04. 17 

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
20 Września 2024

Nasza bardzo wielka wina…

Odpowiedzialności za powódź nie da się zero jedynkowo przerzucić na kogokolwiek. Ci nie zrobili, ci zaniedbali, tamci protestowali, ci nie chcieli ustąpić, a jeszcze inni się wyprowadzić. Ale w tym jednym wypadku ta porażka nie jest sierotą… wszyscy jesteśmy jej rodzicami. Odpowiedzialności za powódź nie da się zero jedynkowo przerzucić na kogokolwiek. Ci nie zrobili, ci zaniedbali, tamci protestowali, ci nie chcieli ustąpić, a jeszcze inni

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 36 sekund.)


20 Września 2024

Nasza bardzo wielka wina…

(141) Radosław Marciniak

Odpowiedzialności za powódź nie da się zero jedynkowo przerzucić na kogokolwiek. Ci nie zrobili, ci zaniedbali, tamci protestowali, ci nie chcieli...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 36 sekund.)


18 Września 2024

Feministki na wały, aktywiści na wały

(451) Radosław Marciniak

Najbardziej na świecie chciałbym zobaczyć na pierwszej linii walki z żywiołem pustoszącym południowo zachodnią część Polski wszelkiej maści...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 52 sekundy.)


16 Września 2024

Prognozy nie są przesadnie alarmujące, nie ma powodów do paniki – to słowa, które będą towarzyszyły Tuskowi do końca jego kariery politycznej

(795) Piotr Gursztyn

Donald Tusk nie jest politykiem przesadnie przywiązanym do mówienia prawdy. Ma silną osłonę medialną, więc długo będzie mu to uchodziło płazem. Ale...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 58 sekund.)


13 Września 2024

Dlaczego z sekretarzem Blinkenem rozmawiał Cezary Tomczyk, czyli ktoś, kto cierpi na trwały rozstrój logiczny oraz kompetencyjny?

(310) Stanisław Janecki

Tomczyk to przykład „chłopca”, czyli specyficznego gatunku w polskiej polityce, obok Hołowni, Budki, Trzaskowskiego, Nitrasa, Szczerby czy …...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty i 49 sekund.)