Obraz niby-rzeczywistości narzucany przez media głównego nurtu obowiązujący w oficjalnej narracji, mówi o sukcesie i szczęśliwości osiąganej wyłącznie dzięki zasługom panujących polityków i władców gospodarczych Postawy niezgodne z tym obrazem kwituje się krótko słowem niekompetencja lub frustracja.

Jest to o tyle wygodne dla władzy, że na zarzuty i pytania albo się nie odpowiada w ogóle albo się omija krótkim następującym stwierdzeniem; tak mówią albo prawie idioci albo ci co mają tylko wiecznie wszystkiemu za złe, nie potrafiący się cieszyć z osiągnięć, negujący wyniki słusznych inicjatyw, nie umiejący współpracować z innym, smutasy bez uśmiechu – czyli po prostu – wręcz właśnie definicyjnie - frustraci. A zarówno zidiocenie jak i frustracja to stany psychiczne i emocjonalne. Nie operują w świecie racjonalności. Krótko mówiąc – nie ma z kim i o czym rozmawiać.

I wygląda na to, że o to właśnie chodzi. By nie stawiać czoła. Obrzucenie przeciwnika słowem – niekompetentny (jako łagodniejsza forma od głupi albo dosadniej idiota) lub frustrat, zauważmy, zwalnia z dyskusji.

Technika wdaje się to być nawet dobra do uogólnienia, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z monopolem decyzyjnym i informacyjnym. W takim przecież przypadku niejako komfortowym dla monopolistycznej władzy, pysznej a pewnej swej nieomylności oraz bezkarności - nie potrzeba przecież z nikim i o niczym rozmawiać. To tylko niepotrzebna komplikacja w marszu ku …Dyskusja tylko przeszkadza, utrudnia wprowadzenie w życie z góry podjętych, za to pewne, że świetnych a także często właściwie opłacalnych decyzji, rozwiązań czy posunięć.

I rzeczywiście, trudna rozmowa może być kłopotliwa jeśli by się miało odpowiadać na argumenty i pytania. Przyniesie tylko straty wizerunkowe a dla władzy jednak nadal jakoś kadencyjnej – to poważny kłopot. Zwłaszcza gdy utrzymanie władzy jest ważne samo w sobie i dyktowane jest panicznym strachem przed odpowiedzialnością za czyny. Zauważmy jak od czasu do czasu mamy nawet wprost i bez ogródek mówione – naszym priorytetem jest nie dopuścić PiS do władzy. Wszystko tylko nie to. Samo to mówi o poszanowaniu demokracji jako wyniku wolnego wyboru obywateli, jest bezpośrednią deklaracją używania władzy dla jej utrzymania – co jest faktem.

Biorąc to pod uwagę z punktu widzenia zwykłego obywatela nie wprowadzonego w letarg pomiędzy pracą a Galerią (tylko, że nie sztuki a handlową) ważnym i potrzebnym staje się rozpoznanie czy oponent władzy przedkłada jej jakieś sensowne racje i słusznie podnosi poszczególne kwestie – czy też nie. W końcu nie da się wykluczyć i tego, że jest on faktycznie w mało stabilnym stanie emocji i wiedzy. Sprawa się komplikuje o tyle, że nikt nigdy, nie ma całościowej kompetencji do rozstrzygnięcia kto w tej grze buja. Tym bardziej trzeba się zastanowić, za każdym razem, gdy ktoś ma nalepiane na czoło owe etykietki – oszołoma, frustrata, niekompetentnego mądrali. Za tym zastanowieniem się, stoi konieczność podjęcia jakiegoś wysiłku. W rezultacie więc, niestety, takie szufladkowanie, bywa, staje się wygodne nie tylko dla władzy, ale również i dla publiki zwalniając ją z tego wysiłku. Dotyczy to przynajmniej tej części społeczności, zauroczonej pięknym światem życia wyższych sfer, gotowania, umiejętności jedzenia bezy łyżeczką, kabaretów o lotach poniżej pępka a także - czasem pokazywanych jako światłe – audycji – agitek politycznych z udziałem – a jakże – „najwyższych” a mianowanych autorytetów    

Ten typ rozmowy – w wersji – mamy przed sobą ludzi niekompetentnych - zastosowany w przypadku katastrofy (tak ją nazwijmy) Smoleńskiej, chroni tych wiedzących wszystko przed koniecznością odpowiadania na dość niewygodne, powiem więcej coraz to bardziej doskwierające pytania i problemy. Po 5-ciu latach coraz mniej ludzi nie ma wątpliwości. Metoda coraz słabiej się sprawdza i to nie tylko, że jeden z tych „amatorów” z jakiegoś małego uniwersytetu został doradcą Prezydenta USA a Uniwersytet okazuje się być nie taki znów podły. Samo unikanie uczestnictwa w Konferencjach Smoleńskich i nie podejmowanie polemiki, cała otoczka polityczna sprawy są już tak rażące, ze każdego myślącego, nawet jak sama sprawa go nie obchodzi, musi naprowadzać na myśl – że nie jest wcale tak jak do wierzenia się podaje. Czy akurat było tak jak mówi ten wraży Macierewicz – to możemy się zastanowić, ale że „fachowcy” dają plamę – mówi coraz to znaczniejsza liczba tych co to w oficjalnych komisjach upatrywali onegdaj fachowców. Do tego dochodzi jawna manipulacja określeniem uogólniającym – specjalista od katastrof lotniczych. W sensie dosłownym i w pełnym zakresie problematyki takiego nie ma i nigdy nie będzie.

Technika „na oszołoma” lub „frustrata” to już rutyna w wielu sprawach nie tylko miejskich. W zastosowaniu jest prosta jak konstrukcja cepa. Jego wyobrażenie w postaci prymitywnego narzędzia jest na tyle dobrą egzemplifikacją, że cep w swej naturalnej formie przyjmuje postać ręki Kozakiewicza – co ilustruje to, o co chodzi używającym tej kalki.

Wychodzi na to samo co poprzednio – nie trzeba rozmawiać. To, że za parę lat okazuje się, że oszołomy miały rację i powtarza się ich koncepcje oraz argumentacje jako wielkie nowatorskie odkrycia.- ludzie nie zauważają.

Pamiętam na przykład z naszej Dzielnicy VII – mej z lat 90-tych inż. Biernat powtarzał jak mantrę koncepcję przedłużenia linii tramwajowej od Pętli Salwatorskiej do rejonu między ul Wioślarską a S-nią Robotnik, osiągając wtedy ów tytuł prawie maniaka. I co ? Wraca się do tej koncepcji światłą myślą aktualnie rządzących.

O śmieciach kiedyś, dziś, o problemie smogu – nie ja jeden mając swą nawet czysto zdroworozsądkową opinię, mówiąc też swoje w sprawie wspaniałych, a niestety moim zdaniem duszonych Dobczyc czy niszczonej Rabki - kandyduję do owej etykietki. Wraz z innymi równie traktowanymi wypada mi czekać – bo jakoś tematów się nie podejmuje.

Zjawisko, o którym piszę – i między innymi dlatego to czynię, zaczyna sięgać również i grup partyjnych – czyli nie omija i tych – o zgrozo, aplikujących o władzę.

Na wszelki wypadek nie rozmawia się z nosicielami niechcianych diagnoz i informacji. Wszak wnoszą je – jak wiadomo - niekompetentni i frustraci. A to przeszkadza w dążeniu do celu. Co zaś potem – już mało kto się zastanawia. Tą zarazę bardzo jędrnie zidentyfikował bodaj prof.. Z. Krasnodębski mówiąc o odmowie wiedzy. Ta nie dotyka niestety tylko i wyłącznie rządzących.

Czas w końcu postawić pytanie – jakimi narzędziami dysponuje szary (choć często nie jest on wcale taki znów szary) obywatel, by nie wpaść wyborem - nawet w obrębie sobie przyjaznej opcji – z deszczu pod rynnę.

Zakładając, ze nie ma omnibusów – jest jednak pewne, że każdy świadomy obywatel ma jakieś swoje rozeznanie w pewnej, swojej, dziedzinie i posiada cechę najważniejszą – skłonność do samodzielnego używania zdrowego rozsądku. W moim odczuciu są to zupełnie wystarczające narzędzia do wyczucia na odległość, kto tu szalbierz, frustrat i bez kompetencji a kto dysponuje argumentami.

Narzędzia leżą w obserwacji jaka jest reakcja na zaproszenie do wymiany argumentów i metodyczność ich przedkładania.

Brak reakcji po postawieniu problemu już daje wstępny negatywny sygnał. Podjęcie nie tyle wymiany zdań, co autorytarnej prezentacji stanowiska i to przez pośredników (media, usłużni mianowani – dyżurni do każdego tematu, uniwersalni eksperci), którzy, bywa że bez odpowiadania na pytania czy ustosunkowywania się do problemów, prezentacja jakiejś obowiązującej narracji – ma swą wymowę. W to wpisany jest paniczny strach objawiający się kluczeniem, szukaniem pretekstów – przed podjęciem bezpośredniej wymiany zdań w dyskusji. W oczach ludzi oczekujących rzeczowej argumentacji taka postawa daje pełne uzasadnienie do osądu, że strona unikająca dyskusji bezpośredniej, demonstrująca pogardę dla przeciwnika – najnormalniej świecie obawia się słabości swych racji. To dyskwalifikuje ją jako stronę posiadającą uzasadnienia swych racji

Analogicznie odnośnie naklejki – frustraci, oszołomy. Każdy jest w stanie i ma prawo wyrazić swoje wątpliwości czy pokazać braki w koncepcjach prezentowanych przez decydentów. Wątpliwości te mogą być mało albo wręcz nawet – nie – uzasadnione. Jednak wychodząc z prostego powiedzenia, że nie ma głupich pytań są tylko głupie odpowiedzi - przedkładane wątpliwości co do np. zapisów procedowanych ustaw czy powodów zastosowania lub pominięcia zasad kierujących przyjmowaną konstrukcją prawną – muszą znajdować odpowiedź. Tak było na przykład, gdy to w poważnym stopniu zlekceważono zasady „zanieczyszczający płaci” i „konieczność kompensaty zużywanego zasobu i środowiska” w procedowaniu Ustawy i Uchwał dotyczących gospodarki odpadami komunalnymi i nie podjęto nad tym dyskusji z tymi, którzy sprawę podnosili. Człowiek wiecznie zadowolony i nie podnoszący wątpliwości, to ma być ideał, zaprzeczający postawie frustrata Tym samym konsekwentna eliminacja ze względu na niepoprawne poglądy doświadczana w praktyce a zestawiana z późniejszymi dowodami na racjonalność tych poglądów, ma być koniecznie akceptowana? Uporczywie się upominający o racje wynikające z jego wiedzy to oszołom lub ktoś godny miana frustrata, człowieka dążącego do celu ale go nie osiągającego i z tego powodu niezrównoważonego psychicznie. To raczej dostarczyciel informacji za które często władza tak ochoczo w naszym imieniu płaci miliony, tyle że nie jest to ta informacja oczekiwana przez rządzących. Dlatego niedobra i tylko dlatego niedobra. Stawia to banalne zupełnie pytanie czy aby etykietowanie określeniem „frustrat” nie jest w tym ujęciu tożsame z „konsekwentnie niepoprawny w poglądach” co wprost prowadzi do stygmatyzowania ludzi – z kierowaniem ich na margines dewiacji psychicznej za podnoszenie i dopominanie się o swoje racje. Przepraszam ale to już było. Może wraca.

Bardzo dobrym przykładem wręcz cynizmu władzy w tym względzie jest zdanie, które padło z ust jednego z najważniejszych urzędników samorządowych Krakowa (i to z tytułem profesorskim czyli rozumiejącego chyba co mówi) w czasie obrad tzw, Okrągłego Stołu dotyczącego gospodarki odpadami, co miało miejsce w kontekście podjęcia i lokalizacji spalarni odpadów. Zdanie to jest świadectwem sposobu myślenia władzy. W tych obradach chodziło wtedy głównie o właściwe umiejscowienie instalacji spalarni w realizowanym sposobie gospodarki odpadami. Przynajmniej z tym przekonaniem siadała za stołem strona społeczna. I cóż się dowiedzieliśmy? Cytuję - te obrady są po to, by dowartościować stronę społeczną. Ręce opadają. Po dalszych losach tej sprawy śmiało można by było powiedzieć, że to była niechcący powiedziana prawda o podejściu władzy. Można by było jeszcze tylko dodać konieczność wypełnienia odpowiedniej rubryki w dokumentach mówiących o konsultacjach społecznych. Ta sprawa de facto pozorowania dialogu powinna być uzupełniona – stworzeniem trampoliny dla karier politycznych ludzi odgrywających właściwą sobie rolę w owym teatrum, na co nabiła się nie tylko publika ale i partie polityczne. Najwyraźniej nie zadano sobie trudu prostej analizy tej gry na pozorach.  

Stare to dzieje – ale jakaż dobra ilustracja problemu. Dla strony rządzących – po drugiej stronie stołu nie siedzieli wcale partnerzy, których racje należy spokojnie rozważyć – a właśnie – niedowartościowani ludzie wymagający tylko pogłaskania ich ambicji. Tacy frustraci. I tą bajkę kupiono najpoważniej w świecie. Rządzący – jak z tego wynika – siadając do tzw. obrad je po prostu symulowali nie mając zamiaru niczego uwzględniać, nad niczym się zastanowić – co wykazał zresztą dalszy bieg wydarzeń. Czy więc owo wieczne zadowolenie ze swych poczynań ze strony władzy i poczucie braku sensu z nimi rozmowy dowodzi czegokolwiek w kwestii oszołomstwa czy frustracji oponentów?. Ślepego uporu ze strony społecznej?

Obserwacja podobnych zdarzeń i nawet zdroworozsądkowa ocena argumentów i stwierdzenie prostego faktu wręcz faulowania w rozmowach oraz lekceważenie brakiem analizy kontrargumentów jednej ze stron przez drugą stronę pozwala wprost wyrobić sobie opinię kto tu merytorycznie chce i potrafi rozmawiać.

Niestety większość teleoglądaczy kwestii oszołomstwa i frustracji nie zgłębia.

Można powiedzieć technologia władzy. Po prostu władania – pytanie tylko władania dla kogo - jest całkiem uzasadnione i nie jest wcale wynikiem programowego kontestowania wszystkiego, a raczej apelem o rozsądek i używania tegoż na potrzeby wyborcze

No i wyszło jak wyszło a w związku z tym, kto się zastanowi nad istotną wartością etykiet - nawet tylko dla zabezpieczenia sobie własnych interesów – jego zysk.

Jeśli więc powiem – ludzie po takich wyborach jakie dokonujecie nie macie prawa narzekać – to niech będzie z mojej strony to tylko informacja, a nie stan emocjonalny.

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
27 Października 2025

Atakując PiS i Jarosława Kaczyńskiego, Donald Tusk chce desperacko przykryć to, że był putinoidem, a jest przegrywem

Koronnym dowodem na to, że Donald Tusk wiele lat, świadomie lub mniej świadomie, gdy już daleko w tym zabrnął, wysługiwał się Putinowi lub robił rzeczy bardzo Putinowi pomocne, świadczy zapamiętanie i desperacja, z jakimi teraz udaje wroga Putina. A swoje „zasługi”, w drodze podręcznikowej wręcz projekcji, przerzuca na Prawo i Sprawiedliwość oraz Jarosława Kaczyńskiego. Na Krajowej Konwencji Platformy Obywatelskiej 25 października 2025 r.

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 22 sekundy.)


27 Października 2025

Atakując PiS i Jarosława Kaczyńskiego, Donald Tusk chce desperacko przykryć to, że był putinoidem, a jest przegrywem

(465) Stanisław Janecki

Koronnym dowodem na to, że Donald Tusk wiele lat, świadomie lub mniej świadomie, gdy już daleko w tym zabrnął, wysługiwał się Putinowi lub robił...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 22 sekundy.)


24 Października 2025

Polska miedź

(475) dr inż. Feliks Stalony - Dobrzański

Pojawiła się wieść – rewelacja. Na terenie Polski tuż przy granicy z Niemcami odkryto potężne złoża miedzi. To rejon, w którym znajduje się wielka...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


22 Października 2025

Nerwowa sytuacja w rządzie Tuska. Domański zastanawia się nad nowelizacją budżetu na 2025 r. "Będą ciąć wydatki po cichu"

(409) Zespół wPolityce.pl

Na wczorajszej konferencji prasowej rzecznik rządu Adam Szłapaka po zwyczajowych już informacjach o „kolejnych sukcesach” rządu Donalda Tuska, nie...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 48 sekund.)


17 Października 2025

Grób rodziców Chopina też przykryty plandeką?! Nawet z tym nie zdążyli na Konkurs Chopinowski! Opóźnione prace i kolejna afera

(591) Marzena Nykiel

Są dwa miejsca w Warszawie, które w rocznicę śmierci Fryderyka Chopina ludzie wierzący chcą odwiedzić przede wszystkim. To bazylika św. Krzyża,...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 39 sekund.)


Cookies user preferences
We use cookies to ensure you to get the best experience on our website. If you decline the use of cookies, this website may not function as expected.
Accept all
Decline all
Analytics
Tools used to analyze the data to measure the effectiveness of a website and to understand how it works.
Google Analytics
Accept
Decline
Unknown
Unknown
Accept
Decline
Save