- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 27 sekund.
Informacja, że płacimy z śmieci grubo za dużo wcale nie jest nowa. Należy już do klasyki – mówiliśmy. Kiedy? Zmartwię Państwa – dawno. Jeszcze na etapie przed i w czasie tzw. Społecznego Forum Konsultacyjnego i w czasie gdy krakowska Uchwała Śmieciowa, że tak ja w skrócie nazwę była procedowana. Nawet wtedy – zwłaszcza na początku – gdy nie były znane konkretne kwoty – było wiadomo, że władze celują nie tylko wysoko ale i wbrew zasadom obowiązującym w relacji pomiędzy konieczną troską o środowisko a niezbędnym poziomem gospodarowania.
Media podały, że przyoszczędzono – czytaj zebrano nadmiarowo od ludzi, bo tak należy chyba rozumieć kwotę 80 mln PLN.
Afera? - Ależ skądże. Powiem więcej – raczej dziwię się, że tylko tyle gdzieś sobie wisi na koncie.
Nie będę wchodził w argumentację, którą onegdaj przedkładaliśmy najpierw przez lata potem w trakcie owego SFK i nawet w formie listu wystosowanego przed przyjmowaniem Uchwały Śmieciowej - do wszystkich ówczesnych Radnych. Argumentacja nasza rzecz jasna poszła do kosza – a zwracaliśmy uwagę na wadliwie przyjmowane zasady na których oparto Uchwałę. Z tego musiały wyjść duże kwoty. Od ówczesnego V-ce Prezydenta z tytułem profesorskim słyszeliśmy tylko ścianę – to są ogólniki. To, że trzeba było się nad nimi pochylić, a nie zrobiono tego to jest prosty syndrom odmowy wiedzy – dziś po co nawet mówić. Płakać nad rozlanym mlekiem? Jest jak jest i trzeba to w końcu przemyśleć
Jak dla mnie operacja jest dość czytelna. W wielkim aż schematycznym skrócie.
Program Gospodarki Odpadami oparty jest o powstającą spalarnię odpadów – dla zmyłki publiczności nazywanej szlachetnie – Zakładem Termicznego Przekształcania Odpadów albo i bywało - inaczej.
Czy to dobrze czy źle – tak naprawdę nie do końca wiadomo, zwłaszcza, że spalarnia nie jest wcale końcem a tylko przedostatnim etapem usuwania nam z przed oczu tego co wyrzucamy jako odpad.
Grunt, że na to się zdecydowano, uchwalono, przyjęto.
I teraz uwaga.
Spalarnia to firma – nawet w umotywowaniu uchwały był użyty argument że nie będzie ona obciążała budżetu. Cud? Wcale nie. Rzecz wyprowadzono jako zadanie do jednostki pozabudżetowej i to ona a nie miasto jako takie pobiera kasę od mieszkańców. Miastu – ustawowo nie wolno na śmieciach zarobić. Ale ktoś i za coś, musi Spalarnię wybudować
To i tak skalkulowano ceny by coś pojawiało się ekstra – i tylko temu że w czasie procedowania uchwały - pod naciskiem mieszkańców zmieniano stawki, kombinowano strukturą opłat w skutek tego zebrano dopiero 80 mln. Tak postawmy sprawę. Żadna afera, nikt nic nie podwędził – a zakumulował Nie wiem oczywiście jaki jest cały montaż finansowy, ile będzie z UE czy innych Funduszy a ile z zadłużania się miasta – w każdym razie Inwestor – czyli w skrócie wszystko tylko nie miasto jako organizm gospodarczy – też musi w tym montażu uczestniczyć wykładając jakieś pieniądze. To są – w moim odczuciu – właśnie te pieniądze dotychczas zakumulowane – a po uruchomieniu Zakładu – ruszy lawina kasy i zysków. W końcu monopol na przejęcie całego strumienia po segregacjach z milionowej aglomeracji w której wedle uchwały co najmniej luźno obowiązuje zasada –zanieczyszczający płaci – jest miłym zobowiązaniem i skazaniem na sukces.
Chyba że pojawi się soc-syndrom na wzór nieopłacalności monopolu spirytusowego
W sumie powiem tak:
Proszę się nie dziwić i nie ekscytować, że w Krakowie cena śmieci jest w skali kraju jedną z największych – ale też nigdzie nie buduje się takiej spalarni. Buduje się, ale ta jest spora i ma stabilną pozycję. Bez niej ani rusz.
Najśmieszniejsze jest w tym to że w ramach sławetnej umowy pomiędzy Dzielnicą XVIII tą a Prezydentem nie zadbano o najważniejsze – nadzór społeczny nad skutkami funkcjonowania Spalarni i o zejście do spalarni z obwodnicy miasta by śmieci ani nie mogły być wożone pod oknami przez całą dzielnicę ani nie zmieniły w razie awarii ów teren w rosnące wysypisko. Krakanie?
Może.
W każdym razie – spalarnia powstaje nieco ospale.
Widać te 80 mln to mało w końcu cała inwestycja dochodzi do 700 mln, a zobowiązania wobec Dzielnicy na zasadzie umowy znanej z filmu Vabank – dżentelmeńskiej – wynoszą coś 500 mln.
Najwyraźniej – sądząc po wynikach wyborów do RMK i karierach politycznych nie czujących opcji – ludziom to odpowiada.
Nie ma się czym ekscytować a na zastanawianie był czas.
Czas już przeszły.
Rzecz pozwoliłem sobie sprowadzić to upraszczających schematów – co jednak pozwala zobaczyć – nie afera a ściepa.
Nas wszystkich – i o to chodzi.
Nikt nikomu nic w zasadzie nie podprowadził.
Płacimy dużo – bo nie tylko Barycz się kończy ale mamy już siedzące na karku zobowiązania wynikające z naszej przynależności od UE.
Może by tak w tej sprawie wyłożyć karty na stół – jak ludziska zobaczą rzecz bez kluczenia – szybciej zaakceptują co konieczne i błyskawicznie odrzucą bujdę.
I nie dadzą się wypuszczać.