- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 6 minut i 27 sekund.
Zepchnięta na margines rzeczy aktualnie głośnych i ważnych, jakoś bez reakcji - przeszła jedna decyzja naszej drogiej lokalnej władzy. Pozornie wydaje się być ona decyzją prawie nieistotną, choć jak sądzę jest niezwykle ważną nie tylko dla aktualnego interesu miasta, ale wręcz dla jego przyszłości. Mam też jednak wrażenie, że owa decyzja dotyczy jednej w wielu rzeczy gubionych na długie lata, w imię chorych fobii. Chodzi mi tu o decyzję przekazania konkretnej firmie tzw. Białych Mórz – czyli terenu zrekultywowanych niecek, w których składowane były odpady fabryki sody „Solvay”, z przeznaczeniem urządzenia w tym terenie pól golfowych.
Jak wiadomo, na jednej z tych niecek powstałych w czasach działania fabryki w formie ściętego stożka zapełnionego już po latach zestalonym odpadem a pokrytego warstwami rekultywacyjnymi, usytuowano Sanktuarium św. Jana Pawła II –go. Jest to oczywiście bardzo ograniczony obszar z naturalnie trudnym dojazdem. Bezpośrednie połączenie z Sanktuarium Miłosierdzia w Łagiewnikach jest dopiero projektowane Dziś, na obszarze ograniczonym warunkami terenowymi zmieściło się samo Sanktuarium z jego funkcjami sakralnymi i skromnym parkingiem, do którego i wjazd i wyjazd – jest z natury co mniej trudny i kłopotliwy .
Każdy widzi, że w stosunku do swej funkcji sam obiekt Sanktuarium św Jana Pawła II –go jest po prostu zduszony rozmiarami terenu.
Pozostałe niecki są, lub do końca będą, zrekultywowane, choć nie można o nich wszystkich już dziś mówić jako o terenach dostępnych dla inwestowania – nawet tylko w obrębie ograniczeń technicznych.
Jak należy sądzić – decyzję przekazania pozostałego, a dostępnego terenu, pod pola golfowe zapewne silnie umotywowano korzyściami dla miasta. Nie jest znana skala tych oczekiwanych zysków, ale jakie by one nie były – nie zmienia to w najmniejszym stopniu mojego dalszego wywodu, choć jego osią specjalnie uczynię właśnie pojęcie zysku miasta
Popatrzmy na sprawę chłodno – wręcz okiem gospodarza, obok którego siedzi księgowy.
Odetnijmy też te rozważania o zyskach i stratach, od całego strumienia argumentów często podnoszonych przez ludzi wręcz alergicznie a doktrynalnie uczulonych na sprawy wiary. Ci w podobnych razach gdy tylko mowa o relacjach gospodarczych z Kościołem – a o takich tu też rozmawiamy, całkiem świadomie używają argumentów typu; pazerny i zdeprawowany Kościół, wiara siedliskiem fałszu, kłamstw, średniowiecza i nietolerancji. Te zwyczajowo stawiane słowa, mają oczywiście eliminować z wszelkiej rozmowy ludzi wiary jako stronniczych w tych kwestiach. Wyrażam przypuszczenie że w tym przypadku i to jeszcze w czasach gdy podejmowano pierwsze decyzje (uchwały RMK z Nr CV/1437/10 z dnia 7 lipca 2010 r. w sprawie przystąpienia do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obszaru ''Białe Morza'' i Nr LVIII/777/12 z dnia 10 października 2012 r. w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego obszaru ''Białe Morza'') te właśnie argumenty przy składzie RMK – zadecydowały.
Tak więc, by jednak pokazać problem w oderwaniu od przekonań – odsuńmy na bok sprawy wiary a zobaczmy decyzję o takim właśnie przeznaczeniu terenów wokół czy w pobliżu Sanktuarium, jaką podjęto, z punktu widzenia interesu gospodarczego Krakowa, jego mieszkańców.
Nie ulega wątpliwości, że Kraków jako miasto, dla ludzi z Polski i z zagranicy, jest miejscem atrakcyjnym. Ze swej historii z zabytków z wielu innych cech – dziś cenionych w świecie to turystyczny samograj. Co prawda obecnie rządzący położyli nacisk na funkcję tego miasta jako miejsca, i to specyficznej, rozrywki i swoistego przystanku czy miejsca wypadowego do odwiedzania miejsc – magnesów zainteresowania – Obozu Auschwitz i Wieliczki. Tak sobie wyobrażają interes miasta – a ludziom widać to odpowiada jako ze tą ekipę po raz kolejny wybrano. Nie każdemu musi się to podobać ale tak jest – mało tego Pani która tą koncepcje usilnie lansowała – poszła w koła ministerialne – czyli to i władza uznaje za kierunek właściwy.
Jeśli przyjąć założenie, że im więcej turystów tym większy zarobek dla miasta to na pewno musi się wziąć pod uwagę jakimi motywami może się ów turysta kierować. Motywy ważne dla Polaków – póki w ludziach jeszcze istnieje coś takiego jak potrzeba pamięci historycznej i docenianie świadectw przeszłości – przyciągają spore strumienie turystów. Dalej - Kraków to miejsce koncentracji ośrodków naukowych i to znaczących w skali Polski. Różnych dyscyplin i różnej rangi Atrakcyjność miejsca złożona z paletą uprawianych dyscyplin i jakością osiągnięć indywidualnych grup naukowych - rodzi chęć lokowania w tym miejscu spotkań, konferencji i widzenia go jako dobrego punktu kontaktowego. Podobnie może patrzeć na Miasto człowiek interesu dbający o swoistą dekorację rozmów biznesowych otoczeniem, atmosferą miejsca w końcu też specyfiką np. środowisk a nawet kuchni.. Czy te oczekiwania natrafiają na właściwy sobie rodzaj oferty – nie podejmuję się odpowiedzi – bo nie jest ona jednoznaczna. Nawet nie jestem pewien czy miasto takie spawy rzeczowo analizuje, łącznie z dochodzeniem do odpowiedzi na pytanie ile miasto zarabia na – jak się to mówi – osobo/dobo/turyście . Na przykład, niektóre momenty dyskusji wokół roli i organizacji usług przewodnickich, rozumienie (a właściwie – brak zrozumienia) złożoności ich funkcji dla miasta, czy choćby oddanie parkingu w pobliżu Wawelu na warunkach na jakich to zrobiono i to na 70 lat - mogą nasuwać w tym względzie poważne wątpliwości.
Oddzielnym segmentem motywów decydującym o zainteresowaniu Krakowem jako miejscem, które jest atrakcyjne, do którego warto przybyć są jego funkcje ważne dla ludzi wierzących. Można ich lubić, rozumieć, szanować lub nie – ale każdy z nich – bez wyjątku to złotówki wpływające do Miasta i jego mieszkańców Są to motywy zwrócenia się nie tylko Polaków – by było jasne – do Krakowa. Wiadomo też, że ruch pielgrzymkowy będzie narastał. I dla mnogości miejsc ważnych i to nie tylko dla katolików. Święci związani z Krakowem to cała gama postaci, a za każdą stoją pielgrzymi. Mamy od stosunkowo mało nawet znanych jak bł Stanisław Kazimierczyk (1489) nieco powszechniej rozpoznawalnych jak Królewicz Kazimierz, czy Bł Salwa lub bł. Jan Pelczar – ale też mamy św Stanisława ze Szczepanowa, Brata Alberta św Jan Kantego – których to kult jest ogólnopolski. Mamy także św. Faustynę Kowalską i św. Jana Pawła II –go których kult już dziś nie tylko ma zasięg ogólnoświatowy ale i ma niewątpliwie tendencję wzrostową, Te dwie ostatnie postacie to właśnie Łagiewniki i Sanktuarium, o którym mówimy. Nie tak znów dawno zabrakło woli i wyobraźni biznesowej kierowanych chyba tylko uprzedzeniami ideologicznymi – by owo Sanktuarium czy raczej jego otoczenie zlokalizować na miejscu dawnej fabryki „Solvay” . Biznes i Miasto – wybrały kompleks supermarketów.
Światowe Dni Młodzieży są czy raczej będą, co prawda wydarzeniem choć ogólnoświatowym to jednak jednorazowym lecz nie ulega najmniejszej wątpliwości że będą przyczyną skokowego wzrostu już stałego zainteresowania pielgrzymek z całego świata Łagiewnikami jako miejscem. Kult Bożego Miłosierdzia – jest dziś żywy na całym świecie Św. Jan Paweł II – jest coraz powszechniej wspominany a Jego dorobek i nauczanie to źródła nawet dla ludzi – jak się to mówi niewierzących a raczej należałoby powiedzieć – wierzących w nieistnienie Boga. To Oni też są wciąż nawracani do przekonania że jednak Bóg istnieje. . Skala Dni Młodzieży jako wydarzenia, wymusiła przeniesienie głównych uroczystości w rejony w istocie pobliskie do tych Sanktuariów – na pogranicze Wieliczki. Trzeba nie mieć wyobraźni by nie widzieć konsekwencji biznesowych dla miasta wynikających z tego, że razem z symboliką miejsc, Dni spowodują już trwały wzrost liczby pielgrzymów nie na księżyc, na Wawel przy okazji ale głównie do tych dwóch miejsc.
Każdy myśląco biznesowo – musi postawić sobie pytanie – jak w tej sytuacji powiększyć infrastrukturę obsługującą ten potok ludzi przynoszących dochody.
I była właśnie okazja.
Wystarczyło wskazać jako perspektywiczne dla funkcji usługowych tereny następnych Białych Mórz. Nie - zapanowało przekonanie, że to golf przyniesie kasę.
Wolne żarty i myślenie doktrynalne w kierunku blokady za wszelką cenę rozwoju tego co się i tak rozwijać będzie. . Drzewiej komuna zwalczała kult zakazami budowy Kościołów, dziś utrudnianiem rozwoju. Nawet kosztem własnych i nieodwracalnych strat. Tylko dlaczego ja – jako mieszkaniec mam tracić przez brak myślenia biznesowego?
Owszem zarobią i już to czynią – okoliczni mieszkańcy a w dalszej perspektywie najbliższe – Swoszowice i Wieliczka.
I tak to niechęć ideologiczna – bo innego wyjaśnienia nie widzę – niszczy. Nie kult a interes miasta. Już dziś ludzie odwiedzający Sanktuarium św Jana Pawła – gdy staną wychodząc z kościoła i widzą u swych stóp olbrzymi teren kompleksu supermarketów nie mogą się nadziwić – cóż za dysonans i jaka skala rezygnacji z interesów. I dojdą jeszcze pustawe – jak na Pomorzu – pola golfowe.
No cóż. Nie przestanę powtarzać – ludzie sami wybrali, wybrali by żyło się lepiej.
To niech się nie dziwią.
A Swoszowicom i Wieliczce – o własnych olbrzymich potencjałach - pozostaje mi tylko życzyć pierwszym – oddzielenia się od Krakowa a obu rozwoju w oparciu o własne możliwości i o obsługę zwolnionych przez krakowskich doktrynerów rzesz turystów i pielgrzymów.