- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty i 40 sekund.
Mamy wydarzenie eufemistycznie zwane katastrofą Smoleńską. Kłamstw, manipulacji, zła uczynionego pamięci ludzi, którzy zginęli i Państwu Polskiemu – co niemiara. Te kłamstwa były są i jeszcze będą dziełem zbiorowym. Żółwik Tuska, demolowanie wraku jako dowodu rzeczowego i niedopuszczenie do jego odtworzenia oraz zbadania. Doktor Kopacz – przekopująca na metr w głąb, Anodina, Miller, Lasek, lawina medialnego błota wylewanego - bez jakichkolwiek ograniczeń w wykonaniu red Lisa (by użyć go tylko jako skrótu do działań wszystkich komisarzy prasowych) - na chcących po prostu dotrzeć do prawdy, to jest ewidentnie spora koordynacja działań.
Po co podejmowanych – nie zajmujmy się – ale paniczna obawa przed pytaniami i dyskursem nawet natury czysto technicznej jest do okazania licznymi przykładami. Kompromitującymi zwłaszcza ludzi z tytułami a nazywanych rutynowo ekspertami Państwowych Komisji. Wobec potrzeb politycznych jakież ma znaczenie słowo kompromitacja osoby, zwłaszcza przy zaniku dosłownego znaczenia powiedzenia „szlachectwo zobowiązuje” W końcu rzeczy które onegdaj bywały powodem samobójstw honorowych – dziś raczej powodem wzrostu znaczenia delikwenta w środowisku dysponentów.
Minęło ponad 5 lat.
Wersja uwłaczająca prawdzie (bo jaka by ta prawda nie była – to jedno jest już pewne, że nie była na pewno taka jaką ogłoszono w godziny po katastrofie) nadal obowiązuje w międzynarodowym obiegu. Jednak jest pewne, że wszyscy architekci i budowniczowie tego gmachu kłamstw, po prostu nawet nie popatrzyli w stronę prawdy. Wydawało się, że odnieśli sukces.
Co jednak mamy w realiach?
Po kolei:
Tusk – niby król, ale na emigracji i wszyscy wiedzą, że nie ma już praktycznie do czego wracać. Jego pięć minut się skończyło – nawet Unia nie widać by go uwielbiła. Sposób uprawiania polityki, że zacytuję, w państwie teoretycznym – okazał się daleko niewystarczający do zadań stanowiska i w zupełnie innym środowisku politycznym.
Pani Kopacz - w skrócie – za całokształt - w reakcji na pasma sukcesów gospodarczych i pogardę dla co najmniej 6 –ciu milionów podwładnych – i za bezczelne gołym okiem widoczne kłamstwa i to nie tylko w sprawie katastrofy a też te tak dziecinne jak otwieranie nie zakończonych i nie działających inwestycji nie tylko odchodzi ale i jej formacja stoi przed znacznymi problemami. Niesiołowski Halicki tu – mamy cały wianuszek, stali się kamieniami u szyi. Nie mój problem, ale fakt upadku uczestników unikania prawdy jest niewątpliwy.
Następni wykonawcy zaklinania prawdy i blokowania rzetelnej dyskusji na gruncie argumentów wręcz czysto fizycznych i technicznych – to członkowie zespołów po kolei – Millera i Laska. Pozycja eksperta zobowiązuje do podejmowania dyskusji merytorycznej, a jej unikanie oznacza brak kompetencji lub argumentów. Pogada dla ponad setki profesorów o światowej renomie w wykonaniu grupy ludzi o znacznie niższym statusie naukowym a bez podjęcia rzeczowej krytyki ich argumentacji, bez powtórzenia ich eksperymentów i wzajemnego zderzania analiz – cóż można o tym myśleć. Mamy budowaną daleko idącą niepewność co do rzeczowej kompetencji tych rządowych ekspertów. Czy dziś ktokolwiek pomyśli o którymkolwiek z nich per expert? Może ale przy dużej dozie niewiedzy.
To dlatego powołanie prof. W. Biniendy do roli doradcy Prezydenta USA – właściwie zatrzymała lawinę dyskusji o ekspertach pracujących pod kątem Konferencji Smoleńskich jako o niekompetentnych chłoptasiach. Malutkich przy jedynie (w tym gronie) znających się na rzeczy, członkach obu Komisji Rządowych. Ci nie tylko jak podkreślam nie podjęli fechtunku, nawet na ściśle fachowej, tematycznej, a nie związanej jedynie z katastrofą Konferencji Międzynarodowej. Z obłędem w oczach zwiewali gdzie pieprz rośnie – ściślej ponoć głód ich nagle przycisnął i na obiad się spieszyli.
Trudno sobie wyobrazić bardziej tragikomiczny koniec ekspertów.
Zespół Prokuratorów – ostatnio o nich cicho. Jednak jakość gimnastyki wokół wyników badań i kłopotliwych dowodów na obecność śladów wybuchu, przy jednoznacznej opinii producenta aparatury – konferencje prasowe - ucichły.
W końcu zobaczmy w jakiej powadze publicznej – i to bez względu na aktualny wynik wyborów – są dziś pretorianie nagonki na inaczej myślących o sprawie Smoleńskiej
Oglądalność produkcji takich propagandzistów jak T. Lis (mówiąc symbolicznym skrótem) leci na łeb na szyję i to tak bardzo, że stają się oni obciążeniem dla właścicieli stacji.
Podkreślam. W tej kwestii ludzie już i to dwukrotnie zabrali głos. Raz w wyborach a drugi oglądalnością
Prawda, dochodzenie do niej – ewidentnie biorą górę nad przemysłem pogardy i nienawiści. Nic nie nauczyło tych ludzi, ze program wyborczy oparty na straszeniu PiS-em nie dał się sprzedać jako propozycja sposobu rządzenia. Dalej kontynuują swą światłą myśl. Innej widać nie mają. To akurat staje się groźne z punktu widzenia skuteczności zmian na które ludzie oczekują. To już jednak jest sytuacja na tyle klarowna, ze wystarczy tylko konsekwentnie wskazywać kto i jak przeszkadza.
W każdym więc przypadku możemy mówić o schyłku skuteczności pretorian metody opartej o filozofię jazgotu i plucia na odległość.
Staje się widoczne, że zwolenników zaklinania prawdy i spychania jej do cienia – coraz to bardziej dotykają rykoszety kłamstw – pokazując kim oni w istocie są. Ludzie to zaczynają widzieć.
Nawet Putin – doświadcza skutków swoich super kombinacji siłowych a co najważniejsze coraz częściej i Zachód zaczyna widzieć., że nie da się tu rozmowy opierać na wzajemnej ufności co do wiarygodności oświadczeń i gwarancji, a Polacy w swym uporze mają jakąś rację. Nie wierzy się że da się tu realnie coś wynegocjować. .
Anodina – czyli szefowa MAK zwiała do Francji. Opuściła Putina? Z jakich powodów – trudno wskazywać, a sprawa Smoleńska może i była – a może i nie - jakąkolwiek komponentą. W każdym jednak razie - ta rejterada to sygnał. Nie wyjechała z uciekła – taki jest oficjalny przekaz. Z takiej pozycji w Państwie się ucieka? Samo to dla zachodu nie może być niczym innym jak dogłębną informacją o Państwie i nada inny koloryt porównania stanowisk MAK i tego prezentowanego znaczącą grupą niezależnych mózgów. Bo Ci ludzie tak pracowali – mózgami w imię obowiązku wobec Ojczyzny A jak dziś Rosjanie się zachowując w obliczu swojej tragedii? Automatyzm standardów - właściwości do prowadzenia śledztwa, techniki składania wraku, badań i spełnienia funkcji właścicielskich – w porównaniu z tym co robią do tej pory .
Czym akurat to się skończy? Nikt nie jest w stanie przewidzieć.
Niestety – ale złudzenia co do relacji pomiędzy dobrem i złem pryskają. W konkretnej nas obchodzącej sprawie architekci kłamstw, po ludzku, przegrywają.
I jak tu nie wierzyć w dłużej falowy prymat dobra nad złem ?
Ludzie w tym względzie mają też swego nosa.