- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 59 sekund.
To czas pamięci że narodził jako człowiek, będąc Bogiem Cała i cała symbolika święta jak sama jego nazwa brzmi – Bożego Narodzenia - to mówi. Szczególnie osobom wierzącym w istnienie Boga – w sposobie tej wiary nazwanej chrześcijaństwem. A jak inni? Warto się nad tym zastanowić by znaleźć wspólną radość. Trudno przecież radośnie świętować raz do roku, że się ma wolne od roboty. Etap dyskusji nad historycznością postaci Jezusa już dawno ludzie mają za sobą. Wiedza i badania potwierdzają historyczną prawdę zawartą w przekazie Biblijnym.
Czas – w sensie kalendarzowego terminu – nawiązując do wcześniejszych nawet pogańskich (też wiara) obchodów świąt – ogólnie dotyczy przesilenia w przyrodzie. Dla samej wiary jednak w to że, Bóg jest z tego nic nie wnika. Przecież nawet gdyby sobie powiedzieć, umówić się, że święto związane z pamięcią o narodzeniu się Boga- człowieka będziemy obchodzili na wiosnę (bo np. się budzi – rodzi – życie) to oprócz zamętu w tradycji i kalendarzu liturgicznym przyjętym na całym świecie – w istocie znaczenia tego święta – nic by nie zmieniło. Pamiętamy, że Bóg się narodził a my wierzymy, że po coś. I dajemy temu świadectwo
W miejsce zaprzeczania faktom, w to miejsce trwają tylko - można powiedzieć - jakieś poszukiwania kwestionowania połączenia historyczności Osoby z Jej boskością W końcu to naturalne. Dla kogoś wierzącego, że Bóg nie istnieje (bo podkreślmy - to też wiara a nie wiedza) pojęcie Pan Bóg jest po prostu puste. Nawiasem mówiąc – skoro i to podejście kwestionujące istnienie Boga jest wiarą – to mówienie w tym przypadku o światopoglądzie naukowym, jest zwykłym kłamstwem obliczonym na brak samodzielności myślenia w nawale propagandowo rozwijanego – należałoby powiedzieć - prozelityzmu tej neo- wiary – substytuującego j materię w miejsce Boga. Kult materii ma zresztą bardzo konkretny wymiar zysków biznesowo-politycznych. Koniec końców nie ma naukowych dowodów, że Boga nie ma a raczej szybciej można wskazywać na przesłanki pozwalające wręcz rozumowo przyjmować istnienie Boga.
Dopiero w kontekście tego myślenia, można a właściwie należy. zadać pytanie czym są święta Bożego Narodzenia – dla osoby wierzącej w to, ze Boga nie ma. I dalej – czym jest tak reklamowana neutralność światopoglądowa – każąca eliminować żłóbek, stajenkę, krzyż i pamięć historii na rzecz wszelakich symboli kultu materii. Pani posłanka w Parlamencie Europejskim w imię chyba – tylko miejmy nadzieję – obłędnie rozumianej poprawności politycznej – zaprzecza prawdzie historycznej o chrześcijańskich korzeniach Europy? Analfabetka czy co? Może nie słyszała o Jagiellonach, których krew do dziś płynie w żyłach dynastii panujących w Europie a który wydał Świętych i uczestniczył sprawczo w budowaniu wspólnoty Europejskiej. Może nie zna dzieł kultury w wielu dziedzinach. Dzieł, które powstały tylko dlatego że było chrześcijaństwo i jego system wartości czyli w oparciu o wiarę.
Przeinaczanie historii i faktów dla tworzenia swojej wizji rzeczywistości – to po prostu kłamstwo i niewiedza. I to już było a ta sama Europa już otrząsa się z kłamstw o zbawczej roli internacjonalizmu i przyjmowaniu nowej wiary w nieistnienie Boga. Ta jest wprowadzana brutalnie – nie tyle mieczem co narzędziami ekonomicznymi i medialnymi.
Dziwne – ale ostatnio – nie tak znów dawno – przemawiał i na forum międzynarodowym i naszego Parlamentu pewien filozof powszechnie uznany za uniwersalny autorytet moralny ciesząc się entuzjastycznym przyjęciem i aplauzem.. Nazywał się Karol Wojtyła – dla nas, katolików – święty. Dziś – w tym samym naszym parlamencie nagle komuś krzyż zaczął przeszkadzać To i wola ludzi powiedziała co myśli o sprowadzaniu polityki do tego poziomu. Jej problemy jako działania na rzecz dobra ogółu – są zupełnie inne. A ten – jasne zasady moralne – ujawnia się jako podstawowy i nienaruszalny.
Zmiana wiary – będzie sukcesem i postępem ?
Jakim postępem i jakim sukcesem. Zarysy już widzimy.
Zaczyna nabierać znaczenia symbolicznego pytanie co, dla osoby wierzącej w materię i w życie jako formę istnienia białka –zawiera sobą spotkanie w trakcie którego – nawet bez znaku krzyża – są składane życzenia i ….uczestnicy łamią się opłatkiem. Ten opłatek sam w sobie ma sens i ładunek sacrum. Czym ten opłatek jest dla określających wiarę jako szamaństwo i gotowych widzieć swego „biskupa” w gościu w czerwonych spodniach, Ten może im odpowiada – bo jako żywo uprawia kult swego Melona za pośrednictwem powoływania się na czynienie dobra które nie dorasta do pięt temu jakie powstaje na co dzień i nie akcyjne w oparciu o wiarę w to że jednak Pan Bóg jest. To dzieło nazywa się Caritas i Dzieło Nowego Tysiąclecia.
O tyle rozumiem na przykład Pana Biedronia, który z lekceważeniem – jak o czymś nierozsądnym wyraża się o świętach (odpowiadając Pani dziennikarce na pytanie czym one dla Niego one są) to zupełnie nie akceptuję jego właśnie nietolerancji wykazanej zakazem używania symboliki religijnej i jego pogardą dla rozsądku ludzi wierzących w Boga.
I teraz dochodzimy do istoty rzeczy.
Ludzie w Słupsku – należy założyć w liczbie wystarczającej z okładem do przewagi demokratycznej są osobami – jak należy założyć – osobami wierzącymi w to, że Bóg jest i chyba obchodzą święta w ich znaczeniu oraz wędrują na Pasterkę.
I ci sami ludzie wybrali go na Pana Słupska.
Nadal nie wiem – posługując się tym przykładem jako jednym z wielu możliwym do przywołania czym są Święta Bożego Narodzenia dla tych ludzi.
Może świętem Galerii.
Tylko dlaczego chcą wszystkich przymusić do tego kultu? Odpowiedź jest prosta jak konstrukcja cepa.
Dla kasy Panie – dla Kasy!
Wypada więc życzyć sobie wzajemnie prawdziwej a nie jednostronnej tolerancji.