Rządząc popełnia się błędy. To oczywiste. Popełniają je także rządzący z Prawa i Sprawiedliwości. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy władza się do błędów nie przyznaje, przede wszystkim przed samą sobą. A jeśli władza przed samą sobą udaje, że błędów nie robi, to nic nie naprawia. Nie musi być głośno o tym przyznawaniu się i naprawianiu, bo polityczni rywale i tak atakują obecnie rządzących histerycznie i z hukiem oraz siłą kafara.

Ale jeśli w obozie rządzącym nie ma czegoś w rodzaju Biura Spraw Wewnętrznych (policji w policji), to on się degeneruje. A najlepszym tego przykładem jest rządząca osiem lat Platforma Obywatelska, która zdegenerowała się w stopniu ekstremalnym. Wcześniej to samo stało się z Sojuszem Lewicy Demokratycznej i Akcją Wyborczą Solidarność, ale one rządziły krócej, więc skala degeneracji była siłą rzeczy mniejsza.

Rządzący popełniają błędy, szczególnie na początku kadencji, dlatego, że będąc w opozycji nie ma się jednak pełnej wiedzy o państwie. Bo nie można mieć: wiele rzeczy jest chronionych ustawowo, a inne rządzący z Platformy Obywatelskiej ukrywali specjalnie przed opozycją. Przejmując władzę po ośmiu latach rządów PO ma się szafy pełne trupów, przede wszystkim w budżecie oraz w spółkach skarbu państwa. One są sprytnie poukrywane, bo poprzednicy wydali naprawdę duże pieniądze znanym kancelariom prawnym (głównie międzynarodowym), żeby wszystko to, co trefne, schować i odpowiednio uzasadnić opiniami oraz ekspertyzami prawnymi. Przebicie się przez dokumenty, które pokazują skalę machlojek i marnotrawstwa jest trudne i zajmuje sporo czasu. W końcu te kancelarie nie brały pieniędzy za nic. A trupy w szafach oznaczają, że wiele reform zaplanowanych w opozycji natrafia na ścianę w postaci finansowych oraz organizacyjnych ograniczeń i pułapek. One są do pokonania, ale to wymaga czasu. A odsunięta od władzy PO robi wszystko, żeby różne opóźnienia pokazać jako niesprawność nowej władzy, a nie skutek bomb podłożonych przez siebie w wielu miejscach.

Władza zawsze ma problem z kadrami, nawet uwzględniając oportunistów, którzy są w stanie pracować dla każdego nowego układu rządzącego. Oczywiście oficjalnie mówi się, że dobre kadry to żaden problem, ale to przecież tylko marketing. Mitem, choć bardzo rozpowszechnionym, jest przy tym przekonanie, że największym problemem kadrowym są znani politycy na różnych stanowiskach w administracji i spółkach. Oni są akurat problemem najmniejszym. Po pierwsze dlatego, że uczestnicząc przez lata w polityce wiele się jednak nauczyli. A stając się ważnymi politykami musieli wygrać ileś bitew, żeby znaleźć się tam, gdzie są. Wbrew dość powszechnemu przekonaniu nie są to więc amatorzy w sprawach zarządzania czy przywództwa. Po drugie, są to jednak ludzie zdyscyplinowani, przynajmniej wobec politycznego lidera, oraz są oni podatni na krytykę, bo do niej przyzwyczajeni. I są kontrolowalni, bo partia, a tym bardziej partia działająca długo, ma jednak sporo możliwości kontrolowania swoich ważnych polityków i przywoływania ich do porządku.

Ludzie spoza pierwszoligowej polityki czy wcześniej nie mający z nią nic wspólnego są znacznie mniej sprawdzeni, nie mają takiego doświadczenia w wygrywaniu różnych bitew i są znacznie gorzej kontrolowani niż politycy. Twierdzę zatem, że to nie politycy są problemem, lecz akurat ludzie spoza polityki.

Najbardziej niebezpieczni dla każdej nowej władzy są oportuniści o mentalności konfidentów. Myślę o ludziach funkcjonujących w poprzednich układach, którzy byli dość sprytni, by się jednoznacznie i bezpośrednio nie deklarować, choć pośrednio jak najbardziej. Nazywam ich oportunistami o mentalności konfidentów, gdyż oni, w przeciwieństwie do klasycznych wazeliniarzy i mniej sprytnych oportunistów, pozują na pragmatyków i realistów. I każda nowa władza, także ta z Prawa i Sprawiedliwości, na ten ich pragmatyzm się nabiera. Tymczasem to są zwykle najwięksi hamulcowi przedsięwzięć nowej ekipy. Bo są kompletnie amoralni i bezideowi. Oni niczego nie robią bez wyrachowania i dbałości o własny interes. I są pierwszymi, którzy nowym panom wbiją nóż w plecy, gdy tylko nadarzy się taka okazja. Najczęściej pozują oni na bezpartyjnych fachowców. Są jeszcze ludzie o mentalności otwarcie konfidenckiej. Ci przychodzą do nowej ekipy z donosami na poprzednich panów. Uważają, że jeśli przedstawią wystarczająco kompromitujące „kwity” czy choćby paskudne plotki na ludzi poprzedniej władzy ze swego otoczenia, zostanie to docenione i będą z tego powodu nagrodzeni. Takich ludzi bez wysłuchania powinno się wyrzucać za drzwi, ale niestety często się nie wyrzuca. Bo doraźnie są użyteczni. I to jest wielki błąd popełniany przez rządzących, gdyż zadawanie się z konfidentami zawsze brudzi tych, którzy to robią. Sami konfidenci są już dostatecznie ubrudzeni, więc po nich to spływa.

Rządzący zawsze popełniają błędy, lecz jeśli je w porę korygują nie ma problemu. Powstaje on wtedy, gdy korekcie podlegają tylko niektóre błędy i tylko niektórzy błądzący. Jeśli w rządzącej partii i generalnie w obozie władzy obowiązują takie same zasady dla wszystkich, błędy są skuteczniej naprawianie. Nie są, gdy istnieją nietykalni czy święte krowy. Bo to zniechęca do naprawiania błędów i podważa wiarę w zasady. Jeśli przywódcy partii czy obozu władzy za te same przewinienia jednych rozgrzeszają, a innych nie, lecz wręcz ich eliminują z polityki, powstaje problem, i to nie tylko moralny. Podobnie jest wtedy, gdy po pewnym czasie jednych uważa się za „zresocjalizowanych” a innych wręcz przeciwnie, choć popełnili błędy tego samego kalibru. Takie postępowanie burzy zaufanie do obozu władzy, a jego zaplecze umacnia w przekonaniu, że są jednak równi i równiejsi. Albo, że nie ma jasnych reguł i zasad. Często takie różnicowanie wynika z doraźnej taktyki i można je zrozumieć, ale jako zasada staje się czymś destrukcyjnym, przede wszystkim dla obozu władzy, o czym najlepiej świadczy bardzo wybiórczy kodeks Donalda Tuska (a właściwie antykodeks). A największą ofiarą tego wybiórczego kodeksu przez pięć lat był obecny przewodniczący PO Grzegorz Schetyna. Takim postępowaniem można własne zaplecze zastraszyć, ale - jak wiadomo - z niewolnika nie ma pracownika.

Mogę zrozumieć, że się nie upublicznia wszystkiego, co dzieje się na zapleczu władzy w kwestii naprawiania błędów, bo i tak ma ona dość problemów. Nie uważam też za uzasadnione surowe rozliczanie obecnej ekipy i przesadne wybrzydzanie, bo działa ona zbyt krótko, żeby po trzech miesiącach były już bardzo spektakularne efekty. Byłoby jednak błędem udawanie, że jest się nieomylnym, że ma się wyłącznie świetne kadry, a jakakolwiek krytyka jest niegodziwością czy nawet zdradą. Jeśli bowiem nie naprawia się małych błędów szybko stają się one dużymi i szkodzą nieporównanie bardziej niż te małe. A samo naprawianie nie musi mieć charakteru czystek. Wystarczy zdrowy rozsądek.

Tekst ukazał się na portalu wPolityce  14 lutego 2016r

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

felekNie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika. Porządkując pole rozmowy może od tego należałby zacząć. Polemika przecież to reakcja na jakiś pogląd a tekst pani Langiewicz jest serią zdań, opinii,

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(391) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(802) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)


09 Maja 2025

Polemika wyborcza

(353) Aniela Langiewicz

Moi mili z reguły piszę wiersze i są publikowane od czasu do czasu. Ale tyle się dzieje w naszej polityce jeśli chodzi o wybory prezydenckie, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 24 sekundy.)


08 Maja 2025

Ośmiogwiazdkowa kawalerka. Bez kłamstwa ośmiogwiazdkowa koalicja nie istnieje

(549) Jerzy Szmit

„Operacja kawalerka” skierowana przeciwko Karolowi Nawrockiemu to przykład ośmiowiązkowego amoku, w jakim żyje ten odłam społeczeństwa. Wiedzą, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 26 sekund.)