- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 24 sekundy.
Coraz to z większym przekonaniem utwierdzam się w opinii, że cała sprawa stref parkingowych w Krakowie jest podporządkowana wielu celom, ale nie wygodzie mieszkańców i uporządkowaniu sytuacji komunikacyjnej w mieście. Następny kamyczek do tej budowli mojego przekonania wpadł ostatnio w postaci propozycji drastycznego podniesienia opłat parkingowych. Przełknął bym jakieś podniesienie opłat z dobrym umotywowaniem ich wielkości i zmian sposobu wprowadzenia tychże w samym ścisłym centrum z zastosowaniem łagodnego zróżnicowania opłat.
W końcu wielkość całej centralnej części miasta, w której w ogóle można uznać za zasadne wprowadzanie jakiś szykan w zakresie parkowania, nie jest zbyt wielka, a ścisłe centrum to już jedynie część tego obszaru. Na dodatek, jako mieszkaniec i to przychylnie nastawiony do turystów, oczekiwałbym w miejsce szykan – ułatwień – kierujących zachowania ludzi w stronę pożądanego z punktu widzenia uporządkowania kwestii parkingowych. Podniesienie opłat o 100 % - a takie jest projektowane (dlaczego nie o 1000% ? – tylko 100 %? to niegospodarność – pozostając w obowiązującym sposobie myślenia o mieście, mieszkańcach i turystach) to działanie dokładnie w przeciwnym kierunku. Co najwyżej doprowadzi do jakiejś dalszej alokacji problemu do innych dzielnic i podniesie wściekłość grabionych mieszkańców oraz turystów.. Zachowanie się tych ostatnich jest łatwe do przewidzenia w tym i co do formy już potem rozpowszechnianego wniosku – jak już masz ochotę to jedź do Krakowa ale na własne ryzyko i czym prędzej znikaj. Tam nie potrzebują twoich pieniędzy za usługę i twoją wygodę tylko chcą ściągać kasę za same twoje istnienie. Ten typ traktowania turysty przeżyła Bukowina Tatrzańska póki Białka nie pokazała jej, że da się inaczej, ze to się opłaca i że dziś ludzie dobrze płacą ale za usługę i za wygodę a nie za samo istnienie. Wiedząc jak wygląda dystrybucja środków pozyskiwanych za parkowanie w strefach, wiadomym jest, że zwiększy to zasadniczo czyste dochody firmy tak naprawdę korzystającej finansowo z tego automatycznego i wszech oganiającego w zasadzie bankomatu. Nie widzieć czemu wspomaganego majestatem prawa lokalnego. Już to pisałem ale przypomnę, że naturalnym trendem będzie minimalizacja każdej strefy i pokrycie nimi całego miasta – najlepiej z pasem eksterytorialnym na przykład 30 km – bo w takiej odległości mieszczą się dziś domy i wynajęte lokale krakusów wygnanych różnymi metodami z mieszkań, w których wcześniej mieszkali. To dopiero by były dochody a 99% mieszkańców płaciło by za parkowanie jako obcy. Kasa jak się patrzy – dziś ucieka, Niedopuszczalne. Z puntu widzenia biznesu – nawet nie miasta, które teoretycznie chce zarabiać na turystach. Koncepcja super- mega knajpy i salonu uciech na dalszą metę deklasuje i jest samobójcza, Tyle że władza jest kadencyjna – i tu ją boli – o czym mieszkańcy powinni dobrze pamiętać. A nie pamiętali wybierając Radę i odrzucając dr Lassotę. Jednakowoż – oczekuję. że przed podjęciem decyzji o wywindowaniu ceny i o zmianie metody poboru zostanie publicznie pokazany dokładny i wiarygodny bilans nie tylko finansowy i biznesowy a także ekologiczny tej operacji. W końcu smog nie powstaje tylko od tych zwalczanych doktrynalnie pieców ale i od transportu – nie tylko tego w centrum wyznaczonym granicami stref. W końcu jak się tego nie wie – i nie zostanie to ewidentnie pokazane –to będzie oznaczało że wszelkie motywacje z cyklu „dla dobra mieszkańców” „dla zwalczania smogu” „dla racjonalizacji transportu” można między bajki włożyć a jako jedyny motyw zostanie interes poborców opłat