Choć nie opadły jeszcze emocje po ubiegłorocznych decyzjach wyborczych Polaków - być może rok temu o tej porze, decyzjach sensacyjnych dla wielu - to już dziś różni spekulanci, dziennikarze, obserwatorzy snują rozważania: z kim o reelekcję walczyć będzie urzędujący prezydent?      Zdecydowanie łatwiejsze wydaje się odpowiedzenie na pytanie: "Z kim walczyć nie będzie?". Po pierwsze, rywalem Dudy kolejny raz nie zostanie Bronisław Komorowski.

Jeżeli bowiem Bronisław Komorowski przegrał mając realne i gigantyczne poparcie mediów głównego nurtu, będąc szprycowanym fałszywymi wynikami sondaży - według których miał roznieść konkurencję i wygrać z miażdżącą przewagą w pierwszej turze, to jego znaczenie w 2020 roku będzie jeszcze mniejsze. Głównym atutem Komorowskiego w 2015 roku, była kończąca się mu kadencja i naturalna możliwość kontynuacji. Za cztery lata będzie to przede wszystkim nie były prezydent, a były prezydent emeryt. Potencjał porównywalny do tego, jaki miał Lech Wałęsa w 2000 roku. Nie dojdzie zatem do wielkiego rewanżu pomiędzy kandydatami, bo mainstreamowi nie udało się i nie uda wymusić na Polakach tęsknoty za dobrym wujkiem. Nie dzieje się w Polsce nic szczególnie wyjątkowego, co mogłoby spowodować oczekiwaną przez poprzednią władzę i sprzyjającą jej mediom reakcję: "Daliśmy się nabrać, nie doceniliśmy Komorowskiego i dopiero dzisiaj rozumiemy, jak wielkim błędem było jego odsunięcie i oddanie władzy nieodpowiedzialnemu człowiekowi". Taki argument się nie przebije. Jest do cna fałszywy, miałby rację bytu - gdyby zdarzyła się jakaś totalna kompromitacja, blamaż prezydenta Dudy, a na taki się nie zanosi i co wiedzieliśmy już podczas kampanii 2015, to nie Andrzej Duda jest kojarzony z synonimem "gafa". Bronisław Komorowski to polityk skończony. Etykietka przegranego - z pewnością mu nie pomoże.
     Kolejnym, który z pewnością nie stanie w szranki z Dudą, jest nieszczęsny prezes Trybunału Konstytucyjnego - Andrzej Rzepliński. Nawet gdyby przyjąć, że środowiska KOD widzą dziś w nim nad - prezydenta i nad - premiera, a w zasadzie cesarza Polski, rzeczywistość jest skądinąd brutalna. Andrzej Rzepliński uzurpuje sobie prawo do stawania ponad królami, ale gdyby przed rokiem kandydował w wyborach prezydenckich, uzyskałby wynik porównywalny jedynie z Pawłem Tanajno. Być może w 2020 roku mógłby powalczyć o jakieś pięć procent poparcia, to jednak kij od miotły wydaje się mieć większą charyzmę i osobowość niż nieszczęsny pan prezes. Zresztą, coraz bardziej pogrążający się we własnym narcyzmie i buńczuczności.
     Rywalem Dudy nie zostanie również Mateusz Kijowski. Jeśli nawet pomysłodawcy KOD - u, chcieli powtórzyć Solidarnościowy PR i przeciwko "totalitarnemu" rządowi postawić charyzmatycznego motocyklistę (analogia do charyzmatycznego stoczniowca), to nie ta epoka i nie ten "totalitaryzm" - aby mogło się udać. Tym bardziej, że siły stojące za KOD są w dużej części społeczeństwa tak bardzo skompromitowane i niewiarygodne, że trudno byłoby tą wiarygodność zaszczepić - zwłaszcza w ludziach młodych.
     Porównywanie KOD do Solidarności to profanacja. Ani Kijowski nie jest choćby w 1/4 liderem na miarę ŚP Anny Walentynowicz, ani Michnik nie jest dla Polaków autorytetem na miarę Świętego Jana Pawła II. Samo to porównanie, jest karykaturalne. I obraża naszych wielkich rodaków, których od kilku lat nie ma już z nami i których mądrości tak bardzo brakuje. Powracając do Kijowskiego, sprawa niepłacenia przez niego alimentów, totalnie go obnaża i czyni niejako typem spod ciemnej gwiazdy. Nawoływanie przez Gazetę Wyborczą, do traktowania KOD jako największego ruchu słusznego sprzeciwu od czasu Solidarności - jest na tyle żałosne, że musiałoby się narodzić nowe wyznanie: kościół rzymsko - michnikowski, by ciemny lud to kupił.
     Zakładam z ogromną dawką prawdopodobieństwa (i będzie można te słowa zweryfikować w roku 2020), że czeka nas duża niespodzianka. Mianowicie, już w 2019 roku - partie polityczne w dużej mierze zadecydują o tym, co stanie się rok później. Jeżeli bowiem Prawo i Sprawiedliwość utrzyma władzę, prezydent Duda będzie naturalnym faworytem do uzyskania drugiej kadencji. Aby tak się nie stało, pozostałe ugrupowania polityczne zjednoczą siły. To już nie tylko marzenie, ale urzeczywistnienie marzenia Bronisława Komorowskiego. Zakładam wspólną listę do Sejmu: PO, Nowoczesnej i PSL. Nie jest wykluczone, że znajdzie się tam również miejsce dla spadkobierców Palikota, czy SLD, a także partii Razem. Prawdopodobne jest też powstanie "trzeciej Platformy Obywatelskiej" (jak niedawno niezwykle trafnie określił ten proces profesor Mieczysław Ryba), czyli po Nowoczesnej - partia wywodząca się z KOD. Staną na przeciwko siebie dwa ścierające się obozy: nazywany przez niektórych targowickim (PO, Nowoczesna, PSL i być może pozostali wyżej nadmienieni) i tytułowany przez innych patriotycznym (PiS i pozostałe ugrupowania Zjednoczonej Prawicy, bo z pewnością na listach PiS nie znajdą się pozostali nastawieni przeciwko obozowi targowiczan, a więc: Kukiz, Korwin, Braun, Kowalski, Ruch Narodowy)
 Sama Platforma Obywatelska, czy sama Nowoczesna, nie ma jak przypuszczam - szans na pokonanie PiS. Tylko ich połączone siły, plus te kilka procent od PSL i postkomuny - daje realne podstawy, do myślenia o zwycięstwie. Dokładnie tak samo, rzecz się ma w kontekście wyborów prezydenckich. Doszliśmy do momentu, w którym mamy w Polsce sytuację podobną do tej - jaka analogicznie panuje dziś w USA (dodam, że jestem zwolennikiem systemu prezydenckiego i marzy mi się silny prezydent na wzór amerykański). Obóz targowicki, to tak naprawdę odpowiednik amerykańskiej partii Demokratycznej, a patriotyczny uosabia amerykańskich Republikanów. I paradoksalnie tak mogłoby być, gdyby nie skrajności po stronie tych drugich (bo pierwsi dla interesów, gotowi byliby zawrzeć deal z każdym przeciwko PiS), to moglibyśmy mieć w Polsce system dwupartyjny, z prawyborami włącznie. Czyli koalicja PO, Nowoczesna, PSL, SLD, Palikot, Razem, KOD - wybierałaby swojego kandydata, a PiS (Zjednoczona Prawica) w sojuszu z Kukizem, Korwinem, Braunem, Kowalskim i Narodowcami wyznaczaliby mu oponenta. Na tym marzenia się kończą. Z racji tego, że ten drugi obóz nie odnajdzie nici porozumienia, prawdopodobnie wszyscy jego kandydaci wystartują osobno. Natomiast, obóz partii Schetyny i Petru - wystawi jednego wspólnego kandydata. Powód jest prosty: jeśli wystawią osobnych kandydatów, Duda zdobędzie reelekcję już w pierwszej turze. A przedstawicieli obozu targowickiego łączy wspólny wróg, dlatego będą szli razem i każdy kompromis będzie dla nich lepszy, niż perspektywa kolejnych lat rządu obozu patriotycznego.
     Jeżeli w roku 2020 dojdzie do drugiej tury, to jedynym pewniakiem do znalezienia się w niej - jest urzędująca Głowa Państwa. Obóz targowiczan już dziś ma pewnie kilka nazwisk z tyłu głowy. Bez szans w pojedynku z Dudą będą Schetyna czy Kosiniak - Kamysz. O liderach SLD, Razem (jakkolwiek Wyborcza nie pompowałaby Zandberga), Palikota nawet nie wspominam. Na temat lidera KOD już wystarczająco pisałem. Dawna gwiazda PO i życzeniowy kandydat na prezydenta - Sikorski, jest dziś absolutnie na marginesie. A młodych zdolnych, mogących powtórzyć sukces Andrzeja Dudy - nie widać (żartem byłoby nazwanie takim Trzaskowskiego). Dość interesująca mogłaby wydawać się kandydatura Jerzego Buzka i powoływanie się na jego europejski aurotet, ale czy porwałby tłumy?
     Moim zdaniem, wybór dokona się spośród trzech kandydatów: Włodzimierz Cimoszewicz, Ryszard Petru i Donald Tusk. Pierwszy byłby do zaakceptowania przez wszystkich sojuszników, że jest zdolny, wykształcony i doświadczony - to poza dyskusją. Na dodatek nie będzie go przez cztery lata w polityce, zatem pozwoli od siebie odpocząć. I może powrócić, niejako na analogii z Wałęsy: "Nie chcem, ale muszem". Cimoszewicz ma prezydenckie ambicje i możliwość odsunięcia PiS od władzy, mogłaby go przekonać do kandydowania. Zyskałby z pewnością przyzwoity wynik pośród elektoratu obozu targowickiego. Tym bardziej, że mógłby używać znanego z kampanii Bronisława Komorowskiego argumentu: mam już swoje lata i jestem zdecydowanie bardziej odpowiedzialny, od ludzi młodych i nonszalanckich.
     Jeszcze jakiś czas temu - Ryszard Petru wyrastał na lidera opisywanego obozu, ale kolejne gafy, można wręcz napisać: ośmieszające go i jego kompetencje spektakularne wpadki, nakazują wątpić w jego skuteczność. Jedynym plusem Petru, jest ta pewna świeżość, bo jeszcze nie rządził i nie może być rozliczany za decyzje. Ale ta świeżość do 2020 roku przeminie, nie wydaje mi się, by w społeczeństwie polskim znalazło się wystarczająco dużo ludzi - którzy poparliby niedawnego przedstawiciela banków. To się zbyt dobrze ludziom nie kojarzy. Ryszard Petru z tygodnia na tydzień spada w rankingach - potencjalnych kandydatów na prezydenta w roku 2020.
     Najbardziej prawdopodobnym kontrkandydatem Andrzeja Dudy, wydaje się być Donald Tusk. Cała esencja obozu, jaki będzie reprezentował swoją osobą. Niemałą zasługę przy wyborze dokonanym przez Polaków, z pewnością będą miały media. Te same media, które po wyborze Donalda Tuska przez Niemcy na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej, zapiały z zachwytu i porównywały ten moment do wyboru Karola Wojtyły na tron Piotrowy. Znów będziemy mięli slogany: "jakie to znajomości nawiązał Tusk ze światowymi przywódcami", "jaki to jest lubiany", a zwłaszcza "ile korzyści będzie miała Polska" (widzimy te korzyści szczególnie dzisiaj). Pojawią się też kalumnie, np. "Andrzej Duda i PiS zepchnęli Polskę na wschód Europy, Donald Tusk przywróci nasz kraj na właściwe tory".
     Dlatego dziś, gdybym był doradcą PiS - nie przedłużyłbym Tuskowi poparcia na kolejną kadencję unijnego urzędowania. Donald Tusk w Brukseli obrasta w piórka i im dłużej tam zagrzeje, tym stwarza większe zagrożenie dla reelekcji prezydenta Andrzeja Dudy. A już zwłaszcza wtedy, kiedy powróci do kraju - niemal dokładnie z zaczynającą się kampanią prezydencką i zakończeniem swojej kariery na unijnych salonach. Taki scenariusz jest wymarzony przez Berlin.
     Po pierwsze: jeśli PiS chce - by Andrzej Duda był pewny drugiej kadencji, nie może pomagać w lansowaniu jego najgroźniejszego rywala. Po drugie: korzyści z obecności Tuska w Brukseli są dla Polski zerowe, można nawet zakładać, że każdy inny przewodniczący byłby dla polskiego rządu życzliwszy. Po trzecie i ostatnie: osłabić pozycję Tuska, można jedynie ujawniając szczegóły afer. Nie można pozwolić na przedawnienia. Elektorat obozu patriotycznego oczekuje poznania faktów, procesów karnych dla ludzi prowadzących ciemne interesy, oczekuje umieszczenia ich w więzieniu. Prawo i Sprawiedliwość musi pamiętać o tych trzech nadmienionych punktach i nie tuczyć Donalda Tuska.
     Rok 2020 to teoretycznie bardzo odległa perspektywa, ale przykład Bronisława Komorowskiego pokazał, że niczego nie można być pewnym i lepiej uczyć się na błędach innych, niż samemu zaliczyć bolesną lekcję. Starcie gigantów: Duda - Tusk 2020, wydaje się dziś najbardziej prawdopodobne.

Tekst ukazałsię na Salon24 8 kwietnia 2016r

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

felekNie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika. Porządkując pole rozmowy może od tego należałby zacząć. Polemika przecież to reakcja na jakiś pogląd a tekst pani Langiewicz jest serią zdań, opinii,

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(315) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(570) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)


09 Maja 2025

Polemika wyborcza

(298) Aniela Langiewicz

Moi mili z reguły piszę wiersze i są publikowane od czasu do czasu. Ale tyle się dzieje w naszej polityce jeśli chodzi o wybory prezydenckie, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 24 sekundy.)


08 Maja 2025

Ośmiogwiazdkowa kawalerka. Bez kłamstwa ośmiogwiazdkowa koalicja nie istnieje

(501) Jerzy Szmit

„Operacja kawalerka” skierowana przeciwko Karolowi Nawrockiemu to przykład ośmiowiązkowego amoku, w jakim żyje ten odłam społeczeństwa. Wiedzą, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 26 sekund.)