- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta.
Za 3 złote zakupiłem 88 stronicowy, bardzo ładnie wydany majowy numer miesięcznika obywatelskiego: Kronika Bocheńska. Prawdopodobnie z racji zaplanowanej objętości znalazły się w nim i teksty wybitne i słabsze.
Wydawcą Kroniki jest Miejski Dom Kultury w Bochni,czyli w rzeczywistości wydaje ją Urząd Miasta Bochnia. Mogę się też domyślać, że sprzedaż i reklamy powodują, że Kronika Bocheńska z biedą zarabia na swoje utrzymanie. Niemniej uważam, że nie jest to najbardziej szczęśliwe rozwiązanie. Z rozmów z kioskarzami dowiedziałem się, że mimo niskiej ceny Kronika sprzedaje się dość słabo. Niestety w stopce redakcyjnej nie zamieszczono informacji o nakładzie,ale nie sądzę też, żeby przekraczał 1000 egzemplarzy. Rozmawiałem też z kilkudziesięcioma mieszkańcami o Kronice, ale ani jeden z moich rozmówców jej nie kupuje. Na moje pytanie skąd najczęściej czerpią wiedzę co się w mieści dzieję otrzymuję dwa rodzaje odpowiedzi. Pierwszą, głównie od osób młodszych, że z portali internetowych oraz - najczęściej powtarzaną - że nic nie wiedzą bo nie mają skąd.
Wracam więc do tytułowego pytania. Miasto Bochnia wydaję piękny miesięcznik, który w znikomym stopniu nie informuje mieszkańców o swoich zamierzeniach. Nasuwa się więc pytanie co trzeba zrobić aby istniała jakaś komunikacja między władzą a mieszkańcami. Jest na to prosta rada. Należy znacznie zmniejszyć koszty wydawania Kroniki poprzez ograniczenie zawartości, do 24 stron, zwiększyć nakład do minimum 10 tys. egzemplarzy i uczynić z Kroniki miesięcznik bezpłatny. Przy takim nakładzie Kronika stanie się rzeczywistym źródłem informacji o tym co trapi mieszkańców lub co zamierza władza. Będzie możliwy dialog, czego w tej chwili miasto nie ma, bo Kronika lata na wysokościach, a większość ludzi ma za dużo przyziemnych kłopotów aby ją tam dostrzec. Wzrost nakładu przy 100% dystrybucji automatycznie spowoduje większe zainteresowanie reklamodawców co z powodzeniem zrekompensuje większe koszty wydawania.