- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.
Usłyszałem w radiu (III Program PR, 7.08.13 ok 8.00 ) wyjaśnienie odpowiedniego Pana Ministra, że szczyt klimatyczny nie obciąży naszego budżetu. Niejeden słuchacz odetchnął z ulgą.
Dziennikarz prowadzący wywiad nie dał się jednak tak szybko spławić i w końcu Pan Minister wydusił, że ów Szczyt będzie płacony z Funduszu Ochrony Środowiska ? czyli ? jak doprecyzował ów dziennikarz, jednak z pieniędzy publicznych.
W sumie ? mniej zorientowany słuchacz mógł sobie powiedzieć mnie to nie dotyczy. Bo czy to jakiś Fundusz, czy ktoś wyjmie s kieszeni ? to i tak jest to poza budżetem, czyli mnie to nie obchodzi.
I właśnie dla tej możliwej konstatacji warto się nieco zatrzymać nad sprawą bo linia zaprezentowana narracją Pana Ministra będzie zapewne medialnie obowiązująca.
Doprecyzujmy.
Skąd się w ogóle biorą pieniądze w każdym Funduszu tego rodzaju i na co są te pieniądze ? ustawowo - przeznaczone?
Źródła są różne ? ale generalnie tego rodzaju Fundusze są zasilane z parcjalnych udziałów w kwotach pochodzących z opłat i kar (ogólnie rzecz ujmując ) pobieranych za użycie środowiska. Z istoty podstaw prawa ? opłaty te są przeznaczone na restytucję utraconych wartości środowiska oraz na poszukiwanie i realizację metod chronienia środowiska, surowców i chronienia oraz odtwarzania ? jeśli jest to możliwe ? zasobów i energii, tak by te pozostały do dyspozycji dla przyszłych pokoleń.
Tym samym ? co do pochodzenia pieniędzy pojawiających się w każdym z tego rodzaju funduszy środowiskowych, trzeba wyraźnie powiedzieć ? pochodzą one z celowego uszczuplenia zysków gospodarczych powstających w wyniku działalności człowieka. Ustawowo, pieniądze te mają wyraźne przeznaczenie i nie wolno ich traktować jako czarnej dziury wspomagającej zadania budżetowe. Nie ma z czego czegoś sfinansować? Podciągnijmy to pod ochronę środowiska i będzie ok. To myślenie uruchamia ? wyraźnie powiedzmy - mechanizm rabowania środowiska, praktykowany zwłaszcza w dobie kryzysu.
Powiedzmy, że planowany szczyt klimatyczny nosi w sobie nadzieję, na przykład, na zwiększenie kwot emisyjnych dla Polski lub na przykład doprowadzi do zwolnienia gorsetu ? groźnego dla polskiej gospodarki ? pakietu w zakresie dozwolonych emisji CO2.
Postawy niektórych naszych rządów ? przyjmujących bez szemrania i dyskusji (którą z sukcesem podejmowali onegdaj Brytyjczycy czy Niemcy) dyktat w tym zakresie, dołożyły się aktywnie do obecnej sytuacji. Również i nasze bezprzykładne sukcesy w zmniejszaniu emisji ? co podniosło nam ? przy braku naszych protestów wobec wprowadzanych dyrektyw - poprzeczkę w zakresie wymogów, miały swoją rolę. Pilny uczeń, zbyt, wręcz bezmyślnie, posłuszny i nie myślący o własnym interesie, usłużny w imię zadowolenia biurokracji (i interesów) świata zewnętrznego ? odbiera dziś odpłatność. Spolegliwa postawa w negocjacjach nigdy nie jest niczym dobrym. Potrzebna jest postawa twarda i racjonalna.
Zapytajmy więc czy ten szczyt może zaowocować zmianą narzucanych nam uwarunkowań czyli czy zwolni nam jakieś pieniądze, które będą mogły być przeznaczone dla środowiska?
Odpowiedzi na to nie ma. To się dopiero okaże. Jeśli jednak nawet jest taka nadzieja ? to należałoby płacenie za szczyt potraktować jako rodzaj inwestycji w ulżenie gospodarce a nie jako inwestycję w środowisko. Mówimy przecież raczej o akcji marketingowej sektora gospodarki, i jeśli tak to zapytajmy się czy ten sektor wszedłby w taką trochę ryzykowną inwestycję. W tym sektorze ludzie już bardzo dobrze liczą koszty; i maszyn i urządzeń i infrastruktury i surowców i pracy ludzkiej, a także i akcji reklamowo ? marketingowych.
Tam jednak dokonuje się zawsze oceny ryzyka. Inwestycja może być nietrafiona ? ale to nie trafienie musi mieć sprecyzowane szanse powodzenia czy i nie powodzenia.
Sumując:
Domagam się oceny w jakich zakresach, i na ile, ów szczyt może być korzystny dla Polskiego środowiska i dla polskiej gospodarki. Oczekuję też wyraźnego powiedzenia, że jakikolwiek udział pieniędzy z funduszów środowiskowych w finansowaniu szczytu jest sięganiem do niewłaściwej kieszeni, a także, że uszczupli to fundusz o kwoty, które byłyby przeznaczone zgodnie ze statutem funduszu np. na ileś tam oczyszczalni, lub na rekompensaty za straty gospodarcze wynikające w wymogów programu Natura 2000 .
Pieniądze są publiczne, a nie prywatne Dyrekcji Funduszu i jako takie, muszą podlegać publicznemu rozliczeniu, którego się domagam tak w zakresie publicznej oceny ryzyka inwestycyjnego jak i pokazania efektów po szczycie.
Najdroższa kolacja jest warta tego by zmienić na korzystniejsze uwarunkowania środowiskowe i gospodarcze zaś brak takich efektów nie usprawiedliwi nawet obiadu w barze mlecznym.
Innymi słowy. Pan Minister nie tylko mnie nie uspokoił, ale wręcz mnie zaniepokoił swoim podejściem do spraw, które leżą w zainteresowaniu Jego resortu.
Tekst ten napisałem by powiedzieć ? ludzie nie łykajcie każdej informacji jak bocian żabkę ? choć ten ostatni podobno wcale żabek nie lubi.
Taka tylko jest o nim obiegowa opinia.
Zrobili mu czarny PR