- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 26 sekund.
Już raz pisałem swój komentarz do sprawy problemów ? wtedy nieznanego mi z nazwiska mieszkańca - w sprawie opłaty adiacenckiej w Gminie Zielonki. Zresztą, nazwisko nie było i nie jest potrzebne ? mówimy o zasadach i mechanizmach no i o logice rządzących. Jak wynika z ostatnio zamieszczonego tekstu napisanego przez Edwarda Brożka na ten temat ? życie dopisało w tej sprawie ciąg dalszy, co pociąga za sobą aż dwa konieczne komentarze ogólnej natury
Pierwszy i to bez względu jaki będzie finał - jest konieczny wręcz krzyk; oto ta sprawa ujawnia bezgraniczną czyli nieposiadającą tamy wszechogarniającą butę władców. To już - patrząc na historię - jest etap przed upadkiem, oznaka zerwania poczucia rzeczywistości. Odpowiedzi urzędu brzmią jak z matrixu - i nie sądzę by urząd sobie z tego zdawał sprawę. Urzędnik jest zapewne przekonany, że przedkłada racjonale argumenty, że coś tłumaczy ciemnemu, upartemu, obywatelowi. Sama odmowa zmiany wykonawcy operatu a oparcie się na jednym i to przepisującym papierki bez ruszenia w teren ? wydającym kopie poprzednich opinii ? które automatycznie stają się decyzjami jest przyznaniem się do takiego podejścia. Pisałem o tym iż już samo traktowanie eksperta jako protezy decydenta kompromituje władzę. Widać i to nie przeszkadza.
Istniejące przepisy utwierdzają takie przekonanie władców na każdym szczeblu i też nie sądzę by na darmo.
I to jest problem drugi.
To poczucie buty i bezkarności ? dziś wyłażące na wierzch w wielu sprawach i już nawet w aferach, nie bierze się z niczego, nie jest ukracane a wręcz ? przy deklaracjach walki z tym zjawiskiem ? pani Pitera wydaje raport o cechach śmiesznego pisku o, bodaj, ogórkach. Sprawa ma oparcie w systemie, zdaniem rządzących zapewne ? skutecznego, sprawowania władzy. Jest istotne dla możliwości użycia skutków tej bezkarności jako obosiecznego miecza. Miecza działającego? w zależności od potrzeby, a to na społeczeństwo, a to na urzędnika do tej pory święcie przekonanego o swej omnipotencji i bezkarności. A tu może przyjść chwila gdy pociągnięcie za sznurek gościa wysadza ze stołka i to całkiem legalnie i skutecznie, zgodnie z prawem.
Korzyści dla rządzących na wyższych szczeblach władzy z oddziaływania na społeczeństwo są oczywiste. Obywatel jak ryba w sieci ?trochę popodskakuje, porzuca się trochę, poobija po kolejnych instancjach i łacno dojdzie do przekonania o swej nicości wobec urzędu ? którego nawet jawnie nonsensowne decyzje stają się prawem. Takiemu stanowi nie ma co zaprzeczać, w końcu całe cykle programowe w TV ? zbierają fakty a nie opowieści o tej bucie, bezkarności i bezsilności prawa. Bezkarne kasowanie przedsiębiorców przy deklaracjach, a jakże ich popierania ? duszenie w zarodku i lekceważenie milionowych protestów przy deklaracji, a jakże, budowy społeczeństwa obywatelskiego ? konsultacje społeczne będące czysto formalnie przeprowadzaną karykaturą dialogu itd. to cały wianuszek dowodów. Chętni do aktywności a niegrzeczni przy okazji się ujawnią ? też korzystka dla władzy.
Dla kogoś kto jest decydentem ? ów stan jest zworą, to fundamentalne narzędzia trzymania wszystkich w garści.
Dlatego nie tylko wójt Gminy, Burmistrz, Prezydent Miasta, Sąd każdej instancji i rodzaju będą broniły urzędnika.
Jak w wojsku. Kapral ma zawsze rację. A jak jej nie ma tym gorzej dla szeregowca.
Innymi słowy jesteśmy w Państwie zdążającym do takiego systemu. On ma nawet swą nazwę: totalitaryzm. W nim funkcjonariuszowi nikt skutecznie nie podskoczy. I dlatego ten stan mnie martwi.
Na równi z samą zasadą istnienia czegoś takiego jak opłata adiacencka.
Ale to oddzielna bajka
Wnioski wyborca powinien już sam wyciągnąć.