- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 35 sekund.
Miałem nie pisać więcej o Wojciechu Jaruzelskim. Dla mnie ocena jego życia jeśli już ktoś bardzo chce wiedzieć jest mocno negatywna chociaż może niekiedy w swojej naiwności starałem się szukać jakiegoś usprawiedliwienia dla postępowania tego człowieka.
Czasy w których przypadła młodość Jaruzelskiego nie były czasami łatwymi i nikt oprócz samego Jaruzelskiego nie wie i nie może wiedzieć jakie były okoliczności, które sprawiły że jego życie potoczyło się tak jak się potoczyło. Pytanie - " jak ja bym się zachował na jego miejscu" - jest pytaniem retorycznym bo żeby na nie odpowiedzieć, samemu trzeba się znaleźć w podobnym położeniu i to co on przeszedł, doświadczyć na samym sobie. Nie pisałbym więcej o Jaruzelskim bo przecież nie zostałem dotknięty przez system w sposób gorszy niż miliony innych Polaków.(..) Nie pisałbym o Jaruzelskim więcej bo przecież nie jestem ani historykiem, ani dziennikarzem, ani psychologiem, ani też a może przede wszystkim nie jestem niczyim sędzią. Nie pisałbym już o nim ale kiedy dziś w dniu jego pogrzebu słyszę słowa prezydenta RP o" majestacie śmierci", wygłoszone tonem wiejskiego kaznodziei na mszy za zmarłego Wojciecha Jaruzelskiego, coś się we przełamało. Kiedy słyszę te wszystkie pochwały dla zmarłego generała jakie padają z ust byłego prezydenta, tego samego który nie potrafił zachować się jak należy w obliczu majestatu śmierci przy grobach pomordowanych przez NKWD w Charkowie - wzbiera we mnie złość. Kiedy czytam te wszystkie negatywne komentarze o buczących przed kościołem i na pogrzebie ludziach to nie mogę milczeć.
Kilka dni wcześniej oglądałem dokument z ekshumacji prowadzonej na położonej niedaleko od grobu ludowego generała, Łączce. Kamera pokazuje odsłaniane pozostałości straconych w egzekucyjnym stylu i rzuconych do dziury ludzi. Kości i dziurawe czaszki pomordowanych przeciwników Jaruzelskiego. Pogrzebanych bez honoru, bezimiennie, bez księdza i rodzin na powązkowskim śmietniku. Fachowe komentarze prowadzących ekshumacje specjalistów. Spisywane protokoły. Co jakiś czas pojawiają się wśród ekspertów onieśmieleni miejscem, sytuacją i być może pracującą kamerą, ludzie. Ci ludzie to członkowie rodzin szukający swoich bliskich. Przyszli na Łączkę aby pobrać wymaz z ust i dzięki temu mają nadzieje że pozytywny test DNA pomoże w ustaleniu tożsamości bezimiennych kości i pozwoli im odzyskać nazwiska i godność. Rodziny szukające swych bliskich i pracujący na Łączce specjaliści mówią do kamery. Jedni wyjaśniają kogo mają nadzieje znaleźć w grobach a drudzy opowiadają o pracy w tym miejscu. Sądowi antropolodzy w fachowy sposób na podstawie ułożonych w grobach kości przywracają ostrość obrazowi tamtych nocy kiedy pozbawione życia ciała spadały do dołów. Jedno za drugim. Ugniatane butami żeby zmieściło się więcej. Posypywane wapnem. Fotograf który pracuje z aparatem robiąc szczegółową dokumentacje fotograficzną grobów i wyciąganych z nich ludzkich pozostałości mówi coś do kamery i głos zaczyna mu się łamać. Pęka pancerz profesjonalizmu i na wierzch wydostają się emocje. Szlocha i z trudem panuje nad sobą. To samo dzieje się z młodymi pracownicami naukowymi których fachowość pozwala widzieć przeszłość bez wytłumiających ostrość obrazu, bezpiecznych filtrów niewiedzy. Płaczą nad nieszczęściem wyrzuconych na śmietnik historii i skazanych na wieczną anonimowość przez obcy system ludzi. Wyciągnięte z dołów kości po ułożeniu w szkielet wędrują do trumien. Małych, zbitych z gładkich desek trumienek jak dla dzieci. Wielcy Polacy upchani przez historie w dziecięcych trumienkach. Bolesny symbol tego obrazu. Powrót córek i synów na łono Ojczyzny. Matka Polska z zakłopotaniem przygarniająca z powrotem swe dzieci...polska Pieta. Brak słów.
Oszczędźcie zatem sobie wszelacy krytycy pogardliwe słowa o "katolicyzmie" i nie umiejącym się zachować ciemnogrodzkim bydle. Nie w waszej jest mocy odmówić prawa ofiar skrzywdzonych przez system- który broniony był do ostatniego tchu przez generała Jaruzelskiego - do buczenia i wykrzyczenia w ten sposób swojego bólu i niemocy. Dla wielu Jaruzelski pozostanie symbolem zła i wielu z tych buczących dzisiaj być może długimi latami przez zakneblowane czerwonym terrorem usta nie wydało z siebie słowa skargi. Teraz są u siebie. Teraz mają prawo buczeć.
Jako człowiek miał prawo Wojciech Jaruzelski do odejścia w pokoju, prywatnie i po ludzku. Życzeniem rodziny było tak właśnie go pochować czyli prywatnie i bez rozgłosu. Prywatny pogrzeb mógł obejść się bez buczenia. Państwowy, jako oficjalne uhonorowanie pośmiertne symbolu zła niestety już nie. Przecież do walki z tym złem skrzyknęło się pewnego sierpnia 10 milionów Polaków i Jaruzelski się z nimi rozprawił. Piszę że Jaruzelski był symbolem zła bo jednak żadna wina nie została mu udowodniona i nigdy nie został skazany przez żaden niezawisły polski sąd. Więc tylko symbol.
Na usta ciśnie się pytanie dlaczego włodarze nowej Polski, wyrwanej ponoć ze szponów obcego systemu nie przychylili się do prośby rodziny zmarłego Wojciecha i nie pozwolili na prywatne, rodzinne, pochowanie zmarłego? Dlaczego nie przychylili się też do prośby dużej części narodu aby nie honorować symbolu zbrodniczego systemu? Może przy okazji takiej prywatnej, intymnej uroczystości jakaś część zła wyrządzonego Narodowi Polskiemu przez system broniony i reprezentowany przez generała LWP Wojciecha Jaruzelskiego zniknęłoby wraz z nim w czeluściach grobu? Przynajmniej symbolicznie. Czemu i komu ma służyć to honorowanie, wbrew woli najbliższej rodziny, człowieka współodpowiedzialnego za wieloletnie zniewolenie narodu? Po co jest potrzebna ta manifestacja siły i hipokryzji rządzących? Czy po to żeby przypominać narodowi kto w Polsce nimi rządzi? Darujcie sobie. Ludzie wiedzą swoje i bez tego.
Tekst ten ukazał się 30 maja 2014r na Salonie 24