- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.
To już 54 razy spotykamy się przy Sarkofagu, potem przy ołtarzu Ojczyzny – czyli konfesji św, Stanisława i przy Krzyżu Katyńskim. Zwykle zadawałem sobie pytanie - jakim prawem w demokratycznym państwie – ludzi którzy mają zupełnie zasadne wątpliwości w konkretnej sprawie nazywa się sektą.
Wątpliwości dotyczą jakości tezy, jakoby już w kilka miesięcy, ba! godzin, po katastrofie, w której ginie Prezydent z Małżonką sporego europejskiego państwa wraz z towarzyszącą Mu elitą Narodu – wszystko zostało wyjaśnione. A wątpliwości są przecież więcej niż zasadne. Na dodatek ponoć zostało wszystko wyjaśnione - bez dostępu do dowodów materialnych i po odkrytych potem faktach – nawet profanacji zwłok, bez wyjaśnienia najprostszych wątpliwości narzucających się nawet laikowi. Nie wymieniam ich listy a zachowanie się tzw. ekspertów rządowych wobec wezwań do bezpośredniej dyskusji naukowej – ich po prostu kompromituje. O kłamstwach w sprawie przekopywania ziemi i pracy patomorfologów już nie wspomnę. Równocześnie – rzekomo niekompetentny naukowiec przedkładający wyniki swoich rozważań lekceważony i obrażany – zostaje doradcą merytorycznym Prezydenta Stanów Zjednoczonych. To chyba powinno zastanowić umysły najbardziej wdrożone w schematy poprawności politycznej. Byłbym więc raczej skłonny traktować w kategoriach bezrozumnej wiary sektę pancernej brzozy – która wywraca samolot, podczas gdy inny wiele lat wcześniej, robi przecinkę w lesie Kabackim. A ty 80 ton nie zostawia po sobie leja. Jak mówię – te wątpliwości i proste oraz bardziej skomplikowane pytania – nie znajduję nie tylko reakcji ale i nawet prób odpowiedzi ze strony wierzących w tą wersję.
Mam więc nie tylko prawo ale i obowiązek być każdego 10-tego, pamiętać, nie dać wepchać pod dywan.
Niech mnie nazywają oszołomem.
Dzisiejszy stan rzeczy za nasza wschodnią granicą, nowe wieści w sprawie polityki historycznej wykazują jak głęboką rację miał w tych sprawach śp. Prezydent i mówią wyraźnie prawda nie jest pokazana. A bez stanięcia w prawdzie nigdzie się nie dojdzie – to słowa przesłania św. Jana Pawła II nie tylko do nas, do mnie, ale i całego świata Dlatego jestem i póki trzeba – będę w Krypcie, Katedrze i pod Krzyżem mówiąc – prawdy się nie zakrzyczy zwłaszcza słowami pogardy.
Bo słowo oszołom i sekciarz są pogardliwe.
Na pytania się odpowiada i nie ucieka ze strachem w oczach – mówiąc, że nie ma z kim dyskutować. Czyż samo to – „nie ma z kim dyskutować” nie jest właśnie pogardą? I dowodem na brak kontrargumentów.
Jest nią i dla mnie – a nie życzę sobie doświadczać pogardy, bo to stawia mnie w sytuacji obywatela co najmniej 2-giej kategorii. Nawet dowcipasami o „zimnym lechu”
Też i dlatego spotykamy się przy Sarkofagu, potem przy ołtarzu Ojczyzny – czyli konfesji św. Stanisława i przy Krzyżu Katyńskim.
I by było jasne. Dla mnie nie jest głównym celem polityka, choć działając w sprawach obywatelskich robi się kroki w polityce. Bez niej nie jest możliwe, i w tej sprawie, dochodzenie do prawdy. Po prostu zostawienie przy władzy, tych którzy rzecz zaciemniają kluczą, wręcz często kłamią – oznacza zgodę na obecny stan rzeczy. W tym sensie od polityki się nie można uchylać. Wszak sama konstrukcja logiczna figury kandydata na pozycję polityka dowolnego szczebla, który twierdzi, że jest apolityczny – jest wystarczająco obelżywa dla rozumu by ją traktować jako godną wiary.
I by takich - zarówno tych co mataczą jak i tych co kłamią – wyeliminować z wpływu na moje życie - jestem przy Sarkofagu, potem przy ołtarzu Ojczyzny – czyli konfesji św. Stanisława i przy Krzyżu Katyńskim.