- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 8 minut.
Nie ma przypadków, są tylko znaki. Kiedy pan minister Gliński zmierzał do studia telewizyjnego celem napomnienia niesfornych dziennikarzy, aby sobie nie wycierali gęby nazwiskami lepszych od siebie -budowniczych społeczeństwa obywatelskiego, ktoś zupełnie nieświadomy zbliżającej się awantury przekopywał się przez historię polskiego przemysłu chemicznego, w tym gumowego.
I trafił na niebanalną historię zmiennych losów założonej w 1931 r. w Sanoku fabryki wyrobów gumowych czyli Polskiej Spółki dla Przemysłu Gumowego, założonej przez inżyniera chemii dr Oskara Schmidta,( Austriaka, katolika ożenionego z Polką, ojca 10-ga dzieci) przy wsparciu lokalnego posła na Sejm RP Józefa Morawskiego (właściciela majątku Niebieszczany) oraz pułkownika Bronisława Prugar-Ketlinga, który miał w przyszłości przejść do historii Rzeczpospolitej jako ten, który dowodził nocnym wypadem na białą broń połączonych resztek oddziałów piechoty i kawalerii polskiej pod Jaworowem 12 września 1939 r. zmasakrował do tego stopnia kilka jednostek niemieckiej dywizji SS „Germania”, że Hitler się wściekł i rozwiązał tę elitarną dywizję a jej nazwę kazał wykreślić z kwitów niezwyciężonej (na 3 najbliższe lata) III Rzeszy Niemieckiej.
Dr Oskar Schmidt zorganizował kapitały i zapewnił sobie poparcie polityczne dla włączenia planowanej fabryki wyrobów gumowych do COP a sam dał swoją wiedzę fachową i organizacyjną. W ten sposób w samym środku wielkiego kryzysu gospodarczego w małym miasteczku Sanok powstała fabryka produkująca opony, części do masek gazowych, , paski klinowe, węże, pasy transmisyjne, taśmy do transporterów, chodniki, płyty posadzkowe, linoleum, gumowe podkowy do butów, obcasy, podeszwy, nici, tkaniny i taśmy elastyczne, gąbki. Zatrudniała początkowo 300 osób ale produkcja rosła tak dynamicznie, że w 1936 było zatrudnionych 1500 pracowników a w 1939 – 2000 osób.
Równolegle brat dr Oskara Schmidta Karol rozkręcał w Sanoku fabrykę akumulatorów a Państwo Polskie – Fabrykę Obrabiarek, produkującą jednak nie obrabiarki lecz m.in. działka przeciwlotnicze, najcięższe karabiny maszynowe i przyczepy do transportu czołgów.
Czyli „działo się” w tym Sanoku: trzy poważne fabryki przemysłowe i jakieś 5-6 tysięcy miejsc pracy zaledwie w niespełna 10 lat. A było to tylko jedno miasteczko. Takich miasteczek było wiele, w wyniku czego w 1939 r. w II RP działało łącznie 929 fabryk przemysłu chemicznego, którego wizytówką była najnowocześniejsza instalacja chemiczna w Europie: Zakłady Azotowe Tarnów. Znaczna część firm z tej liczby powstała pod koniec lat 20-tych w totalnie zniszczonym przez IWW i wojnę polsko-bolszewicką kraju. Samych zakładów farmaceutycznych było 56, zakładów przetwórstwa tłuszczowego (olejarnie i fabryki mydeł) – 103, wytwórni farb i lakierów – 62 etc. Zatrudniano w tym przemyśle łącznie ok. 56 tysięcy pracowników. A branża dopiero się rozkręcała.
Co ciekawe, właściciel i menadżerowie Polskiej Spółki dla Przemysłu Gumowego (późniejsza nazwa „Sanok” Spółka dla Przemysłu Gumowego SA) posiadała całkiem sporą ofertę socjalną dla pracowników i pracownic. M.in. powstał żłobek dla dzieci pracowników, sala taneczna z radiem i adapterem dla urządzania potańcówek, sklep przyzakładowy, ubezpieczenia na życie jak również organizowanie dla pracowników wczasów i wycieczek krajoznawczych. Powstały kursy krawiectwa i opieki nad niemowlętami.
Nadeszła wojna, zakłady w Sanoku próbowano ewakuować ale Niemcy złapali w locie wagony z urządzeniami pod Ustrzykami Dolnymi i wywieźli.
Dr Oskar Schmidt pozostał wraz z rodziną w swoim majątku niedaleko Sanoka i ściśle współpracował z lokalną AK, karmił partyzantów i udzielał schronienia poszukiwanym.
Po wojnie usiłował odzyskać to, co zostało z zakładów i odbudować fabrykę ale już działał PKWN i mimo licznych prób Oskar Schmidt utracił nie tylko fabrykę wyrobów gumowych w Sanoku ale również majątek ziemski i browar w Zarszynie. Ostatecznie wyjechał do Austrii, gdzie rozkręcił z rodziną podobny biznes i zmarł w roku 1976.
Komuniści nie chcieli być gorsi i kiedy już zdecydowali się na program intensywnego uprzemysłowienia w Sanoku, zainstalowali maszyny wcześniej wywiezione przez Niemców do Krakowa i około roku 1960 zaczęli szybką rozbudowę Sanockich Zakładów Przemysłu Gumowego za kwotę początkowo ok. 100 mln zł. Za Gierka włożono w inwestycje ok. 4 mld zł i fabryka w 1978 zatrudniała już 5 tysięcy pracowników a niedaleki Autosan zatrudniał -7000 pracowników.
W zakresie socjalu komuniści nie chcieli być gorsi i Stomil Sanok pod koniec lat 80-tych posiadał m.in. 2 żłobki, przedszkole, 2 domy wypoczynkowe (w tym 1 sanatoryjny), stołówkę przyzakładową, zespół basenów i 8 bloków mieszkalnych dla załogi. Plus dom kultury i klub sportowy.
Nadszedł rok 1989 i zaczęła się „transformacja ustrojowa” połączona z „prywatyzacją przemysłu” oraz „budową społeczeństwa obywatelskiego”.
W przypadku fabryki Stomil w Sanoku polegało to na tym, że jej prezesem został około roku 1990 były dyrektor ekonomiczny fabryki Autosan (sprzedawanej Sobiesławowi Zasadzie) niejaki pan Marek Łęcki, który na początek zajął się zamknięciem żłobków, zamknął lub przekazał miastu: przedszkole, stołówkę zakładową, klub i dom kultury. Mieszkania i ośrodki wczasowe – sprzedał a następnie przystąpił do cięć kadrowych.
W roku 1993 gdzieś koło siedziby Ministerstwa Przekształceń Własnościowych w Warszawie przechadzali się dwaj panowie z Ameryki: John P. Birkelund i Robert G. Faris, doświadczeni w przemyśle chemicznym i w przejmowaniu firm w USA. Od roku 1990 byli szczęśliwymi szefami zupełnie nowych podmiotów: Polsko-Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości i firmy Enterprise Investors.
A w Ministerstwie Przekształceń Własnościowych męczył się przekształceniami własnościowymi sam pan Janusz Lewandowski ( 11 lipca 1992- 26 października 1993) albo może już sam pan Wiesław Kaczmarek , który z kolei „przekształcał własnościowo przemysł” od 26 października 1993 do 30 września 1996 r.
No i zaszli ci panowie do któregoś z panów ministrów i powiedzieli, że mają spore nadwyżki gotówki ale nie lubią przepłacać i może by coś kupili z tego, co tam panowie ministrowie mają do sprzedania. Gdzieś po drodze pojawił się dynamiczny pan prezes Łęcki ze Stomilu Sanok i rada w radę trzy umawiające się strony uzgodniły, że firma Enterprise Investors kupi sobie 80% akcji Stomilu Sanok za 4,5 mln USD (8, 7 mln zł) a z kolei pan prezes Łęcki wraz z „menadżmentem” wszedł w posiadanie 5% (nie wiemy, czy zapłacił chociaż symboliczną złotówkę) a załoga dla znieczulenia rozumu i psychiki – 15%.
„Menadżment” z panem prezesem Łąckim na czele zabrał się do „cięcia kosztów” głównie w
„kosztach pracy” i zmniejszył zatrudnienie początkowo z 3700 do 2500 (czyli mówiąc wulgarnie – zwolnił 1200 pracowników a do roku 2003 „zmniejszył” załogę do 1400 osób czyli zwolnił kolejne 1100 osób.
Najciekawsze jest to, że w tym zbożnym dziele zatrudnił specjalnego konsultanta a był nim sam pan Michał Boni.
W 2003 r. „inwestorzy amerykańscy” sprzedali swój pakiet akcji podobno z przebitką 6,8 raza włożonej kasy czyli za 59,16 mln zł tj. 50,5 mln zł na czysto.
Natomiast pan prezes Łącki w samym roku 2012 pobrał wynagrodzenie stałe w wysokości 552 tysiące zł plus premię 456.375 zł. Pozostałe 4 osoby z „manadżmentu” pobrały podobne kwoty. .
Jak można poczytać na stronie Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności, którą obaj panowie założyli poprzez Polsko-Amerykański Fundusz Przedsiębiorczości „…Inwestując w ponad 50 przedsięwzięć, Fundusz utworzył i rozwinął wiele firm oraz innych instytucji, które dzisiaj odgrywają ważną rolę w polskiej gospodarce. Zainicjowane przez Fundusz programy kredytowe dla małych i średnich firm objęły prawie 100 tysięcy przedsiębiorców. Dzięki Funduszowi utworzono 5 banków, w tym pierwszą instytucję finansową w Polsce oferującą kredyty hipoteczne…”.
Pięć banków i kredyty hipoteczne!!! Programy kredytowe dla małych i średnich przedsiębiorstw!! Człowiek złośliwy powiedziałby, że wystarczyło nie sprzedawać za grosze Stomilu Sanok i nie wyrzucać na bruk prawie 80% załogi tylko rozwijać firmę tak, aby znalazło się zajęcie dla nadwyżek zatrudnienia. Ale tak mogą mówić jedynie zawistni amatorzy. Profesjonaliści, jak pan Lewandowski i pan prezes Łącki znają się na swojej pracy i dzięki temu „inwestorzy amerykańscy” mogą mieć zwroty z kapitału sięgające niemal tego, jakie mają handlarze narkotykami albo żywym towarem.
I mogą zakładać Polsko Amerykańskie Fundacje Wolności , w których znaleźli się sami najszlachetniejsi i najbardziej wykształceni nasi rodacy i przyjaciele naszych rodaków .
W Radzie Dyrektorów m.in. : pan Andrew Nagorsky, szef Newsweek International, pan Zbigniew Brzeziński ale też pan Marek Belka, pan John P. Birkelund, pan Robert G. Faris, śp. Pan Nicolas Rey oraz niezastąpiony konsultant Stomilu Sanok – pan Michał Boni (tylko do 2008 r.).
A wśród wyższej kadry pracowniczej Polsko –Amerykańskiej Fundacji Wolności możemy odnaleźć pana Prezesa Fundacji , byłego wiceministra spraw zagranicznych, współpracownika pana Leszka Balcerowicza (w zakresie opracowywania pakietów reform), współpracownika pani Hanny Suchockiej, ambasadora RP w USA i wiceprzewodniczącego Rady Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych – pana Jerzego Koźmińskiego.
W ekipie czworga dyrektorów programowych Polsko Amerykańskiej Fundacji Wolności odnajdujemy panią Renatę Koźlicką – Glińską czyli samą panią ministrową.
I to wedle gazowni w tym podmiocie pani ministrowa na stanowisku dyrektora programowego pobiera wynagrodzenie. A w jej zakresie czynności jest podobno m.in. kierowanie na bezpłatne kursy języka angielskiego – zapewne dzieci byłych pracowników Stomilu Sanok (obecna nazwa Sanok Rubber Company S.A.). Oraz wysyłanie na stypendia zagraniczne.
Ponadto Pani Koźlicka- Glińska jest w Radzie Fundacji Liderzy Przemian , której „misją” jest m.in. „dzielenie się polskimi doświadczeniami z procesu transformacji systemowej oraz integracji europejskiej z innymi krajami” oraz w Radzie Fundacji Pracownia Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”, w której zarządzie zasiada pani prezydentowa Zofia Komorowska.
Kiedy się człowiek przebija przez tę nowomowę o „transformacji ustrojowej” i „innowacjach społecznych”, które mają nam za nasze własne pieniądze roztłumaczać dwie dobrze wydane za mąż panie, to wraca ciągle obraz tych zlikwidowanych dwóch żłobków, przedszkola i zwolnionych 3 tysięcy pracowników Stomilu Sanok. Do czego przyłożyli rączki dwaj „inwestorzy amerykańscy” a obecnie „sponsorzy” pani ministrowej Koźlickiej – Glińskiej. A przynajmniej godzili się na te działania.
No a jacyś nieodpowiedzialni dziennikarze telewizji publicznej prowadzą jakieś „śledztwa” i zadają absolutnie oburzające pytania. Jak tak można. Przecież to wszystko z troski o ten ciemny, dziki lud katolski i fassshystowski, co nie rozumie idei „społeczeństwa obywatelskiego” i nie rozumie, że KTOŚ MUSI temu ludowi urządzać życie i dawać wykładnię obecnej rzeczywistości. Sami nie są zdolni do życia bez nadzoru. A zwłaszcza KTOŚ musi się zaopiekować ich pieniędzmi z podatków.
PS. Podobno 23 czerwca 2014 r. z okazji Zjazdu Sanoczan odwiedziła miasto najmłodsza Córka dr Oskara Schmidta pani Maria Schmidt. Była to pierwsza wizyta przedstawiciela tej rodziny od czasów IIWW. I co? I nico. III RP zajmowała się paserstwem czyli sprzedażą za grosze – kradzionego. A o czym paserzy mogą rozmawiać z okradzionym właścicielem. Albo potomkiem właściciela.
Czy opisane wyżej działania "transformerów III RP" i "inwestorów zagranicznych" były nielegalne? Ależ skądże. Były jak najbardziej legalne. Pytanie, czy były/są moralne. I jak je oceni historia.
Pozostaje też pytanie czy celem „budowy społeczeństwa obywatelskiego” jest drenaż budżetu państwa przez setki fundacji i stowarzyszeń zatrudniających zblatowanych eliciarzy całkowicie ponad podziałami partyjnymi, które być może są pozorne.
http://www.pafw.pl/rada_dyrektorow/
http://www.pafw.pl/zarzad_i_pracownicy/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Sanok_Rubber_Company
http://dotacjedlaorganizacji.blogspot.com/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zjednoczenie_Przemys%C5%82u_Gumowego_%E2%80%9EStomil%E2%80%9D
https://pl.wikipedia.org/wiki/Polski_Instytut_Spraw_Mi%C4%99dzynarodowych
http://wyborcza.pl/7,75248,21043988,sylwetka-renata-kozlicka-glinska-zona-od-fundacji.html
Tekst ukazałsię na Salon24 w dniu 29 listopada 2016r