- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 8 minut.
Debatę organizował Zarząd Okręgu Małopolska PKE. Jest to o tyle ważne, że powstał on jeszcze w 1980 r. i to z założeniem, iż w sprawach ochrony środowiska należy mówić językiem dokumentów, wyników badań i sięgając do przyczyn stanu rzeczy. Taka była myśl założycielska.
Dość powiedzieć, iż rezerwuar wiedzy ogólnie mówiąc – nie tylko inicjatorów a też twórców Klubu, pozwolił na zorganizowanie już w pierwszym roku jego działania (czyli do stanu wojennego) aż 11 – tu forów dyskusyjnych na tematy – o zgrozo – aktualne jak się okazuje, do dnia dzisiejszego.
Temat, wydawałoby się, na debatę prezydencką i to gdzie jak gdzie ale w Krakowie – tak ważny, ze można powiedzieć w wielu zakresach, pierwszoplanowy.
A tu zaskoczenie.
Debata byłaby wtedy gdyby kandydaci w komplecie fechtowali się na zadane tematy i pokazywali swoje opinie. Dla wyborcy byłaby to ważna przesłanka decyzji, a wyborca – kiedy jak kiedy, ale teraz akurat, jest chyba przedmiotem specjalnego pożądania. Po wyborach staje się przedmiotem to ten okres godowy jest dla wmontowanych w politykę tak stresujący.
Jak się okazuje – nie dla wszystkich temat jest priorytetowy albo choćby – ważny. Osobiście przybyli p. p. S. Ptaszkiewicz i T.Leśniak zaś Pan M.Lasota przysłał przeprosiny za nieobecność – lecz jednak jako jedyny z nieobecnych poprosił Radnego – w tym przypadku W. Pietrusa, by ten uczestniczył w spotkaniu Go reprezentując. Pan Prezydent J. Majchrowski jak widać zrezygnował z debaty. To akurat można rozumieć jednoznacznie wobec lawiny problemów, z których kto jak kto ale On, po takim czasie rządzenia i po podjęciu wielu decyzji, musi sobie zdawać sprawę. Zapewne stwierdził, iż Jego obecność nie będzie zbyt dobrym pomysłem na promocję. Muszę przyznać, że zdziwiła mnie też milcząca nieobecność Pana Gibały – gdyż sądziłem, iż w poruszanej materii będzie miał coś do zaprezentowania.
Może się mylę, ale stosunek kandydatów do problemów ekologicznych został, jakby nie było, okazany.
Nie jest moim zamiarem dosłownie relacjonować całego przebiegu debaty, w której kandydaci wypowiadali się na najwcześniej wylosowane konkretne tematy.
Na jej jednak podstawie – w założeniu – obserwatorzy, świadkowie wypowiedzi, mieli mieć możliwość wyrobienia sobie opinii co do tego, jaka jest znajomość tematu ogólnego.
Nie ulega wątpliwości – ważnego dla Krakowa.
Idąc na to spotkanie – przygotowałem sobie zestaw tylko zupełnie przykładowych problemów, które chciałem przedłożyć – by wypowiedzi PT. Kandydatów – mogły pokazać Ich orientację w sprawie
Problemy te – a wybrałem ich tylko kilka, choć postawić można by było z kilkanaście w pewnym tylko zarysie przytoczę i omówię w dalszej części jako, że choć tylko fragmentarycznie ale wpisują się w to o czym była mowa. W okazję do pokazania wizji każdego Kandydata co do proponowanej linii postępowania.
I niestety – z obowiązku nie mogę tego przemilczeć – zawiodłem się.
Rozpoczynając działalność klubową, a potem ją kontynuując w okresie stanu wojennego w postaci licznych inicjatyw Wspólnoty Ekologów przy kościele św. Kazimierza Królewicza oo. Reformatów w Krakowie – już wtedy wiedzieliśmy, że musi się sięgać do przyczyn, nie wolno poprzestawać na zwalczaniu objawów. To tu – w Klubie, i w trakcie Sympozjów 3xE organizowanych przez Wspólnotę – między innymi – z udziałem prof. S.Kozłowskiego i prof. M.Gumińskiej, było wypracowywane pojęcie rozwoju zrównoważonego, które przez polską delegację zostało zaprezentowane na Konferencji Szczyt Ziemi w Rio de Janerio w 1992 r. Zostało ono przyjęte jako ogólna podstawa racjonalnego patrzenia na relację pomiędzy wymogami realizacji życia gospodarczego a konieczną ochroną środowiska. W tym kontekście znacząca była obecność Ojca Jaromiego z Zakonu Franciszkanów – reprezentującego REFA – jako zakonnika - ojca duchowego ruchu w zakonie św Franciszka z Asyżu – decyzją Jana Pawła II - patrona ekologów.
Z wypowiedzi na zadane przez organizatorów problemy dotyczące zieleni, transportu, energetyki – jak mantra pojawiły się znane nam od tamtych czasów – zwalczanie smogu, odciążenie Alej – energooszczędne budynki itd.
Nabrałem pewności – że w tych sprawach szanowni kandydaci nie dysponują optyką przekraczającą ponad obiegowe opinie i pozwalającą widzieć różnicę pomiędzy zgodną z prawem dbałością o „oikos” człowieka, a „zielonością” doktrynerskich akcji, do których często władza się dostosowuje wbrew swemu obowiązkowi dbania o warunki środowiskowe człowieka. Nie padło też słowo o wartości konsultacji społecznych w tych kwestiach, a rządzący – rządzą przecież dla ludzi, a nie pomimo nich czy ponad nimi. Nutkę w tej sprawie – choć podaną w innym kontekście usłyszałem od p. T. Leśniaka. Poruszył On jednak aspekt edukacyjny – czyli poruszający oddziaływanie na obywateli a nie wsłuchiwania się w głos obywateli i dostarczycieli niezależnej informacji. Dziś ta jak się okazuje i dla obecnej władzy ma znaczenie czysto propagandowe – o czym świadczą choćby i sposób prowadzenia i rezultaty konsultacji społecznych czy okrągłych rozmów przy okrągłych stołach. A nie jest to oczywiście problem tylko samorządu i tylko krakowskiego. To choroba.
Tak więc nie znalazłem w wypowiedziach kandydatów określenia ich poglądów na właśnie ten temat – co dla Nich znaczy „ekologiczność” działań, decyzji, inwestycji w końcu.
Czy jest to zieloność i uległość lobbingowi zielonych doktrynerów czy może jednak chodzi o stosowanie obowiązującego prawa w zakresie realizacji współistnienia – konieczności rozwoju życia gospodarczego z jednej strony, i z drugiej - niezbędną ochroną środowiska, dóbr naturalnych i zasobów – dla ich pozostawienia lub nawet wzbogacenia dla naszych następców. Tu ani zająknięcia.
Pytaniem – dla nas wyborców – jest, czy przyjaznym ekologicznie prezydentem dla Krakowa będzie ten, który będzie deklarował budowę sieci ścieżek rowerowych, ochronę ślimaczka winniczka (mówiąc symbolem) w przypadku każdej inwestycji, będzie – bez analizy problemu jakie są źródła smogu – pod dyktando politycznej poprawności, jedynie i automatycznie zwalczał uzyskiwanie energii z paliw stałych? Każdy przecież z tych tu przykładowo tylko przywołanych problemów – ścieżek rowerowych, ochrony gatunkowej, walki ze smogiem – ma swą wagę i znaczenie i nie wolno ich lekceważyć. Niemniej trzeba znać miarę i metodę szukania równowagi tu – z potrzebami transportowymi wszystkich mieszkańców, realiami życia przyrodniczego w mieście (to przecież swoisty ekosystem) czy w szukaniu rzeczywistych przyczyn i racjonalnych reakcji na – nie ma wątpliwości zabójczy – smog. Eko to dobry przedrostek – tylko problem co pod to podłożyć? Czy realia komfortu środowiskowego i wymogów prawa czy hucpę poprawności politycznej wedle wymogów ludzi „zielonych” politycznie lub doktrynalnie.
Zdania kandydatów w tej materii nie poznałem. Ci, którzy byli, swoje mówili, ci których nie było, też jakoś swoje wyrazili.
Tak wyszło, że nie została w ogóle poruszona jedna z tych spraw, które leżą w bezpośredniej kompetencji Gminy.
A to dla Kandydatów powinna być sprawa konieczna do rozważenia.
Mówię o kwestiach związanych z programem gospodarki odpadami (PGO)
Bardzo mnie ciekawiło jak kandydaci widzą obecnie obowiązujący system gospodarki odpadami – z punktu widzenia ogólnych zasad prawa To jest; maksymalizacji ochrony surowca, bilansu (jeśli taki jest robiony), minimalizacji, ciągnionego rachunku kosztów ekologicznych produktów składających się na cały strumień, możliwości zamknięcia całego cyklu odbioru odpadów oraz realizacji wymagania, by każdy wytwórca odpadu – zanieczyszczający – płacił. Bez odpowiedzialności zbiorowej. A to jest kluczowym problem ekologicznym całego miasta jako organizmu. Tu też – w dzisiejszej sytuacji w którą miasto zostało wprowadzone pewnym schematyzmem – powiedziałbym swoistą, źle rozumianą pragmatyką podejmowania decyzji i działań – ważne byłoby poznanie czy w ogóle i jak, każdy z kandydatów widzi zadziałanie i funkcjonowanie spalarni w świetle przyjęcia, że jest ona przedostatnim ogniwem utylizacji odpadów komunalnych, jaka jest ich opinia i planowane posunięcia w związku z Baryczą (tam dziś trwa znów protest! czy na pewno oszołomów? - nie sądzę) i czynionymi ostatnio tam inwestycjami, jak oceniają ich racjonalność z perspektywy zamknięcia cyklu utylizacji i naszych zobowiązań (a więc i grożących kar) wobec UE.
W tym też znajdujemy problem zupełnie zlekceważony w trakcie obrad tak zwanego a w istocie tylko propagandowego Okrągłego Stołu czyli jak kandydaci widzą możliwość uruchomienia aktywności miasta w obrocie i odbiorze produktów selektywnej zbiórki. Jaki mają stosunek do tego czy obecny system odbioru odpadów komunalnych realizuje zasady obowiązującego prawa (zanieczyszczający płaci, osiągnięcie poziomu składników biodegradowalnych w strumieniu, ochrona surowca, minimalizacja zużycia energii) które to zasady są fundamentami obowiązującego prawa podporządkowanego zrównoważonemu rozwojowi. Innymi słowy – wykluczenia doktrynalnego przyjęcia priorytetu jednego z dwóch – gospodarki lub ochrony środowiska.
Tu pojawiają się też rzeczy które czujemy i odczuwać będziemy w kieszeniach – czyli pytania jak PT Kandydaci widzą też realizację zobowiązań podjętych wobec Dzielnicy XVIII tej na 500 mln i jak oceniają te zobowiązania w kontekście konieczności ściągnięcia środków na ten cel z innych dzielnic i jaki mają stosunek do żądań tej dzielnicy jako „poszkodowanej” na tle innych dzielnic.
Gdzie tu prawo równego dostępu do środowiska – nawet w kontekście informacji, że zanieczyszczenia z Huty – nie opadają na tą dzielnicę a właśnie na centrum Krakowa.
Nie dowiedziałem się nic na temat stosunku kandydatów do tych problemów.
W ramach wypowiedzi sporo miejsca poświęcono systemowi „park and ride”
I znów schematy.
Temat ciągnie się od lat 90-tych ubiegłego wieku.
Nie znalazłem innego stosunku kandydatów do racjonalności (oprócz fiskalnej) stosowania stref parkowania oprócz krytycznego podejścia do zwiększania kosztów życia ludzi zmotoryzowanych – tak bym to ujął. Zauważmy, że jak tak dalej pójdzie strefy niebawem pokryją całe miasto i to dla opłacalności – strefami możliwie jak najmniejszymi obszarowo. Jak ta koncepcja się ma do zapewnienia mieszkańcom komfortu życiowego – a nie maksymalizacji zysków firm, które przejmują tą dziedzinę gospodarki miasta (bo i tak na to warto popatrzeć) czyli do zagadnienia TANICH parkingów – w pewnym sensie odniósł się Pan Ptaszkiewicz mówiący o darmowej komunikacji miejskiej na podstawie biletu parkingowego z parkingu systemu PR. Tak, ale to dla wjeżdżających do miasta – a ja chciałbym coś usłyszeć o mieszkańcach i o zapewnieniu warunków życia w dzisiejszych standardach. Nie takich jak ten ekskluzywny i ograbiający mieszkańców ze środowiska parking Na Groblach
Pytanie do Pana prof. J. Majchrowskiego o wyjaśnienie powodów oddania tego parkingu na 70 lat i przyjęcia takich a nie innych warunków umowy w tej sprawie paść nie mogło. Związek tej sprawy z perspektywą rozwoju turystyki – bo dziś turysta tą sprawą jest raczej zniechęcany niż zachęcany do ponownego odwiedzenia miasta – tez powinien być zauważony.
O zieleni mówiło się sporo – ale za to również w konwencji każde drzewko na wagę złota. I tak jest ale nie tylko. Dawno, dawno temu, na początku samorządu nowych czasów toczono boje o pozycję ogrodnika miejskiego. Tu kandydaci sprawę byli skłonni sprowadzić do nowego elementu administracji w zarządzaniu miastem. Nie sądzę by to zawierało istotę tamtych sporów argumentów i nawet wniosków. Przeszło wtedy bez echa a i dziś tylko odżywa – wobec tego co się w mieście wyrabia w tej kwestii
Tu chodzić powinno o stosunek do obrońców każdego drzewka czyli o metodę racjonalnego podejścia do uzgodnień w procesie inwestycyjnym. Ukrócenie bezkarności inwestorów z jednej strony i złośliwców używających pseudoargumentów zielonych – a powodujących konkretne straty.
(Vide szkieletor)
I na koniec.
Mile zostałem zaskoczony przez firmę piekarniczą Pana Meusa. Zrobił On swego rodzaju prezentację i promocję swoich wyrobów, osiągnięć, ale też i sposobu podejścia do chleba naszego powszedniego – podejścia sięgającego również początków Klubu – czyli tego co mówił prof. J. Aleksandrowicz – jeden ze znaczących propagatorów i ważne – badaczy – zdrowego odżywiania. Częstował bułkami i chlebem z mąki orkiszowej – palce lizać.
Można spłycić rzecz powiedzeniem - no cóż – spore zgromadzenie, reklamy nigdy dość – zwłaszcza, że rynek piekarniczy jest dziś trudny i opanowany biznesowo masowym badziewiem.
Należy w tym jednak zauważyć – iż właśnie w Krakowie i okolicy – jest parę, ale tylko parę firm, których pan Meus jest prekursorem, robiących interes w tej branży, ale patrząc na realne potrzeby człowieka i to, na nich, a nie na wduszaniu bylejakości z tzw uszlachetniaczy – chcą godziwie zarabiać.
Zauważyć trzeba, iż jest to firma współpracująca z nauką i z niej korzystająca, co dziś niestety – nie jest udziałem wielu innych firm wytwórczych i to w innych tez branżach.
W naszej bowiem ni-soc – ni – kapitało – sytuacji, przy imperatywnie jedynie maksymalizacji zysków – bez zbyt troskliwego patrzenia w przyszłość i otocznie – to myślenie o pozyskiwaniu wiedzy dla wielu branż – a samorządowej w szczególności – wcale nie jest częste choć wydaje się być racjonalne. Drodzy kandydaci też się nie zająknęli słowem konieczności pozyskiwania niezależnej i źródłowej informacji.
A o sprawnym rządzeniu bez tego nie da się mówić – można tylko co najwyżej uprawiać polityczkę i grę w salonowca polityczno-towarzyskiego.