- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 32 sekundy.
Od samego rana na naszym placu handlowym Na Stawach stała trójka z kandydatem Platformy Obywatelskiej do Sejmiku włącznie pod plakacikiem wyborczym tegoż kandydata na patyku. Dość dawno zwracałem uwagę, że jest to dobra forma docierania do wyborcy – plac i sobota - to taki lokalny Hayd Park.
PO tą formę już po raz bodaj drugi prowadzi – a nie znalazł się żaden oponent z innej partii. Ich problem.
To i ludzie mają znów jedną jedynie słuszną narrację. Do tego nie mam oczywiście pretensji, wręcz mogę powiedzieć to dobrze – a źle ze strony konkurencji. Powtórzę - jej wybór.
Chcę tylko pokazać jedną ze stosowanych tu technik rozmowy. Nie zużywa się ona od lat i ludzie na nią się nabierają.
Schemat jest następujący:
Każdy obywatel ma na oku coś co mu wadzi. A to krzywy chodnik a to reklamy zapełniające każdy wolny widok, a to śmieci nie posprzątane, a to … za każdym razem coś innego i bardzo przyziemnego. Tak – lecz szary obywatel (wcale nie taki znów z reguły szary) - poprzez te przyziemne sprawy widzi władzę i jest ją skłonny wybierać.
A o to chodzi.
Wystarczy promesa reakcji. Od lat – wszak czas przyszły niedokonany to ulubiona forma gramatyczna tej formacji dzięki niej rządzącej już od lat. Ludzie psioczą i wybierają. Dlaczego? Właśnie dlatego.
Pewnej pani, która zatrzymała się przy tej trójce – bardzo przeszkadza – fatalnie, jej zdaniem i faktycznie niepięknie wręcz koszmarnie pomalowana na nowo – kamienica z naprzeciwka. Kłuje w oczy. Jej przeszkadza. Elewacja obłożona nowym tynkiem i pomalowana dla mieszkańców i właściciela (zauważmy w dużej mierze na takie, a nie inne wydanie pieniędzy to On się zdecydował) może obojętna, Jej przeszkadza. No i kandydatowi się poskarżyła. Ten życzliwie wysłuchuje, wysłuchuje, kiwa głową, w końcu wydusza – i słusznie – nie znam konkretnej sytuacji, ale wie Pani to widać musi być koszmar skoro Pani przeszkadza. Mamy uznanie racji a priori. Szanowna Pani – nasz człowiek – Waldek (jakoś mi się skojarzył z Waldkiem na lotnisku z „Kilera” ) właśnie wygrał ileś tam pieniędzy na fundusz partycypacyjny i my się tym zajmiemy. Po wyborach oczywiście – jak ponownie wygramy. Niech się Pani z tą sprawą zwróci do nas po wyborach i na pewno nią się zajmiemy. Najlepiej do Waldka. Albo do mnie – bo już znam sprawę. Nie wie gdzie, nie wie kto – ale wie. Miły, otwarty gość.
Jakie tu są kluczowe słowa. Pierwsze – to przyznanie Pani racji na wyrost i na zgodę. Drugie – to Waldek wygrał. Sugeruje nadzwyczajną aktywność i zaradność mitycznego Waldka, choć właściwsze byłoby powiedzenie; od nas aktualnie rządzących dostał ileś tam – też i Pani pieniędzy. Nie czarujmy się – ile pieniędzy realnie w stosunku do budżetu, nagle teraz przed wyborami – i jakie kryteria. Ale to wymaga refleksji a nie pretensji w postawie roszczeniowej. A wyborca chce być obsłużony. Upierałbym się też przy jeszcze innym sformułowaniu – nasz człowiek dostał na haczyki wyborcze do wędki na wyborcę. Następne ważne zdanie – nie wiem czy nie najważniejsze – zgłosi się Pani po wyborach. Sugestia jasna – jak wygramy dzięki Pani głosowi (najlepiej na mnie, bo Pani już mnie zna i ja tą sprawę obiecuję pilotować) – sprawa zostanie załatwiona. Że pieniądze już są rozdane i to na konkretne cele – inaczej Waldek by ich nie dostał, a tam, w tym programie - tej kamienicy nie ma – nieważne. Tak jak i nie jest ważne, iż ani Radny Miejski ani Sejmikowy tym bardziej – nie zmusi właściciela kamienicy do powtórnego wydania pieniędzy. Te jako publiczne mogłyby jakoś może do niego trafić, ale na przykład na likwidację pieców kaflowych a nie na malowanie elewacji wedle gustu sąsiadki. Pan postał, posłuchał, puścił mantrę – i nie jest wykluczone, że ma wyborcę.
Ten potem może nawet sobie jęczeć.
Potem znów zostanie użyty nowy czas przyszły nigdy niedokonany.
Życzę korzystnych wyborów.