- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 57 sekund.
Czy wypada kopać leżącego? Chyba nawet trzeba sprzedać parę butów towarzyszowi Kurskiemu. Bo Kurski leży i kwiczy pod względem poziomu tego co robi w mediach - niestety ostatnio otrąbił jednak swój sukces. Otóż okazało się, że Jacek wygrał wyścig w kategorii Polish Kicz i występami: Maryli Rodowcz, Zenona Martynika i innego podobnego szmelcu w rytmach "Despacito" pobił konkurentów z TVN i Polsatu. Jacek Kurski idealnie wpasował się w mentalność polskiego Janusza - piwożłopa i pobił oglądalnością TVN, w którym straszyła przykładowo Agnieszka Chylińska.
Nie dziwne, że Jacek Kurski wie czego potrzebuje polski lud - Jacek Kurski bowiem to wybitny tego ludu (pstrokatego i bez gustu) pierwszy przedstawiciel. Także brawa i uszanowanie dla Pana Jacka.
Przy okazji jednak może warto się zastanowić, od czego jest właściwie telewizja publiczna. Oczywiście dla mnie telewizja taka nie powinna istnieć (jak zresztą żadna telewizją, no może poza TVP Historia, ale to w czasach kiedy gawędy urządzał tam nieodżałowany prof. Wieczorkiewicz). O ile jednak telewizja prywatna nie przeszkadza mi w ogóle, to publiczna już owszem, bo ten polish Kicz finansowany jest z moich pieniędzy. Ale skoro już przyjmujemy, że TVP istnieć musi, to może przypomnimy sobie słowo "misja". Misją Jacka Kurskiego zdaje się przekroczenie wszelkich barier obciachu i dogodzenie najniższym z gustów. Niech się swołocz jedna bawi i podskakuje - milion, dziesięć milionów, a niech i trzysta- byle by słupki się zgadzały. Rekonstruuje oczywiście myślenie Jacka Kurskiego, tak mi się zdaje. A może tak wcale nie jest i Jacek Kurski jest święcie przekonany, że Zenon Martyniuk to wybitny artysta? Druga ewentualność jeszcze bardziej mnie przeraża. Wracając do słowa misja, to wiele się mówi, że Naród nie czyta, nie słucha dobrej muzyki (!) i w ogóle nie uczestniczy w życiu kulturalnym. Idąc więc prostą logiką Jacka Kurskiego, w celu ubogacenia kulturowego Polaków - na Sylwestra - kiedy raz w roku wszyscy jakoś tam słuchają tych występów, trzeba dać temu ciemnemu ludowi najlepsze wzorce muzyczne: ojdana da!
Tupiemy nóżką do "łoczy zielone" do Modern Talking i innego chłamu. Jest dobrze Jacuniu, słupki idą w górę. Misja? A kogo jakaś misja obchodzi?
Pewnie i ruszą głosy: a co miał orkiestrę wiedeńską sprowadzić? A czemu by nie? A czemu nie można zaprosić dobrych polskich zespołów, które grają ciekawą muzykę? Nie! Otóż Jacek Kurski sprosił największą tandetę i tym chłamem się szczyci. Natura typowego aparatczyka oczywiście nie pozwoli mu na ogarnięcie umysłem, po co siedzi na stołku i kieruje molochem, który opłacany jest z naszych pieniędzy. Skoro więc nadziei nie ma, to chyba lepiej wziąć korepetycje z wiejskiego splendoru w pobliskiej remizie.
Tekst ukazał się na Salon24 w dniu 1 stycznia 2018