- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.
Na powyższe –retoryczne pytanie – jest tylko jedna odpowiedź. Nikt, albo ściślej mówiąc rządzi w pierwszej kolejności głupota, w drugiej niekompetencja a w trzeciej …prywata. Idealnym przykładem na powyższe stwierdzenie jest historia z wizytą u mojego dentysty, dr Leszka Meusa na ul. Zemanhowera w Krakowie. Mój dentysta jest właścicielem lokalu pod nr 5 od 20 lat. Gdy go kupował nie spodziewał się, że nadejdą takie czasy, że zmotoryzowany klient mieszkający poza tą ulicą legalnie do niego dojechać nie będzie mógł.
Wszystko wzięło się z „dłubaniem” przez miejskich urzędasów oraz im podobnych z UW w strefach parkowania w centrum miasta. Gdyby nie fakt, że po operacji endoprotezy nie mogę chodzić nie byłoby problemu z dotarciem do gabinetu dentystycznego przy pomocy komunikacji miejskiej. Ale siła wyższa mi to na razie uniemożliwia. Przy wjeździe na ulicę Zemanhofa od strony ul. Westerplatte zmuszony jestem „nie zauważyć” znaku zakazu skrętu w prawo. Później muszę też zignorować widoczny znak zakaz ruchu wszelkich pojazdów z jakimiś wyłączeniami pod znakiem. Ale ich z samochodu nie można przeczytać wziąwszy pod uwagę dyskomfort związany z dwukrotnym naruszeniem Kodeksu Drogowego. Na moje usprawiedliwienie widzę jednak, że na ulicy stoi kilkadziesiąt samochodów i to nawet na nie krakowskich tablicach rejestracyjnych. Właściciele gabinetu dentystycznego tłumaczą mi że w sprawie legalności dojazdów klientów do nich od kilku miesięcy nie mogą się z nikim dogadać. Typowa spychotechnika od Magistrat, ZIKiT do Urzędu Wojewódzkiego. Dodatkowo wczoraj napadł mnie jakiś „ormowiec” z kategorycznym żądaniem abym się z tej ulicy wynosił bo złamałem zakaz wjazdu a on jako mieszkaniec ulicy musi na niej pilnować porządku. Dyskusja z facetem była dosyć krótka, ale mogła się u niego zakończyć wizytą w sąsiednim gabinecie dentystycznym.
Dzisiaj wziąłem aparat i postudiowałem znaki oraz te wyłączenia. Wpierw kilka słów o znakach. Widać, że stawiali je ignoranci o czym świadczy choćby to, że z jednej strony ulicy jest znak „zakaz wjazdu w ulicę jednokierunkową” ale z drugiej strony jest znak podporządkowujący ul. Zemanhofa ul. Westerplatte.
Ale najważniejszą informację znalazłem w wyłączeniach pod znakiem „zakaz ruchu”. Wśród kilkunastu opisanych przypadków jest i taki: służb. specjalnych oznak. pomocy medycz. Zapytałem znajomego adwokata, jak ten zapis mam interpretować. Odpowiedź jako prawnika była: na dwoje babka wróżyła. Dojazd do dentysty z pewnością trzeba interpretować jako udzielenie pomocy medycznej. Czy „zikitowskie mędrki” miały tu na myśli dojazd karetki Pogotowia Ratunkowego do chorego. Z pewnością tak ale podobny przypadek jest wówczas, gdy pacjent z bólem zęba udaje się do widocznego z daleka Gabinetu Dentystycznego. Zdaniem zaprzyjaźnionego adwokata sprawa w sądzie by się obroniła, pod warunkiem, że jadący do dentysty pacjent udowodni, że ma umówioną na konkretny termin wizytę. Taki podwójny dowód istnieje bo i ja mam legitymacje „pacjenta” z datą i godziną wizyty jak i to samo jest w dokumentacji wizyt w gabinecie.