- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 44 sekundy.
Wczoraj odbyła się w Krakowie promocja książki Joanny Szczepkowskiej: Kto ty jesteś z udziałem autorki. Książkę ładnie wydało Wydawnictwo Czerwone i Czarne, którego też przedstawiciel prowadził spotkanie. Jednak wychodziłem z tego spotkania bardzo mocno zdegustowany, a nawet blisko jestem użycia słowa wściekły.
Wszystko za sprawą trzech różnych wcieleń warszawskiego gościa: pisarki, aktorki i ?polityka. Jako pisarka Szczepkowska ładnie i ze swadą opowiedziała o przyczynach, które ją skłoniły do napisania książki. Przywołała pamięć swojego dziadka Jana Parandowskiego, kiedyś wybitnego i poczytnego pisarza, prezesa PEN Klubu,a dziś ?niestety - zupełnie zapomnianego. Przecież książka Parandowskiego ?Alchemia słowa? powinna być w każdym domu, gdzie ktoś ?nawet szczątkowo - zajmuje się polityką czy dziennikarstwem. Nie mówiąc już o ?Mitach greckich?. Szukam, badam, jeżdżę? Po co? Co dla mnie wynika z rodzinnych korzeni? Znaczenie ma dla mnie zapis przeżyć mojej rodziny. Zapis uczuć takich jak strach, uniesienie, szczęście, rozpacz. Jestem dalszym ciągiem tego, co oni przeżyli. Jestem prawnuczką Polki, Ukraińca i Żydówki ? to wynik mojego śledztwa na temat rodziny dziadka Jana Parandowskiego. A ze strony ojca Andrzeja Szczepkowskiego jestem prawnuczką polskiego rycerza i niemieckiego osadnika. Moi pradziadkowie mówili po polsku, ukraińsku, niemiecku i w jidysz ? powiedziała autorka.
Mówiąc o swoim aktorstwie Szczepkowska słusznie podkreślała to, że aktor nie może się za bardzo utożsamiać z rolą, którą prezentuje na scenie czy w filmie. Podkreśliła też, że nie jest aktorką popularną, bowiem - z własnego wyboru ? nie gra w serialach ani nie występuje w reklamach.
W trakcie ?pytań do autorki? zapytałem Szczepkowską jak ocenia upadek Teatru Starego w Krakowie związanego z faktem, że kilku cenionych aktorów z niego ostatnio odeszło a publiczność na widowni głośno protestuje? Pani Joanna uznała, że publiczność może protestować i nie można jej z tego robić zarzutu. Uznała w związku z tym, że minister Zdrojewski nie miał racji biorąc w obronę dyrekcję teatru. Zadałem więc następne pytanie, czy miał rację aktor Opania odmawiając przyjęcia roli Prezydenta Kaczyńskiego w filmie Smoleńsk. I usłyszałem odpowiedź, z którą do dzisiaj sobie nie mogę poradzić: Oczywiście, że miał, skoro nie akceptował postaci Prezydenta Kaczyńskiego. Mówiąc te słowa Pani Szczepkowska całkowicie zaprzeczyła temu, o czym mówiła kilkanaście minut wcześniej. Idąc śladem jej rozumowania wygląda na to, aktor, który w filmie Pasikowskiego o płk. Kuklińskim zagrał gen.Jaruzelskiego dlatego, że go akceptował? Niestety już nie zdążyłem zadać Joannie Szczepkowskiej trzeciego pytania, jakby się zachowała gdyby jej zaproponowano rolę śp. Marii Kaczyńskiej bo spotkanie zostało zakończone.