- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.
Dziś arena cyrkowa zrobiła pół obrotu: miejsce zamachu na Trybunał Konstytucyjny zajął zamach na placówkę NATO. Oczywiście, co w przypadku PiS znamienne - nocny zamach, co samo w sobie wskazuje złe intencje zamachmenów. Jak się okazało, placówka NATO było dość słabo broniona: poprzez jednego pułkownika-funkcjonariusza Dusza, który - co w tej sytuacji oczywiste - próbował odeprzeć napaść przy pomocy policji i wyspecjalizowanej jednostki Gazety Wyborczej.
"W historii NATO nie zdarzyło się, żeby kraj członkowski zaatakował placówkę Sojuszu" - oznajmił nie bele kto, tylko prawdziwy znawca tematu: były Minister Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak. A żeby już dopełnić miary śmieszności (ludzie zapłacili za bilety i pożądają w zamian czegoś wesołego), były MON przeprosił NATO. Wróć - nie żeby od razu całe NATO. Na razie tylko Słowację.
A ponieważ pajace występują często w grupach, co podnosi walory widowiskowe przedstawienia, również były Minister Sprawiedliwości Budka (za cholerę nie pamiętam, jak mu do chrztu dano) również nie omieszkał przegapić okazję do tego, by siedzieć cicho, i wygulgotał: "kraje NATO mogą przypuszczać, że rządzą nami osoby niezrównoważone".
Niestety, NATO nie chciało współpracować z polskimi błaznami i wydało oświadczenie: "Działania w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu w Polsce to sprawa dla polskich władz".
Również władze Słowacji, niewdzięczne, nie ujęły się za dwoma pajacami, uznając sprawę za wewnętrzną polską.
Oczywiście, szczęściem w nieszczęściu jest to, że zarówno Siemoniak, jak i Budka, są już byłymi ministrami i kompromitują się osobiście (tudzież partię, którą reprezentują). Należy jednak pamiętać, że oba błazny były konstytucyjnymi ministrami polskiego rządu ... Ktoś zagłosował na ich partię-matiuszkę, a potem matiuszka tych gigantów intelektu wytypowała do sprawowania najważniejszych funkcji w państwie. Pewnie, że nie w jakimś mocarstwie atomowym, ale jednak dużym państwem należącym do UE i NATO, leżącym w samiuteńkim środku Europy ...
W tym miejscu nie sposób wspomnieć, że przez wiele lat funkcję nadzorcy tej zgrai cyrkowych wesołków sprawował Donald Tusk - błazen nad błazny, który z błaznowania zrobił swój oręż. Tusk, cieszący się z niewiadomych powodów i w podejrzanych kręgach opinią czarusia, miał zwyczaj na konferencjach prasowych zaglądać w dekolt dziennikarkom, pokazywać sprośnym gestem, jak się robi dzieci, a czasem - robić pokazuchy w stylu Putina. Trudno też doprawdy nie pamiętać o błaźnie z rządu Tuska obdarzonym wybitnym vis comica - Budzanowskim - który na konferencji prasowej (w obecności innego Buster Keatona polskiej polityki - Rostowskiego) obiecywał, że każdą złotówkę pomnoży trzy ... nie, pięć razy! ....
Platforma Obywatelska to była taka trupa graczy w trzy karty: jeden czarował, jeden odwracał uwagę, a trzeci (czyli reszta) wyciągali od widzów wszystkie zaskórniaki. Cwanością zastąpili inteligencję i pracę i myśleli, że na tym dojadą do emerytury. Okazało się, że jakiś chłopiec krzyknął "Przecież ten król to po prostu złodziej" i ludzie zbudzili się z długiego złego snu ... choć dalece nie wszyscy.
Teraz trupa eks-Tuska i eks-Kopacz zderzyła się z politykami i rozdziawiła gęby ze zdumienia. Jak to - czyli można uczciwie? ... Ale po co? ... Ale jak?!!! No i, oczywiście, próbują starych numerów "na zdechłego psa" czy "na kalekę" ...
I wychodzi im to, jak wychodzi.
Tekst ukazał się na Salon24, 18 grudnia 2015r