- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 49 sekund.
Czas spokoju, pojednania, miłości do bliźnich, myślenia o samotnych. To piękne, potrzebne i ważne. Tylko dlaczego tak akcyjnie ? jednorazowo? Każde ze słów wymienionych w pierwszym zdaniu można oglądnąć pod tym kątem. Skoncentrujmy się może na ostatnim z wymienionych - myśleniu o samotnych.
Miejsce przy stole, szlachetne paczki, świece, choinka, opłatek, zgoda. Każdy samotny kiedyś nie był samotny, bezdomny, miał dom i przynajmniej rodziców.
Nie sadzę by w jakiejś znacznej części samotność i bezdomność były wyborem, sądzę raczej, że jest rezultatem całego szeregu zawinionych i przypadkowych, a czasem wręcz nieprzewidywalnych splotów sytuacji i konsekwencji wyborów.
A nawet jak owa samotność jest wyborem, to z jakiegoś okrutnego dramatu.
Tak patrząc na sprawę ogólnej szczęśliwości owo okazjonalne głaskanie może być i chyba powinno być potraktowane jak rodzaj usługi ?pro psyche? dla dobrego samopoczucia obdarowujących. Obdarowanym ? owszem daje ? na chwilę pełniejszy żołądek i może trochę ciepła i tego fizycznego i tego natrętnie przypominanego, że niegdyś był ono czymś stałym. Lecz czy daje zapomnienie osamotnienia i dramatu? Raczej nie.
Czy to oznacza, że miałbym skłonności do krytyki akcji charytatywnych? W żadnym przypadku. Proponuję tylko nieco inny punkt patrzenia na sprawę, nie poprzez pryzmat reniferów, koszmarnego gnoma w idiotycznej czapeczce i łzawych opowieści. Z tego spojrzenia pragnę przypomnieć konieczność rozciągnięcia owej życzliwości, atmosfery wspomagania, ponad czas jednorazowej akcji i na potrzebę uruchomienia wyobraźni na ewentualność robienia przykrości nieumiejętnym, głośnym, ostentacyjnym obdarowywaniem. Brat Albert był w tym zakresie mistrzem, bo to On brał na siebie owo poczucie wyższości obdarowujących. On obywatel świata, powstaniec, członek bohemy ? przyjmował z pokorą durną pychę małych i wielkich Dulskich.
Postulat rozciągnięcia wspomagania na każdy dzień rodzi jednak pytanie ? czy może to jest wprost postulat socjalizmu ? w sensie chętki do odebrania odpowiedzialności za swój byt? Może nawet zachęta zamiany sacrum na wypełnienie rytuału, o którego znaczeniu za dwa pokolenia nikt już nie będzie pamiętał.
Odpowiedzi udziela Jan Paweł II jako współcześnie nam jeszcze wciąż żywy przed oczami święty też i miejscem, w którym to mówił o potrzebie wyobraźni miłosierdzia.
Nie bądźmy miłosierni dla swego komfortu, a dla konkretnej Osoby i nie w akcji a myśląc i wiedząc co się robi. Miłosierdzie nie powinno być bezmyślne.
To znacznie więcej niż wyjąć 10 złotych z kieszeni.
Tak z ręką na sercu ?ilu z nas realnie przyjęłoby bezdomnego sadzając go przy tym dodatkowym nakryciu? A potem co? ? za przybycie dziękujemy ? wracaj ? poprawiłem sobie samopoczucie. Mam może za ciebie wziąć odpowiedzialność za to coś sam zawalił?
Czy zawalił?
A skąd mam to wiedzieć?
Wychodzi na to, że w żadnym czasie i formie nie można myśleć o miłosierdziu, biedzie i samotności okazjonalnie.
Nie jest odkrycie ale przywołać to warto.