- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty.
Każda grupa pracownicza ma swoje interesy i każda będzie ich broniła. Stąd pozornie atrakcyjne jest stanowisko liberałów ?niech się tłuką ? rynek sam wszystko załatwi? Na dodatek w dobie walki o kawałek chleba ? ludzie sfery budżetowej widziani jako ci, którzy mają bytową stabilizację, są postrzegania jako darmozjady. Urzędnicy?
Naukowcy? Warstwa próżniacza ? co oni produkują? My tu ciężko pracujemy na każdą złotówkę ? a oni? Zajmują się - jedni utrudnianiem życia ? drudzy rozwiązywaniem swoich intelektualnych przygód z losem.
Co prawda, to już było, gdy mieliśmy pracujący lud wsi i miast oraz pracującą inteligencję ? co już jasno mówiło ? kto jest próżniakiem. Widać neokomuna ? zasady nie zmieniła ? tylko skorygowała jakość propagandową. Obecne rządy o rozrost do olbrzymich (a wyborczo przydatnych), rozmiarów warstwy swojaków na bezpiecznych stanowiskach. Tu też zarówno praca naukowa humanistów jak i techników są traktowane jak tracenie pieniędzy budżetowych potrzebnych na służbę zdrowia czy obronność. Mamy przesłanki dla których te zgrubne oceny o roli administracji i nauki wydają się być całkiem, (choć tylko pozornie), racjonalnymi. Wedle oficjalnej propagandy ? komu jest potrzebne grzebanie w przeszłości, a przemysłu i tak już nie ma ? to po co komu takie rzeczy jak rzeczywista innowacyjność. Sama innowacyjność sama dla siebie czy nowa wiedza, bez bazy jej rzeczywistej ochrony i przetwarzania na technologie ? to tylko dobre hasło na Centra dla swojaków oraz kolejne Konferencje.
I tak następuje społeczne przyzwolenie na dezorganizację Państwa i na jego cywilizacyjną degradację. Jakby na sprawy nie patrzeć, wcale ilość urzędników nie jest w stanie przejść w ich jakość ? przy niespójnym, używanym dlatego instrumentalnie bo wieloznacznym, prawie. Podobnie wypompowanie kocących się licencjatów czy studiów ?wyższych? i takich też tytułów ? wcale, przy ręcznym sterowaniu rozdawnictwem i tak marnych pieniędzy nie da się przełożyć na boom gospodarczy. Pompuje tylko słuszną frustrację młodych ludzi; jestem magistrem a muszę pracować w supermarkecie. To ci, którzy w dobrych uczelniach otrzymują nie quasi wiedzę, a wiedzę ? lub sami są ciekawi świata i nie udają, iż system ich nie dotyczy ? a mogą sobie na to pozwolić - robią znakomite rzeczy zadziwiające innych, tu na miejscu i za granicą. Z mózgami i inwencją nie jest źle. Tylko są marnowane a to już jest pytaniem politycznym i nawiązującym do kolejnych mutacji Ustawy o Szkolnictwie Wyższym.
Wystarczy też w omawiaj tu sprawie podać jedno porównanie i nałożyć na nie ręczny, politycznie uzależniony, system dystrybucji pieniędzy kierowanych na naukę. Porównanie jest powalające. W państwach UE ? w finansowaniu szkolnictwa Wyższego obowiązuje Strategia Europa 2020 ? a w niej, przeznaczenie na ten cel 2 % PKB. W Polsce finansowanie jest na poziomie 0,7 % PKB ? a nie mówimy przecież o wartości PKB w każdym kraju.
Głębsze omówienia roli nauki, jej niezależności i strategicznego finansowania ? to pole do szerokiego traktatu nawet publicystycznego ?jedno jest jednak pewne ? przez wieki a dziś w szczególności, wiedza jest kluczem sukcesu gospodarczego. Wiedzieli o tym nasi dziadkowie a nawet pradziadkowie już, którzy na gruzach powojennych I Wojny ? z Polaków z trzech różnych systemów politycznych i gospodarczych, zlepiali i to z sukcesem, jedno wyśnione Państwo ? i pierwsze co robili ? to zakładali uczelnie. Mówiąc więc tylko obrazowo - co jest w stanie zrobić człowiek, który nie dba o swój mózg? A nauka ? jakby nie patrzeć - mówiąc o niej przez analogię ? to mózg społeczeństwa.
Naukowcy mają swoje zadania i społeczeństwo ma prawo oczekiwać ich rzetelnego wypełnienia,. Do wykonania jednak czegokolwiek potrzebne są zarówno sformułowanie celu jak i precyzyjnie oraz merytorycznie uzasadniona dystrybucja środków. Gdy te są małe, a na dodatek decyzje urzędnicze, a więc i politycy, stosownie do swoich wyobrażeń i potrzeb sterują ich rozdziałem ? to pytanie o Polskiego Nobla brzmi szyderstwem.
Proponuję z tej perspektywy zobaczyć protest Krajowej Sekcji Nauki NSZZ Solidarność wobec kolejnej nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym, a w niej też (choć nie tylko) zapisów pozbawiających pracowników szkół wyższych prawa do zawierania ponadzakładowego układu zbiorowego pracy.
To nie jest walka o przywileje jednej grupy a łącznie z innymi zapisami, element walki o przetrwanie. Najlepiej niezależnego myślenia bo zależne ? to nie nauka a propaganda. Za pieniądze przeznaczone na naukę.
No tak ? jak nawet wędzenia wędlin nie dopilnowano ? to o jakiej trosce o Państwo mówimy.
Na koniec by tematu nie rozwlekać zasygnalizuję dwie rzeczy, jak się wydaje warte zauważenia i przemyślenia.
Pierwsze to suchy fakt.
Informacje zwracające uwagę społeczeństwa na powyżej opisaną problematykę nie zostały przyjęte do emisji na monitorach MPK naszego miasta.
Czyżby cenzura? Tu akurat nawet można wskazać kto ma zapędy cenzorskie. Wynika to z ustroju samorządu i zarządzania miastem. Siła wykonawczą ? a od niej jest zależne i MPK ? jest osobiście Prezydent prof. Jacek Majchrowski. Kto jak kto, ale profesor ? wie jaką ma wagę dla życia gospodarczego nauka w jej wielu odmianach.
A może spija on w tej chwili, tym moim pisaniem, skutki prewencyjnej nadgorliwości urzędnika? Wcale tego nie wykluczam a i tak był to alarmujący sygnał o rodzaju zdrutowania strachem? Polityczną poprawnością? Automatyzmem ?
Po ostatecznej decyzji się przekonamy co do zaistnienia cenzury.
A drugie to bardzo ważne pytanie, które zostało postawione tu, w Małopolsce przez NSZZ ?Solidarność?.
Dwie Panie Posłanki z koalicji PO ?PSL jako przedstawicielki Małopolski są w odpowiedniej Komisji Sejmowej, która jak się to ładnie mówi ? proceduje ? czyli merytorycznie (oby) rozpatruje projekt uchwały przygotowując jej tekst pod obrady plenarne. To Urszula Augustyn i Katarzyna Matusik-Lipiec. Rozumiejąc wagę argumentów pokazanych na początku, które dotyczą najpoważniej kondycji Państwa i naszego ? nie tylko naukowców ? losu przejmujący się tym obywatel, powinien jednak dotrzeć do prostej informacji ? jak te Panie ? jako posłanki zachowają się w tej sprawie.
Albo troska ? albo posłuszeństwo rąk powiązanych polityczną poprawnością.
Warto to wiedzieć. Koniecznie przed wyborami i to bez względu na to kogo się kocha politycznie. Bo to nie jest sprawa grupy zawodowej, nie jest sprawa politycznej gry towarzyskiej ? tu chodzi o los podstawy rozwoju państwa. O naukę i tak już zmarginalizowaną i pokręconą w jej zasadniczej funkcji. A o to warto zadbać nawet we własnym interesie ? tyle że dalekosiężnym.