- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty.
Pytanie ogólne do pedagogów byłoby takie. Czy można wychować kogokolwiek nie nazywając wprost jego zachowań i nie reagując na nie ? tak gdy są negatywne jak i wtedy gdy są chwalebne. Na tym polega wychowanie ? na pokazywaniu prawdy. Czy da się kogokolwiek lub cokolwiek ukształtować bez wywierania nacisku? To przeczy fizyce.
Środki wychowawcze polegają właśnie na tym, że różnymi sposobami pokazuje się młodemu, nieukształtowanemu człowiekowi jakiś system wartości i gdy zachowuje się niewłaściwie ? jak smarkacz ? mówi się do niego dokładnie to - zachowujesz się jak smarkacz. Czy to obraza? Czy system szkolny nie jest jakąś formą niezbędnego przymusu stosowanego dla osiągnięcia dobra?. Bo generalnie młody człowiek ? może nie każdy ? ale nie jest zbyt chętny do nauki i dostosowywania się do rygorów życia w społeczeństwie. Nazywając rzeczy wprost. Jeśli ktoś nie zna granic, myli wolność z dowolnością ? uważa, że wszystko mu wolno w imię Jego, przez niego zdefiniowanej wolności ? wolno mu łamać bariery poszanowania wolności i godności innych ludzi ? to o takim mówimy że jest rozpuszczony, rozwydrzony. Co młody człowiek z tymi informacjami zrobi ? to jego przyszłość .
Czy obrazimy kogokolwiek gdy hodowany bezstresowo i bez wychowywania -wierzgający smarkacz będzie kopał sąsiada w kolano i powiemy o nim oto rozwydrzany smarkacz? Mamuśka, która na to nazwanie rzeczy po imieniu uzna, ze obrażono jej synalka - sama sobie gotuje smutny los na starość. Raczej powinna być wdzięczna reagującemu a zastosowane określenie nie jest osobistą obrazą a wyrażeniem opinii o zachowaniu smarkacza.
Nie wróżę więc zbyt dobrej drogi rozwoju zachowań społecznych dla młodych ludzi ? którzy ? podejrzewam, że za podszeptem dorosłych ? których motywacja jest na mój gust dość podła i wręcz prymitywna (dlaczego ? spuentuję na końcu) - pozwali prof. Ryszarda Legutkę. Pozwali ? o ruch prawny. Który licealista sam wymyśli i napisze stosowny tytuł i pisma procesowe? W szkole nikt takiemu nigdy nie powiedział, że zachował się jak smarkacz? To skąd ma wiedzieć jak wygląda zachowanie godne. Skoro tak to ? biedny człowiek.
Wychodzi na to, że ewidentnie posłużono się młodymi ludźmi.
Meritum przypomnijmy jest takie.
Chodzi o debatę w sprawie obecności krzyży w klasach jaką w 2009 r. zorganizowali w Warszawskim XIV LO jego uczniowie. Wcześniej, w petycji przekazanej dyrekcji napisali m.in.: "Umieszczanie symboli religijnych w publicznej instytucji odbieramy jako przejaw faworyzowania przez szkołę konkretnego światopoglądu". Mamy jak widać automatyczną kalkę opinii mediów głównego nurtu ? bez refleksji jaką jest merytoryczna istota sprawy. Ich stanowisko nie spodobało się prof. Ryszardowi Legutce, byłemu ministrowi edukacji w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, dziś eurodeputowanemu PiS. Autorów petycji Legutko nazwał "rozwydrzonymi i rozpuszczonymi przez rodziców smarkaczami", a samą debatę określił mianem "szczeniackiej zadymy".
Zauważmy i pokreślmy, że profesor wyraził tylko swoją opinię o jakości, treści i sposobie prowadzenia dyskursu bez poszanowania ? tu ? dla znaczenia Krzyża w kulturze (nie tylko w wierze) oraz dla odczuć religijnych innych ludzi. Nie powiedział ? Józek czy Pan iksiński są smarkaczami (co i tak by było tylko określeniem oceny stopnia rozwoju emocjonalnego) i ten konkretnie jest rozwydrzony.
Jest dla mnie kuriozalne że Sąd taką sprawą w ogóle się zajął. A skoro już wydał wyrok i nie oddalił pozwu, tym samym i to stronniczo zajął stanowisko i w sprawie Krzyża (ten jakoś dziwnie zaczął uwierać nawet tych co to odprawiali rekolekcje w Łagiewnikach) ale i w sprawie prawa do mówienia wprost swoich opinii. Głębokich i gruntownie przemyślanych i motywowanych. Wyrok ? a sprawa zawędrowała aż przed oblicze Sądu Najwyższego ? jest dla mnie nie tylko zaskakujący a wręcz zmierzający do pokazania młodym ludziom:
Mieliście rację ? wasze zachowanie jest ?porzo? a profesor nie ma prawa wyrażać swoich opinii.
To co może jako zawodowy dydaktyk ? to milczeć i akceptować to co mówicie i robicie ? bo w tym stanie rzeczy każda krytyka tego co robią młodzi ludzie będzie niosła ryzyko zaangażowania policji prokuratury i sądów aż do Sądu Najwyższego.
Dorośli od tego wyroku muszą uważać by nie narazić się rozwydrzonym młodzieńcom.
Absurdalność sytuacji każe się zastanowić ? o co tu chodzi?
Niezwykle trafną diagnozę dał w tej sprawie prof. Andrzej Waśko i jest ona jędrnym sformułowaniem również i mojego poglądu. Podaję jej sens:
Prof. R. Legutko jest nie tylko wybitnym filozofem ale i politykiem umiejącym wyrażać niezwykle precyzyjnie swe opinie, co czyni w oparciu o rozległą wiedzę. Jest niewątpliwie wyrzutem sumienia dla obecnego establishmentu. Trudno Go pokonać w dyskusji na rzeczowe argumenty i jak się ich nie ma, ucieka się ? w tym przypadku do poniżenia. I profesora poniżono.
Od siebie dodam, iż w mojej ocenie poniżono Go nie za słowa opisujące zachowanie i myślenie (podobno własne) młokosów a za Jego postawę wyrażaną publicznie.
Sąd z jednej strony niechcący dał świadectwo miałkości i niemocy merytorycznej przeciwników Profesora lecz również skompromitował się zajmując pozycję strony w sporze stricte politycznym o podłożu światopoglądowym. Dla młodzieży został wysłany jasny sygnał ? róbta co chceta.
Nie dajmy się zakrzyczeć politycznej poprawności bo jakiej młodzieży chowanie taka przyszłość Rzeczpospolitej.