Przewodnicy protestują przeciw uwolnieniu ich zawodu ? odebraniu im wyłącznego prawa do oprowadzania wycieczek. Pozornie ? słusznie. W końcu każdy może powiedzieć sobie; będę oprowadzał. Wychodzi z tego żenada, byle jakość i grabienie ludzi sądzących, że otrzymują informację i coś poznają. 

Zresztą turysta tez często nie oczekuje wcale rzetelności a rodzaju rozrywki. Choć jak ktoś chce być ogłupiany? Czemu nie? Jest wolność ? każdy wybiera co chce  z kredytami włącznie. Nikogo nie wolno uszczęśliwiać na siłę ? chce wtopić? ? jego sprawa.
Otóż nie ? bo Kraków to nie jest wybór smaku zupy wykwintna czy szmacianka. Kraków ? to świadek historii i biblia pauperum dla narodu. Tu nie ma żartów i pola do manipulacji. To dlatego nie sami krakowianie, a cały naród składał sie na odbudowę Wawelu Dopiero obecna władza mówi ? wasz Kraków ? wasz problem a ochłapy rzucone na odnowę a w istocie w dużej części restytucję tego co Państwo wzięło wraz z każdą toną stali z Nowej Huty w postaci zniszczeń przez nią spowodowanych ? nazywają sukcesem. 
Czyli jesteśmy za kontrolą prawa do oprowadzania. 
Lecz z drugiej strony, ten sam lub podobny zestaw argumentów przemawia za uwolnieniem zawodu. Rynek to raz, dwa ? można powiedzieć to tylko sprawa interesów jednej grupy na tym zarabiającej, a mającej monopol, tak więc nie ma się nad czym zastanawiać.
W czasach BOTR-tu, w którym przewodnictwo było przezeń zmonopolizowane, niepoprawni politycznie kandydaci na przewodników byli albo wstępnie eliminowani albo kontrolowani jako przynajmniej potencjalne narzędzia niechcianej propagandy. Ci, na których był zapis byli szczególnie pilnowani. W każdej Komisji oprócz muzealników najwyższej klasy i z każdego muzeum oddzielnie (bo i zdawało się w oddzielnych egzaminach każde muzeum po kolei od Wawelu zaczynając) był przedstawiciel od ruchów robotniczych, miejsc pamięci rewolucyjnej i od ideologii, namaszczony przez KW PZPR. Do dziś są przewodnicy dla których Skałka nie istnieje albo lepiej by nie istniała ? a patriotyzm na Wawelu ? przeszkadza. Kościoły też to tylko świadectwa kultury materialnej, a nie duchowej.
To może lepiej w takim razie, że ten zawód ma być uwolniony? Wolny rynek ? wolny wybór. Kliencie ? co chcesz to masz. Płacisz byle jak, wiedz, że dostajesz byle co albo wręcz kłamstwo. Również kuriozalne przecież są sytuacje, w których profesor historii sztuki może być ścigany za to, że oprowadza grupę swoich kolegów czy znajomych mówią wyraźnie ? monopol tej grupy samo mianującej się na jedynych ekspertów jest nonsensem.
Czyli  uwalniamy.
Wydawałby się, że znajdujemy się w klinczu. I tak źle i tak nie do końca dobrze.
I tu pojawia się pole do stawiania propozycji programowych dla przyszłych radnych. Najwyraźniej ? obecnie rządzący w mieście nie potrafią (a może i nie chcą) sprawy rozwiązać. Na dziś widać obowiązuje pogląd, iż ta sprawa Miasta nie powinna w ogóle interesować. Czy tak jest w istocie?
W moim przekonaniu jest to jedno z ważniejszych zagadnień składowych strategii i interesów Miasta. Miasto jest marką i na turystach ma zarabiać. Z tym zagadnieniem już dawno sobie powinien poradzić Wydział Promocji w ślad za koncepcyjnymi sugestiami Rady i Prezydenta i w konsultacji z doświadczonymi przewodnikami. Właśnie z punktu widzenia interesu miasta a nie przewodników. Ale tych koncepcji widać nie sformułowano. Skoro tego nie zrobiono, to albo się nie wie jak ? albo - każde ewentualne rozwiązanie jakoś przeszkadza obecnemu układowi sił biznesowych w mieście, albo rzeczywiście się uważa, że mowa jest o sprawie marginalnej.
W rzeczywistości ;
Mówimy i o sprawie politycznej i równocześnie o strategicznej dla miasta. Interesem i strategią zabiegów powinien być turysta i zadowolony i nie zdeprawowany dezinformacją, czyli taki który zobaczy, że warto tu wrócić.
Cała sfera roli edukacyjnej Krakowa ? dla dzisiejszych biznesmenów - choć nawet z ich punktu widzenia - czego nie wiedzą -  jest ważąca. Nie jest dla nich to zrozumiałe a powinno. Wszak za zadowolonymi dobrze obsłużonym klientem wędruje sobie biznes a za świadomym obywatelem stoi siła Państwa. No tak ? tylko tyle, że świadomy obywatel ? w systemie kadencyjnym władzy tak naprawdę to koszmar śniący się z regularnością kadencji. 
Weryfikacja, odświeżenie kadr przewodnickich jest też ważne i z tego właśnie punku widzenia. Przewodnik miejski w Krakowie lekceważący znaczenie tradycji narodowej, mający stosunek do patriotyzmu jak do choroby pod hasłem ? ?polskość to nienormalność? może mieć nawet takie przekonania, ale nie może być przewodnikiem po czymś, czego organicznie nie cierpi i uważa za praprzyczynę nieszczęść.
Będzie działał wbrew żywotnemu interesowi Miasta i Państwa. I szerzył niechęć do przejawów patriotyzmu, będzie wykoślawiał świadectwa.
Nie ulega wątpliwości, że w tym zawodzie, dziś, po latach psucia jakości, potrzeba odpowiedniej formacji jest koniecznością. I to formacji wynikającej z elementarnej wiedzy a nie tylko z przekonań, co jest lekceważone nawet przez środowiska patriotyczne ? choć ludzie dawnego chowu komuny i mentalności wrogiej polskości tą drogą formacji ?swoich przewodników? mają zapewniony wpływ propagandowy na bardzo liczne rzesze ludzi. Zauważa to ktoś, mówiąc o jakoby niewidzialnej ręce rynku? W tych rzeczach takowej nie ma. Dla innych, to jest nie rynek a wprost - narzędzie. Potrzebne choćby dla przygotowania klienta do urny wyborczej lub przekonywanego, że prawdziwa świątynią jest Galeria. Co do argumentu, że prowadzenie wycieczek za napiwek (bo takie sobie znaleziono rozwiązanie) ? degraduje zawód, to można powiedzieć, iż jest on w dwójnasób mało trafny (choć prawdziwy w konkluzji) . Po pierwsze czy dziś, w dzisiejszym stanie,  w stosunku do przewodnika nawet najwyższych kwalifikacji (kto i jak je mierzy?) ? można użyć określenia zawód? Oczywiście wątpliwości w tym zakresie są czymś co gruntu nie powinno mieć miejsca i to musi ulec generalnej zmianie czyli wymaga - co ważne - odbudowania pojęcia zawód w stosunku do tej profesji. A po drugie ? to niektórzy ludzie tego zawodu się zdegradowali lub już wcześniej zostali zdegradowani ? nic nowego.
Czy więc można stawiać propozycje rozwiązania?
W moim odczuciu można i takowe stawiam.
I proszę mi nie mówić, że to co proponuję już było proponowane ? skoro od lat w tej sprawie nic się nie dzieje, poza kłótniami o kawałek tortu.


-1/ uwolnienie prawa do oprowadzania wcale nie musi oznaczać zniesienia prawa uzyskiwania poziomu zawodowego, udzielania certyfikatów jakości  i wykonywania profesji.


2/ Szkolenie ? jak w każdym innym zawodzie może się i nawet chyba powinno odbywać się w trybie studiów np licencjackich, podyplomowych, specjalistycznych kursów.
To nie może być tylko  szkolenie przewodników przez przewodników. Jak zawód to przygotowanie do jego uprawiania. Z udziałem doświadczonych.
Przewodnik dyplomowany ? to powinien być tytuł uzyskiwany z racji szkoły ? niezależnie od sposobu kształcenia. Ale kształcenia, a nie szkolenia ? typu ?szybki kurs gotowania na gazie? Kadra musi być wysokokwalifikowana ? i w dawnym systemie kształcenia i późniejszego swoistego awansowania taką była, jeśli pominąć ten wątek wymuszonej ideologizacji komunistycznej. To wręcz nie może być system ogólnopaństwowy. Przewodnik Krakowski ? ma być swoistym znakiem. 
Uzyskiwane świadectwa kwalifikacji byłoby rodzajem atestu ogólnej wiedzy w zakresie znajomości  Miasta, jego zabytków ? w pewnym sensie dawałoby tytuł zawodowy.


3/ Miasto mogłoby te kwalifikacje stopniować i na drodze ustaleń z poszczególnymi muzeami czy obiektami i swoje ?placet? uzupełniać prawem do oprowadzania po tych obiektach. Tak jak Muzeum UJ ? jest do zwiedzania tylko pod przewodnictwem pracownika muzeum. Tu jednak sprawa jest o tyle i wyjątkowo prosta, że to Muzeum tak jak np. Muzeum AGH są własnością i w dyspozycji tychże Uczelni jako instytucji. Wychodząc z założenia, że takie obiekty jak Wawel czy Muzeum Czartoryskich, Szołajskich, Dom Matejki itd. są dobrem otwartym dla publiczności na zasadach ogólnodostępnych wystaw, zwiedzanie indywidualne  lub w bardzo małej grupie, organizacyjnie musi być możliwe bez przewodnika specjalnie uprawnionego przez to Muzeum. Muzeum daje tamę dla partaczy i przedstawia swoja ofertę wypełniając swoją rolę misyjną i usługową. Po Muzeum prowadza pracownik tej instygacji albo właśnie przez nią certyfikowany przewodnik.  Nie wolno sprowadzać Muzeum do poziomu wystawy na targach handlowych. Wszak w muzeum nie można niczego kupić oprócz wiedzy i doznań. I to, a nie przedmioty  jest sprzedawane za biletami i co klient sam kupuje płacąc za bilet. Sklep jest tu odpowiedzialny za jakość towaru i oferty. Tak jak sklep obuwniczy jest we własnym interesie gwarantem jakości sprzedawanego obuwia.
Sprawa czysta, choć przepraszam za porównania ? jak widać niezbędne.


4/ Tu wchodzi sprawa polityki cenowej, udziału Miasta w grze rynkowej po odpowiedzi na pytanie na ile to będzie faktycznie zainteresowane promocją miasta na drodze solidnego i kompetentnego przewodnictwa. Wcale nie chodzi o to by Miasto przejęło kontrolę nad wykonywaniem zawodu, tylko by aktywnie zaczęło uczestniczyć w tym rynku swoją ofertą. Dobry jakościowo przewodnik zawsze przegra z partaczem udającym darmowego usługodawcę o ile nie będzie miał stworzonych odpowiednich warunków rynkowych równoważących wyższą cenę kompetencji i niską ? niekompetencji. Tak, jak w średniowieczu Miasto we własnym interesie (i na tym się rozwijało) pilnowało systemu cechów rzemieślniczych to i dziś w zakresie swoich strategicznych interesów musi być aktywne. Interesem miasta jest dbałość o warunki, w których działa i rozwija się na przykład nauka jako dziedzina gospodarki ? co nie znaczy, że ma się wtrącać w jej treści. Pomoc miasta w pozyskaniu i uzbrojeniu terenów Kampusu UJ to modelowy przykład w tym zakresie. Miasto mogłoby powiedzieć ? to sprawa Uniwersytetu ? jest rynek jest wiele uczelni, jest oferta.  Podobnie, kwalifikowani przewodnicy nie mogą być pozbawieni wsparcia miasta, które czyniłoby ich usługi konkurencyjnymi w stosunku do bylejakości partaczy. Zachowując wolny rynek ?wszyscy jego uczestnicy są równi wobec prawa, ale egzekwowanie rzetelności wyklucza wykonywanie zawodu np. bez konsekwencji fiskalnych. Zbiórka do kapelusza jest zbiórką publiczną w grupie niezrzeszonej.


5/ Tak jak Miasto, tak i np. Kuria, mogłyby wydawać swoje cząstkowe certyfikaty gwarantujące, że ten Przewodnik ma wiedzę przez nas pożądaną do przekazania. Kościoły są terenem wspólnot parafialnych i ludzi wierzących. Pozbawienie Kościoła prawa nadzoru nad treściami przekazywanymi w ich obrębie, w konsekwencji prowadzi do tego, że będzie mógł do kościoła wejść przewodnik objaśniający czy komentujący sprawy kościoła i wiary wbrew jego woli i wykładni. Chyba, że chodzi o zwalczanie Kościoła i na tym polu. Kuria może więc tez niezależnie certyfikować kwalifikacje przewodnickie pod swoim kątem i wydawać stosowne rekomendacje podobnej wagi jak te miejskie a wraz z tym może np. stosować zróżnicowanie opłat za zwiedzania ? jeśli takowe są pobierane lub udostępniać inne obiekty czyniąc atrakcyjniejszym zwiedzanie z certyfikowanym, afiliowanym, przewodnikiem. Nikomu też - i słusznie - nie przyjdzie dziś do głowy by  na przykład w synagodze opowiadać bzdury na temat judaizm czy o gminie żydowskiej. To samo SARP ? ma tu ważne pole do działania i powinien w końcu chyba zauważyć, że pojawiają się w Krakowie małe, ale wysoce specjalistyczne grupy ich kolegów chcące zobaczyć renesans północy czy krakowską secesję ? o znakomitej jakości na poziome europejskim. Dla wielu, też polskie malarstwo XIX i XX w jest odkryciem. Kraków jest żywą księgą historii architektury ? nie tylko renesansu czy baroku ale i późniejszych stylów Poświadczenie dla przewodnika ? ?ten człowiek wie co mówi w zakresie architektury ? jest dla grupy gwarancją kompetencji i nietracenia czasu. Ta oferta nie wyklucza wcale oprowadzania podobnych grup przez osoby certyfikowane od postacią tytułu naukowego czy zawodowego.  Klient wybiera dostaje ofertę ? a te są nieosiągalne dla partaczy.


Propozycja tu pokazana  nie stanowi o zamiarach monopolizacji rynku usług przewodnickich. Niech i oferta bylejakości też istnieje na rynku. Lecz w interesie Miasta i nas wszystkich jako mieszkańców jest utrzymanie klasy, splendoru i znaczenia miejsca. Należy więc wejść z aktywną pomocą i promocją tym, którzy świadczą usługi na właściwym poziomie. 
Wykonawczo - Miasto (lub firma mająca oparcie w UMK) miałoby swoje biuro kontaktowe na certyfikowanych przewodników z cała paletą specjalności i stopni przygotowania ogólnego? i to byłaby oferta nie przymusową  a ofertą rynkową miasta, na której można dużo budować.
Czy dziś Wydział Promocji albo Strategii tym się zajmował, zajmuje ? lub wie, że można i trzeba to robić? Po owocach widać, ze nie Obowiązuje najwyraźniej koncepcja ? nas to nie obchodzi. A na tym konkretnym polu nie obchodzić - nie może. 
Nie bez znaczenia byłoby kształtowanie odpowiednią akcją marketingową rodzaju snobizmu na jakość, nobilitację, organizowanie grup tematycznych. To też jest  w Krakowie kierunek rozwojowy dla obsługi turysty. Nawet najciemniejszy człowiek dzisiejszych czasów jak zobaczy, że coś jest obciachem a korzystanie z niecertyfikowanego przewodnika stałoby się nim jak dziś staje się już piractwo ? to się zastanowi. Przypominam ? piractwo kwitnie przecież tylko dla dramatycznej różnicy cen, do poziomu blokującego dostęp do produktu legalnego. Wycieczka szkolna ? powinna mieć dofinansowanie z działu edukacyjnego Ministerstwa Szkolnictwa, pod warunkiem, że to będzie swoista lekcja, a nie deprawacja historyczna. Rozliczenie tylko fakturą od takiego przewodnika. Nikt mi  nie powie, że są to znaczące pieniądze, a byłby to znacząca inwestycja w młodzież. Pieniądze są i dziś tyle, że kierowane w zupełnie przeciwnym kierunku niż nadawanie formacji. Wygląda na to, że obecna polityka jest generalnie antypatriotyczna ? i w istocie w tym leży główny nurt problemu, o którym mówimy. W naszym temacie zakałą nie są w takim stopniu dzicy przewodnicy co sposób myślenia rządzących i ci przewodnicy ? pozostałości po szkoleniach, dla których mówiąc w skrócie polskość to nienormalność. Wszak to jest hasło przewodnie politycznie poprawnych chowu GW. Czy nauczyciele prowadzący wycieczki ? jak na zajęcia praktyczne z historii i wychowania obywatelskiego są wspomagani i gratyfikowani? My, lekcje łaciny miewaliśmy na ul Kanoniczej, a polskiego w Teatrze Rapsodycznym. Dziś dzieci pójdą do Klaty na przedstawienie w teatrze narodowym z misją chyba a - narodową? Jaką misją? Zobaczmy - popieraną przecież przez polityka ? Ministra. Nauczanie seksualne ? czemu nie, opowiadanie dzieciom o racjonalności zaprzeczania dekalogowi i przyjmowania wcale nie neutralnej światopoglądowo postawy ateistycznej ? jest hojnie i na wiele sposobów sponsorowane.  A na formację patriotyczna już ma nie być miejsca?
To tu mamy istotę politycznego problemu.
Problem przewodnictwa nie może być jak widać izolowany od podejścia do spraw wychowania patriotycznego i formacji młodzieży.
Dlatego to jest problem nie tylko interesu miasta, ale i postawy politycznej ludzi rządzących. Ktoś kto realnie promuje i wspiera pseudoartystyczne wybryki pławiące się w skandalu dla samego skandalu ? jako działania godne nazwy ?narodowe? nie jest też w stanie (lub nie ma ochoty) pojąć znaczenia jakości odczytania nie tylko historii a także  kultury materialnej oraz  duchowej i wagi działań na rzecz godności narodu.  
Wracając na grunt miejski - tylko miasto, we właściwym klimacie zainteresowania polityków  musiałoby tą sprawę świadome pilotować w sensie współ - organizacji obsługi takiego programu. 
Nie da się wiec ukryć, że sprawa ma wymiar polityczny tak lokalnie jak i w zakresie ogólnym. Jeszcze krócej ? kanciarzy ? bo tak trzeba nazwać tych pseudoprzewodników - powinny eliminować warunki ukształtowanego rynku, a nie tylko czysta konkurencja uczciwych z nieuczciwymi ? niekompetentnych z kompetentnymi ? bo to nie jest rynek równych podmiotów ? to zaprzeczenie zdrowej konkurencji.
Innymi słowy  niech każdy oprowadzający jak tylko ma klienta go sobie oprowadza lecz klient niech wie z kim ma do czynienia ? niech ma wybór.
Każda afiliacja ? byłaby dla przewodnika ?kartą dań? rodzajem jego jakościowej oferty na którą gość się decyduje. Afiliacje do poszczególnych Muzeów  to ma być wygoda dla turysty, który nie musiały najmować za każdym razem  innych ? uprawnionych na dane muzeum.
Za kwalifikacjami mają iść stosowne warunki rynkowe, zmienne w granicach prawnie dozwolonych. To kwalifikacje wyrównywały by wraz z tymi udogodnieniami  konkurencję cenową.
Dziś ? oprowadzający byle jak i niby za darmo ? działa formalnie w tych samych warunkach, co kwalifikowany przewodnik. To zdanie jest fałszywe. Unika podatku, i łatwo może fałszować oferowany towar, co jest i w tej sferze pozostanie poza zasięgiem jakiejkolwiek kontroli. To stanowi o faktycznej nierównoważności warunków rynkowych i promuje niekompetencję, co nie leży w interesie ani Państwa ani Miasta. 
Innymi słowy ? należy stworzyć faktycznie, a nie tylko nominalnie takie same warunki dla wszystkich, a dziś przewodnicy mając rację, nie używają do końca właściwych argumentów.
A klient? Ma wiedzieć za co płaci i musi mieć to powiedziane dużymi literami by nie mógł mówić  - nie wiedziałem.
Powinien mieć pełna wiedzę do tego by sobie powiedzieć - Oj wiedziałem tylko wybrałem nie to, co byłe warte nawet tych marnych pieniędzy i mojego czasu.
I tą informację ? też musi dostać i sobie utrwalić ? bo wtedy wróci.
W moim przekonaniu nie wolno przeganiać indywidualnych ludzi oprowadzających swoich bliskich czy znajomych ?  Oni nie mają na czole napisane, że są takimi ludźmi.
Jako żywo przypominałoby to mechanizmy z PRL u ? jego wielkiego przez lata nierozwiązywalnego problemu, jakim były jazdy samochodami prywatnymi z braniem pasażera na łebka. Kto to dziś pamięta? Sprawa wcale  nie została załatwiona dzięki działaniom korporacji taksówkowych ? wręcz odwrotnie. 

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

felekNie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika. Porządkując pole rozmowy może od tego należałby zacząć. Polemika przecież to reakcja na jakiś pogląd a tekst pani Langiewicz jest serią zdań, opinii,

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(391) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(803) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)


09 Maja 2025

Polemika wyborcza

(353) Aniela Langiewicz

Moi mili z reguły piszę wiersze i są publikowane od czasu do czasu. Ale tyle się dzieje w naszej polityce jeśli chodzi o wybory prezydenckie, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 24 sekundy.)


08 Maja 2025

Ośmiogwiazdkowa kawalerka. Bez kłamstwa ośmiogwiazdkowa koalicja nie istnieje

(549) Jerzy Szmit

„Operacja kawalerka” skierowana przeciwko Karolowi Nawrockiemu to przykład ośmiowiązkowego amoku, w jakim żyje ten odłam społeczeństwa. Wiedzą, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 26 sekund.)