Temat tak zwanej sprawy Profesor B. Chazara, dziś jest obracany na wiele sposobów. Przedstawiane są argumenty z każdej ze stron, z powoływaniem się na prawo, przepisy, powinności wobec NFZ. Tylko oszołomy – jakoby klerykałowie dążący (według lewaków) do chomeinizacji Polski mówią, jak zwykle, o ochronie życia, moralności.

Jak zwykle. Też dziwni. Czego chcą? – przecież życie jest chronione – ale jak jest ono niepożądane albo kalekie – to po co ma być? To przecież rozsądne – czyż nie? Chronimy to życie, które na to zasługuje. Przynajmniej na to wychodzi. Zwolennicy tej postawy, z całą mocą podkreślają, że chodzi o prawo, a nie o wiarę. Rzekomo to w ich ocenie nie jest spór o wiarę, a o prawo i wymogi NFZ

Czyżby?

Oprócz tego, co to za prawo, które koliduje z zasadami moralnymi? Były takie prawa – i co z tego wyszło? Warto to powiedzieć i przypomnieć.

Nie powtarzając znanych doskonale argumentów, spróbuję pokazać inny, w mojej ocenie ważny aspekt sprawy.

Istotą sporu o zachowanie się i konsekwencje dla Profesora Chazara jest jednak kwestia wiary. Gdyby jej nie było – problemu by też nie było. Proste. Nie ma co udawać, że jest inaczej. A tu są ludzie, którzy mają czelność, w dzisiejszych, postępowych czasach, głośno i konsekwentnie – do czynów włącznie mówić; wierzę. To rzekomo – średniowiecze, regres niedopuszczalny w cywilizowanym, nowoczesnym społeczeństwie.

W tym miejscu trzeba powiedzieć dwie rzeczy – które powinny być ważne dla zrozumienia i właściwego umiejscowienia problemu.

Po pierwsze warto chyba zwrócić uwagę, że wszelkie kwestie związane z wiarą są – jak się tylko da – i gdy jest to potrzebne, wykorzystywane instrumentalnie. Wielkie słowa – ale tak w istocie, tego rodzaju okazje są wręcz kreowane, dla inicjowania zmian w prawie, obyczajach i są używane jako komfortowo i z łatwością otwierający się parawan, za którym da się ukryć inne problemy – nie jednostkowe, a w istocie i bezpośrednio dotykające wszystkich. Taki prostacki w istocie mechanizm – pokrywania – teraz - arcyniewygodnej afery taśmowej, czy dość kłopotliwego dla rządzących stanu zarządzania i gospodarki odczuwanych przez każdego obywatela.

I po drugie – zasadnicze. Wyraźnie sobie powiemy, że najbardziej ogólnie i nie od dziś a od wieków istnieją dwie wiary. Najkrócej mówiąc. Jedna w to, że Bóg istnieje i druga, że Bóg to wymysł – czegoś takiego nie ma. Gdyby powiedzieć, iż prawdą są wzniosłe deklaracje o tolerancji – to jedni drugim nie powinni przeszkadzać i nawzajem się dyskryminować. Też ważne słowo bałwochwalczo traktowane – ale jak widać tylko w deklaracjach – przez siły postępu. I tu już zaczyna odsłaniać się znaczący fałsz nagonki. Ani to tolerancja – ani tym bardziej brak wartościowania. Dobrymi i wartościowymi – a priori – mają być jedni a wstecznikami, hamulcowymi postępu, cokolwiek by on nie znaczył – drudzy. Że zabijanie nienarodzonych to regres człowieczeństwa i stanu cywilizacji czyli brak postępu - woli się nie mówić. Takich starców, to onegdaj dla wygody po prostu zabijano. Z tym dziś jest tylko pewien kłopot z wyznaczeniem granicy starości, lecz Holendrzy już maja tą kwestię w miarę prawnie ustawioną. Ale nienarodzeni? Są jasno zdefiniowani. Gdy się urodzą – a - to już zabić tego samego życia – nie wolno. Gdzie tu logika?

Teoretycznie równość i tolerancja obowiązują jako świętości jej wysokości europejskości. Ale jak przychodzi do praktyki - to zmienia się postać rzeczy.

Poza więc wszystkimi emocjami – czyli unikając efektów, które chce lewactwo wywołać – zapiekłej wojny ideologicznej należy stwierdzić, iż

A/ Prof. B.Chazan i świat ludzi wierzących, że Bóg jest – czyli jednej wiary - jest dyskryminowany przez świat wiary w to, że Boga nie ma. Dyskryminacja polega tu nie tylko na słowach, ale i na czynach – bo w konsekwencji, mówimy o eliminowaniu ludzi wierzących z zawodu lekarza w szczególności – choć nie tylko – ginekologa. Tego nawet komuna nie wymyśliła. Mówimy o efekcie biznesowym dla swojaków. Po prostu eliminacja konkurencji – lekarzy mających dziś swoich pacjentów. Mogą – wedle tej koncepcji – praktycznie powiesić prawo wykonywania zawodu na kołku i pójść kopać rowy. Niejeden wybitny intelektualista i twórca tak kończył swe życie w czasie komuny i tyle, że najczęściej w zimnie. Niech nie narzekają – mogą po spłaceniu abstrakcyjnych kar za zachowania zgodne ze swym sumieniem czyli niezgodną z narzucaną wiarą (że Boga nie ma) otwierać prywatne kliniki – na które i tak nie będzie stać pacjentów, którzy maja podobną aberację – wierności przekonaniom. Tylko za co Oni płaca haracz NFZ-towi? Proszę o odpowiedź. To Oni nie są klientami NFZ-tu tylko płatnikami para podatku?

B/ sprawa jawnie już służy skierowaniu zainteresowania społecznego na sprawy emocji ideowych. Chodzi tu o odciągnięcie od innych, groźnych dla władzy problemów. Nie ma co tu omawiać listy tematów już gorących w dyskusji publicznej a opuszczonych w zainteresowaniu na rzecz sprawy Profesora. Jest to dla władzy bezcenne w perspektywie wymuszenia reelekcji. Rzeczywiste, bolesne i skandaliczne wpadki oraz przekręty po powiedzeniu – Polacy nic się nie stało i skoncentrowaniu się na dywagacjach wokół „haniebnego, nieludzkiego” czynu Profesora, już w mniejszym stopniu będą zajmowały ludzi. Może nawet zapomną o aferach, o stanie zadłużenia, o zwijaniu się demograficznym, o skoku na emerycka kasę i o wielu innych ciekawych kontraktach stulecia jak ten z Pendolino lub te z autostrad wykańczających polskie firmy.

Jak sądzę – tym dwóm zasadniczym celom jest podporządkowana sprawa, jednak w kombinacji nie wzięto pod uwagę jednej ważnej rzeczy.

Powszechności poparcia i zrozumienia postawy Profesora – Szawła polskiej ginekologii i tego, że ludzie – generalnie nie są, głupi jak sądzi i głośno wyraził onegdaj red T.Lis. Są wielokroć mądrzejsi i cenią autentyczność zachowań oraz prawdę połączenia deklaracji i czynów.

Oczywiście bardzo ważne w tej sprawie są też i ogólniejsze sprawy, które są widoczne choćby poprzez fakt nagłego jej nagłośnienia. Nie od dziś przecież spora część ginekologów nie wykonuje zabiegów aborcji, gdy nie jest to medycznie konieczne – rozstrzygając zawsze jakiś – właściwy dla każdego przypadku, indywidualny i dramatyczny – dylemat moralny. Są oczywiście i tacy, dla których aborcja to rodzaj zabiegu wyciśnięcia z ciała czegoś niechcianego – odrzucanego, kosmetyka mówiąc językiem pięknisiów celebrytów postępu. Ich postępu.

Pokazane ogólne zagadnienia nakazywałyby potraktowanie przypadku profesora i uruchomienie nawały poprawnościowych mediów i instytucji państwa, jako rodzaju celowej akcji po wcześniejszej prowokacji. Też owocującej przy okazji – reanimacją dyskusji o in vitro – jako że ta ciąża miała w niej początek. Na wszelki wypadek – wstydliwie – o tym się nie mówi, choć to poważne ostrzeżenie. Połączenie prowokacji i jak najbardziej nią niby usprawiedliwianą – reakcją, to soc - technika znana od zawsze – sprawdzona choćby podpaleniem Reichstagu czy bardziej swojsko – onegdaj w Bydgoszczy itd. Dziecko poczęte metodą in vitro i to w kolejnej traconej ciąży. Ma być to idealnie medycznie wsparcie dla ahumanitarnego myślenia o życiu. My decydujemy o powołaniu życia (w tym przypadku nie po raz pierwszy się nie udało i matka dokładnie wiedziała co robi) i my decydujemy, które swą jakością, w naszej ocenie, może być kontynuowane. A to – dla publiki jest przyprawione sosem NFZ-tu i jakoby – prawa. A tu proszę - Profesor nie bał się wejść w bardzo fundamentalny spór oparty na obu problemach. Nie tylko aborcji jako akcie ludzkiej decyzji o zakończeniu jakiegoś życia czyli po prostu – zabójstwa, ale i śmie podważać czynem medyczną uczciwość wmawiania ludziom, że in vitro jest procedurą leczniczą niepłodności, czego skutki niestety były widoczne. Ta matka nie ma refleksji w tym kierunku, ma za to żądania odszkodowawcze. Nie w stosunku do wykonawców in vitro, która wcale medycznie nie jest, jak to automat urzędniczy nazywa, procedurą gwarantującą sukces – a którzy już parokrotnie Ją zapewniali o skuteczności metody. Metody nawet nie leczenia – co protezowania niepłodności, ze skutkami jak wyżej. Metody, za którą stoi sznur lobbystów z różnych kątków Innym ogólnym celem stworzenia i wykorzystania okazji do nagonki – nie jest więc wcale tylko sam Profesor. Przy okazji chodzi tu musi o pokazówkę tresującą innych lekarzy i zapędzanie katolików do getta. Mają nie mieć praw, na przykład wykonywania zawodu. Dziś tego – jutro pod innym hasłem – innego.

Tych wniosków nie wolno lekceważyć.

Onegdaj akcja wybijania ludziom z głów wiary, w tym katolickiej, była frontalna i prymitywna – dziś ma charakter małych kroków w oprawie głębokiej myśli i struktury prawa. Dziś też owo wybijanie nie jest dla lewaków i polityków celem ideowym, samym w sobie – ale nie o tym ten tekst. Lewactwo zawsze powie – ależ skąd – wierzcie w co chcecie – jesteśmy tolerancyjni. A, że tolerancyjni inaczej – to inna kwestia. Mówią - My tylko powołujemy się na prawo, na bezsens postaw irracjonalnych – naszym zdaniem - co też jest wyrazem naszej wielkiej tolerancji i chęci oświecenia ciemnogrodu.

Ma być ci człeku wstyd, że wierzysz.

Niech za wzór skuteczności tej metody małych kroków i drobnych ustępstw, posłuży zupełnie inny przykład i proszę go potraktować tylko jako ilustrację stosowanego mechanizmu. Onegdaj – wiele lat temu – Uczelnie wyrażały zgodę na wchodzenie na ich teren policji bez powiadamiana Rektora, a to dla szczytnego celu zwalczania dealerów narkotykowych. Cel ważny – ale czy naprawdę by go realizować trzeba było rezygnować z wielowiekowej, prawnie, statutami i tradycją usankcjonowanej eksterytorialności uczelni? To i dziś Policja wchodzi nie pytając i mamy kolejne pasztety.

Rugowanie katolików trwa nie od wczoraj, dziś wchodzi w nową fazę – konsolidacji i współdziałania sił ideologii lewackiej, instytucji Państwa, dokonywania zmian w prawie – przy jednak bierności społeczności atakowanych i eliminowanych. Dziś Pan profesor ma swoją pozycję i lata. Jemu ta awantura specjalnie nie zagrozi – co najwyżej znów lewacy na niej zarobią, bo grzywny czy inne kary finansowe wpłyną do ich kieszeni – a ludzie nie zostawią Profesora w osamotnieniu.

Lecz, co po tej awanturze pomyśli młody lekarz myślący o ginekologii, aplikujący do tej specjalizacji lub ten, który właśnie zaczął ją praktykować, a jest człowiekiem wierzącym? Zajmę się czymś innym. Anestezjolog wierzący – też może być śliską sprawą – a psychiatra? Co mi będzie wolno uprawiać? To będzie realnym problemem młodego medyka

Nie myślmy dziś tylko o profesorze B. Chazanie. Pomyślmy i nich i też o nas samych. Nie chciałbym by w przyszłości się okazało, że po tym jednym kroku i potem następnych, wiara wykluczała z wielu ról społecznych. Dziś już zaczyna to dotyczyć na przykład zajmowania stanowisk urzędniczych. Człowiek wiary, że Boga nie ma – czyli wiary dziś już państwowej, nazywanej nie wiedzieć czemu neutralnością światopoglądową – stanowiska państwowe piastuje bez przeszkód. Wystarczy się przyznać do wiary w Boga – i można to stanowisko opuścić lub doń nie zostać dopuszczonym. Mówimy o realiach.

To się nazywa dyskryminacja, której wszak unikanie jak ognia jest świętością (jeśli tak można powiedzieć w przypadku osób zaprzeczających świętości) – i jest jednym ze słów kluczy, fundamentów postępu i tak zwanej nowoczesności.

Proponuję też i takie myślenie o nagonce na Profesora B.Chazana

On nie jest pierwszym, który odmówił wykonania aborcji.

Jest pierwszym publicznie za to chłostanym i karanym.

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

felekNie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika. Porządkując pole rozmowy może od tego należałby zacząć. Polemika przecież to reakcja na jakiś pogląd a tekst pani Langiewicz jest serią zdań, opinii,

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


11 Maja 2025

Co wynika z tekstu Polemika p. Anieli

(391) dr Feliks Stalony - Dobrzański

Nie da się pozostawić bez reakcji tekstu p. Anieli Langiewicz sprzed paru dni, który zresztą nie wiedzieć dlaczego zawiera w tytule słowo polemika....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut.)


10 Maja 2025

"Człowiek, który się nie boi. Jest wojownikiem". Takiego Karola Nawrockiego nie znaliście! "Czuję się przez całe życie odpowiedzialny za Polskę"

(804) Redakcja wPolityce.pl

„Patriotyzm to jest właściwie tylko i wyłącznie i aż miłość do ojczyzny” - mówi Karol Nawrocki, kandydat obywatelski na prezydenta RP z poparciem...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 7 minut i 50 sekund.)


09 Maja 2025

Polemika wyborcza

(353) Aniela Langiewicz

Moi mili z reguły piszę wiersze i są publikowane od czasu do czasu. Ale tyle się dzieje w naszej polityce jeśli chodzi o wybory prezydenckie, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 24 sekundy.)


08 Maja 2025

Ośmiogwiazdkowa kawalerka. Bez kłamstwa ośmiogwiazdkowa koalicja nie istnieje

(549) Jerzy Szmit

„Operacja kawalerka” skierowana przeciwko Karolowi Nawrockiemu to przykład ośmiowiązkowego amoku, w jakim żyje ten odłam społeczeństwa. Wiedzą, że...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 26 sekund.)