- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 1 minuta i 53 sekundy.
Jeden z nielicznych szanowanych przeze mnie działaczy PiS w Krakowie przysłał mi poniższe zaproszenie:
Szanowni Państwo,
z radością informuję o krakowskim spotkaniu z p. min. Antonim Macierewiczem, które odbędzie się we czwartek (24 listopada) od godz. 18:00 w Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II, ul. Bernardyńska 3. Serdecznie - w imieniu Organizatorów - zapraszam . Na takie zaproszenie wziąłem aparat fotograficzny i pojechałem, licząc, że zrobię kilka zdjęć i posłucham ciekawej dyskusji, a może nawet uda mi się zadać ministrowi jakieś pytanie.
Niestety udało mi się zrobić tylko jedno widoczne obok zdjęcie sympatycznego studenckiego strażnika pilnującego wejścia. Po prostu musiałem pokazać, że aparat to aparat a nie miejsce na broń, którą ewentualnie mógłbym nadwerężyć cenne życie naszego ministra. Zdjęcie zostało zrobione, zrobiłem nawet kilka kroków w głąb sali, ale niestety zostałem zawrócony z drogi. Okazało się, - jak mi tłumaczyła Ważna Organizatorka Spotkania (WOS) – spotkanie jest zamknięte dla prasy i z aparatem nie mogę na salę wejść. Na moje pytanie kto wydał takie głupie zarządzenie nie otrzymałem od WOS odpowiedzi, natomiast zdecydowanie polecono mi opuścić miejsce spotkania. Cóż było robić? – Wyszedłem. Schodząc po chodach postanowiłem sobie: Nigdy więcej Macierewicza nie słucham ani w radio ani w innych mediach. Dla mnie go już nie ma. Widziałem też w holu młodego kolegę po fachu z Gazety Wyborczej, któremu poprawiłem humor mówiąc, że jak jego nie puścili to można to jeszcze jakoś wytłumaczyć, z racji opozycji GW do ministrów rządu PiS, ale mnie, zwolennika?.
Ale, że takie rzeczy się zdarzają to dam przykład ze swojej dawniejszej pracy w OTV Kraków. Robiłem kilkuminutowe felietony filmowe do Kroniki i jesienią 1981 miałem umówionego na wywiad b. prezydenta miasta z przełomu lat 1940/50 Marcina Waligórę. Ideowy komunista, emeryt, pełniący wówczas społeczną funkcję Prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Lenina w Krakowie. Niestety do nagrania nie doszło a później gen. Jaruzelski wprowadził stan wojenny i była kilkunastotygodniowa przerwa w nadawaniu programu. W końcu program ruszył i ówczesny Kierownik Kroniki Kazimierz Kudroń kazał mi zrobić w końcu ten wywiad z Marcinem Waligórą. Pojechałem więc do niego do domu aby się umówić na zdjęcia, ale Waligóra zdecydowanie odmówił wywiadu. Był wściekły i ja stałem się mimowolnym obiektem ataku. Wysłuchałem P. Marcina i po uspokojeniu zapytałem co się mu stało, że tak gwałtownie zmienił front przeklinając Generała. Jego odpowiedź mnie wyjątkowo rozbawiła, ale nie mogłem tego pokazać. Okazało się, że Jaruzelski delegalizując Solidarność i inne Stowarzyszenia, zdelegalizował też jedyne działające w Polsce …Stowarzyszenie Przyjaciół Muzeum Lenina w Krakowie.