- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut.
Całą tę sprawę uważam za w sumie - dobre wydarzenie. Nie dlatego, że był to rodzaj już nudnej telenoweli i nie dlatego, że tak się ona skończyła jak się skończyła dla dobrego i ważnego dla Polski (wbrew – jak tu to nazwać – opozycji) europosła. To akurat niezbyt dobrze. Niemniej - wszak od początku było wiadomo, że nie o Czarneckiego i nie o obronę (bo niby przed czym?) kogokolwiek tu chodzi, a o siłowe ćwiczenie Polski, o tresurę ewentualnie niepokornych, o wprowadzanie ćwiczeń ze strukturalnej dyscypliny wśród europosłów.
To co powinno nas martwić w tym ostatnim kontekście to sytuacja powyborcza w Niemczech. Jest jednak oczywiste, że w tym atak na Polskę jest najważniejszym środkiem i celem i jest skoordynowany z innymi działaniami. Nie ma co udawać, że jest inaczej. I choć to wbrew wszelkim regułom – że aż Parlament Europejski postanowił się zająć fechtunkiem słownym – przypomnijmy – toczonym na gruncie nie Europejskim a krajowym i na słowa – na dodatek tylko raczej zastosowaną analogią. Równocześnie – gdy inny ważny europoseł mówił w Parlamencie o 60 tys. faszystów w Marszu Niepodległości, czym kłamliwie obsmarował co najmniej 59 900 Polaków – to przeszło bez reakcji. A szkoda. Taka widać była i jest potrzeba polityczna wobec wasala, któremu się zachciewa wstanie z kolan.
Efekt sprawy jednak może być w sumie korzystny. Zauważmy. Sprawa ukazała tak, że lepiej tego zrobić nie można było, w sposób nie pozostawiający wątpliwości wiele prawd, całą serię do tej pory ukrywanych kłamstw. Ma też do tego wymiar bardzo ważnego sygnału alarmowego, który mówi – wykluczone; nic się samo nie ułoży, trzeba walczyć o przetrwanie. Aż tak – i tu nie mam złudzeń.
Ujawnione zostały takie oto prawdy, kłamstwa i postawy hipokrytów.
1/ głosi się jakoby Unia Europejska była strukturą demokratyczną powołaną dla współpracy korzystnej dla jej członków. Demokracja – w której - ten, nad którym odbywa się sąd – jest pozbawiony głosu i prawa do obrony, w której są zmieniane reguły głosowań – i to z głosowania na głosowanie – tak, by wynik był taki jak ma być, a operacja jest okazją do złamania przyjętych parytetów reprezentacji w strukturze zaś głosowanie odbywa się tak, by tajnością głosowania ukryć przed wyborcami. postawy ich posłów – czy to demokracja? Specyficzne rozumienie słowa demokracja. Co to za demokracja? Takie demokracje to miały takie przymiotniki jak np. socjalistyczna, czy teraz putinowska. Te też się mienią być demokracjami. Został też ujawniony następny element eurodemokracji. W miejsce R. Czarneckiego – zdziwił bym gdyby tak się nie stało – pojawi się zapewne inny europoseł ale już o właściwych, postępowych (wedle eurolandu) poglądach i być może nawet będzie to Polak – choć i tu mam wątpliwości i do przymiotnika polskości osób, które głosują za sankcjami dla Ojczyzny.
2/ Został ujawniony wręcz totalitarny charakter tendencji zmian struktury UE. Ta, dziś jak widać - bez względu na metody, jest zdeterminowana do wymuszenia ślepego posłuszeństwa jednych, w ich interesie drugich i do jedynie słusznego światopoglądu. Dziś już bez ogródek zapowiada to nowa Koalicja w Niemczech. Kiedyś już, też wielu osobom i politykom opłacało się nie podejmowanie sprzeciwu. Było nawet masowe entuzjastyczne poparcie (które dziś jakby nie istniało) zamiarów panowania nas światem. Jeden kraj powiedział coś o najwyższej wadze Honoru i suwerenności. I z tego – tylko nie wiadomo czy z braku sprzeciwu czy dla braku zgody – zrobiła się straszliwa wojna. Dziś winni mają być ci, którzy nie uklękli – jakby owo klęczenie coś miało zmienić. Duma i umiłowanie wolności dały po perturbacjach – dały – wolność.
3/ Zostało ujawnione, że dla niektórych europosłów z Polski – perspektywa ponownego wyboru w Polsce jest już bez istotnego znaczenia. Najwyraźniej wiedzą, iż ich dotychczasowe umocowanie polityczne niknie. Śladem dawnego Premiera – mają inne plany i ważniejsza jest europoprawność niż – cokolwiek, co by mogło wynikać z takiego słowa jak Ojczyzna, które w krainie Wielkiej Europy jest (cytuję) nienormalnością i kamieni kupą.
Dlatego po skończeniu tej kadencji PE warto będzie patrzeć na dalsze losy tych Europosłów – o ile nie zostaną ponownie wybrani, na co mają, miejmy nadzieję duże szanse. Piszę tak, bo jednak wolałbym by moje interesy były reprezentowane w UE a nie podporządkowywane bezwarunkowo tym, którzy pochodząc z innych krajów o interesy swoich wyborców dbają. Dawny Kanclerz Niemiec – szlak już wyznaczył.
4/ Sytuacja z panem Posłem wykazała też już bez ogródek, iż spór mając pozory personalnego – w istocie i tak na płaszczyźnie krajowej jak i europejskiej dotyczy sporu pomiędzy dwoma postawami. W płaszczyźnie krajowej jest to spór pomiędzy tymi którzy cenią suwerena i tymi którzy traktują go przedmiotowo. Spór ten ciągnie się już od prawie 250 lat i druga z postaw dała nam niewolę a pierwsza – na krótko bo na 20+2 lat - rozwój i to taki, że daje on nadzieje. Nadzieja dla jednych jest tym co ma umrzeć na starcie – obcy wiedzą lepiej i tam też jest postępowo, a nie tu. To naprawdę co do istoty rzeczy naprawdę się nie zmienia od lat. Tyle dobrze, że każdy kto ma oczy widzi, a jak ma uszy to słyszy. Ślepi i głusi są chyba nieuleczalni. Na płaszczyźnie międzynarodowej to spór pomiędzy wartościami chrześcijańskimi a lewactwem światopoglądowym. Wszak za to Pan Poseł znalazł się na celowniku. A powód? – sztuczny bo sztuczny - i nie na temat – ale się napatoczył.
5/ Sam fakt, że PE z taką determinacją do łamania zasad i przyjętych traktatów zajął się, i to kolejną – sprawą, która ani traktatowo ani - w tym konkretnym, jednostkowym przypadku, formalnie nie podlega kompetencjom i polu formalnego jego zainteresowania dużo mówi. Te wszystkie przypadki – po wyzywanie Polski od kraju faszystów (też wygodna pałka do bicia) – są pretekstami, Wszak gdyby nimi nie były, to racjonalnie i prawnie - PE by się nimi nie zajmował a język uogólnienia prowokacji ewidentnego marginesu na cały naród i kraj byłby piętnowany i jak tak – to karany. PE – zajmuje się toczoną w kraju kontrowersją pomiędzy dwoma krajowymi europosłami – gdzie tu rozsądek i prawo? Tym samym mamy wykazane też, co europosłowie rozumieją, jaką mają zdolność oceny sytuacji, jak traktują suwerenność i fechtunek polityczny
6/ Na koniec – każdy widzi, jaka jest drastyczna różnica wrażliwości na poziom obrażania się gdy sprawa dotyczy Pani Europosłanki i wtedy gdy to Ona sama nazywa ludzi (tyle, że PiS-u) śmieciami. Pierwsze – choć nie ad personam a w porównaniu to obelga, drugie już ma być niewinnym epitetem. Pierwsze to było porównanie, analogią - słowo analogia w języku polskim jest znane. Naród jako całość już kiedyś był kandydatem na kupkę śmieci = i już było widać i jest ok.
Co było do wykazania a sprawie Pana Czarneckiego to zawdzięczamy