- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 30 sekund.
Przyjmując, że ludzie tak zwanych wolnych zawodów a w szczególności naukowcy artyści i dziennikarze – mają swą rolę społeczną elity – wzorca, duszy Narodu jestem dzisiejszym stanem rzeczy w tym względzie o ile nie przerażony to na pewno głęboko zniesmaczony. Nie tyle dla poziomu i sposobu myślenia niektórych przedstawicieli tych grup, a dla dalekosiężnych skutków ich wyczynów. Zdajmy sobie sprawę z tego jak dziś wyglądamy patrząc na naszych poprzedników.
Gdyby nie postawy dawnych elit – a w tym ludzi, którzy tracili całe majątki, też życie swoje, swoich często bliskich i krewnych – nie byłoby kolejnych powstań, od Konfederacji Barskiej – tragicznej dla niejednej rodziny - nie byłoby upominania się o wolność i o byt państwowy. Nie byłoby też bezprzykładnego sukcesu gospodarczego II RP. Tworzyli go ludzie zupełnie różnych przekonań – wręcz kłócący się – ale wszyscy znali swe zadania elity. W tym ciągu – Powstanie Warszawskie i żołnierze nie na darmo wyklęci przez najemników sowieckich - dało nam wszystkim przekaz trwały na całą PRL – po dziś.
Kogo – dziś – byłoby na to stać na takie rzeczy, wobec filozofii – śmierć frajerom i nie ma dla kogo się poświęcać.
Tym samym święto Żołnierzy Wyklętych ma swą o wiele większą niż tylko czysto pamiątkarską wymowę. To wie każdy – komu znana jest choćby modlitwa ks. Piotra Skargi.
A podważanie tego nie jest widziane jako zagrożenie przyszłości.
Czy w razie potrzeby – powstało by dziś Państwo Podziemne, AK, pojawiła by się Inka, Zagończyk, W. Pilecki, J. Karski? Może. Czyny przyszły w konkretnych warunkach lecz wzrosły na glebie wcześniej utrwalonej tradycja, zasadami, wiedzą, nauką, koniecznością zachowania się jak trzeba. Czy dziś polscy matematycy łamaliby jakiś kod Enigmy, a nie rozglądali się za synekurami na uniwersytetach w Stanach? Mieliby zapewne jakieś swe racje – raz i nie dwa nas kopnięto, zlekceważono, a dzisiejszy antypolonizm uprawiany jak chichot Hitlera wbrew faktom nie spadł z nieba a wieloletniego przyzwolenia, blokady ekshumacji na Wołyniu czy w Jedwabnym też mają swój cel. Czy nie mówili by sobie - mamy być w to wkręcani? Wielcy i tak nas sprzedadzą jak w Jałcie z uśmiechem na twarzy.
W zrozumieniu tego stanu rzeczy, dosłownie wstrząsnęła mną dziś – na szczęście nie słuchałem całej, ale to wystarczy – wypowiedź dziennikarza luminata – cóż z tego, że w TVN (i tak ktoś tego pilnie słucha) – że święto Żołnierzy Wyklętych to – uwaga! święto PO-PiS.
Jawna bzdurność – byłaby do przetrzymania, poniżenie rzeczy najważniejszych – być może i nawet może być zadaniem i taktyką. Nieważne.
Lecz Święto Wyklętych nie jest do dyskusji. To jest i ma być święto nie partii – a nas wszystkich. Z powinności i uczucia oraz Ojczyzny. Jesteśmy to winni pamięci wszystkich – dosłownie – poprzednikom.
Ściślej – nie tyle wypowiedź tego człowieka, a bardziej nie pozwolił mi przejść obojętnie i wręcz właśnie przeraził, brak reakcji ze strony prowadzącego i współrozmówców. Ta reakcja, odpowiedź przecież takiemu komuś się należy i to od każdego rzetelnego człowieka bez względu na miłą mu opcję polityczną. Dla słuchaczy – w imię rzetelności dziennikarskiej choćby.
A tu – brak reakcji.
I ten stawiam jako główny problem. Brak odpowiedzi na tego rodzaju wyskoki stawia je dla odbiorcy jako coś uprawnionego w dyskursie, równoprawnego do rozważenia i do przyjęcia przez szarego obywatela.
Pokazałem tylko przykład jeden z wielu, który jednak każe rzetelnej elicie – a wierzę, że jest taka, odstąpienie od grzechu zaniechania uprawianego w imię świętego spokoju. Brak reakcji na wyczyny pod hasłami „artyzmu”, choć jednostronnej ale „wolność wypowiedzi”, rzekomej naukowości czy nawet „eko” choć sprzecznego z zasadą zrównoważonego rozwoju – co ma być ponoć zasadą postępowania w tym zakresie – jest – i to pokazuję – hańbą elity.
Tacy dziennikarze, celebryci uprawiający nawet z poparciem Sądów neoreligie (femizm, zieloność, tęczowość, święty spokój, polityczna poprawność) - zarażają społeczeństwo racjonalnością porzucenia myśli o własnej Ojczyźnie, samodzielnym osądzie, tradycji jako wartości, mieszając w naturalnym porządku rzeczy.
Specjalnie piszę ten tekst nie wskazując ani programu ani dziennikarza. To byłoby zbyteczne utrwalanie nazw i nazwisk niegodnych w przestrzeni – czymś niepotrzebnym współdziałaniem w celach jakie osoby te realizują.
Pokazuję ważny – moim zdaniem – inny problem. Brak oporu, reakcji, pokazania prawdy. A przykłady – każdy kto ma oczy i uszy, a używa rozumu – ma codziennie wykładane na łamy gazet, na ekran telewizora, w głośniki radiowe – takie badziewie.
Szary odbiorca jest pozostawiony sobie samym a kto nie ma własnego osądu na takie coś się łapie. Brak reakcji publicznej tych, którzy mogą ją podjąć – jest oblanym egzaminem z poważania społecznego całej elity jako mózgu i serca społeczeństwa.
A organizm zdekapitowany – umiera.
I to mnie przeraziło.
Tytuł pochodzi od redakcji