- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 6 minut i 24 sekundy.
Po raz chyba pierwszy w takiej skali nie zgadzam się z przepowiedniami redaktora Edwarda Brożka. Tym razem w sprawie wyborów samorządowych w Krakowie. Daruję mu nawet że zmienił zdanie co do ewentualnej kandydatury ze środowiska Kukiz 15. Pamiętam jak gorąco podnosił osobę Pani Ścigaj – a teraz mu przeszło. Być może ta gdzieś, kiedyś powiedziała ze nie będzie startować – to wypadałoby powiedzieć – onegdaj myślałem o Pani Ścigaj – ale wobec Jej oświadczenie – myślę że taka a taka osoba byłby dobrym kandydatem.
To jednak tylko uwaga a nie coś co powoduje mój sprzeciw wobec tekstu.
Teraz po kolei.
Opinia, że w drugiej turze wyborów prezydenckich w Krakowie możemy mieć albo kobiecy pojedynek: Lewandowska – Malec z Małgorzatą Wasserman albo Lewandowska – Malec z Łukaszem Gibałą, pachnie mi brakiem kontaktu z realiami. Zwłaszcza co do drugiej części zdania. Mecz PO – PiS, tak jak i w całej Polsce – jest co prawda na razie tylko sondażowym faktem, lecz mówimy przecież w oparciu o sondaże. Polityczna poprawność Krakówka, może powodować sondażowe niedoszacowanie poparcia dla PiS (ankietowani mogą się nie przyznawać do wstydliwej dla Nich środowiskowo skłonności do odejścia od jedynie słusznej i umiłowanej od lat opcji). Tak więc sądzę, iż obecny Prezydent nie wygra w pierwsze turze, ale do drugiej tury raczej przejdzie. Mówienie, że może przegrać przez swój wiek nie tylko uważam za faul lecz także za nierozsądną opinię. Wiek - uważam – dla tego stanowiska w istocie ma marginalne znaczenie. Powinny liczyć się koncepcja, myśl i koncentracja na problemie – a to akurat moim zdaniem jest kłopotem człowieka na trzech i to absorbujących właśnie koncepcyjnie etatach. Mówimy co prawda o nienormowanym czasie pracy, ale jednak gdy każde z tych zajęć wymaga właśnie specjalnej koncentracji, ciągłej nauki i przetwarzania danych. I tu widzę problem. W przegranej mogą się liczyć raczej różne „dokonania” tak ekipy jak i osobiste obecnego Prezydenta. Ich lista jest spora. Od przewagi interesów deweloperki nad interesem mieszkańca, po sprawy parkingowe i szczególnie wkurzająca ludzi wiara tej ekipy w sprawczą moc zarządzeń często branych z parasola. Do takich przykładowych dokonań zaliczyłbym opalikowanie miasta, zmiany organizacji ruchu, pełna symultanka remontów, gospodarka przestrzenią – ogólnie ujmując. Wiem – na każde jest wytłumaczenie, ale żadne z tych nie brzmi wiarygodnie. Politycznie to już wystarcza. Jak dla mnie – jeszcze niezwykle ważącą w negatywnej opinii o ostatnich kadencjach prezydentury należą na pewno; podejście do spraw wypełniających misję miasta, jej chyba nawet lekceważenie w perspektywie interesu miasta, realia tzw. konsultacji społecznych – i brak widocznej dynamiki w jakiejś sprecyzowanej strategii rozwojowej, a raczej i to automatyczne już, administrowanie. Długo by wymieniać rzeczy bardziej lub mniej powszechnie uświadamiane i odczuwane. W sumie – pomimo prawie gwarantowanego poparcia środowisk biznesowych – byłbym skłonny przyznać przegraną Pana Profesora w I-wszej turze, ale nie taką by nie wszedł do drugiej. W końcu doktrynalny światek „europejczyków” Krakówka dziś skupionych w PO jest spory. I tu niespodzianka – może i osłabiająca obecnie panującego – rezerwa jeśli nie wycofanie PO z poparcia Jego kandydatury. Albo PO wysoko szacuje swe szanse i brak zgodny poważne części jej elektoratu na ryzyko kojarzenia z tym co dotychczasowa ekipa robiła. To ma być sygnał – my jesteśmy inni. A elektorat PO nie jest tu bagatelny. To są urzędnicy wyższych szczebli samorządu, aktualne autorytety uczelniane, kasta prawnicza, nie mówiąc o ludziach mediów. Mówimy tu nie tylko o rezultacie wieloletniej tresury w pogardzie dla kaczystów (to ich sztandarowe przecież określenie), o przekonaniach utrwalonych codzienną lekturą GW, ale też po prostu o interesach, poczuciu zagrożenia na stołkach, o grupowych powiązaniach.
Pan Łukasz Gibała już z dużym wyprzedzeniem – trwającym przecież prawie cała kadencję – ogłasza wszem i wobec, negatywny obraz obecnej prezydentury – lecz na moje odczucie – sama krytyka – to mało, może wręcz dawać efekt odwrotny od zamierzonego. Tak jak propaganda czysto negatywna opozycji totalnej – w sposób naturalny się wyczerpuje i raczej zniechęca Krytykuję coś – mówię, że jest źle – to równocześnie daję informację w którą stronę należy wędrować. Nie mówię – jak – ale gdzie, sugeruję inny cel, inną metodę. W całej dotychczasowej akcji Pana Ł Gibały prowadzonej na konkretach i wymagającej zaangażowania czasu i energii brakuje tych elementów.
Tym samym hasło o trzeciej drodze nie ma najmniejszych realnych podstaw programowych
Chyba Pan Ł. Gibała nie wyciągnął żadnej nauki z tego, że metody postępowania totalistów, ewidentny spadek zainteresowania ich wyczynami już chyba na dobre odstręczyły ludzi od metod czystej negacji. Nawet zainteresowanie protestem w Sejmie – też ewidentnie instrumentalne potraktowanie ludzi ciężko doświadczonych - spada i raczej powoduje klincz niż cokolwiek rozwiązuje, zwłaszcza, że bezprecedensowa skala już wypełnionych postulatów, czyni ów protest mało racjonalnym. Teza o instrumentalnym użyciu tragedii ludzi do celów ściśle politycznych staje się uzasadniona, a obecne próby jego umiędzynarodawiania stają się tylko odbitką umizgów KOD – owców i Obywateli RP do Salonu UE. Szkodzić – szkodzi – lecz Polsce – nam, Polakom ale czy pomaga skarżypytom? To problem można powiedzieć szkolny. W szkole też skarżypyta jest przez nauczycieli wykorzystywany ale czy cieszy się ich szacunkiem? Nie sądzę więc by wylewanie łez na forum europejskim pomagało inicjatorom hucp politycznych.
Następne wymienione w artykule Pana E. Brożka osoby mające brać udział w grze wyborczej – przepraszam – może znane są lokalnie nawet szerokiemu gronu osób – lecz to nie kilkaset tysięcy. To nie jest siła wyborcza dla wyboru Prezydenta prawie milionowego miasta. Owszem, będą na te osoby oddawane głosy ale raczej – jeśli spoza grona bezpośrednich sympatyków to tylko spod hasła byle odsunąć PiS od wszelkiej władzy i zdemolować jego próby naprawy państwa istniejącego teoretycznie. Każdego człowieka myślącego o dobru i bezpieczeństwie Państwa zapowiedź likwidacji CBA – czy IPN powinna być czytelnym sygnałem co do tego czego ci ludzie się naprawdę panicznie boją. Rozważyć więc się musi czy chcemy by znów się nie bali. Dla mnie odpowiedź jest prosta – tylko nie to. Dziękuję za strategię rozwoju opartą o wyprzedaż bo każde srebra rodowe kiedyś się kończą. Również i ostatnia wypowiedź pana Kosiniaka –Kamysza o zamiarach likwidacji Wojsk Obrony Terytorialnej powinna już na dobre i bez cienia wątpliwości mówić i o chorobie irracjonalnej nienawiści do tego co robi PiS a nade wszystko dobitnie informuje o jakiej klasie myślenia o obronności Państwa mówimy. Dziś każde współczesne państwo ma tego rodzaju formacje właściwie obywatelskie – a Polska wedle tego pana ma być od tej strony rozbrojona. Można nienawidzić PiS – u, można mieć alergię na słowa Kaczyński czy Macierewicz – lecz choć to można widzieć tylko jako chorobę – to jednak jawna deklaracja chęci odsłonięcie Państwa, likwidacja części jego możliwości obronnych i to jeszcze licząc na poklask polityczny to już ciężka polityczna zaraza. Ileż trzeba mieć zaczadzenia i pogardy dla rozsądku oraz instynktu samozachowawczego Polaków by takie rzeczy robić i mówić ?
Resztki wyborców PSL – co to żywią i bronią - z samego swego zdroworozsądkowego charakteru – powinno powiedzieć tej formacji politycznej – jakieś Stronnictwo jakie Ludowe?
Sumując sprawę artykułu. Choć Pan E. Brożek nie widzi Pani M. Wassermann w drugiej turze – to sądzę, iż ta może się odbywać między właśnie Panią M, Wassermann skupiającą nie tylko swój twardy elektorat ale i wszystkich nie zapiekłych w nienawiści zwolenników zmiany sposobu prowadzenia polityki miasta a Panem Profesorem J. Majchrowskim. Tylko w przypadku wycofania poparcia jego kandydatury przez PO – może się zdarzyć, że w drugiej turze odbędzie się starcie Pani M.Wassermann z inną osobą a wtedy ta pierwsza ma znaczące szanse na wybór. Przyznaję, władze PO najwyraźniej chcąc wycofać swe poparcie dla osoby obecnego prezydenta – myślą o wyraźnym odcięciu się od tego wszystkiego na co wskazuje Pan L. Gibała budując swą pozycję polityczną jeśli nie na teraz to na przyszłość jeśli chodzi o prezydenturę a już na pewno na dziś jeśli chodzi o skład Rady Miasta – gdzie leży spora część realnej władzy lokalnej. Liczą na lepszą współpracę z kimś rozsądnym niż z kimś już tak pewnym siebie – że uważa za możliwe dalsze administrowanie w dotychczasowym stylu
Innymi słowy- jak szanuję doświadczenie Redaktora Naczelnego jako komentatora i analityka też i lokalnej sceny politycznej, to jednak śmiem twierdzić że się myli.
Replika do repliki: Nigdy i nigdzie nie sugerowałem, że poseł Agnieszka Ścigaj będzie kandydować na stanowisko prezydenta Krakowa. Zawsze mówiłem, że to ona powinna znaleźć dobrego kandydata. Uważam, że takim dobrym kandydatem byłaby prof. Izabela Lewandowska - Malec. Ale z tego co widać Kukiz 15 "odpuścił" wybory samorządowe bo bajdurzenie o listach nandydatów we wrześniu o tym wyraźnie świadczy. A jak PiS ustali najwcześniejszy termin wyborów samorządowych na październik ? To przecież ci kandydaci ogłoszeni we wrześniu nawet ulotek sobie nie zdążą wydrukować.
Edward Brożek

Tym razem będzie nie tylko o technice prowadzącej inwestora do założonego i nie koniecznie ujawnianego celu. W tym przypadku – moim zdaniem ta droga jeszcze się nie skończyła. Będzie też o myślach nad osadzeniem konkretnej sprawy w szerszej a całkiem możliwej perspektywie.