- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 50 sekund.
...i po co były te wszystkie naiwne nadzieje...? Nie za wiele czasu minęło od sławetnego porozumienia brata Mateusza z bratem Benjaminem – a już sytuacja zaczyna wracać do normy. Tzn stosunki polsko żydowskie wracają na stare sprawdzone od lat, może dziesięcioleci – a może stuleci – tory. I w sposób dobitny i brutalny weryfikują wszystkie deklaracje strony polskiej o nowym otwarciu, o diametralnym polepszeniu relacji, o rozwiązaniu nieporozumień w dwustronnych relacjach.
Cały ten pakiet pobożnych życzeń, czy też z rozmysłem opowiadanych narodowi dla usprawiedliwienia haniebnej rejterady wierutnych banialuk – leci w kosmos wraz z nasilaniem się agresywnych głosów w środowiskach żydowskich.
Odezwał się w tej sprawie Instytut Yad (Jad) Vashem, odezwało się Muzeum Holocaustu, odzywają się politycy izraelscy. A ton jest zgodny: ustawa o IPN w dalszym ciągu jest nie do przyjęcia, gdyż – nakładając możliwość egzekwowania na drodze cywilnej odszkodowań za pomawianie Polski za opisane w ustawie pomówienia – a zatem nakładania na dopuszczających się owych czynów znaczących odszkodowań finansowych – czyni trudnym i ryzykownym kontynuowanie w dalszym ciągu przerwanej na chwilę oszczerczej aktywności polegającej na bez zasadnym i bezkarnym szkalowaniu Polski Polaków jako Narodu – poprzez przypisywanie im odpowiedzialności za czyny bądź nie popełnione, bądź popełnione przez jednostki. Oraz dalsze wmawianie Polakom, że mieli jakiś szczególny obowiązek ratowania osób pochodzenia żydowskiego – nawet za cenę ryzykowania życiem swoim i swoich najbliższych.
Otóż w tej ostatniej sprawie trzeba jasno dobitnie powiedzieć: nikt z Polaków nie miał takiego obowiązku, więc niczego nie można od niego wymagać. Polacy powinni przede wszystkim dbać o zachowanie własnej substancji narodowej, własnych współobywateli. Zaś ratowanie żydów nie było niczyim obowiązkiem – nawet, mając na uwadze haniebną rolę jaką żydzi odegrali choćby (skupmy się tylko na tym okresie) podczas agresji Sowieckiej Rosji na Polskę i ich powszechną kolaborację z najeźdźcą, zresztą i sowieckim i niemieckim – należałoby postawić pytanie czy ratowanie zwłaszcza z narażeniem życia nie było w istocie działalnością wymierzoną przeciwko własnemu narodowi.... czy przypadkiem nie jest to porównywalne z ratowaniem z rąk sowietów... gestapowców, czy konfidentów gestapo... Osobnym pytaniem jest na przykład takie: skąd żydowscy uciekinierzy z getta mieli środki na opłacanie swojego ukrywania się – czy przypadkiem nie było tak, że z getta uciekali głównie ci, którym Niemcy za zasługi umożliwili ucieczkę...? I potem ci dobrzy ludzie szukali Polaków by ci nadstawiali za nich karku, ratując ich.... a potem o ile udało im się unieść cało głowy z zawieruchy wojennej – szkalowali swoich wybawców, kreując obraz polskiego antysemityzmu, niesławnych „polskich obozów”, bezmiaru krzywd jakich doznali od Polaków...
O to właśnie chodzi Instytutowi Yad Vashem, o to chodzi Muzeum Holocaustu, o to chodzi politykom izraelskim wzniecającym kolejną burzę. O możliwość dalszego bezkarnego lżenia Polski i Polaków, dalszej możliwości BEZKARNEGO oskarżania oczerniania. Dalszego pielęgnowania w Polakach pedagogiki wstydu.
Oraz prowadzenia dalszego przygotowania artyleryjskiego dla dania głównego: do przywrócenia takiej atmosfery na świecie i takiego zmiękczenia (o ile to jeszcze możliwe w przypadku rzadkiego budyniu) rządu polskiego – by skutecznie przystąpić do przeprowadzania egzekucji aberracyjnych i całkowicie bezzasadnych roszczeń/uroszczeń stawianych wobec Polski. W grze są i 65mld $ i przede wszystkim zapewne – ustawa reprywatyzacyjna – z której można wycisnąć znacznie więcej.
Ta kolejna fala medialnej agresji ma jednak jeden wielki plus – trochę jak niesławne wystąpienie p. Azari. Otwiera oczy jeszcze nie otwarte. W zadziwieniu – ale i z satysfakcją - słuchałem wczoraj red Agnieszki Gozdyry, która zaczęła ZAUWAŻAĆ sedno i tło prowadzonego przez stronę żydowską procederu. Więc – popuśćmy wodze fantazji – jeżeli pani redaktor Gozdyra zaczyna widzieć – to może i nasz rząd skończy z nerwowym zaciskaniem powiek. I zobaczy rzeczywistość taką jaka ona jest.
I przestanie roić sny o przyjaźni polsko-izraelskiej – a zamiast tego powie: won!wypierdalać z naszego kraju!
Tekst ukazał się na Salon24 w dniu 7 lipca 2018r
Dziękuję za uwagę

