Nieprzypadkowo eurodeputowani z innych państw przyłączają się wyłącznie do sabatów dotyczących Polski, a nie państw ich pochodzenia. Po kolejnej fali wymiotów na Polskę w Parlamencie Europejskim w wykonaniu posłów formalnie reprezentujących nasz kraj, jeszcze bardziej aktualny staje się problem tego, kim ci ludzie są i kogo reprezentują. I nie chodzi tu o wykluczanie kogokolwiek czy dyskryminację, lecz o samoidentyfikację oraz poczucie przynależności i tożsamości. To ważne, za kogo ci ludzie się uważają, a jeszcze bardziej, co w praktyce wynika z tego, że zostali wybrani akurat w Polsce.

I dla niektórych nic z tego nie wynika, poza tym, że zajmowanie się Polską jest łatwiejsze niż czymkolwiek innym z powodu języka i jako takiej znajomości przedmiotu. Ale też nie powalającej, bo część eurodeputowanych z zagranicy opiera się na tych samych gazetach, telewizjach i portalach, a inna „wiedza” nie jest im potrzebna.
Są wybierani jako przedstawiciele Polski, bo w naszym kraju startują w wyborach, ale to chyba najmniej dla nich ważne. Istotniejsza jest przynależność partyjna (w sensie frakcji europejskich rodzin partyjnych). Lojalność wobec frakcji jest znacznie silniejsza od identyfikacji państwowej, o narodowej nie wspominając. To zawsze było ideałem w międzynarodówce komunistycznej i różnych jej późniejszych odmianach. Tam identyfikacja narodowa czy państwowa była po prostu zbrodnią (może z wyjątkiem identyfikacji z ZSRS). A najistotniejsze jest coś w rodzaju ponadpaństwowości. Kwestie narodowe to już rzecz absolutnie wstydliwa, a przyznanie się do narodowości jest czymś w rodzaju akceptacji nacjonalizmu, a wręcz faszyzmu (nie w sensie historycznym, lecz etykietowym). Przy czym najłatwiej to przychodzi eurodeputowanym lewicowym.
To, co wygadują Sylwia Spurek czy Robert Biedroń wprost wynika z ich désintéressement identyfikacją państwową czy narodową. Sylwia Spurek właściwie nigdy o tym nie mówi, zaś Robert Biedroń tylko podczas kampanii prezydenckiej (opowiadał nawet o wzruszeniach podczas grania hymnu narodowego), bo poza Polską wydaje się na te sprawy całkowicie obojętny. Inni lewicowi eurodeputowani z Polski, szczególnie „starzy” komuniści, najchętniej widzieliby Polskę jako część Federacji Europejskiej (jak kiedyś Układu Warszawskiego i RWPG), zaś forma państwa narodowego jest tylko przejściowa (rodzaj koniecznego zła) przed upragnioną federalizacją.
Osobną grupę stanowią eurodeputowani należący do Europejskiej Partii Ludowej, bowiem oni nie odcinają się od państwa polskiego w ogóle (częściej od identyfikacji narodowej), lecz od państwa, w którym nie rządzą. W praktyce na to samo wychodzi, ale motywacje są inne. Bez żadnej przesady mamy tu powtórkę z rozrywki, czyli z XVIII wieku (a przynajmniej od tzw. sejmu niemego w 1717 r.), gdy też konkretna forma państwa nie odpowiadała części ówczesnej klasy politycznej. I rozwiązania tego problemu domagali się oni od rosyjskich carów, szczególnie od Katarzyny II. Dotyczyło to nawet królów, ze Stanisławem Augustem Poniatowskim na czele (mimo zasług w dobie Sejmu Wielkiego).
Jedni są ponad polskim państwem, drudzy ponad jego konkretną wersją, ale w politycznej praktyce na jedno wychodzi. Tym bardziej że jedna i druga postawa jest tak samo korzystna dla nieprzyjaciół Polski i tak samo zła dla polskich interesów. W tym wypadku motywacje nie mają zatem większego znaczenia. Istotna jest obiektywna rola (funkcja) jednych i drugich, i wszystko jedno, czy chodzi o użytecznego idiotę (nawet nieświadomego) czy o cynika bądź wręcz sprzedawczyka. Każda z tych kategorii obiektywnie „chodzi” w obcych zaprzęgach. Czyli obiektywnie atakują to, czego powinni bronić, bowiem w europejskiej (światowej także) polityce nie ma gry o sumie zerowej.
Nieprzypadkowo eurodeputowani z innych państw przyłączają się wyłącznie do sabatów dotyczących Polski, a nie państw ich pochodzenia. Nawet jako lewacy, anarchiści czy kryptokomuniści mają jednak gdzieś w tyle głowy interes narodowy. A nawet jak nie mają, to wiedzą, jak nielojalność byłaby odebrana w krajach ich pochodzenia, a jest odbierana fatalnie. Eurodeputowanym z Polski ta wyjątkowość na tle reprezentacji innych państw coś powinna mówić, ale nie mówi. Podobnie jak nic nie mówiła zainteresowanym wyjątkowość ich postawy na tle europejskim w XVIII wieku. Nawet nie warto przypominać, czym to się skończyło. Mimo że motywacje były równie szlachetne i górnolotne jak obecnie. A nawet były bardziej szlachetne i estetyczne z powodu kunsztownej formy językowej oraz jednak lepszego wykształcenia i obycia (relatywnie w stosunku do czasów, gdy to się działo).
Pisałem już na tych łamach o artykule 82 konstytucji (mówiącym o obowiązku polskich obywateli dochowania wierności Rzeczypospolitej Polskiej) oraz łączącymi się z tym artykułem przestępstwami wobec RP zapisanymi w rozdziale XVII kodeksu karnego. To wszystko, co opisane powyżej tak się właśnie kwalifikuje, tylko nikt się tym nie przejmuje. Jest to więc w gruncie rzeczy martwe prawo (poza kwestiami dotyczącymi szpiegostwa). I nic nie zmienia nawet wyjątkowość zachowania polskich obywateli na tle tych z innych państw, jak bardzo ideologicznie nie byliby oni pokręceni. Ale jednak pewnych rzeczy nie robią. Ci z Polski robią, i to najczęściej z wielkim ukontentowaniem.
Motywacja ma o tyle znaczenie, że pokazuje samoidentyfikację. Mogliby startować z list w innym państwie, ale zapewne nie dostaliby się do europarlamentu (język, rozpoznawalność, obcość, nieznajomość kultury i obyczaju). Startując z Polski mają duże szanse i to wykorzystują, ale tylko w tym momencie ma to jakiekolwiek znaczenie. Później są już ponadpaństwowcami (bezpaństwowcami?), tak jak zresztą byli pochodzący z terenu przedrozbiorowej Polski rewolucjoniści w XIX i początkach XX wieku. Tylko wtedy nie było Unii Europejskiej ale za to było coś w rodzaju europejskich partii (międzynarodówek), więc znowu mamy powtórkę z rozrywki. Tak jak mamy powtórkę z rozrywki w wersji z cynikami czy tymi, którym nie podoba się konkretna wersja polskiego państwa. To już przerabialiśmy aż do jesieni 1918 r., tylko jednak w krytycznym momencie, tylko komuniści mieli wtedy gdzieś własne państwo.
Ewenementem jest to, że w Polsce startują w wyborach europejskich (w krajowych zresztą też, ale są mniej toksyczni) ludzie, którzy potem nie chcą mieć z Polską nic albo niewiele wspólnego, chyba że urządzając jej sabaty czarownic (czarowników). To po co startują akurat z Polski? Dlaczego zajmują miejsca, które w całej architekturze europejskich instytucji były tak pomyślane, żeby być jednak choćby z grubsza związane także z interesami konkretnego państwa. Mimo istnienia europejskich partii i wspólnych celów Unii Europejskiej. Dlaczego wszyscy to rozumieją poza polskimi eurodeputowanymi? I to mimo szczegółowej wiedzy (przynajmniej gdy chodzi o dostępność) na temat tego, co się działo w XVIII wieku.

 TEKST UKAZAŁ SIĘ NA PORTALU wPolityce,pl 15 WRZEŚNIA 2020

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
03 Listopada 2025

Hotel Miastoprojekt w okolicach krakowskich Błoń cz. 3

felekTym razem będzie nie tylko o technice prowadzącej inwestora do założonego i nie koniecznie ujawnianego celu. W tym przypadku – moim zdaniem ta droga jeszcze się nie skończyła. Będzie też o myślach nad osadzeniem konkretnej sprawy w szerszej a całkiem możliwej perspektywie.
Ten

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 6 minut i 22 sekundy.)


03 Listopada 2025

Hotel Miastoprojekt w okolicach krakowskich Błoń cz. 3

(343) dr inż. Feliks Stalony - Dobrzański

Tym razem będzie nie tylko o technice prowadzącej inwestora do założonego i nie koniecznie ujawnianego celu. W tym przypadku – moim zdaniem ta droga...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 6 minut i 22 sekundy.)


29 Października 2025

Cmentarzysko

(277) Joanna Zakrzewska

W pamięci mam utrwalony widok.....Drzewa obdarte z liści Pamiętają różne historie Otula je biała poświata Tylko wiatr szaleje w konarach Intonuje...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 11 sekund.)


29 Października 2025

Moje dziady

(301) Joanna Zakrzewska

W starej chacie Tęsknota już kwili...Stary koc osuwa się z zapieckaPusto Cicho Nie ma nikogo W gęstej mgle Jesiennej Widzę oczami wyobraźni snujące...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 15 sekund.)


27 Października 2025

Atakując PiS i Jarosława Kaczyńskiego, Donald Tusk chce desperacko przykryć to, że był putinoidem, a jest przegrywem

(668) Stanisław Janecki

Koronnym dowodem na to, że Donald Tusk wiele lat, świadomie lub mniej świadomie, gdy już daleko w tym zabrnął, wysługiwał się Putinowi lub robił...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 22 sekundy.)


Cookies user preferences
We use cookies to ensure you to get the best experience on our website. If you decline the use of cookies, this website may not function as expected.
Accept all
Decline all
Analytics
Tools used to analyze the data to measure the effectiveness of a website and to understand how it works.
Google Analytics
Accept
Decline
Unknown
Unknown
Accept
Decline
Save