20201008zawislakPo śmierci każdego człowieka – a szczególnie, którego się ceniło, siłą rzeczy i niezależnie od czasu przewijają się przed oczami zwłaszcza te momenty, które uczyniły dla nas ową Postać ważną. Gdy mowa o kimś sięgającym wyżej niż codzienność – by umotywować ów osąd, refleksja ogólniejsza staje się koniecznością. Sądzę też, iż jest to nie tyle i tylko sprawą sentymentu co raczej obowiązkiem wobec następców. Chodzi o przekazanie owych najważniejszych doświadczeń oraz okazania i przekazania postaw, faktów, wartości, które razem stanowią o ciągłości – jako wspólnoty.

Mówmy o świadectwie wartości, które są podstawowe, są czymś co nas spaja i pozwala się bronić przed zniszczeniem. Co z tym przekazem zrobią i jak do niego podejdą nasi następcy – to już ich sprawa i odpowiedzialność. Przed kim? No właśnie, przed ich następcami czyli też i Bogiem i Ojczyzną. Tak było od czasu gdy powstało nasze Państwo – upadek był właśnie owocem zerwania ciągłości a odzyskanie niepodległości nastąpiło przez przedłożenie wartości nad często – własne życie. Dziś musimy to uszanować, choć połączenie prawa i odpowiedzialności słabo wygląda a szkoła i rodzina wciąż nie mówią jednym głosem. I to grozi realną samolikwidacją, wchłonięciem, zniewoleniem. Tak więc, kiedy jak kiedy ale dziś – przy uwiądzie przekazu rodzinnego – zrywaniu ciągłości pokoleniowej - te sprawy nabierają już bardzo dużego znaczenia. Wręcz decydują o wolności lub – zniewoleniu. Dodatkowo, ileż to razy o znaczeniu przekazywanych wartości, zasad i ocen faktów przekonujemy się w ogóle je nawet zauważając, dopiero po jakimś czasie.
Stare to bo Bibilijne - mówiono wam a nie słyszeliście, mieliście przed oczami a nie widzieliście. Gdy ktoś – depozytariusz wartości i przekazu odejdzie - wtedy to dopiero zaczyna brakować rozmowy, świadectwa, oceny czegoś z czym się właśnie zmagamy. I tak zanika nauka z historii czyli pamięć zbiorowa. Społeczeństwo ślepnie i głuchnie. Oczywiście, każdy ma swoje świadectwo i swoją fragmentaryczną pamięć. Jednak dopiero z wielu takich cegiełek, zbieranych przez pokolenia może się złożyć cała mozaika przekazu o doświadczeniu. Każde pokolenie zaczyna jakby od zera. Czy może się tak odbyć jakikolwiek rozwój?
Te parę zdań było koniecznych, by zaproponować przyjęcie mojej relacji tylko jako cegiełkę do trwałej pamięci o świadectwie życia człowieka, który właśnie zmarł. Zmarł w wieku 98 lat. Całość opowieści będzie trzeba dopiero składać, ja mogę tu opowiedzieć tylko, i aż, swoje osobiste doświadczenie nabyte z kontaktu z osobą, Sądzę, że składać dalej - warto. I do tego namawiam każdego świadka życia takich ludzi jak Pan Władysław Zawiślak.
Właśnie ku pobudzeniu refleksji nad sensem i skutkami niedbałości o Tenkraj zwany czasem Polską. Tenkraj bywa dziś już dla niektórych niepolską.|
Dla Pana Władysława tak często dziś obśmiewane wartości były i to od młodości jedną osią, drogowskazem wystarczającym powodem, do uporu i widzenia dalej niż własny pępek. Przedwojenne Harcerstwo, Szare Szeregi, konspiracja, po wojnie - udział w próbie odbudowy harcerstwa – w konsekwencji późniejszy – jak sam napisał Czas Wielkiej Próby, czyli kazamaty bezpieki i więzienia po wyroku, Inżynier, Działacz Solidarnościowy, twórca i moderator myśli o pracy u podstaw w zakresie dbałości o Patriotyzm, Polską gospodarkę, Polskie Środowisko w jej najlepszym jakościowo segmencie – rolnictwie. Łącznie. To pokolenie tak miało – należy się zachować jak trzeba.
Czy dzisiejsze tak też ma? Warto pomyśleć.
Wyraźnie powiedzmy, iż mowa o człowieku zwykłym w codzienności i niezwykłym w czynach, na dodatek wraz ludźmi podobnie myślącymi, działający przy braku elementarnego zrozumienia przez ważnych i tego, co przedkładał, i na podstawie jakich myśli to robił i … co oznacza to co czyni, i inicjuje. Równocześnie mówmy o osobie w pełni i bezwarunkowo przyjmowanej i lubianej przez otoczenie. Mnóstwo odznaczeń, a jednym dla Niego – wiem, że ważne – Order Uśmiechu i drugie - ranga Harcmistrza, Nie mówiąc o awansach wojskowych i kombatanckich.
W tym tekście spróbuję opowiedzieć tylko o tym czego sam doświadczyłem, czego sam byłem świadkiem i co z tego chcę zachować oraz przekazać.
Pana Władysława poznałem niby dawno, ale jednak i tak późno jak na Jego aktywność. W drugiej połowie lat 80 tych. Nawet nie Solidarność, a okres mojego działania we Wspólnocie Ekologów przy kościele OO, Reformatów. Bliżej zacząłem z Nim współpracować dopiero w połowie lat 90 tych – gdy zaangażowałem się w działania utworzonej z Jego inicjatywy Fundacji Ekorozwój – to koniec lat 90 tych. To ściślejsza współpraca w tej Fundacji w ramach i nie tylko jej ogólnej działalności, ale i przy tworzeniu oraz realizacji programu „Ekozlewnia” O nowatorstwie tego projektu można w skrócie powiedzieć tyle, że z losów tego programu i z niewykorzystania - do tej pory - myśli i propozycji w nim zawartych, czynię władzom tych terenów od Rabki po Dobczyce wręcz fundamentalny zarzut hamowania jego rozwoju. Dlaczego? – Tego tu nie roztrząsam – skutek się liczy czyli zaniechanie. Tyle, że w tym kontekście, aż irytujące mogą być dziś, dla mnie - bezsensowne narzekania na nieudostępnianie turystyczne zalewu, na ucieczkę młodzieży z lokalnej aktywności, na degradację zawodową i kulturową terenu.
Środki zaradcze - mieliście ludzie dane na tacy.
Chciałby się powiedzieć – macie co chcieliście i czego się nadal trzymacie jak pijani płota. Byle od wyborów do wyborów. Od obiecanek do wskazywania winnych tam gdzieś – w Krakowie, Małopolsce w Warszawie. Fatum nad Dobczycami? Zdziwienia i narzekania nie przyjmuję do wiadomości.
Właśnie ze względu też na pamięć o Panu Zawiślaku.
Szkoda rozwijać wyjaśnianie problemów – bo tu nie o tym mowa, Ważne, że te koncepcje były dziełem – choć właściwie większego środowiska, to On właśnie te myśli przekładał na realia i czyny. On - ów inżynier – formalnie budowlaniec.
I proszę sobie wyobrazić, iż pomimo prowadzenia z nim i to paroletniej współpracy społecznej – nie miałem bladego pojęcia z kim mam do czynienia. Choć sygnał klasy charakteru otrzymałem, Byłem świadkiem zdarzenia, które mi już powiedziało, że mam do czynienia z jakimś niezwykłym człowiekiem. Oto w czasie zamkniętego spotkania jeden ze stosunkowo młodych jego uczestników zachował się mało powiedzieć – po chamsku, w stosunku do leciwego już Pana Władysława, Tego bym chyba nie wytrzymał i potraktował tego chama – jak się to mówi z buta. Pan Władysław popatrzył tylko na niego jak na śmiecia, spokojnie strzepnął klapę marynarki – i kontynuował prowadzenie spotkania. Mnie sparaliżowało. Nie zdążyłem nawet nic powiedzieć bo chamidło wyszło i już potem go na szczęście już nie spotkałem. Dziś wiem, że u Pana Władysława zadziałało doświadczenie z przesłuchań w ubecji.
Bo oto z kim mam do czynienia dowiedziałem się nieco później. Oto pewnego razu – Pan Władysław – zaprosił mnie – takim oto niezobowiązującym tekstem - wiesz może być wpadł do Domu Polonii – tam będzie spotkanie dotyczące mojej książki. Jakiej, o czym? Nie powiedział. To było spotkanie w związku z wydaniem Jego książki „Wielka próba”. Dopiero tam – i z tej książki, się dowiedziałem z kim mam do czynienia. Rocznik 1922 czyli w momencie wybuchu wojny był człowiekiem 17 to letnim – naturalna kolej - Szare Szeregi. I już po wojnie pobyt w Tarnowskim więzieniu to można powiedzieć – cudowne ocalenie przed wywózką do Auschwitz. Konspiracja, po wojnie tajne harcerstwo organizacja od Tarnowskiego po Śląsk - i wpadka – wsypa - nieudana ucieczka – w czasie której złamał sobie nogę – co jak mówił – uratowało mu życie o tyle, że nie został zastrzelony w czasie próby ucieczki. Dalej ciężkie śledztwo – chłopak wtedy dwudziestoparoletni. Mówił mi, że przetrzymał to tylko dlatego, że współwięźniowie – czasem pospolici przestępcy - pomagali po „przesłuchaniach”, w leczeniu złamanej nogi oraz dlatego, że jak twierdził miał wsparcie w wierze, znajomości pieśni i modlitw – które też dały silne wsparcie i oparcie.
W czasie wspomnianego spotkania – jakiś staruszek - Jego kolega - zadał pytanie – Władziu ty chyba wiesz kto wsypał –powiedz. To był rok 2001 czyli rozmawiają panowie w wieku już przełomu 70/80 ciu lat Po takich przejściach! Odpowiedź - wiem, ale nie mam twardych dowodów – to nie mam prawa powiedzieć. Nie na darmo w konspiracji przysięga harcerska była uznawana za przysięgę wojskową. W wojsku podziemnym nie była powtarzana. Dalej byłem świadkiem pracy społecznej wiekowego pana o umyśle i energii młodzieńca. Wiem, że wysoko sobie cenił harcmistrzostwo, kontakty z młodymi ludźmi – którzy - o dziwo - go słuchali i chcieli słuchać. Byłem uczestnikiem kilku takich spotkań. On prawie nigdy nie opowiadał o sobie a o sprawach. Kawaler Orderu Uśmiechu. Kiedyś trafił przeze minie do Niego pewien uczeń klasy wtedy 8 – mej z prośbą o wywiad. Przyszedł nań przygotowany – w aparaturą do rejestracji, przygotowaną myślą i pytaniami. Za pracę przygotowaną na podstawie tego materiału otrzymał I-wszą nagrodę w Konkursie Ogólnopolskim. Dziś ten chłopak już kończy studia. Ta sprawa bardzo mnie przyznam pocieszyła.
Pan Zawiślak – wciąż przekazywał i chciał to robić – dosłowne i praktyczne znaczenie słów Bóg Honor i Ojczyzna.
Dziś w około połowie społeczeństwa wygląda na to, że te słowa są traktowane jako niepotrzebny balast. To nie są moje przypuszczenia a wyniki wyborów. Kartek nie wrzucają krasnale, a ludzie. W PE pojawiają się wybrani legalnie – neotargowiczanie, Sądy szaleją w wyrokach kompromitujących pojęcie sprawiedliwości i po prostu przyzwoitości.
I tu pojawia się konieczność zupełnie zasadniczej refleksji.
Pan Zawiślak przez całe życie podejmował kolejne formy swojej nie tylko walki ale wierności zasadom. Miał 17 lat – a potem całe koleje życia – Jemu się udawało – zachowywanego aż do naturalnej śmierci.
To teraz wyobraźmy sobie – ba – nawet nie musimy sobie wyobrażać – wybuch wojny burzącej wszystko co wcześniej było pewne i najcenniejsze. Tak jak Jego to spotkało we wrześniu 1939. Piszę tak, bo dziś wojna trwa – nie bombami zapalającymi a nalotami dywanowymi antywartości i interesów. Jakby nie zauważana a jednak realna.
Wtedy – w 1939 r – praktycznie wszyscy zabrali się za przeróżne formy obrony Ojczyzny. A dziś? Kto sobie mówi – poświęcę święty spokój dla wartości i znaczenia słów. Połowa myśli – po co nam Przekop, po co nam CPK skoro będzie lotnisko w Berlinie. Po co rozwijać rolnictwo, przechowalnictwo, energetykę skoro UE nakazuje natychmiastową rezygnację z węgla w imię teorii globalnego ocieplenia co oczywiście nie przeszkadza budowie elektrowni na węgiel brunatny po wycince hektarów lasu tuż za polską granicą. Trwa – nie czarujmy się – wojna gospodarcza, jak w sumie zawsze, każda miała i ma takie podłoże. Trwa ale środkami bojowymi z wyrzutniami w bankach i gremiach politycznych. Tyle że dziś na dodatek mamy też i „naszych” naciskających cyngle. Niestety. Hańba im wieczna.
Ilu mamy dziś zdeterminowanych do obrony, walki o wartości i nie o Tenkraj a o Polskę. Nie ma się co dziwić dlaczego i kto podnosi raban przy każdym kroku oswobodzenia się od komunistów w Sądach, nie można mieć złudzeń dlaczego pojawienie się człowieka pokroju prof. Przemysława. Czarnka działa jak płachta na byka. To wszystko są działania kontr ofensywne w tej nowoczesnej wojnie i „grożą” pojawieniem się aktywnych i świadomych następców Pana Władysława Zawiślaka.
Popatrzmy - samo pojawienie się formacji terytorialsów – jaki wywołało jazgot. Czy ktokolwiek może zaprzeczyć potrzebie podobnej formacji? Te są na całym świecie – u nas są rzekomo zagrożeniem. Czego? Praworządności i demokracji. Na psa urok.
Patrząc na postać i pamięć o Panu Władysławie i widząc co się dzieje dookoła – i musi się to powiedzieć właśnie jako Jego Testament Życia - zobaczmy swoją odpowiedzialność i spróbujmy przed wrzuceniem karki wyborczej czyli czynnym uczestnictwem w dostarczeniu amunicji i narzędzi – dobrze się zastanowić. Nad prostym pytaniem – ilu dziś jest Zawiślaków a ilu uważających, że Tenkraj wymaga tylko uległości a nie walki o swoje miejsce. Ilu dziś stanie do nowych Szarych Szeregów – te dziś są walką w codzienności o pielęgnację tego samego, nie przebrzmiałego – a mającego nowe formy Bóg Honor i Ojczyzna.
Czy nawet rozsądna jest zamiana tej triady na gościa siedzącego na balkonie w pozycji małpy, na pojęcie opłaca się – lub nie opłaca i na internacjonalizm. Powstańcy nie pytali czy się opłaca. Kto dziś mówi o zbrodniczym Powstaniu Warszawskim – dzięki któremu nie byliśmy kolejną Republiką. Krajem okupowanym, pod butem ale jednak z szansami na wyrwanie się.
Internacjonalizm mości sobie wpływy od XIX w. i został zatrzymany Cudem nad Wisłą, nazwany zbrodnią, w Katyniu, na Syberii, w kazamatach UB, na Wołyniu – lista nieugiętych z B-pem Baraniakiem Kardynałami Stefanem Wyszyńskim, Adama Sapiehą z Karolem Wojtyłą – świętym włącznie – jest długa.
Czy są dziś ci, którzy są otwarci na takie poświęcenia? Może i trudniejsze do podjęcia – bo nie narzucane terrorem fizycznym a terrorem poprawności politycznej. To z nią należy walczyć dostarczając podstaw do utrzymania Wolności i Niepodległości. Trudno wątpić.
Takie to myśli przywołuje postać, której byłem świadkiem i to wyrywkowo tylko przez relatywnie krótki czas.
Ale wystarczy i to proponuję przemyśleć.

Dr inż. Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 07.10.2020 r

 

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
27 Października 2025

Atakując PiS i Jarosława Kaczyńskiego, Donald Tusk chce desperacko przykryć to, że był putinoidem, a jest przegrywem

Koronnym dowodem na to, że Donald Tusk wiele lat, świadomie lub mniej świadomie, gdy już daleko w tym zabrnął, wysługiwał się Putinowi lub robił rzeczy bardzo Putinowi pomocne, świadczy zapamiętanie i desperacja, z jakimi teraz udaje wroga Putina. A swoje „zasługi”, w drodze podręcznikowej wręcz projekcji, przerzuca na Prawo i Sprawiedliwość oraz Jarosława Kaczyńskiego. Na Krajowej Konwencji Platformy Obywatelskiej 25 października 2025 r.

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 22 sekundy.)


27 Października 2025

Atakując PiS i Jarosława Kaczyńskiego, Donald Tusk chce desperacko przykryć to, że był putinoidem, a jest przegrywem

(535) Stanisław Janecki

Koronnym dowodem na to, że Donald Tusk wiele lat, świadomie lub mniej świadomie, gdy już daleko w tym zabrnął, wysługiwał się Putinowi lub robił...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 22 sekundy.)


24 Października 2025

Polska miedź

(527) dr inż. Feliks Stalony - Dobrzański

Pojawiła się wieść – rewelacja. Na terenie Polski tuż przy granicy z Niemcami odkryto potężne złoża miedzi. To rejon, w którym znajduje się wielka...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 55 sekund.)


22 Października 2025

Nerwowa sytuacja w rządzie Tuska. Domański zastanawia się nad nowelizacją budżetu na 2025 r. "Będą ciąć wydatki po cichu"

(423) Zespół wPolityce.pl

Na wczorajszej konferencji prasowej rzecznik rządu Adam Szłapaka po zwyczajowych już informacjach o „kolejnych sukcesach” rządu Donalda Tuska, nie...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 48 sekund.)


17 Października 2025

Grób rodziców Chopina też przykryty plandeką?! Nawet z tym nie zdążyli na Konkurs Chopinowski! Opóźnione prace i kolejna afera

(591) Marzena Nykiel

Są dwa miejsca w Warszawie, które w rocznicę śmierci Fryderyka Chopina ludzie wierzący chcą odwiedzić przede wszystkim. To bazylika św. Krzyża,...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 39 sekund.)


Cookies user preferences
We use cookies to ensure you to get the best experience on our website. If you decline the use of cookies, this website may not function as expected.
Accept all
Decline all
Analytics
Tools used to analyze the data to measure the effectiveness of a website and to understand how it works.
Google Analytics
Accept
Decline
Unknown
Unknown
Accept
Decline
Save