Obchodzimy święta ogólnie zwane świętami zmarłych, rozdzielając je na dwie odsłony. Jedno - Święto Wszystkich Świętych – Świętych powszechnie znanych i uznanych a także w naszym domniemaniu – świętych choć nie uznanych procesowo. Drugie Święto Zmarłych – wszystkich, o których pamiętamy – lub nie - i za którymi orędujemy by przeszli przez Czyściec – mając nadzieję, że nie wszyscy są jednak w Piekle. Nawet jak na to w naszej pamięci i wiedzy zasłużyli, a o tym to rzecz jasna nie nam rozsądzać.
Wyrażę przekonanie, że te oba święta się ściśle zazębiają. w osobistym ich odbiorze.

Ileż to osób zmarłych, zakorzenionych w naszej pamięci, wcale nie jest znanych, nie są ogłoszonymi świętymi – a jednak mimo czasu nie tylko o Nich pamiętamy ale co więcej nam Ich wciąż brakuje. Wewnętrznie mamy przekonanie o Ich świętości za życia. Dla tego jak mówili co rozumieli co nam przekazali i co wiemy o Ich dokonaniach. Jest dla nas pewne, że to są osoby, które choć nawet za życia nie były znane, to takimi być powinny – bo były ważne. Czynami i życiem powinny być pokazane jako znakomity przykład ludzkiego bo ludzkiego, ale dążenia do bycia człowiekiem a nie automatem – czołgiem do przechodzenia przez życie.
Takich osób spotkałem sporo. Wielu – przyznaję - doceniam dopiero po latach.
Z mojej indywidualnej listy i o niej chcę napisać parę słów - wymienił bym – tylko tu i teraz osoby ks. Stefana Ryłki, Pana inż. Władysława Zawiślaka i mgr inż. Andrzeja Ossowskiego. Rozrzut spory ale jak podkreślam – mówię o Osobach zupełnie przykładowych z tych, z którymi się spotkałem, zupełnie nie byli i nie są znani i nie znajdowali się na formalnych piedestałach. Pomijam też osoby z rodziny – choć w miarę upływu czasu i docierania do dokumentów i w nich znajduję coś więcej niż to co wynika z więzów krwi. Czasem wystarczy nieco wyobraźni i skojarzenia z czasami w których żyli.
Mam też w pamięci wiele takich osób z mojego życia zawodowego i społecznego. Jednak pozwolę sobie wspomnieć tylko trzy osoby.
Pierwszy to Ksiądz Stefan Ryłko – zakonnik od Bożego Ciała czyli z Kanoników Regularnych Laterańskich. Jako prawnik praktyk od spraw przygotowywania i prowadzenia formalnych kanonizacji – człowiek ogromnej mrówczej pracy nie tylko prawnika ale i historyka. Wiedza i praktyka od Gierzwałdu po Krakowski Kazimierz, cichy sługa merytoryczny dla św. Jana Pawła II. Równocześnie – duszpasterz co się zowie. Nie taki mentorsko pouczający a przygarniający dusze, każdą indywidualnie. Chodząca dobroć dla dusz. Wystarczyło być na Mszy Świętej odprawianej przez Niego zwłaszcza rano – w praktycznie pustym olbrzymim przecież Kościele p.w. Bożego Ciała by doświadczyć celebry prawie indywidualnej, kameralnej i tak skupionej - że najważniejsze było przeżycie tej odwiecznie powtarzanej tajemnicy Ofiary. Nie byłem oczywiście nigdy świadkiem Mszy odprawianej przez św. Ojca Pio - lecz sądzę – że i w przypadku Ojca Stefana przez uczestników musiało być odbierane zbliżone przeżycie. I Kapłana i wiernych. Mowa o biegunie dla często dziś klepanych tekstów i odczytywanych w wyciąganych chyba z internetu kazań – obrazy rozumu choć pełnych pięknych słów. Czegoś podobnego doświadczałem w młodości uczestnicząc w celebrach ks. Kazimierza Figlewicza. Ten z kolei potrafił robić też indywidualną katechezę na skarbach Katedry Wawelskiej. Dziś rzecz niemożliwa, przy obecnym nawale turystów często odwiedzających Katedrę jak swoiste muzeum lub leprozorium i przy obecnym sposobie podejścia do dostępności tej księgi Narodu
Druga osoba – to pan Władysław Zawiślak. Ilekroć z kolei o Nim myślę – o harcerzu Szarych Szeregów, Harcerzu Niezłomnym lat powojennych, którego świadectwo przejść w łapach oprawców komunistycznych to chcę zdjąć czapkę z głowy. Jego skromność wobec tych przeżyć (robiłem bo tak było trzeba – nie ma o czym mówić a oprawcom niech Bóg wybaczy) a także cała późniejsza Jego działalność społeczne i wręcz wizjonerstwo budziło we mnie podziw. To na tym tle a muszę to powiedzieć – zamurowało mnie chamstwo i lekceważenie wszelkich wartości zademonstrowane wobec Niego zachowaniem się, pewnego bubka – inaczej go nie nazwę – ubierającego się w szatki opozycji solidarnościowej. U tego pełna gęba wzniosłości i podłość wobec kryształowego charakteru. Sam byłem w Solidarności i wiem co ona oznaczała dla większości ludzi rwących się do wolności i właśnie poszanowania Wartości i wiem też co nas do tej pory kosztuje sam pobyt w szeregach „S” takich właśnie figur jak ów smarkacz w stosunku do Pana Władysława. Trudno – choć jak by trzeba było, też bym ponownie podjął konieczne działania, ale już bym wiedział czym pachnie samo zachłyśnięcie się tym – jest nas 10 milionów. Niestety – nie. Dzisiejsze zachowania się tzw. legend wszystko wyjaśnia. W tamtej konkretnej sytuacji podziwiałem klasę reakcji Pana Władysława. W kazamatach doświadczał nie takich przecież zniewag. Natomiast musi się powiedzieć i to jedynie przykładem – że to właśnie On – formalnie inżynier – w latach 90 tych jako pan ponad 80-cioletni rzucił i zainicjował i realizował pewien program – wtedy kompletnie i bezmyślnie zlekceważony przez władze gmin leżących w zlewni Dobczyckiej łącznie z dumnie nazwanym Związkiem Gmin Dorzecza Górnej Raby i Krakowa. Program ten, mówiąc w skrócie, już wtedy proponował zupełnie inne podejście do gospodarki na tym terenie, na którym jeszcze tliło się rolnictwo, a który dziś mógłby być nazwany podwaliną pod lokalną realizację tego co się teraz nazywa Zielonym Ładem dla rolnictwa. Do dziś jęczy się, ze nieopłacalne, że młodzież ucieka z tego terenu, że itd. a jakoś nikt się nawet nie zająknie gdzie by te wszystkie gminy dziś były ze swymi szansami i gospodarką gdyby wtedy zaczęły działać zgodnie z myślą zaproponowaną przez grupę pod wodzą tego człowieka. Wizjoner praktyk – patriota i człowiek dużego formatu umiejący przyciągać młodzież – io to nie swymi wspomnieniami a tym co mówił i co proponował. Patriota nie od gadania a od praktyki – na same wzniosłe słowa nie tracił czasu.
Wręcz też kiedyś powiedział że w kazamatach uratowały go ludzkie odruchy nawet osaczonych kryminalistów i pamięć modlitw.
O tym człowieku dużo mówią dwa odznaczenia. Order Uśmiechu i Krzyż Kawalerski – nadany przez Prezydenta Andrzeja Dudę – niestety – pośmiertnie.
Tłumy i poczty sztandarowe na pogrzebie.
Warto o takich pamiętać.
I kolejny też formalnie nie ze świecznika a w środowisku osoba ważąca.
Niejeden zapatrzony w polityczna poprawność powie – tylko magister inżynier – a ja powiem człowiek, który wiedział jaka jest kolejność rzeczy ważnych i najważniejszych
Myślę o Andrzeju Ossowskim. Jego działalność zawodowa – i to w środowisku akademickim nasączonym politpoprawnością – choć znacząca – a bez formalnego spuentowania tytułami. Kasta takich nie puszcza płazem. Andrzej wcale tym stanem się poważnie nie przejmował. Był za to człowiekiem o dużej wiedzy ogólnej a ta dawała Mu to, czego najczęściej nie mają dziś nawet wielcy wyposażeni w sznurki przed nazwiskiem. Mówię o wyjątkowej umiejętności kojarzenia faktów i zachowań z osadzaniem ich w ogólnej wiedzy historycznej i w kulturze narodowej. Brzmi może ogólnikowo ale zdawał sobie sprawę z tego – potrafił ocenić autentyczność działań i widział jak się każde z nich ma do realnej troski o większe sprawy.
Był też kimś, bez kogo nie mógł się obyć Krakowski Akademicki Klub Obywatelski a organizacja jego pracy i wydawanie materiałów ze spotkań tego gremium – bez Andrzeja nie miałaby tego ciężaru gatunkowego. Czy ta postawa i dokonania zostały docenione nawet nie formalnie a poświęceniem uwagi i analizą opinii przez polityków?
Oczywiście nie. Tym sam piszę tu o Nim podobnie jak o Władysławie Zawiślaku po to, by na ich przykładzie pokazać w tym i politykom wszelkiej rangi i maści, coś co często mają pod nos podsuwane pod rozwagę, lekceważą – a potem się dziwią. Tak bo nie potrafią sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego słupki spadają (to dla nich wszak często jest kluczowe) choć tak się przecież starają. Bo źle się starają – grają w szachy i salonowca politycznego a nie pracują dla dobra wspólnego z jakąś perspektywą większą niż na dziś. Starają ale nie analizują informacji przez pryzmat przeszłości i z wizją przyszłości. Sądzę, że tą umiejętność - perłę w świecie dzisiejszej polityki i zaskoczę – nauki – ma Prezes Jarosław Kaczyński i paru – naprawdę niewielu takich osób jak Andrzej Nowak, Ryszard Legutko czy A. Zybertowicz kwiat wrogów politpoprawności..
I tak, w tym tekście pozwoliłem sobie pokazać, że Ci zmarli wiele po sobie zostawili a takich było więcej. Dzisiejsze czasy jednak nie pozwalają cenić ani przeszłości ani wiedzy ani kontynuacji. Gdyby cokolwiek wiedzieli i rozumieli z tego np. ci wszyscy obecni neotargowiczanie, to by dziś wiedzieli czym to się kończy nie tylko dla Polski (co im jest chyba i tak obojętne) ale też i dla nich samych– z czego już powinni wyciągnąć wnioski.
Posumujmy.
Myślmy o świadectwach tych którzy odeszli.
Nie tylko wczoraj ale i całkiem dawno
Tytuły i pozycje naprawdę mają tu marginalne znaczenie.

 

Feliks Stalony-Dobrzański
Kraków 2.11.2021 r

 

PRZECZYTAJ

 📝 Najnowszy artykuł
05 Października 2025

Hotel Miastoprojekt w okolicach krakowskich Błoń cz.2

Przeciw a nawet za czyli o postawie Rady Dzielnicy VII wobec projektów inwestora . Hotelu Miastoprojekt. Oto powstaje super hotel w super lokalizacji.
Za istniejącym od lat 50 tych budynkiem Miastoprojektu - budowa już trwa, a niebawem, w drugim etapie – za pozostawioną jego fasadą ma się odbyć gruntowna zmiana jego wnętrza po prostu nowa budowa przysłonięta starym frontonem. To taki rodzaj nowej formy dbania o obiekt wpisany

...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 9 minut.)


05 Października 2025

Hotel Miastoprojekt w okolicach krakowskich Błoń cz.2

(1207) dr inż. Feliks Stalony - Dobrzański

Przeciw a nawet za czyli o postawie Rady Dzielnicy VII wobec projektów inwestora . Hotelu Miastoprojekt. Oto powstaje super hotel w super...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 9 minut.)


30 Września 2025

Mocne słowa szefa Pentagonu do generałów: Nie będzie miesięcy tożsamości w armii, facetów w sukienkach. Koniec z tym g***em.!

(634) Edward Brożek

• Szef Pentagonu Pete Hegseth w mocnych słowach zwrócił się do setek generałów w bazie w Quantico pod Waszyngtonem, zapowiadając rewolucję w armii....
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty.)


29 Września 2025

Jedno słowo z Campusu Trzaskowskiego

(288) Feliks Stalony - Dobrzański

Codziennie mamy do czynienia z różnymi wypowiedziami i zdarzeniami. Jedne zauważamy z innymi mamy ochotę polemizować jedne nam się podobają inne...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 2 minuty i 42 sekundy.)


28 Września 2025

W zieleni

(236) Joanna Zakrzewska

  Kiedy świat wali się w każdej swojej cząstceA serce tak boli...... Ja pragnę zieleni tej prostejChłonę ją z każdą chwilą Gdy oddałam sie...
(Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 20 sekund.)


Cookies user preferences
We use cookies to ensure you to get the best experience on our website. If you decline the use of cookies, this website may not function as expected.
Accept all
Decline all
Analytics
Tools used to analyze the data to measure the effectiveness of a website and to understand how it works.
Google Analytics
Accept
Decline
Unknown
Unknown
Accept
Decline
Save