- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 44 sekundy.
Drobiazgowe poszukiwanie haków na Karola Nawrockiego nadal trwa, choć bez większych rezultatów. Aż dziw, że nikt nie sięgnął do książki jego autorstwa. Jego doktoratu o „Solidarności” w województwie elbląskim. A warto to zrobić. Dziwne, że żaden poszukiwacz haków na Karola Nawrockiego – a imię ich Legion – nie wgłębił się w 475 stron wydanego w formie monografii książkowej doktoratu obecnego prezesa IPN i kandydata w wyborach prezydenckich. Praca pt. „Studium przypadku. Opór społeczny wobec władzy komunistycznej w województwie elbląskim”
została wydana już dziesięć lat temu przez gdański oddział IPN, gdzie kandydat wówczas pracował. Dziesięć lat to epoka w życiu człowieka. To był na pewno Nawrocki niezupełnie taki sam jak dzisiaj, więc może poszukiwacze haków znaleźliby coś, co skompromituje człowieka, który rzucił skuteczne wyzwanie faworytowi mediów głównego nurtu.
Dla niżej podpisanego zetknięcie z tą książką to pierwszy, ale wtedy jeszcze nie bezpośredni, kontakt z Karolem Nawrockim. Dedykacja jest datowana na 5 marca 2015 r., czyli skądinąd czas, gdy faworytem w wyborach prezydenckich był Bronisław Komorowski, a Andrzej Duda lekceważonym pretendentem. Kontaktu bezpośredniego, jak wspomniałem, wówczas nie było, bo książka dotarła do mnie za pośrednictwem jednego z jej bohaterów – dawnego działacza „Solidarności Rolników Indywidualnych”, który był obecny na spotkaniu autorskim 31-letniego wówczas doktora historii. Książka jednak zrobiła bardzo pozytywne wrażenie, nie tylko dlatego, że dotyczy regionu, skąd pochodzi niżej podpisany. I dotyczy też wydarzeń, o których niżej podpisany wie z pierwszej ręki, albo czasem nawet był ich świadkiem.
Trzeba zaznaczyć, że Nawrocki napisał rzecz pionierską, bo „Solidarność” elbląska nie miała wcześniej swoich dziejopisów. A nie jest to temat marginalny, bo był to region bardzo ważny. Obejmował Elbląg, miasto ponad stutysięczne, z wielkimi zakładami przemysłowymi, takimi jak przede wszystkim Zamech. Oprócz tego wiele innych dużych przedsiębiorstw, ponadto spore ośrodki przemysłowe w Kwidzynie i Malborku. Także mniejsze w Braniewie, Ornecie i Pasłęku. A skrupulatny młody doktor zszedł też do najniższego poziomu opisując działalność i perypetie gminnych komitetów NSZZ „S” RI. Ponadto to region bardzo mocno powiązany z Trójmiastem, co w latach 80. – jak każdy wie – miało ogromne znaczenie.
Pomnik zapomnianych bohaterów
Nawrocki szczegółowo wymieniał setki nazwisk ludzi zaangażowanych w opór przeciw władzy komunistycznej, płacących za to wysoką cenę, a później – w wolnej już Polsce – zapomnianych i zmarginalizowanych. Książka Nawrockiego jest ich jedynym pomnikiem i jedynym wyrazem publicznego uznania. Z warszawskiej, wysokiej perspektywy to nieistotny epizod, ale dla ludzi opisanych przez doktora z gdańskiego IPN było to niezmiernie ważne. Zwłaszcza, że po Nawrockim nie ukazało się już nic równie istotnego w tym temacie.
To oczywiste, że stu działaczy solidarnościowego podziemia z regionu elbląskiego nie miało szansy dokonać konwersji systemu politycznego, choćby we własnym mieście. Pewne jest jednak także, że bez tych stu działaczy w skali regionu i tysięcy w całej PRL system też nie mógł samoistnie upaść. A trwanie przy swoich ideałach przez cały stan wojenny i kolejne lata represji, więzień i biedy było bohaterstwem
— tak pisał o swoich bohaterach młody doktor Nawrocki.
Ta książka jest przy okazji dowodem tego, jak ważny jest IPN. Bez Instytutu historia elbląskiej „S” nie zostałaby tak gruntownie opisana. W sposób warsztatowo bardzo dobry, bo IPN stwarza młodym badaczom warunki do spokojnej i systematycznej pracy naukowej. To nie laurka pod adresem dzisiejszego kandydata, lecz stwierdzenie faktów, bo doktorat będący podstawą książki został pozytywnie zrecenzowany przez dwóch uznanych uczonych – profesorów Wojciecha Polaka i Antoniego Dudka.
Wyrwać się z ograniczeń
Nawrocki dodał do tych dobrych Instytutowych warunków swój zapał i talent. Widać po książce, że chciał wyjść poza granice przyczynkarskiej monografii, co zresztą może być wskazówką do oceny jego charakteru i osobistych ambicji. Bo tu trzeba zaznaczyć, że IPN, oprócz swych ogromnych zalet, ma też pewne drobne, ale zauważalne felery. Wielu pracowników naukowych Instytutu to pracowite mróweczki, autorzy bardzo solidni, lecz niestety zbyt często nudni. Spadkobiercy, częstej wśród polskich historyków (nie tylko tych z IPN), XIX-wiecznej pruskiej szkoły pisania o dziejach. Rzetelnej i drobiazgowej, ale pełnej strachu przed formułowaniem bardziej syntetycznych uwag. A młody Nawrocki próbował wyrwać się z tych ograniczeń i napisać coś, co będzie ciekawe dla szerszego grona czytelników.
Widać, że starał się nadać regionalnej historii bardziej uniwersalny wyraz. Odwoływał się do prac Leszka Kołakowskiego, Jadwigi Staniszkis, ks. Józefa Tischnera, Stephane’a Courtois.
Widoczne z Ziemi Słońce i miliardy najbliższych mu gwiazd tworzą galaktykę ziemską – układ Drogi Mlecznej. By przedostać się z jednego brzegu galaktyki na drugi, światło potrzebuje stu tysięcy lat (pokonuje ono w ciągu roku około 9450 mld km). Galaktyk podobnych do ziemskiej istnieje we wszechświecie wiele, a najbliższa oddalona jest od Ziemi o około milion lat świetlnych. Na Ziemi od dziesiątek tysięcy lat żyje człowiek, podlegający prawom historycznym. Setki pokoleń doświadczyły postępu cywilizacyjnego, przełomów społecznych i rewolucji technicznych, wielkich bitew średniowiecza oraz czasów nowożytnych. Ludzie poznawali nowe lądy, a w końcu doprowadzili do dwóch wielkich wojen światowych, wpływających bezpośrednio na kształt geospołeczny Europy i świata. Gdzieś przy końcu tej historycznej wyliczanki urodziła się zbrodnicza ideologia marksizmu i w konsekwencji zdarzeń politycznych – reakcja społeczeństwa jednego z europejskich krajów na wprowadzoną siłą władzę komunistyczną –
— tak swoją książkę rozpoczął młody historyk, dedykując ją – tu następna ciekawostka – swojej żonie Marcie. A wracając do wspomnianych na początku tego tekstu poszukiwaczy haków to jednak próżnym będzie ich trud szukania w monografii młodego Nawrockiego. Nie napisał tam niczego czego dzisiaj musiałby się wstydzić. To dobra i wartościowa książka, ukazująca nietuzinkowy format jej autora. Przy okazji wskazująca także na to, że Karol Nawrocki nie jest kandydatem przypadkowym. Wielu ludzi obserwowało go od dawna, wcześniej zauważając jego obiecujący potencjał.
Autor
Piotr Gursztyn
Tekst ukazał się na portalu wPolityce.pl 29 listopada 2024r