- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 41 sekund.
• Mówią, że nie są przeciwko Polsce, a jedynie przeciwko „Polsce PiS”. Rozdzielają własną ojczyznę od jej władzy, by uderzać w rząd i prezydenta nawet w sprawach, w których potępianie nielubianej partii wiąże się ze szkodzeniem Polsce. Oto 10 przykładów, w których antyPiS gotów jest pogrążać własny kraj, by choćby trochę uderzyć w partię Jarosława Kaczyńskiego.
1/ Ulica Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. Śp. Lech Kaczyński był prezydentem całej Polski, jedynym zmarłym w III RP, w trakcie kadencji, podczas pełnienia obowiązków służbowych. Głowa państwa z lat 2005-2010 nie ma swojej ulicy w stolicy, a mają je postacie czasem siódmoplanowe w polskiej historii.
Dekarz Marcin Kasprzak, XIX-wieczny działacz socjalistyczny jest patronem ulicy na Woli, PRL-owski minister Wincenty Rzymowski - na Mokotowie. Setki ulic noszą imiona mało znanych postaci, czasem wątpliwie zasłużonych, a czasem po prostu niewybitnych i nieistotnych. Polski prezydent ma swoją ulicę w mołdawskim Kiszyniowie, gruzińskim Batumi, litewskiem Wilnie. Nie ma w Warszawie - bo PiS.
2/ Ocena nielegalnych imigrantów z Białorusi. Służby mundurowe pilnują granicy z naszym wschodnich sąsiadem, który w ramach prowadzonej przez tajne służby operacji „Śluza” chce wywołać kryzys w Polsce i Unii Europejskiej - opozycja i jej medialni akolici wspierają Łukaszenkę, a nie rząd w Warszawie. Kosztem bezpieczeństwa państwa, stabilności społecznej i obrony w wojnie hybrydowej część obywateli woli narrację Łukaszenki niż Morawieckiego - bo PiS.
3/ Ocena historii własnego kraju. W ostatnim czasie media III RP atakują wprowadzanie przez Ministerstwo Edukacji i Nauki wiedzy o dziełach Jana Pawła II czy Żołnierzach Wyklętych do edukacji. Wyborcza kiedyś sprzeciwiała się honorowaniu Armii Krajowej, dziś - Żołnierzy Wyklętych. Te tożsamościowe projekty wzmacniają patriotyczną i konserwatywną część społeczeństwa, która głosuje w dużej mierze na PiS - dlatego potężne ośrodki medialne uderzają w polskich bohaterów czy Papieża Polaka. Promują fałsz, byle nie skorzystał PiS.
4/ Deprecjonowanie IPN. Wraz z polityką historyczną państwa, która prowadzi z jedne strony do wzmocnienia polskiej soft power, jak i stanu badań nad najnowszą historią RP, znowu wzmacnia się część patriotycznego społeczeństwa, które preferuje Zjednoczoną Prawicę niż liberałów lub lewicę. Ofiarą kampanii medialno-politycznych staje się więc Instytut Pamięci Narodowej, włącznie z postulatami jego likwidacji. Likwidowanie ważnych instytucji państwowych, które wzmacniają Polskę - bo z tego umie skorzystać PiS? Tak właśnie się dzieje.
\
5/ Kary finansowe dla Polski. Ostatni przypadek nałożenia przez TSUE kary na Polskę za niezamknięcie kopalni w Turowie pokazuje, że opozycja woli stanąć po stronie Czechów, Brukseli czy TSUE, nawet ogromnym kosztem finansowym i politycznym dla Polski - bo przy okazji zaszkodzi to Prawu i Sprawiedliwości. Podobnie wielokrotnie liberałowie głosili, że wolą zamrozić unijne pieniądze dla Polaków niż pozwolić PiS-owskiego rządowi RP je wydawać na politykę w kraju.
6/ Rozmywanie pamięci o „Solidarności”. Donald Tusk potrafił zaprosić na uroczystości rocznicowe Henrykę Krzywonos, nie zapraszając największej bohaterki Solidarności - Annę Walentynowicz. Europejskie Centrum Solidarności zajmuje się często agendą międzynarodową a nawet obyczajową, część tematów dotyczących roku 1980 traktując jako tabu - włącznie z zasługami śp. Lecha Kaczyńskiego, który odgrywał ważną rolę w powstaniu solidarnościowej centrali w Gdańsku. Solidarnościowcy, którzy dziś popierają obecne rządy - jak Andrzej i Joanna Gwiazdowie, jak wcześniej śp. Anna Walentynowicz - są dziś marginalizowani - bo PiS.
7/ Polityka pogardy wobec prowincji i Polski wschodniej. Drwiny wobec elektoratu wiejskiego, tzw. Polski powiatowej albo Polski wschodniej to już klasyka liberalnych komentarzy. To właśnie kpiny (Maciej Stuhr, Maria Nurowska) z połowy Polaków są prawdziwym źródłem agresywnych podziałów i wojny polsko-polskiej. Choć statystyki mówią o wyższej zdawalności matur czy niższym odsetku rozwodów na tych terenach, to jednak właśnie elektorat prawicy uchodzi w jakiś sposób za gorszy - bo głosuje na PiS.
8/ Odbieranie godności „PiSowcom”. Naukowcy, dziennikarze, pisarze i wielu innych komentatorów życia publicznego jest dyskredytowana i ignorowana tylko i wyłącznie ze względu na swoje sympatie polityczne. Wobec dziennikarzy TVP - nawet gdyby telewizję nazwać „PiSowską” - stosuje się pogardę, poprzez odmawianie im rozmowy, odpowiedzi na pytania, publicznie się z nich wyśmiewa albo wyzywa czy stosuje przemoc, tylko dlatego, bo wspierają narrację rządu. Określenie „PiSowski” stało się współczesnym oskarżeniem o „żydowskość” - automatycznie deprecjonującym.
9/ Wulgaryzacja życia politycznego. Okazuje się, że nawet elementarne zasady dyskusji czy kultury osobistej można zawiesić na potrzeby wojny z Prawem i Sprawiedliwością. Szczytem tego intelektualnego prymitywizmu były okrzyki Marty Lempart i jej „Strajku Kobiet”, w którym dla przekleństw i wzywania do nienawiści, usprawiedliwienie znaleźli nawet tacy profesorowie jak Bilewicz i Napiórkowski. Wolno być chamem, gdy uderza się w PiS.
10/ Prawda o Tragedii Smoleńskiej. Niezależnie jak oceniamy Antoniego Macierewicza, to jednak podjął on próbę poznania prawdy o 10 kwietnia. Jego zasługą jest m.in. zorganizowanie modelu cyfrowego Tupolewa, co wedle najnowszych metod badawczych jest skutecznym sposobem odzwierciedlania i badania rzeczywistości. Połowa sił politycznych w kraju woli jednak wierzyć raportowi Millera, w przytłaczającej większości pokrywającego się z raportem dawnej oficer KGB - Tatiany Anodiny. Dla części Polaków KGB jest bardziej wiarygodne niż PiS.
Należy uznać, że część społeczeństwa jest zainfekowana chorobą skrajnej politycznej nienawiści. Nie są oni w stanie poprzeć nawet tych rozwiązań, które wspierają ich samych. Są gotowi potępić dorobek własnej wspólnoty, tak oczywisty jak w przypadku Jana Pawła II, sprzeciwić się oczywistym propozycjom, jak nazwanie ulicy im. Lecha Kaczyńskiego, czy bardziej wierzyć propagandzie KGB i Łukaszenki - niż państwu polskiemu.
To jest naprawdę patologiczne zagrożenie dla przyszłości państwa. Ludzie, którzy z radością piłują gałąź, na której siedzą, bo przy okazji spadnie ich polityczny przeciwnik, to tożsamościowi samobójcy szczerze zaślepieni nienawiścią.
Tekst ukazał się na portalu wPolityce 23 wrzesnia 2021r

Tym razem będzie nie tylko o technice prowadzącej inwestora do założonego i nie koniecznie ujawnianego celu. W tym przypadku – moim zdaniem ta droga jeszcze się nie skończyła. Będzie też o myślach nad osadzeniem konkretnej sprawy w szerszej a całkiem możliwej perspektywie.