- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty.
Oto dowiadujemy się o decyzji naszych Radnych ograniczającej liczbę meleksów, które będą się mogły poruszać po Starym Mieście do – precyzyjnie 65-ciu sztuk. Intencja dobra – bo w założeniu ma ograniczyć rozrost liczebny tych pojazdów polujących na turystów. Oferujących w zamian za słoną cenę – jazdę i bezduszną informację ze słuchawek. Żenada.
Można domniemywać jednak, że motywacja sięga konieczności uporządkowania ruchu w cennym dla Miasta miejscu a w filozofię promocji i twarzy miasta – sądząc po dotychczasowym ich traktowaniu – bym nie sięgał. Zwłaszcza po automatyzmie tego czysto administracyjnego rozwiązania.
Być może uporządkowania koniecznego ale chyba nie dla tej władzy dopuszczającej nazwijmy je delikatnie – niektóre z imprez jakie łomoczą na Rynku i traktującej sferę przewodnictwa i promocji tak jak to się dzieje. Tu mam poważne wątpliwości – jako mieszkaniec. Na szczęście nie naładowanego historią centrum a też już atakowanego Zwierzyńca. Mieszkańcy Starego Miasta, gdzie się wychowałem czy Kazimierza – mogą mi chyba zazdrościć spokoju przy ulicy o szerokości 6 m, przez którą przebiega co najmniej połowa ruchu samochodowego z Węzła Mirowskiego i Mostu Zwierzynieckiego Niech mieszkańcy Półwsia i okolic Cracovii mi wybaczą.
Piszę to dlatego by wskazać iż doceniam w pełni konieczność opanowania sytuacji drogowej w tamtych rejonach
Czyli intencje dobre.
Wykonanie co najmniej zagadkowe, a już na pewno dowodzące braku pomysłu na nieco inny – nie tak wprost toporny sposób podejścia.
Jego, prawie że nonsensowność, łatwo wykazać zadając serię prostych pytań
1/ dlaczego akurat w sumie 130 (zamiennie co drugi dzień po 65), a nie np. 64, 30 albo 100?
2/czy w tej liczbie są liczone np. meleksy restauratorów, cukierników, piekarzy itp. – bo jeśli nie, to już widzę lawinę zwiększonych afiliacji jeżdżących meleksów przy każdej knajpie a tych jest znaczniejsza liczba – i śmiech na sali, czyli
3/ kto i na jakiej zasadzie znajdzie się w tej liczbie „szczęśliwców”
Ręczne sterowanie gospodarką, usługami, sklepikami – już było i z baku innych pomysłów powracają resentymenty
Niemniej należy zapytać
4/ czy wiadomo co Miasto ma z obecności – lub nieobecności owych meleksów
5/ czy widomo jakie usługi i komu istotnie świadczą owi usługodawcy
6/ czy Miasto tą decyzją nie ingeruje w naturalny mechanizm konkurencyjny i w imię czego to czyni – należy powtórzyć
7/ czyli – jeśli przyjąć motywację sięgającą do uporządkowania czy uspokojenia ruchu to w jakim stopniu i zakresie owe meleksy są kłopotem dla Miasta. To należałoby przełożyć na pytanie jakie szkody owe meleksy przynoszą miastu choć są jako żywo np. antysmogowe
8/ zakładając, że w sprawie meleksów jest podnoszona sprawa estetyki (ma być urawniłowka – to też już było – przypominam) – musi paść pytanie o estetykę pojazdów konnych – rodem z bajek Braci Grimm albo i wpędzającą w kompleksy Brytyjską Rodzinę Królewską.
W tej ostatniej kwestii – na przykład Turcy już dawno powinni nas ścigać za kawę po turecku, Japończycy za śledzia po japońsku i sądzę, że Rodzina Królewska nas jeszcze nie ściga tylko dla stanu, w który tu się regularnie wprawiają Anglicy czyli ta Rodzina może po prostu o niczym nie wiedzieć
Ale poważnie.
Chciałbym – jako mieszkaniec – dowiedzieć się jaki ma być klucz wydawania zezwoleń w tym zakresie. Jeśli Radni tak zdecydowali jak zdecydowali, (a może sam Prezydent co biorąc Jego korzenie ideologiczne trudno nie brać pod uwagę) za to bez znajomości odpowiedzi choćby na to jedno, a najlepiej na wszystkie z postawionych pytań – to oznacza, że otwarli bramę dla korupcji. Krótko i zwięźle wskazuję klucz do złego czynionego za pomocą dobra. To też już było – od walki o pokój po Złoty Melon.
Zabieram głos w tej sprawie też i dlatego, że jest ona kolejną z tych, które dowodzą ciągot do rozwiązywania różnych problemów miasta nakazem, zakazem, ściganiem, udzielaniem administracyjnych koneksji – w miejsce przemyślenia problemu, postawienia jego istoty, na którą należy reagować, a w końcu wypracowania i zastosowania metod ułatwiających ludziom realizację ich inwencji a działających na korzyść miasta.
Sposobem, a nie kijem – jak mawia przysłowie lub klasyk .
Niepojęte chyba dziś w zarządzaniu i promocji Miasta.
Gdy po tej perorze usłyszę pytanie – to co Pan proponuje ?
Odpowiem – to nie jestem decydentem, a jak On tego nie wie. to niech się najpierw zapyta a potem decyduje. Już mi się znudziło stawianie pomysłów i patrzenie jak są lekceważone. A przecież nieraz mówią, i to bardzo mądrzy ludzie, rzeczy o których mają dobre pojęcie. Niestety PT Decydent z wyborem i objęciem stanowiska nabiera jednak głębokiej pewności o swej nieomylności. Ciągłość totalnej władzy w tym zakresie jest wręcz toksyczna - niemniej ludzie wybrali – to mają. Czas więc decydentom głośno powiedzieć – dziś wiedza, przemyślnie, doświadczenie, wypracowanie rozwiązania ma swą cenę, są inwestycją, a ich brak kosztuje wielokroć więcej. To można widzieć i to na wielu przykładach spraw miasta.
Tyle, że dziś chęć porządkowania, stawiania innych rozwiązań – jest odbierana jako zagrożenie, co jest wzmagane powszechną, a zidentyfikowaną przez jednego z profesorów właśnie marginalizowanych przez oficjalny obieg - odmową wiedzy. W dzisiejszych czasach w których wiedza i informacja oraz ich przetwarzanie są źródłem zysku i bronią – to wedle Jego diagnozy problem społeczny.
Tu mówimy o nie byle jakiej wartości – o mieście, dla nas i dla wielu ludzi – perle.
Nie dla wszystkich jak wykazano choćby dopuszczeniem do tego co działo się na Rynku pod hasłem działań artystycznych. A za meleksy się zabierają dla „szczytnych celów” Kto tu i z kogo robi balona. Hasło dobre, ale cel nie koniecznie.
Na koniec – zadałem sobie pytanie dlaczego owo administracyjne, automatyczne ograniczenie i to do magicznej liczby następuje na koniec sezonu.
Lecz to nie jest pytanie kluczowe – choć też warto by to było znać i na nie odpowiedź.