Prokuratorski spisek czy mały blef pani wiceprezydent?

Skoro Katarzyna Król jest tak pewna swego, że zdecydowała się na prywatny akt oskarżenia przeciw Łukaszowi Gibale, to dlaczego nie szuka prawdy wyżej, choćby u Ministra Sprawiedliwości, a zarazem Prokuratora Generalnego? – pyta Logiczna Alternatywa, stowarzyszenie, które chce odwołania Jacka Majchrowskiego w referendum. O co chodzi? Afera dotyczy informacji o wiceprezydent Krakowa, Katarzynie Król, którymi na swojej stronie internetowej posługuje się Stowarzyszenie Logiczna Alternatywa.

Można tam przeczytać, że obecna wiceprezydent pracowała wcześniej w krakowskim Zarządzie Dróg i Komunikacji. Została tam przyjęta przez ówczesnego szefa ZDiK, Jana Tajstera, w zamian za warty 1800 złotych zegarek. Został on wręczony Tajsterowi przez ojca Katarzyny Król, ale za jej wiedzą.

Te słowa oburzyły wiceprezydent Krakowa tak bardzo, że złożyła w sądzie prywatny akt oskarżenia przeciw Łukaszowi Gibale, liderowi Logicznej Alternatywy. Łukasz Gibała jest spokojny o wyrok sądu. – Mówimy tylko o faktach, o których lokalne gazety pisały już wielokrotnie – mówi. – Rozumiem, że pani wiceprezydent nie podoba się, że mówimy głośno o tym, że wiedziała o łapówce, dzięki której dostała pracę. Ale przecież rzeczniczka prokuratury powiedziała w ubiegłym roku jasno, że pani Król
o niej wiedziała. Jeśli Katarzyna Król uważa, że to nieprawda, niech się zwróci do Premiera albo Ministra Sprawiedliwości, żeby rozbić ten wielki, wymierzony w nią spisek – dodaje Gibała.

Lider Logicznej Alternatywy ma na myśli komentarz Bogusławy Marcinkowskiej, cytowany przed blisko rokiem przez jedną z lokalnych gazet. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie powiedziała wówczas o Katarzynie Król i jej ojcu: „Oboje skorzystali z klauzuli bezkarności, która mówi, że nie podlega karze ten, kto zawiadomił o korupcji organa ścigania i ujawnił wszystkie istotne okoliczności przestępstwa, zanim śledczy się o nim dowiedzieli. Wobec obojga sprawa została umorzona.”

Z tych słów ponad wszelką wątpliwość wynika, że Katarzyna Król WIEDZIAŁA o łapówce. Co więcej,
w tym samym artykule, w którym cytowana jest rzeczniczka Prokuratury, pojawił się również fragment zeznań obecnej wiceprezydent: "Pojechaliśmy następnie do Galerii Kazimierz i tam razem
z tatą postanowiliśmy kupić zegarek, gdyż stwierdziliśmy, iż będzie to odpowiedni prezent. Zegarek był nowoczesny, z jasnym paskiem i jasną tarczą."

–Nie wiem, o co chodzi Katarzynie Król. Jeśli uważa, że mówimy nieprawdę, oznacza to również, że nieprawdę mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Albo więc mamy nie od dziś do czynienia z wielkim prokuratorskim spiskiem przeciw wiceprezydent Krakowa, albo pani wiceprezydent po prostu głupio blefuje – mówi Łukasz Gibała. Przewodniczący Logicznej Alternatywy apeluje także do Katarzyny Król: – Niech Pani ma odwagę przyznać, że dostała pracę za łapówkę
i wiedziała o tym. A potem niech Pani zrezygnuje z funkcji – jeśli ma odrobinę honoru i szacunku do mieszkańców Krakowa.

II

Kraków, dnia 22. czerwca 2016 r.

W związku z artykułem pt. „Wysoka cena wniosku o referendum”, który ukazał się dzisiaj w Dzienniku Polskim, wyjaśniamy, co następuje:

1. Stowarzyszenie Logiczna Alternatywa nie płaci osobom, które zbierają podpisy. Nie zatrudniamy takich osób, nie zlecamy takich usług podmiotom zewnętrznym ani nie finansujemy tego w żaden inny sposób.

2. Wynagradzanie osób, które zbierają podpisy, jest legalne. Dysponujemy pisemnym stanowiskiem PKW w tej sprawie sprzed 3 miesięcy, znajduje się ono w załączniku. Ponadto kwestia legalności wynagradzania osób, które zbierają podpisy, była przedmiotem kontrowersji przy okazji referendum w Warszawie w roku 2013 oraz referendum w Kielcach sprzed kilku tygodni. W obu tych przypadkach PKW zajęła identyczne stanowisko, stwierdzając, że płacenie osobom, które zbierają podpisy, jest legalne. Również w dniu dzisiejszym PKW, między innymi wskutek naszych telefonów, wydała oficjalne stanowisko
   w tej sprawie, podtrzymujące jej dotychczasową opinię (również w załączeniu).

3. Stowarzyszenie Logiczna Alternatywa z wdzięcznością przyjmuje każdą pomoc dotyczącą inicjatywy referendalnej, która mieści się w granicach obowiązującego w Polsce prawa. Dlatego jeśli któryś ze wspierających nas podmiotów samodzielnie podjął decyzję
   o wynagradzaniu osób zbierających podpisy, nie mamy nic przeciwko temu. Nikogo do tego nie namawiamy, ale to akceptujemy.