- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 4 minuty.
Wiele osób ma nadzieję, że gdy Prezes TK skończy swoją kadencję i możliwość wykonywania nieraz nawet trudnych do zrozumienia na logikę działań pod ogólnym hasłem znanym z KOD-u „by było jak było”, to zaświta święty spokój. Pojawią się szanse na poświęcenie sił na wykonanie tego co zlecił wyborca – dokonując takiego a nie innego wyboru, czego ani Prezes ani KOD nie są w stanie pojąć. Tak mają.
Nadzieja to niestety płonna i złudzenie. Ten Pan – już dla mnie nie sędzia a aktywista partyjny – jest tylko częścią całego klanu zszokowanego i wynikiem wyborów ale i przerażonych możliwością ujawnienia interesów, czynów i przekrętów.
Czy to uspokoi Komisję Wenecką pływającą w oparach absurdu bujd produkowanych na przeróżne potrzeby przez ten klan, któremu dla własnych interesów UE wierzy? Przecież ta Komisja nawet działa - wedle traktatu akcesyjnego – wręcz nieprawnie- i to nie jest dla nikogo w UE przeszkodą. O jakim prawie mówimy? Klan się nie cofnie – nie wątpię. Prezes odchodzi ale pozostają inni/ Donosy na Polskę się nie zatrzymają, w swym fruwaniu do plucia taka Pani Janda – się nie zatrzyma. Kasa. I ma nie dostawać kasy na wypluwanie ze sceny słów na k.. z częstotliwością CKM-u (byłem na takim niby- spektaklu – mam świadków) itd.
Sądzę, iż ani odejście Prezesa, Sędziego i Polityka w jednym, czego Komisja jakoś nie widzi jako łamanie kardynalnej zasady w demokracji (niezależności i bezstronności Sędziego) ani uruchomienie TK na zdrowych zasadach – jeszcze niczego nie załatwi/
Powiem więcej – to, co dzieje się w sprawie „by było jak było” gdzieś tam w gabinetach Salach zwykłych ludzi najdosłowniej nie obchodzi
A co ludzie widzą i co ich obchodzi, a także dotyka?
Boli to, co wyrabia cała kadra urzędnicza i polityczna osadzona w swych siodłach. Nie tam – w Warsiawce a tu, nawet w przysłowiowym Psigłówku Dolnym. A szefowie – jak sami się nazywają kasty – ja wolę Klanu, są w zdecydowanej większości członkami rzeczywistymi tego towarzystwa, o którym mowa. Zbliżają się wybory samorządowe. Oni wiedzą, że trzeba bronić swych bastionów.
A jak to najprościej zrobić?
Nic trudnego. Normalny człowiek zajęty pracą i domem – domem – pracą – domem i telewizorem, wie tyle, że dziś rządzi PiS Jak go coś dotknie do żywego – realnie, bezpośrednio rządzący rozłoży ręce o powie - PiS rządzi, macie co chcieliście. To ONI – to Unia - nakazuje – to nie my robimy głupoty, to nie my dajemy Ci się we znaki. Jak nas wybierzesz ponownie a PiS przegonisz - będzie dobrze – to pewne.
Do uruchomienia tego mechanizmu niewiele trzeba. Wystarczy posługiwanie się swoją władzą możliwie mało odpowiedzialnie za to konsekwentnie w represyjności i jawnej nonsensowności swoich decyzji
By nie być gołosłownym wezmę pierwszy z brzegu przykład
W małej miejscowości 12 tys. mieszkańców Burmistrz i jak zazwyczaj w takich przypadkach bywa – jego ekipa, rządzi już jakiś czas. Wygrane przez tą ekipę onegdajsze wybory to owoc używania wtedy sprawowanej przez PO władzy połączonej z argumentacją – jak tacy właściwi politycznie będą u władzy tu na miejscy– to coś „dla nas” załatwią
Dziś – przed następnymi wyborami takie rzeczy ja zadłużenie Gminy się mniej liczą bo to abstrakcja. Widać za to lampy i metry chodnika. Po prostu powoli – miasto. Znaczy dobrze rządzą. Oto Rada Gminy, za pomysłem szefa wymyśliła że w tej w istocie większej wsi mają być – ulice. Po prostu metropolia.
To, że realne koszty tej operacji zostają przeniesione na ludzi a w szczególności na podmioty gospodarcze (tablice, koszty zmian wpisów w KRS, Regonów pieczątki, kontrahenci itd.) w szerokim odbiorze nie są zauważane. Z jednej strony dowartościowanie ale i z drugiej szereg niedogodności. Te drugie – to nie my a wymogi Państwa a to kto? – PiS My robimy dobrze Oni – są restrykcyjni. To że prawo w tych rzeczach obowiązuje od dawna - nieważne. Albo zmiany w sprawie śmieci. Wystarczy zrobić system lekceważący zasadę zanieczyszczający płaci, uciążliwy dla ludzi – a to zależy od władzy lokalnej – i powołać się, że te rozwiązania wynikają z wymogów kogo? Państwa, Albo decyzje lokalizacyjne lub pozwolenia – to samo. Podobnie, każda decyzja zmieniająca przepływ finansowania do tej pory usłużnych poprzedniej władzy tzw NGO działających w systemie niezależnych – zależnych i przekierowanie tych pieniędzy dla faktycznych NGO – realizujących merytorycznie uzasadnione cele – to oczywiście – zemsta polityczna
Itd. itd.
Bastionów obrony klanu zwanego jakże celnie przez red T. Sakiewicza Komitetem Obrony Draństwa – jest sporo.
Na to nakłada się znana, a dopiero ostatnio z całą dokumentacyjną mocą ujawniona struktura własnościowa mediów czyli narzędzi komunikacji ze społeczeństwem.
Wniosek jest jeden. Jedyny. Każdy bez wyjątku – dla obrony własnego interesu – musi dobrze się zastanowić nad faktycznym autorstwem każdej decyzji, która go dotyczy, źródłem każdej informacji, sensem każdej sugestii. Trudne – lecz po rządach komuny i postkomuny konieczne. To, na co nabili się w sferze kasy, nie podejmując trudu samodzielnego myślenia, wszyscy bez wyjątku klienci parabanków i piramid finansowych, po cichu, bo nie zauważenie i bez skandali nabijają się zwykli ludzie – w przeróżnych grach cwaniaków na niższych szczeblach samorządowej władzy.
Pamiętajmy że zostaliśmy przez lata - jako społeczeństwo - ograbieni nie tylko z własnych narzędzi i warsztatów gospodarowania ale i z realnych możliwości swobodnej wymiany informacji oraz przyuczeni do lekceważenia zwłaszcza własnej wiedzy i aktywów
O ile pierwsze z wymienionych tu rzeczy w jakimś stopniu zależą od Państwa, to te ostatnie zależą od każdej i każdego z nas.
Państwo nie jest w stanie napisać, uchwalić i wdrożyć Ustawy o Zdrowym Rozsądku.