- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 3 minuty i 45 sekund.
Pod osąd opinii publicznej Krakowa wydostała się ? należałoby powiedzieć - sprawa zawarcia umowy na korzystanie z terenu należącego do miasta dla utworzenia nań pola golfowego.W dyskusji o tej sprawie poruszane są zarówno cena, jak i tryb zawarcia umowy z pominięciem procedury przetargowej.
Dla wyrobienia sobie opinii w tej sprawie warto zwrócić uwagę na dwa jej, jakby pomijane elementy.
Proponuję tytułem rodzaju memento, przypomnieć tu sprawę motelu Krak. Kilka innych umów miasta też by można było pokazać. Kto pamięta sprawę motelu, to wie, że jej początek to umowa dotycząca świetlistej przyszłości tego terenu zawarta pomiędzy spółką o symbolicznym kapitale założycielskim w myśl której miasto miało czerpać zyski z owej obiecywanej inwestycji i jej funkcjonowania. Przyszłość okazała się ani świetlista ani inwestycyjna, ruina kwitnie, a konstrukcja umowy pozwala na wieloletnie harce prawne i ewidentne straty miasta. Warto też przypomnieć te aspekty relacji podmiot ? miasto o charakterze tła wyborów samorządowych.
Nie przypominam teraz całej tej historii w detalach bo jest ona znana nawet Prokuraturze oraz Sądom, lecz warto na chwilę się zatrzymać i przypomnieć sobie w pamięci jej przebieg, efekty i głównych bohaterów.
Na tle tej sprawy jednak musi paść pytanie jak wyglądają prawne uwarunkowania czy raczej gwarancje dla zyskowności wynajmu terenu pod pole golfowe. O haśle zyskowność i gwarancje wykonania umowy, warto pytać przypominając też inną sprawę otoczenia Kopca Kościuszki. I nie tylko te wymienione przykładowo umowy każą pytać o to, gdzie leży interes miasta w tej umowie na budowę pola golfowego, jak jest on zapewniony i jakie są w tej mierze oszacowania. Nie obiecanki jak w pozostałych sprawach. Powiem nawet, że wcale nie jestem z góry pewien, że budowa pola golfowego na terenie miejskim udostępnionym nawet po takiej cenie, która ułatwia inwestorowi skierowanie pieniędzy na stworzenie konkretnej infrastruktury rekreacyjnej, dostępnej dla szerszego odbiorcy ? nie będzie dobrym przedsięwzięciem, korzystnym dla miasta. Wszystko zależy i od pozostałych warunków umowy. Od czasu trwania umowy, warunków kontroli realizacji zadania i funkcjonowania obiektu a także tego, jak działanie tego przyszłego obiektu będzie pracowało dla miasta i jak będzie się wpisywało w jego plany rozwoju. Na ten temat nic nie wiemy ? oprócz rzeczywiście na pierwszy rzut oka szokujących warunków wynajmu czy udostępnienia a może i w perspektywie ? można dopuszczać sprzedaż. Wszak na dziś ? niczego nie da się wykluczyć, a rozmawiamy nie o prywatnym mieniu kogokolwiek ? nawet Prezydenta ? a o mieniu publicznym. Prezydent ? nie może przecież traktować mienia miasta wedle powiedzenia ? miasto ? to ja. Co prawda wieloletnie rządzenie ? może powodować tego rodzaju złudzenia ? ale te pozostaną tylko złudzeniami. Rozporządzanie mieniem miasta nie może odbywać się poza wiedzą i świadomością publiki lub przynajmniej jej demokratycznej reprezentacji ? Rady Miasta. A nie ma sygnałów by Rada Miasta cokolwiek wcześniej o tej umowie i o tym jak jest ona umiejscowiona w dalszych planach wiedziała.
I tu dochodzimy do drugiej bardzo ważnej kwestii.
Dla jej precyzyjnego przedłożenia przyjmijmy na chwilę, że jestem człowiekiem niewierzącym ? a całe przedsięwzięcie Centrum Jana Pawła II ?Nie lękajcie się? traktuję nawet tylko jako wytwór emocji jakiejś grupy ludzi. Tyle, że nie jest to mała grupka, ale nawet gdyby nie była ona duża, to i tak nie wolno mi było tej grupy lekceważyć. Taka ma być przecież norma cywilizowanego współbycia.
Racjonalnie jednak nie można powiedzieć, że jest to ośrodek dla małej grupki zainteresowanych i na pewno do norm współżycia społecznego należy poszanowanie tego wierzenia i zauważenie już dziś żywego zainteresowania działalnością Centrum. A że jest ono żywe już dziś, zaślepiony brakiem racjonalności nie zauważy. Dodajmy do tego bliską kanonizację Jana Pawła II, znaczenie Sanktuarium Miłosierdzia Bożego i otrzymujemy wprost informację, iż będzie to miejsce rozwijającego się kultu, odwiedzin nie dziesiątków tysięcy a znacznie większej liczby ludzi. Czysto logistycznie ? musi się zauważyć, że zapowiada się i to wzrastająca fala, nazwijmy ich, turystów. Ta fala napłynie ? a należy się tego spodziewać ? a zlekceważenie tej informacji jest podcinaniem gałęzi, na której usadowione są zyski też i miasta. Duszenie terytorialne Centrum i Sanktuarium Jana Pawła II, jest zamykaniem szans rozwojowych miasta.
Tak więc umowa, o której mówimy ? budowa pola golfowego w kontekście tego,jakiego miejsca to dotyczy ? musi postawić, obok wcześniejszych, też pytanie o oszacowanie porównania opłacalności jego usytuowania w tym miejscu, kosztem zduszenia szans rozwojowych dla miejsca przewidywanego kultu o zasięgu światowym. Zapytajmy co Pan Prezydent wybiera swą decyzją. Ściślej musi paść pytanie czy podpisanie owej umowy zostało poprzedzone analizą funkcji tego miejsca.
Wydaje się dość narzucającym, iż dokonany ruch może nie mieć podłoża ekonomicznie uzasadnionego, a jest ruchem prewencyjnym o charakterze ideologicznym mającym co najmniej utrudnić w przyszłości rozwój Centrum.
Podkreślam ? pokazałem ten aspekt sprawy przyjmując celowo pozycję osoby niewierzącej, a tylko nawołującej do kalkulacji zysków czyli konieczności wykazania, że podejmowana umowa ma podstawy w stwierdzeniu, że jest korzystniejsze usytuowanie pola golfowego (jakie z niego przewidywane zyski dla miasta?) od postawienia na rozwój całej sfery obsługi ruchu turystycznego o charakterze pątniczymi. W mieście mającym żyć z turystyki.
Z kolei jako człowiek wierzący ? jestem w stanie na powyższej podstawie powiedzieć ? umowa dotycząca udostępnienia tego konkretnego terenu na budowę pola golfowego jest wyprzedzającym działaniem dla utrudnienia rozwoju miejsca kultu ? czyli jest to ruch nie biznesowy a ruch mający podłoże w niechęci czy fobii ideologicznej.
Podkreślam ? wskazuję na ten aspekt ? nie powołując się na istotę kultu, co czynię z rozmysłem, by wykazać, że istotą jest tu przedłożenie niechęci do kultu nad interes. Tym samym mam nadzieję, iż moja argumentacja trafi nawet do niewierzących,ale myślących pozytywnie o interesie miasta.
Miasta potrzebującego koncepcji rozwoju w oparciu o jego kulturowe wartości.