- Czas potrzebny na przeczytanie tego tekstu to około 5 minut i 22 sekundy.
Burza jaka powstała przy okazji zahamowania procedury nadania doktoratu honorowego ważnej formalnie osobistości z UE niewątpliwie warta jest bliższego rozpoznania tej sytuacji.
Na razie nie patrzmy się nawet na to, że z wypowiedzi sądząc Pan J.Barroso jest w oczach Pani R.Thun herosem, a w beznamiętnej ocenie Prof. R.Legutki jest raczej bardziej miernotą merytoryczną. Oboje jednak ? zauważmy ? wyrażają swoje na innych płaszczyznach. Pani R.Thun mówi jako polityk ? Prof. R.Legutko ? jako naukowiec i tylko tymi argumentami się posługuje. Na te jakoś Pani R.Thun nie ma kontrargumentów. I to jest fakt, a samo uwielbienie w poprawności politycznej to na tytuł doktora hc jest jakby mało
Najpierw popatrzmy się na to, czym jest ów tytuł doktora hc, jakie ma znaczenie i jakie ma on usytuowanie w życiu i w Statucie Uczelni.
Co do zasady powiedzmy, że jest to tytuł nadawany autonomicznie przez uczelnię i nie musi koniecznie mieć związku z dokonaniami naukowymi. Jest on jednak wartościującym dorobek danej osoby w jakieś dziedzinie. Dlatego o nadanie tego tytułu musi wnioskować gremium naukowe tegoż tematycznie określonego Wydziału czy jednostki naukowej, a o nadaniu tytułu decyduje najważniejsza, kolegialna władza całej uczelni. Już z tego jest widoczna konieczność ścisłego poszanowania dla autonomiczności życia Uczelni i rozpoznanie i uznanie dorobku danej osoby. Nie jest więc możliwe nadanie tego tytułu na drodze administracyjnej ? choć w dzisiejszym systemie, nawet tytuł Profesora zwyczajnego nadaje najwyższy urzędnik ? Prezydent ? czyli na drodze administracyjnej. Doktorat Honoris Causa jest jak sama nazwa wskazuje ? przypadkiem honorowym. Ostatnio zresztą taki Kodeks Bohdziewicza jest na tyle zapomniany, że już nie rozpatruje się nawet zdolności honorowej danej persony, a czasem szkoda. Przypomnijmy też że w ogóle od średniowiecza elementem nadawania wszelkich tytułów była ocena postawy moralnej delikwenta. Dziś już nie ma takiego punktu w rozpatrywaniu wniosków o tytuły naukowe. To jednak tytułem dygresji.
Lecz wróćmy do meritum.
Na przykład, nadanie Doktoratu Honoris Causa AGH ? T.Sendzimirowi, jako znaczącej i znanej postaci miało silne uzasadnienie w Jego dorobku, patentach czy zaproponowanych rozwiązaniach na polu hutnictwa. Dobrym też przykładem innego rodzaju może być przypadek, Jana Czochralskiego, któremu nadano przed wojną tytuł Doktora hc Politechniki Warszawskiej ? co w niecały rok później otwarło drogę do nadania Mu tytułu profesora zwyczajnego tejże uczelni, gdzie w samodzielnej jednostce prowadził badania, których kierunki są kontynuowane do dnia dzisiejszego. Jego format naukowy był niekwestionowalny. Było to ważne ? gdyż odegrał On wręcz fundamentalną rolę w pracach w swojej dziedzinie na rzecz Ministerstwa Spraw Wojskowych. W momencie nadawania tytułu Doktoratu hc J.Czochrlaski był już uznanym w świecie autorytetem naukowym i technologicznym, miał za sobą cała listę publikacji i patentów, był jednym z trzech założycieli (wraz z innymi profesorami tytularnymi) Niemieckiego Towarzystwa Metaloznawczego. Miał za sobą niebywały sukces aplikacyjny Metalu B i pracy dla znaczących w świecie firm branży przetwórstwa metali. Był też autorem metody otrzymania monokryształów, za którą to metodę dopiero dziś jest w pełni i na skalę światową ceniony, gdyż bez tej metody, jej zasady ? nie byłoby w ogóle masowej produkcji elektroniki, stanowiącej o funkcjonalności każdej ? dosłownie i bez przenośni - dziedziny dzisiejszego życia. Tego jednak ostatniego wtedy jeszcze nie wiedziano, a nawet sobie nie wyobrażano. W sumie ? to dorobek J.Czochralskiego upoważnił Radę Wydziału Chemicznego a potem Senat PW, do nadania Mu tego tytułu HC.
Z jaką sytuacja mamy dziś do czynienia?
Sukcesywnie i w niebywałym zupełnie stopniu, małymi krokami, decyzjami administracyjnymi, finansowaniem, a w końcu i ingerencją w proces awansu naukowego odebrano Uczelniom ? i przyznajmy - przy ich bezmyślnej i pozbawionej odwagi cywilnej akceptacji ? istotne fragmenty ich autonomii. Też i jako fragment większej całości również nadawanie tytułu Doktoratu Honorowego ? administracja zaczęła traktować jako rodzaj nobilitującego orderu, odznaczenia. Przypomnieć można, że nie jest to jedyna dziedzina tak spostponowanej części życia akademickiego. Przedmiotem pamięci i już kpin są przecież do tej pory ścieżki dochodzenia do tytułów ludzi, którzy indeksy posyłali albo i nie ? kurierami, przez umyślnych SB -ków lub przez Dziekanów. To co prawda z dalekiej przeszłości ale Ci tytulanci są, istnieją do dziś. Gdybyśmy też dziś dokonali przeglądu doktoratów honorowych nadanych przez nasze Uczelnie pod naciskiem politycznym bo bez uzasadnienia merytorycznego ? zdziwienie byłoby co najmniej wielkie, z pytaniem ? a to dlaczego je nadano ? czyżby za samo umacnianie socjalizmu?
W końcu Soso był też znakomitym i światłym językoznawcą.
Z tym większą pamięcią i uznaniem trzeba podnieść zasługi Tych, którzy temu procederowi się opierali i oparli! Nie było ich wcale tak mało ? lecz też wyraźnie powiedzmy ? totalitarna władza przy wszelkich pozorach demokracji ? woli usłużną niż niezależną naukę. Doświadczamy tego dziś sposobem wydatkowania pieniędzy na naukę, a nawet traktowaniem informacji niezależnej w takich sprawach jak choćby katastrofa pod Smoleńskiem, lasy, górnictwo ? lista mogłaby być długa. Wiedza, wiedzącym najlepiej, bo doktrynalnie zaprogramowanym, nie jest w ogóle potrzebna. Raczej uwiera. Że społeczeństwo za to płaci chybionymi decyzji i ciężkimi pieniędzmi ? nawet się nad tym przy wyborach nie zastanawia. A powinno. Klucz - ten Pan wszak tak ładnie się nazywa, ma piękny krawat albo i było o Nim głośno lub jest transwertytą uciśnionym jest wytrychem włamywacza. To mają być argumenty za wyborem delikwenta do decydowania o losie ludzi? To i decydują po wyborze w swej pysze a z lekceważeniem wiedzy.
I do dziś ? zmian w traktowaniu wiedzy i warunków jej pozyskiwania nie ma żadnych, ale to oddzielny temat ? jakości elit w tym i tych rządzących.
Powiedzmy więc wyraźnie ? nadanie Doktoratu Honorowego Uczelni to jest i musi być jej autonomiczną sprawą, w tym jest kwestią oceny gremium naukowego. Jeśli nawet ten doktorat potraktować jak odznaczenie, to jest to odznaczenie od środowiska naukowego a nie politycznego. Anomalią i nieprawidłowością są więc takie wypowiedzi i zakusy polityków jak Róży Thun ? taktującej najwyraźniej doktorat hc jak rodzaj odznaczenia dla miłego Jej polityka. Jeśli brak przyznania tego ?HC ?uznaje Ona za skandal? ? to niech się zastanowi dlaczego ta sprawa nie była najpierw dyskutowana na Radzie Wydziału tylko została jej w pewnym sensie a priori narzucona. To Pani Thun jako polityk spowodowała skandal ? bo wcześniej mogła się dowiedzieć jakie jest zdanie Rady Wydziału. I wtedy by się wcześniej dowiedziała i może nawet zastanowiła nad przystawaniem działalności Pana polityka do pola zainteresowań Wydziału. Mam nadzieję, np ze doktoraty hc L.Wałęsy zostały przemyślane przez stosowne naukowe kręgi decyzyjne a nie polityczno administracyjne, bo przekroczenie progu kompetencji drogo kosztuje i to nie tylko samego uhonorowanego.
Czym innym są wypowiedź profesora, czyli członka stosownej części społeczności akademickiej i suwerenna decyzja Rady Wydziału. A prof. R.Legutko jest członkiem tej społeczności i zgodnie ze Statutem podejmuje obowiązek wyrażania swojej opinii, nie polityka, a naukowca działającego na konkretnym polu. Choć jest tez politykiem ? argumentów politycznych - nie używa.
W świetle tego, co zostało powiedziane, należy jak sądze inaczej popatrzeć na decyzję Rady Wydziału. Jak na wyraźne zaznaczenie suwerenności Jej oceny i obronę skrawka autonomii Uczelni. W końcu nic nie stoi na przeszkodzie, skoro politycy rządzący uważają że ów polityk tak bardzo się zasłużył Polsce czy jakiejś sprawie, że należy Go uhonorować ? to zawsze np.Pan Prezydent ma swoje uprawnienia, z których może skorzystać i go odznaczyć, Bez chowana się za plecami, polegających naciskom naukowców. Ci ostatnio właśnie powiedzieli ? dorobek tego Pana, jego praca i osiągnięcia nie przystają do powagi i pola działania naszej Uczelni.
Koniec kropka.
W tej decyzji Rady Wydziału widzę jakieś światełko dla odbudowy niezależności i autonomiczności Uczelni. Ta już najwyraźniej ma dość nacisków politycznych i używania swojego autorytetu do celów marketingu politycznego.
By autorytet był autorytetem musi być merytorycznie uzasadniony i musi być niezależny. To tylko niemądrzy i krótkowzroczni władcy poszukują oparcia swych decyzji w opiniach naukowych a nie podejmują decyzji w oparciu o dostarczoną rzetelną i niezależną opinię naukową
W sumie, z tym doktoratem ? najwyraźniej to nawalili sami wnioskodawcy i powstała burza w szklance wody, bo zrozumienie rzeczy, które tu zostały powiedziane pozwoliłoby na unikniecie tego, co nazywa skandalem.
Skandalu nie ma ? jest stanięcie w prawdzie wbrew politycznej poprawności.